Promocja

Jesień 2024, nr 3

Zamów

Terlikowski: To, że po wyroku TK ws. aborcji nie ogłoszono pomocowych ustaw, jest zbrodnią

Tomasz Terlikowski podczas spotkania „Jaki Kościół?” 28 lutego 2018 roku na Uniwersytecie Jagiellońskim. Fot. Adam Walanus / adamwalanus.pl

Wprowadzone rozwiązanie wcale nie poprawiło ochrony praw dzieci nienarodzonych, a pozostawiło bez koniecznej pomocy rodziny z dziećmi niepełnosprawnymi – mówi „Kulturze Liberalnej” Tomasz Terlikowski.

W „Kulturze Liberalnej” o sporze dotyczącym dopuszczalności aborcji Karolina Wigura rozmawia z Tomaszem Terlikowskim, filozofem, publicystą.

Zdaniem Terlikowskiego w dniu, w którym Trybunał Konstytucyjny jesienią ubiegłego roku orzekł zakaz przerywania ciąży z powodu wad płodu, „powinien zostać przedstawiony pakiet ustaw, które uregulują kwestie pomocy rodzinom ponoszącym konsekwencje wyroku”. „Wzorców takich ustaw jest wiele – to powinno było być już przygotowane. A nie było. Ale ogłoszono, że za miesiąc pojawi się propozycja i taki pakiet zostanie przygotowany. A teraz mijają kolejne miesiące i nic. Uważam, że to więcej niż błąd – to jest zbrodnia. Otworzyliśmy temat, który rozchwiał emocje. Natomiast wprowadzone rozwiązanie wcale nie poprawiło ochrony praw dzieci nienarodzonych, a pozostawiło bez koniecznej pomocy rodziny z dziećmi niepełnosprawnymi” – zaznacza publicysta.

Obecnie – w jego ocenie – „obóz rządzący płaci cenę radykalnego kroku, nic na nim nie zyskując. Politycznie, bo zrazili do siebie niezdecydowaną, ale bardziej liberalną stronę pisowską – tacy wyborcy też są – ale wbrew temu, co im się wydawało, nie pozyskali też konserwatywnych katolików. Ich zirytowało zachowanie prezydenta, miganie się od publikacji wyroku i pokrętna logika wypowiedzi. Przegrali na całej linii – ideowo, politycznie i wydaje się też, że prawnie. Bo po wyborach, wzorem PiS-u, natychmiast zostanie powołany nowy Trybunał Konstytucyjny, do którego wejdzie młodsze pokolenie prawników o znacząco mniej konserwatywnych poglądach niż ich poprzednicy”.

„Czeka nas bardzo długi proces odbudowywania wiarygodności, związany nie tylko z decyzjami polityków, lecz także z zaangażowaniem kluczowych postaci ruchu pro-life, takich jak Kaja Godek czy Mariusz Dzierżawski” – uważa Terlikowski. Zwraca uwagę, że „ich działania poszły w kierunku nieakceptowalnym przez sporą część młodszego pokolenia – nawet tę katolicką. Poszli w kierunku antymaseczkowym, antycovidowym, radykalnie anty-LGBT”.

Publicysta wyjaśnia, że efekt tego jest taki, iż teraz „musimy zacząć od początku. Bardzo cierpliwie zbudować narrację troski nie tylko o nienarodzonych, lecz także o narodzonych, niepełnosprawnych, o ich rodziny. To nie może być narracja opierająca się na pieniądzach. Trzeba mówić o opiece zastępczej, która jest niezbędna dla tych rodzin, głębokiej pomocy psychologicznej i emocjonalnej. O wsparciu samotnych kobiet, które zostają same z powodu nieodpowiedzialnych ojców. To są wyzwania, które przed nami stoją”.

Wesprzyj Więź

W ocenie Tomasza Terlikowskiego w temacie aborcji „jesteśmy skazani na szukanie takich kompromisów, które nie zadowolą nikogo, ale które jednocześnie budują w miarę stabilną sytuację”.

