Dbanie o zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży wciąż niestety jest u nas tematem tabu. Polska szkoła potrzebuje rozwiązań systemowych.
Prawdopodobnie każdy z nas zna kogoś, kto doświadcza długotrwałego obniżenia nastroju lub choruje na depresję. Na świecie cierpi na nią już ponad 300 mln ludzi, a w Polsce liczba ta wynosi około 1,5 mln. Wskaźnik zachorowań rośnie z roku na rok, a wydłużający się okres pandemii COVID-19 tylko pogarsza sprawę.
Poszukując rozwiązań wspierających kondycję psychiczną ludzi, warto zwrócić uwagę na działanie systemu edukacji – szkół podstawowych, ponadpodstawowych i uczelni wyższych. Przyglądając się ich dzisiejszemu kształtowi i nauczaniu, próżno szukać kompleksowych rozwiązań wspierania zdrowia psychicznego. Temat kondycji psychicznej członków szkolnej społeczności skutecznie wypychany jest poza mury placówek edukacyjnych. Liczą się oceny ze sprawdzianów, emocje należy zostawić w szatni.
Polski system edukacji, stworzony na wzór pruskiego, okopał się w purytańskiej mentalności i wciąż jest silnie impregnowany na rozmowę o kondycji psychicznej
Tymczasem organizacje międzynarodowe i pozarządowe biją na alarm. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) informuje, że 50 proc. wszystkich zaburzeń zdrowia psychicznego rozpoczyna się w okresie dojrzewania. Najświeższych danych o kondycji psychicznej uczniów dostarcza raport „Rozmawiaj z Klasą” przygotowany przez ekspertów Fundacji Szkoła z Klasą.
Wynika z niego, że w oczach nauczycieli uczniowie mają niskie poczucie własnej wartości, źle odnajdują się w relacjach rówieśniczych, nie mają zaufania do pracowników szkół i cierpią z powodu niewystarczającego zainteresowania swoich rodziców. Zapytani o najpoważniejszy problem swoich uczniów, nauczyciele odpowiadają – depresja (40 proc. wskazań). Wskazują również na uzależnienie od telefonu (36 proc.), agresję (33 proc.), problemy z rówieśnikami (32 proc.) i zaburzenia koncentracji (24 proc.).
Przyczyn słabnącej kondycji psychicznej uczniów należy upatrywać w atrofii więzi rodzinnych, opresyjnym systemie edukacji skupionym na realizacji przeładowanej podstawy programowej i rosnącej ilości czasu spędzanego w internecie – głównie w świecie gier internetowych i mediów społecznościowych.
Jak media społecznościowe i interenet wpływają na młody mózg?
Wciąż nie doceniamy, jak negatywny wpływ na dobrostan dzieci i młodzieży ma ich nadmierny kontakt z urządzeniami ekranowymi. Jak wynika z dwóch różnych badań Fundacji Dbam o Mój Zasięg, realizowanych w latach 2017–2020, w większości polskich domów nie ma żadnych zasad korzystania z internetu i smartfona[1]. Czas spędzany przez młodych ludzi w sieci został dodatkowo wydłużony przez pandemię. W efekcie wprowadzenia zdalnego nauczania ponad połowa uczniów i nauczycieli zaczęła w dni robocze korzystać z internetu przez więcej niż 6 godzin na dobę[2].
Tymczasem od połowy lat 90. XX wieku uczeni wskazują na destrukcyjny wpływ przeładowania informacjami i nadmiernego korzystania z internetu. Współczesne badania nie pozostawiają złudzeń – dla rozwijającego się do trzeciej dekady życia mózgu, kontakt ze światem online, przedstawiającym przefiltrowaną rzeczywistość, budzącym niezdrowe aspiracje i silnie uzależniającym – nie pozostaje bez konsekwencji[3]. Wśród nich można wymienić obniżenie nastroju, dychotomię tożsamości, problemy w nawiązywaniu relacji czy poczucie braku wpływu na otaczającą rzeczywistość[4]. Zagadnienie braku cyfrowej higieny wśród uczniów wciąż wypierane jest przez większość społeczeństwa, a smartfon lub tablet w wielu domach jawią się jako najlepszy prezent dla dziecka.
Dlatego jednym z działań, które szkoły powinny podjąć, jest edukacja w zakresie cyfrowego obywatelstwa. Za wzór do naśladowania mogą posłużyć kraje anglosaskie, gdzie realizuje się zajęcia zwane digital citizenship. Zostały one wpisane na stałe do programu nauczania na wszystkich szczeblach systemu kształcenia. Jednak edukacja w zakresie cyfrowego obywatelstwa nie powinna skupiać się tylko na wykorzystywaniu nowych technologii z korzyścią dla siebie i społeczeństwa (jak przeczytamy w definicji digital citizenship), ale także wyposażać uczniów w zestaw kompetencji przyszłości. Pozwoli im to lepiej odnaleźć się w szybko zmieniającym się świecie, a zatem także uporać z jednym ze źródeł stałego stresu.
