Czy chrześcijaństwa nie próbujemy oprzeć na prawie spisanym, państwowym, ludzkim? A co dalej?
To jest rewelacja. Im więcej czytam św. Tomasza z Akwinu i innych świętych, tym bardziej zdumiewam się tym, jakim chrześcijaństwem i moralnością obecnie żyjemy, co głosimy, do czego wychowujemy młodych.
Św. Tomasz pisze, że cechą charakterystyczną życia chrześcijanina jest fakt, iż żyje on według Nowego Prawa, czyli Prawa Ducha. Co to jest? Sięgnijmy do dłuższego wywodu Akwinaty:
„Tym, co najdoskonalsze w prawie nowego Przymierza, w czym zawiera się cała jego siła, jest łaska Ducha Świętego, którą daje wiara w Chrystusa. A zatem zasadniczo prawem nowym jest sama łaska Ducha Świętego, udzielana wiernym Chrystusowym. (…) Augustyn mówi: «Czymże są prawa Boże – przez samego Boga w sercach wypisane, jeśli nie samą obecnością Ducha Świętego?». Prawo nowe zawiera jednak pewne składniki przygotowujące niejako do łaski Ducha Świętego, mające na względzie wykorzystywanie tej łaski; czynniki, będące w nowym prawie czymś jak gdyby drugorzędnym.
Cała formacja w Kościele, katecheza, słuchanie i rozważanie Ewangelii są po to, by umieć rozpoznawać w życiu działanie Ducha Świętego w swoim sercu, by odróżnić je od innych głosów i natchnień
Należy wiernych Chrystusowych pouczać o nich słowem i pismem, tak odnośnie do tego, w co należy wierzyć, jak i do tego, co należy czynić. A zatem trzeba powiedzieć, że prawo nowe zasadniczo jest prawem wszczepionym, wlanym w serca, w sensie zaś ubocznym – prawem pisanym. (…)
W pismach ewangelicznych nie ma niczego, co by nie miało łączności z łaską Ducha Świętego, bądź jako przygotowanie, bądź jako normy określające, jak z tej łaski korzystać” („Suma Teologiczna”, II-II, 120, a. 1)
Rozwój chrześcijanina zatem polega na tym, że od prawa zewnętrznego, od prawa wypisanego w sumieniu i postępowania zgodnego z rozumem, przechodzi on do odkrycia prawa Ducha, działającego w sercu, czyli do odczytywania Jego natchnień. To coś więcej niż sumienie. To prowadzenie przez Ducha i zarazem siła, którą Duch daje, aby wypełnić Jego natchnienia.
Natomiast, i to jest niezwykle odkrywcze, Ewangelia – według św. Tomasza – też jest tylko przygotowaniem do przyjęcia łaski Ducha, pozostaje czymś ubocznym, stanowi kryterium rozeznania, dzięki któremu możemy rozpoznać wewnętrzne prawo Ducha. Cała formacja, katecheza, słuchanie i rozważanie Ewangelii są po to, by umieć rozpoznawać w życiu działanie Ducha wewnątrz, w sercu, odróżnić je od innych głosów i natchnień, bo to Duch Święty jest najwyższą instancją moralną.
Czy my o tym w ogóle mówimy w Kościele? Czy nie zatrzymujemy się tylko na poziomie prawa spisanego? Czy prawa Ducha nie uznajemy za zagrożenie, bo boimy się subiektywizmu i błędu? Czy w ten sposób nie ograniczamy działania Ducha w wierzących? Czy nie zatrzymujemy się w wychowaniu religijno-moralnym na pierwszym stopniu upodobnienia do Chrystusa – „zachowuj Dekalog” (co zresztą dotyczy wszystkich ludzi, przynajmniej te przykazania, które odnoszą się do człowieka)? Czy całego chrześcijaństwa nie próbujemy wciąż oprzeć na prawie spisanym, państwowym, ludzkim? A co dalej?
Do życia według prawa spisanego nie trzeba relacji żywej z Duchem Świętym. Co nas wtedy odróżnia od innych ludzi?
Jak daleko odeszliśmy w praktyce od nauki św. Tomasza z Akwinu…
Przeczytaj też: Sumienie a superego, czyli paradoksalna bliskość Tomasza z Akwinu i Freuda