Jesień 2024, nr 3

Zamów

Applebaum: Polityka nie powinna być sprawą nadziei

Anne Applebaum w 2013 r. Fot. Hb19821970 / na licencji CC

Większość ludzi w Polsce wciąż popiera demokrację. Nie są świadomi, że ich kraj pod przywództwem Kaczyńskiego zmierza w dokładnie odwrotnym kierunku – mówi „Kulturze Liberalnej” Anne Applebaum.

O rosnącej w Polsce polaryzacji z Anne Applebaum – amerykańską dziennikarka, laureatka nagrody Pulitzera, publicystką, wykładowczynią – w „Kulturze Liberalnej” rozmawia Karolina Wigura.

Applebaum, współautorka – wraz z Donaldem Tuskiem – książki „Wybór”, przyznaje, że nie ma złudzeń: jej najnowsza publikacja nie może wiele zmienić. „Problem polega na tym, że w Polsce kupią ją głównie zwolennicy opozycji, ludzie, którzy myślą podobnie do Donalda Tuska. Wyborcy PiS-u pewnie tego nie zrobią – choć oni również znaleźliby w niej coś interesującego. W przeszłości, podczas spotkań publicznych na temat takiej książki, przeciwnik polityczny mógłby przyjść i powiedzieć coś krytycznego. Teraz to się nie zdarza, bo druga strona w ogóle się tym nie interesuje. Dla nich nie istniejemy” – zaznacza.

By znaleźć wyjaśnienie tej sytuacji, publicystka zaleca przyjrzenie się „głębokim przemianom, które nie ograniczają się do jednego kraju”. „Najważniejsza zmiana dotyczy natury komunikacji. Chodzi o media społecznościowe, ale i tradycyjne, uzależnione od dwudziestoczterogodzinnego cyklu wiadomości” – tłumaczy.

Mówi też o rosnącej złożoności świata, powodującej „uczucie pozbawienia kontroli nad własnym życiem, a także przekonanie, że również nasi politycy nie są już w stanie niczego kontrolować”.

Applebaum widzi nadzieję „w młodych osobach, które biorą udział w życiu publicznym – są lepiej wyedukowane i bardziej świadome niż nasze pokolenie w ich wieku”. „Nie wydaje mi się jednak, że należy szukać nadziei u polityków. Polityka nie powinna być sprawą nadziei” – zastrzega.

W jej przekonaniu należałoby dziś „wzmocnić instytucje, które są dla wszystkich, ponieważ to pomaga ludziom realnie”. „Natomiast rozdane pieniądze i tak zje inflacja. Istnieje zestaw dobrych polityk, które można wprowadzić. Być może trzeba lepiej określić ich adresatów albo wyrazić je w bardziej atrakcyjny sposób, natomiast jest wiele rzeczy, które można zrobić, żeby pomóc ludziom radzić sobie z trudnościami wynikającymi z nowoczesnego sposobu życia. To będzie zadanie następnego liberalnego rządu w Polsce – jeśli w ogóle taki jeszcze będzie” – stwierdza.

Wesprzyj Więź

W jej ocenie „duża część społeczeństwa nie rozumie, co naprawdę się dzieje”. „Zgodnie z badaniami większość ludzi wciąż popiera demokrację. Widać też poparcie dla przynależności do Unii i NATO. Ludzie nie są świadomi tego, że Polska pod przywództwem Kaczyńskiego zmierza w dokładnie odwrotnym kierunku. Naszą odpowiedzialnością jest podnoszenie poziomu tej świadomości” – podkreśla dziennikarka.

DJ

Przeczytaj też: Przerażona Europa

Podziel się

Wiadomość

Większość popiera demokrację?
Popiera, ale Naszą, demokrację w której Ja i Mnie Podobni rządzą a inni mają prawo słuchać i siedzieć cicho.
Demokrację, w której Ja mam prawa, a Inni obowiązki.
Demokrację z Narodem, a bez Obywateli.

Tym się A.Applebaum nie różni od adwersarzy, że nie zaczyna od krytycznej refleksji na temat swojego układu politycznego. Pomogę. Dlaczego tu i ówdzie, a w Polsce od 2015 roku nastąpił odwrót od liberałów? Bo ludzie są źli? No, jeżeli tak Autorka wierzy, to znajduje się w stanie coma, nie pomogę, bo tu potrzebny jakiś cud boski. Jeśli nie są źli, to były jakieś przyczyny. O, o – właśnie to jest początek dobrej ścieżki poznania prawdy. Są przyczyny zewnętrzne, na które nie mamy wpływu, i te, które są po naszej stronie. Produktywniej jest zacząć od tych drugich. I już widać światełko w tunelu. Gadanie liberałki z liberałką o nie liberałach, jaki świat jest zły, z pominięciem wielu wspólnych tematów „wewnętrznych” to gadanina. Dziwię się, że Redakcja uznała ją za godną uwagi.

P.S. Jeżeli A.Applebaum żyje tak, jak mówi, niech zgodzi się na rozmowę np. z kimś takim jak np. Bronisław Wildstein, Jan Rokita. Wtedy chętnie przeczytam streszczenie takiej debaty na łamach Więzi.

„Demokracja to władza ludu i wszyscy cenimy demokrację, no chyba że ten lud wybiera nie tych ludzi, których ja chce, wtedy taka demokracja, to nie demokracja, tylko jej dokładne przeciwieństwo” – powiedziała Applebaum, mając nadzieję, że nikt nie zauważy jawnej sprzeczności w jej stanowisku.

Kiedy demokratyczna władza zaczyna ograniczać możliwości ludzkiego egoizmu, opozycja demokratyczna staje się reprezentacją siły egoizmu. Egoizm naturalnie ustawiony w stronę hipokryzji, przebrany w różne maski cnót i praw zaczyna swój prymitywny wywód od oświecenia siebie i swych wyznawców, że demokracja to w istocie zwykle władza mniejszości i że zasady demokratycznego wyboru nie są odbiciem rzeczywistości, w której wyborowi konkretnego rządu sprzeciwia się większość wyborców. Według tej prymitywnej wykładni okazuje się że opór obywatelski staje się wtedy moralnie dozwolony i może przybierać wszelkie ciemne formy, poczynając od kłamstw i manipulacji, skończywszy na przemocy i zemście. Pani Applebaum nie jest zbyt skomplikowana. Dla niej demokracja jest wtedy, gdy niezależnie od tego, jaka zwycięża strategia polityczna, zostaje zachowane pełne prawo do rozwoju ludzkiego egoizmu. A pełny rozwój egoizmu stoi w sprzeczności z pełnym rozwojem moralnym, więc ten pierwszy jest żądny kompromisu, a w przypadku utraty równej pozycji jest gotów do wojny, bo nie jest w stanie trwać cierpliwie w niszy w przeciwieństwie do duchowości. To jest ta w istocie prosta potrzeba i proste pragnienie, które odrzuca wszelką refleksję, a które potrzebuje wszelkiego uzasadnienia – do urzeczywistnienia którego, wysyłane są takie osoby jak pani Applebaum