Promocja

Jesień 2024, nr 3

Zamów

Iwasiów: Niemal cała sfera kultury w Polsce oparta jest na wolontariatach i niskich budżetach

Inga Iwasiów. Fot. Malina Majewska

Większość pracowników teatrów, muzeów, galerii, bibliotek ma tak małe dochody, że spokojnie mogliby tworzyć poradniki „Jak przeżyć na granicy ubóstwa” – pisze Inga Iwasiów w „Dużym Formacie”.

W poniedziałek w „Dużym Formacie” ukazał się tekst Ingi Iwasiów – profesor literaturoznawstwa, pisarki, krytyczki literackiej – dotyczący zarobków osób zajmujących się w Polsce pisaniem i sztuką.

„Mnie jest pozornie łatwo, bo dostaję regularnie uniwersytecką pensję” – przyznaje Iwasiów. Jednocześnie zastrzega: „Polskie uniwersytety nie zatrudniają pisarzy i pisarek na etatach dydaktycznych, jak to się dzieje w USA i wielu krajach europejskich. (…) Uposażenia i wymagania na uczelniach to oczywiście nie jest amerykański ani żaden inny sen, raczej koszmarek. (…) Podwyżki w szkolnictwie wyższym nigdy nie nadążały za inflacją, a wymagania pracodawcy nie mają końca. Zajmujemy się uczeniem (to oczywiste), ale też papierologią, administrowaniem, karmieniem potwora informatycznego”.

W jej ocenie w Stanach Zjednoczonych myśl „zostanę pisarką” jest tak samo realistyczna jak w Polsce „pójdę na pedagogikę”. „Wprowadza na ścieżkę wykształcenia, a potem zarabiania. W Polsce do niedawna było to ulotne pragnienie nieprzypominające planu na życie. Obecnie mamy kierunki pisarskie, ale nie etaty dla osób, które wykazują się dorobkiem artystycznym i są zwolnione z konieczności produkowania punktowanych artykułów naukowych. Można być malarzem profesorem, aktorką profesorką, nie można zaś poetą profesorem. Ściślej mówiąc: można, po godzinach” – zaznacza.

„Tylko garstka piszących ma przywilej skupienia na sztuce. Zdecydowana większość zarobkuje w rozmaitych zawodach, natomiast wyobrażenie o pisarce/pisarzu, wizerunek medialno-sceniczny, upodobnia nas do gwiazd popkultury” – zwraca uwagę Iwasiów.

Wesprzyj Więź

Tłumaczy, że „niemal cała sfera kultury w Polsce oparta jest na wolontariatach i niskich budżetach. Większość pracowników teatrów, muzeów, galerii, bibliotek ma tak małe dochody, że spokojnie mogliby pisać poradniki «Jak przeżyć na granicy ubóstwa». Społecznie to nie jest nośny temat, ponieważ praca «w kulturze» wydaje się nie-pracą, zajęciem hobbystycznym, wygodnym i w cieple”.

DJ

Przeczytaj też: Dlaczego „Religia”? Rozmowa z Ingą Iwasiów

Podziel się

1
Wiadomość

Temat nie jest nośny społecznie, bo na przykład zazdrość patrzy podejrzliwie na tych, co wykonują pracę zgodną z ich osobistymi zainteresowaniami. Taka praca może wydawać się psychicznym luksusem – ludziom, którzy pracują jedynie w zgodzie ze swą wiedzą lub umiejętnościami, lub co gorsza, jedynie z potrzeby zarobku. Z drugiej strony istnieje dziś rozwinięty przemysł kulturowy – masa środków, koncepcji, wydarzeń, projektów, grantów, fundacji itd. z których wielu czerpie, jak może. Ale śmieszą mnie np. ludzie piszący poezje i domagających się z tego tytułu publicznego utrzymania. Są takie roszczenia.