Same kompetencje przyszłości, na które składają się m.in. umiejętność współpracy czy odpowiedzialne przywództwo, mogą stanowić remedium na kolejny czynnik obniżający subiektywny dobrostan uczniów i nauczycieli. Jest nim słaba jakość relacji – nie tylko w domu, ale także w społeczności szkolnej. Wprowadzenie do programu nauczania zajęć wspierających umiejętność współpracy, przywództwa, nie tylko wyposaża uczniów w kompetencje potrzebne do funkcjonowania we współczesnym świecie, ale może także mieć pozytywny wpływ na jakość relacji.
Budowaniu dobrych relacji w społeczności szkolnej sprzyjają wszelkie aktywności oparte na współpracy oraz dostrzeganie w innych ich mocnych stron, a także tworzenie w szkole przyjaznej przestrzeni do spędzania wspólnie czasu.
Wiceprezydent ds. jakości życia
Ciekawym przykładem systemowego podejścia do tego tematu jest Gdynia, która w 2021 roku rozpoczęła projekt „Ocena jakości relacji panujących wśród uczniów, rodziców, nauczycieli i dyrektorów w szkołach podstawowych”. Głównym jego celem było określenie jakości relacji panujących w społeczności szkolnej, poprzez zrealizowanie cyklu badań ilościowych i jakościowych wśród wszystkich wyżej wymienionych grup.
Pytania zadawane uczestnikom badania dotyczyły przede wszystkim kwestii związanych z opisem relacji panujących w szkole oraz najważniejszych problemów uczniów. Część z poruszanych kwestii odnosiła się także do zadowolenia z życia młodych osób oraz do oceny własnego samopoczucia. Po zakończeniu badań miasto zaplanowało konsultacje zebranych wyników oraz opracowanie systemowych rekomendacji, na których podstawie od 2022 roku ma być prowadzona polityka edukacyjna.
Przytaczam przykład Gdyni, ponieważ stanowi ona interesujący punkt na mapie Polski pod względem systemowego podejścia do kwestii psychospołecznych – jest to w tej chwili jedyne miasto mające wiceprezydenta ds. jakości życia. Jesienią 2021 roku wystartowała także kolejna kampania skierowana do mieszkańców Gdyni, tym razem poświęcona depresji, pt. „Dobrze, że jesteś”.
Niezwykle ważne jest także podejmowanie tematu zdrowia psychicznego w społeczności szkolnej, rozumianej szeroko, nie tylko jako grono uczniów i nauczycieli, ale także rodziców. Mimo widocznego w statystykach wzrostu występowania symptomów depresji i obniżenia nastroju wśród dzieci i młodzieży w Polsce wciąż dbanie o zdrowie psychiczne jest tematem tabu. Polski system edukacji, stworzony na wzór pruskiego, okopał się w purytańskiej mentalności i wciąż jest silnie impregnowany na rozmowę o kondycji psychicznej.
Autorzy wspomnianego raportu „Rozmawiaj z Klasą” wskazują jasno, że budowanie zdrowia psychicznego uczniów nie obędzie się bez udziału zaangażowanego rodzica. Tymczasem nauczyciele deklarują trudności w kontaktach z rodzicami, którzy choć są niezbędni w procesie zmiany, to często wypierają potrzebę pomocy swoim dzieciom w tym zakresie.
Szkoły także zawodzą uczniów. Z tego samego raportu wynika, że placówki edukacyjne są obsesyjnie skupione na realizacji podstawy programowej, stają się opresyjne i wzmacniają nastroje depresyjne. Pomóc mogliby może szkolni pedagodzy i psycholodzy. Jednak z opublikowanego latem 2017 roku raportu NIK wynika, że aż 44 proc. szkół w Polsce nie miało psychologa lub pedagoga na etacie. Najgorzej sytuacja wyglądała w technikach, gdzie specjalisty nie miało 60 proc. szkół. We wsiach na tysiąc uczniów przypadało tylko 0,6 etatu psychologa! A jeśli już w szkole specjalista był, to zwykle zatrudniony tylko na część etatu, dyżurując np. 2 godziny tygodniowo.
Polscy nauczyciele i ich kondycja
Zresztą mówiąc o wspierającej roli szkół nie mamy na myśli wyłącznie uczniów, ale w ogóle społeczność szkolną, czyli także nauczycieli. Ostatnie dwie dekady pokazały, że szkoła to trudne środowisko pracy – pełne niepewności, poddawane stale zmianom w postaci mniejszych lub większych reform czy arbitralnych zaleceń kolejnych ministrów.
