Ważne jest dla mnie doświadczenie solidarności z tymi, którzy z Kościoła są wyrzucani i nie mogą odnaleźć w nim swojego bezpiecznego miejsca. Chcę dziś być z tymi osobami, z tym Kościołem – mówi „Tygodnikowi Powszechnemu” Dominika Kozłowska, redaktorka naczelna miesięcznika „Znak”.
W najnowszym „Tygodniku Powszechnym” ukazała się duża, okładkowa rozmowa Artura Sporniaka i Piotra Żyły z Dominiką Kozłowską, publicystką, działaczką społeczną, doktorką filozofii, redaktorka naczelną miesięcznika „Znak”, prezeską zarządu Społecznego Instytutu Wydawniczego Znak. Tematem wywiadu jest kryzys Kościoła i poszukiwanie dla siebie miejsca w chrześcijaństwie.
Kozłowska mówi o szczęściu ze spotkania w swoim życiu katolicyzmu, który „miał twarz ks. Jana Ziei, Jerzego Turowicza, Tadeusza Mazowieckiego, ks. Józefa Tischnera czy Józefa Czapskiego”. Jednocześnie przyznaje, że najważniejszą autoidentyfikacją jest dla niej bycie chrześcijanką, a nie katoliczką.
„Jestem ochrzczona w Kościele rzymskokatolickim, ale moje córki są ewangeliczkami. Ich tata też jest ochrzczony w Kościele ewangelickim. Przez to mój związek z Kościołem ewangelickim również jest silny. Uczestniczę w jego życiu. Znam ten Kościół, szczególnie krakowski zbór, właściwie tak, jak Kościół rzymskokatolicki” – zaznacza. I dodaje: „Widzę dużą wartość w praktykowaniu chrześcijaństwa we wspólnocie mniejszej, która z przywilejów nie korzysta, w której nie uczysz się, że opłaca się być katolikiem, bo coś z tego masz – społecznie, politycznie. Albo chociaż lepszą średnią na świadectwie”.
Zdaniem naczelnej „Znaku” „chrześcijaństwo istnieje w ludziach, nie w instytucjach”. „W wierze najważniejsza jest osobista relacja z Chrystusem i innymi ludźmi. Instytucja ma znaczenie drugorzędne” – tłumaczy. „Nie uważam, żeby w wymiarze praktycznym wiara prowadziła do czegoś innego niż to, do czego dochodzą ludzie, którzy odwołują się do tradycji humanistycznych i na ich podstawie kształtują swoją wrażliwość na drugiego, na biedę, krzywdę, poniżenie, wykluczenie, rasizm” – zauważa.
„Czy Kościół katolicki w Polsce traci kontakt z chrześcijaństwem?” – pytają Sporniak i Żyła. „Traci przede wszystkim kontakt z człowiekiem. Boli mnie jego stosunek do bliźnich czy wciąż nieprzepracowany antysemityzm. Nie radzę sobie z tym, że w wielu podstawowych sprawach jego katolicyzm rozchodzi się z rzeczywistością. Chociażby kwestia orientacji seksualne” – odpowiada Kozłowska. Zarzuca też Kościołowi instytucjonalnemu „niezrozumienie feminizmu i teorii gender” i „brak wrażliwości na dyskryminację”.
Wyjaśnia ponadto potrzebę krytyki, a nawet buntu. „Uważam, że przyszłe pokolenia zarzucą nam, że byliśmy nie dość radykalni. Potencjał buntu społecznego jest cały czas nie dość uruchomiony w naszym społeczeństwie, a na pewno nie dość uruchomiony w Kościele. Ważne, aby zrozumieć, po co nam bunt. On wyzwala energię społeczną, która przełamuje milczenie, wydobywa na powierzchnię ukryte problemy, nadużycia, przemoc. I jest w tym jakaś nadzieja, że doświadczenia zranionych, wykluczonych i dyskryminowanych staną się początkiem nowej społecznej solidarności. Solidarności, która rodzi się z niezgody na zło – z troski o los bliźniego” – podkreśla publicystka.
Opowiada również, że w ostatnich latach spotkała „wiele osób, które mówią, że odchodzą z Kościoła, aby zachować swoją wiarę”. „Ważne jest także dla mnie doświadczenie solidarności z tymi, którzy z Kościoła są wyrzucani i nie mogą odnaleźć w nim swojego bezpiecznego miejsca. Chcę dziś być raczej z tymi osobami, z tym Kościołem, często domowym, spotykającym się w prywatnych przestrzeniach” – deklaruje.
Przeczytaj też: Czy Kościół to nie pomyłka? Rzecz o rozpuszczaniu pewnej skorupy
DJ
Od Konstantyna istnieje tylko dzięki państwom. Dziękuję za uwagę.
Hmm. Czy pani Dominika „wyrzuciła” swe córki z KK? Czy jej solidarność z tzw. wyrzuconymi może mieć aż tak przewrotną historię osobistą?
Więź streszcza wywiad Tygodnika Powszechnego z naczelną Znaku. W następnym odcinku będziemy mieć streszczenie wywiadu z naczelnym Tygodnika w Znaku. Potem streszczenie przez Znak wywiadu z naczelnym Więzi w Tygodniku. A później streszczenie wywiadu z naczelnym Tygodnika w Więzi. I tak dalej.
No dobrze, ale może kiedyś wreszcie w tytuły katolików otwartych wyszłyby ze swojej bańki i porozmawiały z katolikami nie-otwartymi? Przecież chyba jeszcze są tacy nie skompromitowani w ocenie katolików otwartych? Chyba, że każdego kompromituje, że myśli inaczej niż ja.
Religijność, to są ludzie w żywej relacji z Boskim. Jeśli życia nie nazwać religią, to religię oraz życie trzeba inaczej nazywać. Instytucje już się wyczerpały. Rozpadają się i ciągną świat. Ocalenie – jak pytanie o człowieka. Czy potrafi znów stać się człowiekiem. Nie ma co serwować kościołowi uporczywej animacji. Nie wykrzesze z tej materii iskry ducha sprzedanego. Jedyne, uklęknąć przed człowiekiem, by na nowo móc doświadczyć, w dźwigającym i upadłym ten sam Wszech-Absolut.