Jesień 2024, nr 3

Zamów

Bp Zadarko: Mam pretensję do rządzących, że budują w społeczeństwie niechęć wobec uchodźców

Bp Krzysztof Zadarko, przewodniczący Rady Konferencji Episkopatu Polski do spraw Migracji, Turystyki i Pielgrzymek. Fot. episkopat.pl

Kościół nie jest zapraszany przez rząd do rozmów dotyczących kryzysu na granicy – mówił wczoraj bp Krzysztof Zadarko w Radiu Zet.

Bp Krzysztof Zadarko, delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. imigracji, był wczoraj gościem Beaty Lubeckiej w Radiu Zet. Rozmowa dotyczyła napiętej sytuacji na polsko-białoruskiej granicy, która – jak przyznał hierarcha – „wielu przerasta”.

Zwrócił uwagę, że „mamy jedną narrację, która eksponuje śmiertelne zagrożenie dla obywateli, dla państwa, ale przecież widzimy również obraz ludzi, którzy potrzebują pomocy”. – Mam pretensję do rządzących, że używając tylko narracji niechęci, budują w społeczeństwie ogólną niechęć do uchodźców i utwierdzają ludzi w przekonaniu, by ich nie przyjmować – stwierdził duchowny.

W jego ocenie do dyskusji na temat kryzysu na granicy „niepotrzebnie wprowadzamy dużo ideologii, bardzo potrzebna jest natomiast pomoc humanitarna”.

Pytany o to, na co zostaną przeznaczone pieniądze z niedzielnej zbiórki przed kościołami bp Zadarko wyjaśnił, że celem jest przede wszystkim pomoc doraźna, pakiety pomocowe i wyposażenie „Namiotów Nadziei”, które stanęły na granicy z inicjatywy Caritas.

– Druga rzecz to pomoc ośrodkom dla cudzoziemców. Tam też trzeba spieszyć z pomocą, bo najczęściej ludzie przybywają z jedną koszulą, jednym swetrem i kurtką – relacjonował. Dodał, że zbiórka przeznaczona jest również dla tych, którzy będą ośrodki dla cudzoziemców opuszczać.

Gość Radia Zet podziękował tym, którzy zdecydowali się pomóc – jak przyznał – „mimo głosów sprzeciwu”. – Niektórzy pisali, że nie będą zbierać na uchodźców, tylko na wojska polskie – powiedział biskup. – Mówienie, że trzeba zająć się tylko wojskiem, a migranci nas nie interesują, jest tworzeniem niepotrzebnie złych dylematów moralnych i fałszywej alternatywy – dodał.

– Oskarżania się nawzajem, mówienie, że „jestem prawdziwym patriotą, a ten drugi to zdrajca” jest szkodliwe, ale widać, że politycznie przynosi zyski, mobilizuje elektoraty – ocenił bp Zadarko. – Mam gigantyczną pretensję, że w mediach jesteśmy świadkami stygmatyzowania tych, którzy pomagają migrantom. Oskarżanie kogoś, że jest „V kolumną”, „pożytecznym idiotą Putina czy Łukaszenki” jest nieodpowiedzialne. To przyłożenie ręki do jeszcze gorszej sytuacji niż obecnie – podkreślił hierarcha.

Delegat KEP ds. imigracji wyraził ubolewanie z powodu odrzucenia przez polski rząd prośby episkopatu o zgodę na zorganizowanie korytarzy humanitarnych, dzięki którym można byłoby sprowadzić do Polski grupę najbardziej potrzebujących uchodźców przebywających w Grecji czy we Włoszech.

Bp Zadarko zdradził, że Kościół nie jest zapraszany przez rządzących do żadnych rozmów, które dotyczą problemu migracji. – Nie jesteśmy zapraszani do rozmów na przykład o tym, w jaki sposób Kościół czy organizacje pozarządowe mogłyby stanąć obok instytucji rządowych, by adekwatnie odpowiedzieć na kryzys – mówił.

– Prosiliśmy o zalegalizowanie pobytu pomocy humanitarnej i medycznej w strefie stanu wyjątkowego. Usłyszeliśmy odpowiedź, że nie potrzeba takiej pomocy. A ta pomoc jest absolutnie potrzebna – stwierdził duchowny. – Prosiliśmy, ale nic więcej nie możemy zrobić. Tu panują reguły rządzących – dodał.

Jego zdaniem przyjęcie 5-10 tys. migrantów w 38-milionowym kraju jak Polska nie jest problemem. – Nie powinno być problemem, wręcz powinno być inspiracją, byśmy wzięli na tapetę temat migrantów i uchodźców w społeczeństwie – zaznaczył biskup.

Wesprzyj Więź

– To jest m.in. zadanie dla nas, dla Kościoła: budować pewną mentalność społeczeństwa, w którym będziemy otwierali serca nie tylko doraźnie, ale również znajdowali dla tych ludzi miejsce w naszej społeczności – powiedział bp Zadarko.

Przeczytaj też: Prawa człowieka nie mają koloru skóry czy paszportu, nie ulatniają się na granicy

KAI, DJ

Podziel się

8
Wiadomość

Drogi biskupie.
Twoje słowa będą miały jakiekolwiek znaczenie dopiero wtedy gdy zabrzmią z takiego namiotu nadziei w którym ksiądz biskup w chłodzie będzie osobiście niósł pomoc potrzebującym.
Wypowiadane z jakiegokolwiek innego miejsca są pustym ple, ple, ple.
Czas mówienia minął. Pora na osobiste czyny, osobisty przykład, osobistą odwagę jeżeli ks. Biskup chce być traktowany poważnie.

Ksiądz biskup wie, co przeciwnicy przyjmowania migrantów „jak leci” odpowiadają na podniesiony przez niego argument, iż przyjęcie ich kilku tysięcy w 38 milionowym kraju nie stanowi problemu. Mianowicie odpowiadają, że jak się dopuści jedną szczelinę, to w ramach „łączenia rodzin” itp. będzie ich 5 razy więcej, a tego procesu już się nie zatrzyma. Tak było na Zachodzie. Gdy założą własne wspólnoty w Polsce (a pomysłu na integrację muzułmanów ksiądz biskup nie ma, jak i nie ma cały Zachód – może by coś o tym ksiądz biskup się wypowiedział?), będą one się szybko powiększać i naturalnie, i przez ułatwioną migrację. Więc dlaczego ksiądz biskup nie odpowiada na ten kontrargument? To ma być dialog?

Owszem, narracja obozu władzy budzi wobec imigrantów niechęć, czasem nawet odrazę. Ale nie wzięła się ona znikąd. Ten spór wygra ten, kto bardziej przekona opinię publiczną. Wcześniej niż konferencja rządowa z prezentacją treści pornograficznych z telefonów imigrantów były opowieści łże-dziennikarzy o kotku, co wierny przyszedł za swoimi właścicielami z Afganistanu. Narracja obozu władzy w sprawie imigrantów jest lustrzanym odbiciem narracji ocieplającej wizerunek imigrantów i kołującą polską opinię publiczną. Bo jak skutecznie prostować ocieplające kłamstwa? W waszej narracji nie było miejsca na trudne problemy, na które trzeba wypracować rozwiązanie. Więc trudno wam wierzyć co do tych spraw, w których możecie mieć dużo racji.