Wzywa nas też, byśmy szli przez historię urzeczeni Jego marzeniem: o ludzkości wolnej od podziałów, w której nie ma cudzoziemców, a jedynie współobywatele – mówił dziś papież Franciszek podczas ekumenicznej modlitwy z migrantami w Nikozji.
Od wczoraj papież przebywa z wizytą na Cyprze. Dziś wziął udział w ekumenicznej modlitwie z migrantami w Nikozji.
W przemówieniu odniósł się do usłyszanych świadectw. – Bóg przemawia do nas przez wasze marzenia. Wzywa także nas, abyśmy nie godzili się na świat podzielony, na podzielone wspólnoty chrześcijańskie, ale abyśmy szli przez historię urzeczeni marzeniem Boga: o ludzkości bez murów podziału, wolnej od wrogości, w której nie ma cudzoziemców, a jedynie współobywatele. Oczywiście różniący się i dumni z tych cech, które są dla nas charakterystyczne, a które są darem Bożym, ale zarazem będący pojednanymi współobywatelami – powiedział.
Przyznał, że świadectwa osobiście go wzruszyły. – Nie są to tylko emocje, ale coś znacznie większego: to wzruszenie, które pochodzi z piękna prawdy, podobne do tego, które towarzyszyło Jezusowi, gdy wołał: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom”. Również ja wychwalam naszego Ojca niebieskiego, ponieważ to samo dzieje się właśnie dzisiaj, tutaj, jak również na całym świecie: Bóg objawia maluczkim swoje królestwo, królestwo miłości, sprawiedliwości i pokoju – podkreślił papież.
Wymieniając inspiracje, płynące z wysłuchanych świadectw, Franciszek mówił nie tylko o potrzebie braterstwa, uzdrowienia ze „zranień nienawiścią”, ale też o konieczności nieustannego podążania drogą „od konfliktu do komunii”.
– Podążając tą drogą, długą i pełną wzlotów i upadków, nie powinniśmy obawiać się różnic między nami, ale raczej naszych zamknięć i uprzedzeń, które uniemożliwiają nam prawdziwe spotkanie i wspólne wędrowanie. Zamknięcia i uprzedzenia odbudowują między nami mur oddzielenia, który zburzył Chrystus, mianowicie: wrogość. Nasza droga do pełnej jedności może się rozwijać, o ile wszyscy razem będziemy wpatrywać się w Niego, który jest naszym pokojem, który jest kamieniem węgielnym – zachęcał papież. – A On, Jezus, wychodzi nam na spotkanie z obliczem brata zepchniętego na margines i odrzuconego. Z obliczem migranta pogardzanego, odrzuconego, zniewolonego. Ale także migranta, który jest w podróży ku czemuś, ku nadziei, ku bardziej ludzkiemu współistnieniu.
Na zakończenie papież wyraził nadzieję, że Cypr może stać się „laboratorium braterstwa”. Wyjaśnił, że może się to dokonać pod dwoma warunkami: pełnego uznania godności człowieka i ufnego otwarcia się na Boga.
– W tych warunkach możliwe jest przełożenie marzenia na codzienną podróż, na którą składają się konkretne kroki od konfliktu do komunii, od nienawiści do miłości. To cierpliwe pielgrzymowanie, które dzień po dniu prowadzi nas do ziemi, którą Bóg dla nas przygotował, do ziemi, gdzie na pytanie: „Kim jesteś?”, można odpowiedzieć otwarcie: „Jestem twoim bratem” – podsumował.
KAI, DJ
Przeczytaj też: To nie mury strachu przyczynią się do postępu Europy, a integracja i dialog
Słowa papieża są po prostu nieodpowiedzialne! Zachęcają do znoszenia granic i przybywania do Europy. Zwłaszcza, że w krajach III świata jest postrzegany jako ważny lider Zachodu i niewielu wie, że faktycznej władzy nie ma. Ale nagłośnienie takich jego wypowiedzi może sprzyjać klimatowi do migracji czyli więcej migrantów, więcej konfliktów, także więcej śmierci na granicach, zwłaszcza morskich. Katolicyzm nie nakazuje wyłączania rozumu. Tymczasem papież odwołuje się wyłącznie emocji.