Zima 2024, nr 4

Zamów

Masłowska: Czerpię z ludzi, z kontemplowania ich obecności, złożoności, tajemnicy

Dorota Masłowska, 2018 r. Fot. Marcin Szczygielski / na licencji CC

Kiedyś miałam powierzchowne spojrzenie „lubię – nie lubię”, a teraz na pewno patrzę głębiej, kontempluję ludzkie piękno, to świadome i to nieświadome – mówi „Tygodnikowi Powszechnemu” Dorota Masłowska.

W najnowszym „Tygodniku Powszechnym” ukazał się duży, okładkowy wywiad Katarzyny Kubisiowskiej z pisarką Dorotą Masłowską. Okazją do rozmowy jest premiera jej sztuki „Bowie w Warszawie”.

Pisarka przyznaje, że często wspomina wygląd rodzinnego domu, gdzie „wszystko było poczciwe, w pewien sposób bezbronne i rozczulające w swojej przypadkowości i beznadziei estetycznej. Życie tak bardzo kręciło się wokół przetrwania, że nieszczególnie komukolwiek przeszkadzała brzydota. Była ona też w jakiś sposób nadana. Po prostu się żyło, trwało. Myślę teraz o tym z poczuciem niesamowitości. Trudno uwierzyć, że ludzie tak niewiele dla siebie chcieli! Albo raczej: tak niewiele mogli z tym zrobić”.

Zwraca też uwagę na ludzką skłonność do idealizowania przeszłości. „Rzeczy, które miały się wydarzyć, ale się nie wydarzyły, mają olbrzymi wpływ na nasze życie. Czasem większy niż te, które się zdarzają. Pielęgnowane w głowie idylle wygrywają z rzeczywistością. Wloką się za nami, zakażając wszystko jakimś «nie tak», «nie dość», «nie to, co być powinno»” – mówi.

Masłowska zaznacza, że w najnowszej sztuce chciała pokazać lata 70. jako „pewne zawsze, w którym nadal tkwimy”. „Moda, technologia, gadżety, ustrój zmieniają się szybciej niż mentalność. Przewodzona przez język, przez ciała, przekazy i przekonania ma wielką trwałość, stawia opór zmianie, ciągnie się i ciągnie przez czas. To serie przekazywanych kolejnym pokoleniom dziwnych zapisów, często nigdy nieweryfikowanych. Są w nich zaszyfrowane podstawy bycia człowiekiem: relacja kobieta–mężczyzna, dorosły–dziecko, normalny–inny, dobry–zły, sprytny–frajer. Dlatego w roku 2022 może nagle przemówić przez nas wąsaty sarmata albo zgarbiony, pobity chłop pańszczyźniany” – tłumaczy.

Wesprzyj Więź

W jaki sposób autorka „Wojny polsko-ruskiej” sama szuka wytchnienia? „W ostatnim czasie chyba dużo czerpię z ludzi, z kontemplowania ich obecności, złożoności, tajemnicy. Może przymusowe pandemiczne odosobnienia stworzyły we mnie taki głód, pragnienie bycia z innymi. Kiedyś miałam rzeczowe taksujące i powierzchowne spojrzenie «lubię – nie lubię», a teraz na pewno patrzę głębiej, kontempluję ludzkie piękno, to świadome i to nieświadome. Cenię taką formę współbycia, jakim jest pogłębiona rozmowa. Próba pokazania się drugiemu prawdziwą, docenienie tego, że ktoś próbuje być prawdziwy względem mnie. Zapamiętanie się w kimś, przyglądanie się komuś, pozwolenie sobie na czułe spojrzenie i idącą za tym bezbronność” – wyznaje.

Przeczytaj też: Każdy nosi w sobie kosmos

DJ

Podziel się

2
Wiadomość

Martin Buber powiedzial: “Kazde prawdziwe zycie jest spotkaniem”. To fascynujaca prawda, ale czasem trzeba przezyc ponad pol wieku, zeby ja pojac. Ciesze sie, ze p. Maslowska nie potrzebowala az tak dlugo, zeby do niej dotrzec…