Z raportu kancelarii Westpfahl Spilker Wastl dla archidiecezji monachijskiej wynika, że kard. Joseph Ratzinger jako metropolita Monachium niewłaściwie zareagował w czterech przypadkach wykorzystywania małoletnich przez księży.
Przedstawiony dziś w Monachium raport o przemocy seksualnej wobec małoletnich w archidiecezji Monachium i Fryzyngi w latach 1945-2019 obciąża papieża emeryta Benedykta XVI, kard. Reinharda Marxa, kard. Friedricha Wettera oraz ich współpracowników, a także nieżyjących już biskupów.
Według kancelarii Westpfahl Spilker Wastl Benedykt XVI jest oskarżony o niewłaściwe postępowanie w czterech przypadkach, kard. Wetter w 21, a obecny ordynariusz kard. Marx w dwóch przypadkach.
Do raportu sporządzonego na zlecenie archidiecezji dołączono liczące 82 strony oświadczenie Benedykta XVI, dodane za jego wyraźną zgodą. Cytowane z niego podczas konferencji prasowej fragmenty wymagają nowej oceny postawy papieża emeryta wobec tematyki pedofilii w Kościele.
Nowe światło pada także na byłego przewodniczącego niemieckiego episkopatu. Zdaniem kancelarii kard. Marx często podkreślał otwartość na współpracę przy wyjaśnianiu pedofilii w Kościele, ale taka postawa nie znajduje potwierdzenia w aktach. Jego aktywność ograniczała się wyłącznie do spraw administracyjnych, w których kardynał kwestie pedofilii przerzucał na niższe poziomy kurialnej hierarchii. Zmianę w jego postawie kancelaria zauważyła dopiero w 2018 roku.
Z liczącego 1600 stron raportu wynika, że w latach 1945-2019 w archidiecezji Monachium i Fryzyngi przemocy seksualnej wobec nieletnich dopuściło się 235 domniemanych sprawców, z których 173 było księżmi. 497 osób było pokrzywdzonych, z czego 247 stanowili mężczyźni, a 182 kobiety. W przypadku 68 osób z akt nie udało się ustalić płci. Prawie 60 procent pokrzywdzonych to osoby w wieku od 8 do 14 lat.
Wrócimy do sprawy.
Przeczytaj też: Kulisy rezygnacji kard. Reinharda Marxa
Tu pod tym tekstem – chcę podziękować Więzi za to, co robi – za ujawnianie przekrętów KK.
To była tylko kwestia czasu, by ta informacja się pokazała.
Taka była i jest mentalność tej instytucji.
Globalnie.
Kardynał Marx też już przejrzał na oczy.
Kiedy komuś w mailu napisałam, że dziennikarze się męczą,
by odkryć coś, co jeden biskup mógłby rozwiązać od ręki.
Bo wiedział dwadzieścia lat wcześniej! I nic nie zrobił.
A oni po dwudziestu latach tropią.
I napisałam też, że pan Nosowski pewnie chciałby spędzać więcej czasu z rodziną,
niż tropić afery ludzi, którzy nam na co dzień gadają o miłości.
Taki paradoks.
„Po co tropicie zło róbcie dobro wokół siebie.”
Ile razy to słyszę chcę podziękować Więzi za żmudne śledztwa i mocne teksty.
Nawet jeśli ks. Lemański pisze, że to już obsesja.
Bardzo dziękuję za brudzenie sobie rąk.
Ta praca jest potrzebna i konieczna.
Aby po prostu oddychać normalnie.
I pić czystą wodę.
Dziękuję!
Serdecznie dziękujemy!
Dzięki Państwa tekstom tak mnie to już nie szokuje.
Ryba psuje się od głowy.
Oswojenie z tematem pozwala zachować równowagę.
Pojedynczy księża przecież tylko naśladują tzw „górę”.
Pani Joanna jest równie niesamowita w swych komentarzach co Pan Z. Nosowski ze swymi artykułami śledczymi, jakze ważnymi.
Nasladują ” górę” nie wszyscy księża, najczęsciej starsi wiekiem proboszczowie ale są też młodzi ksìęża, którzy nam pomagają, choć czynią to w ukryciu.
Nie sądzę aby ten staruszek rozeznawał się w tym o co go się oskarża, W czasie gdy sprawował decyzyjne funkcje w Kościele, wszystkie te sprawy były czymś zwyczajnym, a sposób ucinania ewentualnych kłopotów z tym związanych, był instytucjonalnie dopracowany. W mentalności owych staruszków emerytowanych i czynnych zawodowo, te schematy rozwiązywania problemów są nadal aktualne. Mało tego są to procedury, których skuteczność historycznie jest udokumentowana i sprawdzona. Doceniam wysiłki dziennikarzy i wszystkich ujawniających wypaczenia i nadużycia w Kościele, jednak jest to walka z wiatrakami. Ludzie są istotami nieracjonalnymi w swej przeważającej masie, to stwarza ogromne pole dla cyników, oszustów i cwaniaków.
