Zima 2024, nr 4

Zamów

„Stałem w tobie”. Paul Celan, Jerozolima i próg życia

Paul Celan, 1938. Fot. autor nieznany / Wikimedia Commons

Publiczność domagała się „Fugi śmierci”, Celan odmówił. Od początku lat sześćdziesiątych nie czytał tego wiersza na spotkaniach, uważał, że jego „zbyt piękny” język odwraca uwagę od prawdy Zagłady.

Fragment książki „Tam, za kasztanami, jest świat. Paul Celan. Biografia”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2021

Jesienią 1969 roku Celan wystąpił przed Stowarzyszeniem Hebrajskich Pisarzy w Tel Awiwie. Tego samego dnia napisał krótkie, żarliwe wystąpienie: „Przyjechałem tu do was, do Izraela, ponieważ musiałem. Po wszystkim, co zobaczyłem i usłyszałem, towarzyszy mi rzadkie przekonanie, że zrobiłem to, co należało i zrobiłem to nie tylko dla siebie. Myślę, że wiem, czym może być żydowska samotność. Pośród tylu innych doznań, czuję również wdzięczność i dumę z każdego wyhodowanego tutaj, w domu, źdźbła zieleni, aby dała cień przechodniowi, który będzie tędy przechodził. Cieszy mnie każde nowe, z głębi wysnute, spełnione słowo, biegnące z pomocą tym, którzy się zwrócą ku niemu – ta radość towarzyszy mi w czasach narastającego wszędzie wyobcowania i naporu mas. Tutaj, w zewnętrznym i wewnętrznym krajobrazie, znajduję moce prawdy, jasności oraz otwartej na świat niepowtarzalności wielkiej poezji. Spotkałem tu ludzi, którzy spokojnie i pewnie gotowi są trwać przy tym, co ludzkie. Za to wszystko jestem wdzięczny i dziękuję”[1].

Kilka dni wcześniej, w Jerozolimie, Celan wystąpił przed dużą publicznością i został przyjęty owacjami. Wprowadził go Gershom Scholem. Wiersze czytali Jehuda Amichai i Manfred Winkler. Celan pomagał w tłumaczeniach: zaskakiwał Izraelczyków, proponując alternatywne rozwiązania, wydobywając z głębi pamięci celne hebrajskie słowa.

Podróż do Izraela wieńczy wieloletnie poszukiwania tożsamości: żydostwo stało się dla Celana synonimem człowieczeństwa i pozostało jądrem, jedynym stałym elementem pośród wykorzenienia

Anna Arno

Udostępnij tekst

Na ten wieczór wybrał sporo wierszy z dawniejszych tomów (m.in. „Coronę”, „Policz migdały”, „Kratę mowy”) – jakby chciał je wypróbować przed nowymi słuchaczami. Czytał „ze spokojnymi akcentami, uważnie artykułując – wspominał dziennikarz Gershom Schocken – nie podnosił głosu, mówił prawie szeptem”[2]. Publiczność domagała się „Fugi śmierci”, Celan odmówił. Od początku lat sześćdziesiątych nie czytał tego wiersza na spotkaniach, uważał, że jego „zbyt piękny” język odwraca uwagę od prawdy Zagłady. Zamiast „Fugi” przeczytał swój „izraelski” utwór „Pomyśl”.

W Izraelu, po latach rozłąki, Celan odnalazł czerniowieckich znajomych: w Tel Awiwie mieszkał u kolegi z romanistyki Davida Seidmanna, w Jerozolimie u Manuela Singera, lekarza, z którym dzielili akademik w Tours. Łakomie zwiedzał, chwilami wydawał się beztroski i szczęśliwy. Najważniejsze było jednak ponowne spotkanie z Ilaną Shmueli. „Kontynuowaliśmy naszą rozmowę z Czerniowców i Paryża – wspominała – nabrała nowych wymiarów, nowej zawartości: PRZESZŁOŚĆ, ze swoimi pytaniami i odpowiedziami, odżywała TERAZ – tutaj, w Jerozolimie”[3].

Wędrowali wzdłuż murów Starego Miasta, odkrywali wszystkie jego bramy. Celan był na Górze Skopus i Górze Oliwnej, w Betlejem, przy grobach Absaloma, króla Dawida i Racheli. Przy Ścianie Płaczu powiedział: „żadnych wykopalisk”. Nie zabawił też długo przy Meczecie Al-Aksa: „za dużo świętości”. Podczas tej podróży kilkakrotnie, dobitnie nalegał na swoją żydowską tożsamość: „żydostwo jest dla mnie nie tyle sprawą jego problematyki, ile jego pneumy”. Tę myśl powtórzył w liście do Schockena: „Nie znaczy to, że nie wyrażałem również żydostwa w sposób tematyczny: również w tej formie jest obecne w każdym moim tomie: moje wiersze implikują mój judaizm”[4]. Niezwiązane z konkretnymi motywami czy rytuałami, żydostwo jest życiem, powietrzem, którym się oddycha. Tak deklarował w „Benedikcie”:

Co przyszło do mnie od ojców
i od ojców z tamtej strony:
 – – pneuma[5].

