Niemało chrześcijan wie lub przeczuwa, że to, co ich oddziela od Boga, jest o wiele głębszą i subtelniejszą, szarą rzeczywistością niż to, co wyliczają tradycyjne „rachunki sumienia” – pisze w „Tygodniku Powszechnym” ks. Tomáš Halík.
„Tygodnik Powszechny” publikuje najnowszy esej ks. Tomáša Halíka (w tłumaczeniu Tomasza Maćkowiaka) o tym, że praktyka spowiedzi potrzebuje dziś w Kościele reformy.
Według duchownego rachunek sumienia i wyznawanie grzechów stały się „niezrozumiałe i niezręczne – prawdopodobnie dlatego, że także z winy określonej teologii i wychowania religijnego doszło do zniekształcenia pojęcia grzechu”, ludzie w książkowych „rachunkach sumienia” „nie widzą już dziś prawdy o swoim życiu”.
„Bóg nie będzie nas sądził według owych spisów grzechów i pseudogrzechów, ale według autentyczności, prawdziwości czy nieprawdziwości naszego życia, według wierności naszemu osobistemu powołaniu” – stwierdza ks. Halík.
W jego ocenie „być może nie trzeba załamywać rąk nad tym, że wiele konfesjonałów jest pustych. Widocznie owa klasyczna, tradycyjna postać spowiedzi (i przyznajmy, w wielu przypadkach całkiem jałowa) będzie zanikać dalej. Niemało chrześcijan wie przecież albo przynajmniej przeczuwa, że to, co ich oddziela od Boga, jest o wiele głębszą i subtelniejszą, szarą rzeczywistością niż to, co wyliczają tradycyjne «rachunki sumienia»”.
Teolog zaznacza, że wierzy „w siłę łaski, którą proponuje sakrament pojednania”, jednocześnie wyraża obawę, że siłę tę osłabia nadmierne poleganie na automatyce sakramentu, „oderwane od dialogicznego spojrzenia na cały życiowy kontekst wierzącego, na jego drogę dojrzewania”.
„To, czego bardzo potrzebujemy i co słusznie będzie od Kościoła coraz bardziej oczekiwane i pożądane – to profesjonalne, cierpliwe i naprawdę uzdrawiające towarzyszenie duchowe (…), ze zrozumieniem i szacunkiem dla wolności i odpowiedzialności każdego, wsparcie na drodze do dojrzałości i odpowiedzialności” – podkreśla czeski duchowny.
Zwraca też uwagę, że „do towarzyszenia duchowego nie są bezwarunkowo potrzebne święcenia, jakkolwiek połączenie kapłańskiej służby sakramentalnej ze sztuką duchowego towarzyszenia jest bardzo potrzebne – a jednak charyzmaty ludzi są różne”. „Będziemy potrzebować wielu teologicznie i psychologicznie wykwalifikowanych ludzi, którzy w służbie duszpasterskiej mogą uwzględnić także perspektywę własnego doświadczenia małżeńskiego i rodzicielskiego doświadczenia zdobytego w środowiskach niekościelnych” – czytamy.
O spowiedzi w czasie pandemii pisał na naszych łamach ks. Wojciech Kućko: „W sytuacji nadzwyczajnej potrzebne jest odwoływanie się do różnych form pokuty, które mogą pomóc wiernym, oddzielonym od życia sakramentalnego, w uzyskaniu przebaczenia grzechów”.
Z kolei ks. Stanisław Adamiak na łamach kwartalnika „Więź” zauważał, że „historia Kościoła to historia zmniejszania pokuty: starożytne synody i wczesnochrześcijańskie penitencjały wymagały całych lat pokutowania, z upływem wieków czas ten stopniowo się skracał, aż doszliśmy do formy dzisiejszej”.
Przeczytaj też: Anateizm: nowe otwarcie dla wiary? Rozmowa z ks. Tomášem Halíkiem
DJ
Ksiądz Halik znowu krytykuje ludzi za to, że nie mają dojrzałej wiary. Czy nie ma w tym nuty faryzeizmu? Do dobrej spowiedzi dochodzi się latami, ale trzeba zaczynać od książeczkowych rachunków sumienia. Jeśli je krytykuje, to tak, jakby krytykował taternika, że nie zdobywa Himalajów. Proszę poczekać, może i na to przyjdzie czas – dla niektórych. Bo może to nie jest dla wszystkich. Chciałbym kiedyś przeczytać, co ks.Halik ma dobrego do powiedzenia o Kościele.
~ Piotr Ciompa: Ja to odebralem inaczej. Ks. Halik nie krytykuje ludzi o niedojrzalej wierze. Ks. Halik krytykuje niedojrzale podejscie do sakramentu pokuty, ktore staje sie jakims magicznym rytualem, ktory nie ma odniesienia do codziennosci. Podam przyklad: miliony katolikow w Polsce spowiadaja sie miliony razy w roku, a ich podejscie do imigrantow i uchodzcow uraga wszelkim normom ludzkim. To po co takie spowiedzi?
@Konrad
W punkt !
Dokładnie w ten sam sposób to odebrałem.
Można grzeszyć w tygodniu bo w niedzielę 20 minut przed Mszą można się wyspowiadać, przyjąć Komunię żeby pół godziny później obgadać sąsiadów…
Dlatego tez na Zachodzie stoja konfesjonaly puste… Ludzie pragna prawdziwej rozmowy, profesjonalnego towarzyszenia, a nie szybkiego, pustego “odstukania” spowiedzi, zeby zdazyc jeszcze przed Msza sw. “To se ne vrati”…
Rozmowa nie wyklucza odpuszczenia grzechów, ale nie jest też oczywiście do tego niezbędna. Niezbędnych jest spełnienie 5 warunków dobrej spowiedzi.To wystarcza do kształtowania sumienia.
trzeba by trochę uporządkować ten tekst. Spowiedź sakramentalna skutkuje przebaczeniem grzechów, a podjęta pokuta niweluje / zmniejsza karę za te grzechy. Bóg jest nieskończenie miłosierny, i przebacza każdy grzech komuś kto szczerze go żałuje, ale jest też nieskończenie sprawiedliwy, a więc przebaczony grzech trzeba ‘odpracować’ poprzez pokutę – na ziemi lub w czyśćcu. Traktowana ‘katalogowo’ spowiedź sakramentalna może oznaczać podkreślenie obiektywizmu zła, jakim jest grzech. Nie służy ona zastąpieniu osobistej rozmowy, którą można podjąć np. w kierownictwie duchowym. Zresztą, kolejki do konfesjonału raczej skłaniają do zwięzłości formy i treści spowiedzi sakramentalnej. Wierzymy, że sakramenty są wiążące, ale Bóg nie jest związany sakramentami. Ale trzeba pamiętać, że najważniejszych sakramentem jest Eucharystia. Przystąpić do niej bez sakramentalnego rozgrzeszenia nie wypada…