I to właśnie jest rzeczywisty powód, dlaczego Benedykt XVI zrezygnował z papiestwa.
Ja poczekam na streszczenie tych czterech przypadków.
Czytam powyżej o czterech przypadkach zaniedbań kard.Ratzingera. A w Rzeczpospolitej już tylko o dwóch. Z wypowiedzi jednego współautorów cytowanych przez Rzeczpospolitą wynika, że kard.Ratzingerowi „można zarzucić brak reakcji”. Chociaż „brak reakcji” kładzie się cieniem i papież ma się z czego tłumaczyć, to jednak jest czym innym niż aktywne tuszowanie takich przypadków, jak to jest sprzedawane w jatce. W innych mediach zarzuca się Benedyktowi, że KŁAMIE, gdy mówi, że nie brał udziału w posiedzeniu gremium, które zastanawiało się ze skutkiem pozytywnym nad przyjęciem pedofila do grona duszpasterzy archidiecezji. A w Rzeczpospolitej czytam, że autorzy raportu stwierdzają, iż „w dokumentach diecezjalnych znaleziono jednak informacje, iż kardynał Ratzinger brał osobisty udział w całej procedurze.” No dobrze, ale procedura to nie musi być jedno, to właśnie spotkanie, samo zatwierdzenie rekomendacji tego gremium jest uczestnictwem w procedurze, jednym z etapów. Ale czy podpisujący miał tą samą wiedzę co całe gremium, czy tylko podpisał się pod konkluzją? Owszem, szef odpowiada za podwładnych, których sobie dobiera, ale wiemy jak jest, a zwłaszcza było w Kościele – nowy biskup nie wywala wszystkich współpracowników poprzednika z dnia na dzień, jak to się zdarza w biznesie, tylko jest to proces czasem rozłożony na kilka lat. Kard.Ratzinger bardzo krótko kierował diecezją, może w skład gremium wcale nie wchodzili jego współpracownicy? A nawet jeśli tak, każdy kierownik dużej instytucji wiele dokumentów podpisuje w zaufaniu do współpracowników, bo nie ma możliwości zapoznania się ze wszystkimi materiałami – kto twierdzi inaczej, nie wie o czym mówi. Chcę wiedzieć, że podpis kard.Ratzingera jest pod dokumentem, z którego wynika pedofilska przeszłość tych księży. Inaczej można mu zarzucać błędy, ale nie winę.
Czy czepiam się szczegółów? Nie, czepiam się co najmniej nonszalancji mediów w pisaniu o dobrym imieniu innych osób. Skoro Więź weszła w temat tak mocno, to oczekuję w nieodległym czasie konsekwencji i szczegółowego opisania za raportem udziału kard.Ratzingera w tych czterech przypadkach z uwzględnieniem jego wyjaśnień, a następnie zajęcia stanowiska przez Redakcję, bo to są sprawy bardzo poważne. Na razie otrzymaliśmy relację z mediów niemieckich, których wiarygodność jest taka sobie. Zarzutem tym nie obejmuję póki co autorów raportu, bo fakt, że przed publikacją zwrócili się do Benedykta o wyjaśnienia i je dołączyli do raportu pokazuje dobry standard. Nie mam też zastrzeżeń do Więzi, bo takie rzeczy trzeba relacjonować, gdyż same w sobie nawet jeśli nieprawdziwe stają się faktami prasowymi. Ale zabrakło mi dystansu do tych rewelacji przed osobistym zgłębieniem tematu.
W ramach dopowiedzeń.
„Papież-senior przesłał 82 strony notatek do autorów raportu.(…) [jednak] Benedykt XVI nie miał dostępu do raportu (…), aż do czwartkowego popołudnia. „W najbliższych dniach przeanalizuje ten tekst z należytą uwagą” – podkreślił [sekretarz Benedykta].
Czyli za wcześnie wyrokować o odpowiedzialności Benedykta. Naprawdę, nie mogą media poczekać kilka dni? Nie, nie mogą. A dlaczego niech każdy sobie dopowie.
W Niemczech odbywa sie prawdziwe trzesienie ziemi. Wczoraj jeden z moich kolegow nauczycieli zapytal sie wprost: „Zdajesz sobie sprawe, ze dzisiaj w Niemczech dilerzy narkotykowi ciesza sie wiekszym zaufaniem spolecznym jak twoj kosciol i twoi ksieza?”
Matko, jako to świadczy o Niemcach? Nie ma Pan refleksji po takim postawieniu sprawy?
~ Piotr Ciompa: Wie Pan, nie wolno uogolniac. Niemieckim katolikom jest po prostu glupio… A moj kolega chcial mi zwyczajnie dopiec, no i mu sie udalo 😉 Ale fakt jest faktem – pozostaje kac moralny!
Doceniam, że Pan miło odpowiedział na moją szorstką uwagę. Dziekuję.