Pneuma to duch, powietrze, które łączy go z przodkami, tchnienie i natchnienie. Podróż do Izraela wieńczy wieloletnie poszukiwania tożsamości: żydostwo stało się dla Celana synonimem człowieczeństwa i pozostało jądrem, jedynym stałym elementem pośród wykorzenienia. To w nim Celan „stoi”, przy nim obstaje i ono daje mu siłę. „Moja żydowskość: oto, co jeszcze rozpoznaję na szczątkach mojego istnienia”[6]. Egzystencjalną samotność uznał za cząstkę swojego losu „żydowskiego bojownika”. Za część tego dziedzictwa uważał również solidarność z cierpieniem i wygnaniem, którego prototypem jest niewola babilońska. Już w „Wykoronowanym”[7], przywołując obraz Mandelsztama czytającego na syberyjskim wygnaniu Petrarkę, w imieniu żydowskiego narodu deklarował:

I nie wysyłamy
nikogo z naszych na dół
do ciebie,
Babel

(…) Po kilku dniach jerozolimskiej euforii Celana znów dopadł niepokój. Mocno przeżył wieczór autorski w Tel Awiwie, gdzie na sali było sporo jego krajan – niemieckojęzycznych imigrantów z Bukowiny. Być może właśnie to spotkanie pogłębiło jego poczucie bezdomności. Opuścił Izrael cztery dni przed zaplanowanym terminem.

Mimo trudnego pożegnania przez kilka tygodni żył jeszcze w aurze podróży. Twierdzi, że w Jerozolimie odkrył „mocniejszego siebie”, postara się o zajęcie na miejscowej uczelni i wróci na dłużej. (…)

Tam, za kasztanami, jest świat. Paul Celan. Biografia
Anna Arno, „Tam, za kasztanami, jest świat. Paul Celan. Biografia”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2021

Dwa jerozolimskie wiersze Celana wyrażają sprzeczne uczucia. W „Lśnieniu” zanotował wspomnienie spaceru w dzielnicy Abu-Tor, ale także blask miłości, który tę chwilę opromienił[8]. Siebie i Ilanę nazywał ludźmi „wzajemnie osieroconymi z życia”, będącymi dla siebie – też wzajemnie – jak „złota boja / z głębin świątyni”. W listopadzie pisał do przyjaciółki: „Nie obawiaj się, kochanie: nigdy nie odwrócę się od Ciebie, pozostanę zawsze zwrócony w Twoją stronę. Wie o tym złota boja – również ona”[9].

Oboje zdawali sobie sprawę, że mimo silnej więzi wspólne życie nie byłoby możliwe. Nawet ich spotkania były przetkane nieporozumieniami. Mieli wiele wspólnego: gwałtowne zmiany nastrojów, nadwrażliwość. Celan zarzucał Ilanie „bezczelność” i „wyostrzony zmysł krytyczny”[10]. Ona przyznawała, że nie była gotowa stłumić własnej osobowości i podporządkować się mężczyźnie: „Potrafię być obecna i dużo dawać – wspominała – ale nie umiałam się wycofać i po prostu być dla drugiego. To bardzo dla mnie bolesne w związku z Paulem. Że zawsze domagałam się czegoś więcej – choć zapewniałam go, że jest odwrotnie – chciałam więcej listów i uwagi. Obawiam się, że to było dla niego nadmiernym obciążeniem”[11]. Celan zapewniał jednak, że jest mu łatwo „żyć, idąc ku niej”. Na kartce, na której zapisał pierwszą wersję wiersza „Żar”, zanotował: „Tyle jest między nami, że nigdy się już nie zgubimy: jesteśmy tak blisko siebie”[12].

Po powrocie do Paryża pisał wiersz za wierszem. To ostatni tak intensywny okres jego pracy. Cykl zatytułował „Ilana” i tymczasem ona była jego jedyną adresatką. Klausowi Demusowi tłumaczył, że nie może mu przesłać jerozolimskich utworów: „są bardzo osobiste i nie należą do mnie”[13]. W Ilanie Celan chciał widzieć „córę Syjonu”, za jej pośrednictwem na nowo określał własną tożsamość.

„Szykowałem się już, żeby napisać Ci dłuższy list i ostrzec Cię przede mną i przed nami – pisał do przyjaciółki – ale wtedy zobaczyłem Twoją twarz, taką, jaką zobaczyłem w Jerozolimie i Newe Awiwim i teraz wiem: połączyło nas coś pierwotnego i przed-pierwotnego. Twoja twarz, Ilano. Twoja żydowska twarz”[14]. Ilana staje się Jerozolimą, symboliczną figurą żydostwa, ale zarazem poświęcone jej wiersze przyoblekają się w ciało, są, zauważał sam Celan, bardzo dosłowne:

stało
Jeruzalem wokół nas

stała
jasna woń sosen
nad okrętem Duńczyków, któremu dziękowaliśmy,

ja stałem
w tobie[15].

