Zdaniem czołowego eksperta do spraw ochrony małoletnich skupienie władzy ustawodawczej, sądowniczej i wykonawczej w rękach biskupa utrudnia rozliczanie przestępstw i zaniedbań.
Niemiecki jezuita o. Hans Zollner – dyrektor Instytutu Antropologii i Interdyscyplinarnych Studiów nad Godnością Człowieka i Ochroną Osób Bezbronnych na Papieskim Uniwersytecie Laterańskim (do września 2021 r. znanego jako Centrum Ochrony Małoletnich) – udzielił wywiadu „Welt am Sonntag”, niedzielnemu wydaniu niemieckiego dziennika „Die Welt”.
Wyjaśnił, że w krajach europejskich i anglosaskich potrzebna jest „znacznie większa konsekwencja w domaganiu się tego, co już możliwe dzięki przyjętym prawom”. Dlatego chciałby, aby papież Franciszek „stworzył większą pewność prawną”, obejmując osoby poszkodowane „watykańskim prawem procesowym”.
Z kolei w rozmowie z portalem Katholisch.de jezuita precyzował, że w Kościele taka pewność prawna nie istnieje w odniesieniu do procedur. Wskazał, że „również prawa osób zaangażowanych w proces nie są wystarczająco wyjaśnione: oskarżonych, ofiar, przełożonych”. Co więcej, nie jest wprost stwierdzone, „kto może co i kiedy powiedzieć i wiedzieć”.
Zdaniem o. Zollnera potrzebna jest również konkretna reforma legislacyjna, polegająca na podziale władz w Kościele, gdyż „fakt, że władza ustawodawcza, sądownicza i wykonawcza są złączone w osobie biskupa, utrudnia przejrzystość i rozliczanie”.
Uważany za czołowego eksperta do spraw ochrony małoletnich w Kościele duchowny przyznał, że nigdy nie doświadczył „bezpośredniego i zorganizowanego oporu” przeciwko temu, co robi. Są – jak zauważył – jedynie osoby, dla których ta tematyka pozostaje niewygodna, uważają one, że nie można mówić źle o Kościele, a jedynie go bronić, jednak „niemal nigdy nie mówią tego wprost”.
Podkreślił, że „w Kościele często brakuje odwagi, by być transparentnym, wziąć na siebie odpowiedzialność i otwarcie się komunikować”.
Przeczytaj też: Wcześniej słyszałem, że problem pedofilii klerykalnej nie dotyczy Polski…
KAI, DJ
Smutne musi być życie księdza, który z jednej strony logicznie analizując sytuację dostrzega, że patologie w Kościele (=kompletne zaprzeczenie Ewangelii) wynikają wprost z modus operandi instytucji KK, którego on sam jest funkcjonariuszem, i któremu poprzysiągł pełne posłuszeństwo.
Cynizm staje się wtedy uprawnioną postawą.
Albo odejście.
Nie wiadomo co lepsze/gorsze.
~ Marek2: Jest jeszcze inna droga: odejsc z kaplanstwa i dzialac dalej w Kosciele. Ale wylamuje sie ona z myslenia w trybie lepsze/gorsze, bo jest po prostu trudniejsza.
Tylko czy Kościół będzie ich nadal chciał?
Przynajmniej ten rzymsko-katolicki.
Ksiądz nie jest funkcjonariuszem. Nie przysięga posłuszeństwa instytucji KK. Jeśli z jednej strony dostrzega logicznie, to co z drugiej? Od października 2015 roku w przestrzeni publicznej wyłącznie jak o patologii mówiono o każdej kolejnej wykształconej grupie zawodowej: lekarzach, sędziach, prokuratorach, nauczycielach, dziennikarzach, wreszcie i kapłanach. Smutne jest życie tylko tego księdza, który dostrzegając przyczyny i rozmiar patologii we własnym środowisku, nie wyciąga z tego dla siebie lekcji i traci nadzieję.
Wcale nie „mówiono w y ł ą c z n i e jak o patologii o każdej wykształconej grupie zawodowej” , tylko najczęściej o występkach części tych środowisk np. o lekarzach nieraz zanadto łasych na kasę lub o sędziach unikających odpowiedzialności karnej i niemających zbytniego uznania społecznego od kilkudziesięciu lat a nie dopiero od 2015 roku. A czy nie dość lub niewykształconym środowiskom bądź masom społecznym głosującym niezgodnie z życzeniami wykształconych oraz przedstawicielom niedokształconych – należy się pogarda i nienawiść, które zaczęły się nasilać od 2005 roku ?