Rohingowie domagają się od firmy Marka Zuckerberga 150 mld dolarów odszkodowania za to, że nie reagowała na nienawistne komentarze i nawoływanie do przemocy.
Bartosz Rumieńczyk opisuje na portalu Spider’s Web (redakcja tekstu: Sylwia Czubkowska) spór Rohingów z Facebookiem.
Geneza sprawy sięga jesieni 2017 roku, gdy birmańskie władze – pod pretekstem walki z terroryzmem – zainicjowały wobec Rohingów okrutną czystkę etniczną, w której trakcie zginęło 25 tysięcy osób oraz ponad 700 tysięcy zostało wypędzonych z kraju. „Wojsko wykorzystało historyczne i wciąż żywe napięcia etniczne, a także nastroje nacjonalistyczne wśród buddyjskiej większości i do akcji zaprzęgło cywilów. Sąsiedzi mordowali sąsiadów wszelkimi możliwymi sposobami. Mężczyzn zabijano strzałami w głowę lub podrzynano im gardła. Systemowo gwałcono kobiety, stosując przemoc seksualną jako narzędzie ludobójstwa”.
W tym czasie – zauważa Rumieńczyk – „birmański Facebook płonął od nienawiści. Rohińskie kobiety wyzywano od kurew, mężczyzn od niewiernych psów. Otwarcie nawoływano do zabijania. W 2018 roku reporterzy Reutersa znaleźli przynajmniej tysiąc takich wpisów”.
„Według uchodźców z Birmy, którzy przeżyli wydarzenia 2017 roku, firma Marka Zuckerberga zostawiła ich na pastwę losu, ba – wręcz na całym procederze zarabiała. I dlatego wraz z prawnikami z Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych rozpoczęli batalię o ogromne odszkodowanie od tego technologicznego giganta” – czytamy. Rohingowie domagają się 150 mld dolarów.
– Bez Facebooka nie byłoby nawoływania do nienawiści na taką skalę – mówi Spider’s Web Joe Snape z brytyjskiej kancelarii prawnej McCue Jury and Partners, która zajmuje się sprawą. – Facebook był wielokrotnie powiadamiany o tym, co jest publikowane na profilach użytkowników. Zawiadamiały go różne instytucje, także ofiary, a mimo to nie reagował. Co więcej, Facebook przyznał się do błędu i złożył raport, z którego jasno wynika, że serwis przyczynił się do szerzenia mowy nienawiści, teraz musi więc ponieść odpowiedzialność za swoją bezczynność – dodaje adwokat.
Czemu medialny gigant nie zareagował w porę? Zdaniem specjalistów „jednym z powodów tej obojętności był brak znajomości języka. Facebook, który zdominował cyfrowo Birmę, zatrudniał w moderacji ledwie dwie osoby posługujące się birmańskim”. – Po prostu im nie zależało – uważa cytowany w tekście Tun Khin, jeden z liderów rohińskiej diaspory w Wielkiej Brytanii.
Przeczytaj też: Jak ujarzmić media społecznościowe, nie ujarzmiając obywateli
DJ
proszę o poprawę: „nie reagowała na niezawistne komentarze i nawoływanie do przemocy” na „nienawistne” – jedna listera a ile zmienia…