„Nie mów: «stałem», bo stoisz we mnie” – odpowiada Ilana[16]. Zwracał się do niej Mandelnde – Migdalejąca: „ty, która mówiłaś tylko do połowy”[17]. Być może Celan miał na myśli jej zwyczaj urywania wypowiedzi w pół zdania. (…)

Chyba nigdy przedtem nie pisał tak otwarcie erotycznych listów. Ich język pozostaje jednak sekretny, zakodowany, tworzy jedność z powstającą w tym czasie poezją. „Jestem z Tobą jednym ciałem,/ by złożyć nas w ofierze” – mówił w wierszu[18]. W liście dodawał: „Widzę Twoją twarz, widzę ją w Jerozolimie, obok mnie, pode mną, nade mną, widzę ją w Tel Awiwie, w ciemności, ból namarszcza brwi nad Twoimi oczami, potem wszystko się prostuje, także ja mam twarz, odczytuję Twoje oczy, także i to”[19].

Wesprzyj Więź

Ilana czytała jego wiersze jak listy: ofiarowane jej, opowiadały ich historię, przypominały stacje jerozolimskich wędrówek. To wiersze o Izraelu, żydowskiej ojczyźnie, do której Celan zmierza i którą pozostawia w stanie zawieszenia: „Ale są zarazem bardzo bezpośrednie i osobiste. Celan mówi do «Migdalejącej», kobiety i Żydówki, którą pozostawił w stanie wyczekiwania”[20]. Jerozolimę postrzega jako próg. Okaże się ostatnią stacją, punktem dojścia jego życia.

Podtytuł od redakcji Więź.pl


[1] Paul Celan, „Ansprache vor dem Verband hebräischer Schriftsteller in Tel Aviv”, cyt. za: Paul Celan, „Gisela Dischner, Wie aus weiter Ferne zu Dir. Briefwechsel”, nr 113.1, s. 118–119.
[2] Cyt. za: Benny Ziffer, „Haaretz as a House of Prayer to Yekke Culture”, „Haaretz”, 28 lipca 2012.
[3] Paul Celan, Ilana Shmueli, „Correspondance (1965–1970)”, Éditée par Ilana Shmueli et Thomas Sparr. Traduction de l’allemand, révision et adaptation des notes de Bertrand Badiou. Paris, Éditions du Seuil, 2006, s. 17.
[4] Paul Celan, list do Gershoma Schockena, B nr 680, 5 lutego 1970, s. 880.
[5] Paul Celan, „Benedicta”, z tomu „Die Niemandsrose” („Róża niczyja”), GNKA, s. 83. Polski przekład: Julia Juryś.
[6] Paul Celan, „Mikrolithen sinds, Steinchen. Die Prosa aus dem Nachlaß. Kritische Ausgabe”, Frankfurt, Suhrkamp, 2005, s. 126.
[7] Paul Celan, „Hinausgekrönt”, z tomu „Die Niemandsrose” („Róża niczyja”), GNKA, s. 97. Polski przekład: Julia Juryś.
[8] Paul Celan, „Das Leuchten” [Sammlung „Ilana”], GNKA, s. 333. Polski przekład: „Lśnienie”, tłum. Ryszard Krynicki, PIIW, s. 361.
[9] Paul Celan, list do Ilany Shmueli. W: Paul Celan, Ilana Shmueli, „Correspondance (1965–1970)”, dz. cyt., nr 22, 10 listopada 1969, s. 61.
[10] Ilana Shmueli, „Toward Babel: Poems and a Memoir”, translated by Susan H. Gillespie, Rhinebeck, NY, The Sheep Meadow Press, 2013, s. 140.
[11] Tamże, s. 155.
[12] Paul Celan, Ilana Shmueli, „Correspondance (1965–1970)”, dz. cyt., „Pré-face”, s. 20
[13] Paul Celan, list do Klausa Demusa. W: „Paul Celan – Klaus und Nani Demus: Briefwechsel”, nr 372, 24 listopada 1969, s. 460.
[14] Paul Celan, Ilana Shmueli, „Correspondance (1965–1970)”, dz. cyt., nr 10, 27 października 1969, s. 47.
[15] Paul Celan, „Es stand” [Sammlung „Ilana”], GNKA, s. 333. Polski przekład: „Stała”, tłum. Ryszard Krynicki, PIIW, s. 357.
[16] Ilana Shmueli, list do Paula Celana. W: Paul Celan, Ilana Shmueli, „Correspondance (1965–1970)”, dz. cyt., nr 8, październik 1969, s. 43.
[17] Paul Celan, „Mandelnde” [Sammlung „Ilana”], GNKA, s. 333.
[18] Paul Celan, „Komm” [Sammlung „Ilana”], GNKA, s. 334
[19] Paul Celan, list do Ilany Shmueli. W: Paul Celan, Ilana Shmueli, „Correspondance” (1965–1970), dz. cyt., nr 9, 21 października 1969, s. 45.
[20] Paul Celan, Ilana Shmueli, „Correspondance (1965–1970)”, dz. cyt., „Pré-face”, s. 23.

Podziel się

1
Wiadomość