Z przygotowanego przez Fundację Orange raportu „Między pasją a zawodem. Raport o statusie nauczycielek i nauczycieli w Polsce 2021” wynika, że brak wsparcia w rozwiązywaniu problemów wychowawczych to jeden z pięciu czynników najbardziej przeszkadzających nauczycielkom i nauczycielom w ich pracy – wskazało tak 30 proc. badanych. Inne, które wymieniają nauczyciele, to biurokracja (70 proc.), zdalna nauka (60 proc.), zbyt liczne klasy (58 proc.) i niski prestiż zawodu (52 proc.).
Zagadnienie braku cyfrowej higieny wśród uczniów wciąż wypierane jest przez większość społeczeństwa, a smartfon lub tablet w wielu domach jawią się jako najlepszy prezent dla dziecka
Na obniżenie tego ostatniego dodatkowo negatywnie wpłynęła pandemia COVID-19, co potwierdza ponad połowa nauczycieli (62 proc.) i wielu rodziców (45 proc.). Nauka zdalna to trudne wyzwanie, do którego nikt nie był przygotowany, w wielu przypadkach powodowało to konflikty czy niechęć w relacjach między uczniami, rodzicami i nauczycielami. Z raportu Fundacji Orange wyłania się także alarmujący obraz obniżającej się kondycji psychospołecznej nauczycieli. Autorzy raportu piszą: „wsparcie nauczycieli w ich trudnej sytuacji widzimy jako jedną z ich najistotniejszych potrzeb”.
Trudno się zatem dziwić, że w takim środowisku pracy najczęściej brakuje przestrzeni na wypracowanie indywidualnych programów wsparcia psychologicznego. Z cytowanego wyżej raportu „Rozmawiaj z Klasą” wynika, że 24 proc. badanych nauczycieli nie wie, czy uczeń lub uczennica zwróciliby się do nich z problemem. 39 proc. badanych nie wie nawet, czy umiałoby te problemy zaobserwować. 3 proc. z nich mówi wprost, że nie potrafiłoby.
Jak widać z przytoczonych wyników badań, wsparcia potrzebuje cała społeczność szkolna. Nie można oczekiwać, że nauczyciele, którzy sami potrzebują wsparcia, skutecznie zajmą się potrzebującymi uczniami w sposób oddolny, polegający na spontanicznych inicjatywach w konkretnych sytuacjach. Zadbanie o kondycję psychiczną społeczności szkolnych wymaga podejścia systemowego, to jest wdrożenia konkretnych rozwiązań do podstawy programowej oraz położenia nacisku na stałą, a nie jednorazową realizację priorytetowych kierunków polityki oświatowej związanych ze zdrowiem psychicznym.
W tym przypadku nie chodzi bowiem o załatwienie sprawy w postaci jednorazowego szkolenia czy spotkania z psychologiem, który opowie o symptomach depresji, lecz o wdrożenie w szkołach całego systemu profilaktyki i wczesnego reagowania. Konieczne jest zdefiniowanie nowej podstawy programowej, odciążenie jej i wzbogacenie o elementy sprzyjające wzmacnianiu kondycji psychospołecznej uczniów i nauczycieli.
Działania skupione na edukacji, wzmacnianiu więzi i uczeniu współpracy tylko pozornie wydają się czymś mało konkretnym. Niektórzy czytelnicy mogą czuć się rozczarowani, że nie proponuję namacalnych narzędzi w rodzaju liczby godzin wychowawczych poświęconych profilaktyce depresji i nie wskazuję liczby specjalistów, którzy powinni przypadać na liczbę dzieci.
Oczywiście rozwiązania takie są potrzebne i również mogą być skuteczne. Jednak kluczową rolę dla trwałego wzrostu poziomu dobrostanu pełnią stabilne, dobre relacje w społeczności szkolnej. To one w największym stopniu przekładają się na kondycję psychospołeczną i przyszły kapitał społeczny uczniów. Zaufania społecznego, lojalności i odpowiedzialności za innych człowiek nie zyskuje magicznie wraz z dowodem osobistym, lecz wynosi ze środowiska, w którym dorasta.
Opracowanie powstało w grupie roboczej ds. dialogu w edukacji Komitetu Dialogu Społecznego KIG
Przeczytaj też: Cud kwitnących smartfonów
[1] Badanie „Młodzi Cyfrowi” z lat 2017–2019 (www.dbamomojzasieg.pl/mlodzi-cyfrowi) oraz badanie „Granie na ekranie” z lat 2019–2020 (www.dbamomojzasieg.pl/badaniegranienaekranie)
[2] Badanie „Zdalne nauczanie a adaptacja do warunków społecznych w czasie epidemii koronawirusa” z 05.2020 (www.zdalnenauczanie.org).
[3] Manfred Spitzer, „Cyberchoroby”, Dobra Literatura, 2016.
[4] Jean M. Twenge „I Gen”, Smak Słowa, 2019.