DJ

Przeczytaj też: Ani relatywizm, ani fundamentalizm

Podziel się

6
Wiadomość

Donkiszoteria.
Przy tak spolaryzowanych postawach szukanie drogi środka to mrzonka, a strona antyaborcyjna ciągle dolewa i będzie dolewać oliwy do ognia. To racja ich istnienia. Najwyżej Terlikowski zostanie okrzyknięty przez nich mordercą nienarodzonych. Doigra się. Co więcej, rząd PiS nie da więcej pieniędzy na dzieci, które urodziły się z wadami. Woli je dać na kolejne plusy dające głosy. Temat aborcji odfajkowano, załatwiono, nie ma co do niego wracać. Jarosław Kaczyński złożył kobiety w ofierze na ołtarzu swoich politykierskich chwytów. Teraz niech sobie radzą same.
Ciekawe, czy po 9 miesiącach od orzeczenia TK wzrośnie zdecydowanie liczba urodzonych dzieci z Zespołem Downa? Czy tez wszystko pozostanie bez zmian? To będzie świadczyło że te ciąże i tak zostały usunięte.

Albo zostaly terminiwane w klinikach zagranicznych (dostęp do tych klinik jest z różnych względów coraz łatwiejszy, o czym wspominam w komentarzu pod artykułem p. Kociszewskiej; niestety, jeden z moich komentarzy nadal z nieznanych mi powodów czeka na moderację…), zostały usunięte metodą farmakologiczną (chyba mniej prawdopodobne w przypadku ciąży z wadami, albo nie pojawiają się dlatego, że spora część kobiet zawiesiła plany prokreacyjne lub z nich zupełnie zrezygnowała, decydując się m. in. na coraz bardziej popularną antykoncepcję długoterminową (obecnie dostępną także dla nieródek, co oznacza spory przełom w kwestii zdrowia reprodukcyjnego i planowania rodziny) lub sterylizację (której polskie prawo rzecz jasna nie dopuszcza; wyjątkiem jest usunięcie narządów w celu ratowania życia, w wypadku pilnej potrzeby przecięcia jajowodów prawo raczej przeszkadza niż pomaga), która jest natomiast całkowicie dostępna w Czechach i Słowacji, oczywiście prywatnie, za opłatą wedlug cennika wybranej kliniki (stosunkowo niedawno pisał o tym Newsweek). A liczba urodzeń spada także ogółem, o czym regularnie alarmują demografowie…

Nie ma większego znaczenia, czy rząd da pieniądze na dzieci upośledzone czy nie. Zwolennicy aborcji nie chcą mieć w życiu takiego ciężaru, więc ewentualna pomoc w dźwiganiu problemu jest im obojętna, a nawet nie na rękę.

Abp. S.Gądecki: ,,Z wielkim uznaniem przyjąłem dzisiejszą decyzję Trybunału Konstytucyjnego, uznającą aborcję eugeniczną za niezgodną z Konstytucją Rzeczypospolitej.(…)
Ciesząc się ogromnie z tej EPOKOWEJ ZMIANY PRAWA, pamiętajmy teraz o tym, aby dzieci – do których bezpośrednio odnosi się dzisiejsza decyzja Trybunału Konstytucyjnego – oraz ich rodziny otoczyć szczególną życzliwością i rzeczywistą troską ze strony państwa, społeczeństwa i KOŚCIOŁA.” (wyróżnienie moje)
Czy komuś są znane inicjatywy ze strony Kościoła, które wspierałyby w opiece rodziców żyjącego dziecka obarczonego ciężkimi wadami? Ja szukałem informacji na stronie inicjatywy „Duchowa Adopcja Dziecka Poczętego Zagrożonego Zagładą” i na stronach parafii i diecezji wspierających tę inicjatywę i nie znalazłem. Gdy kiedyś przy okazji Kolędy zapytałem o to Proboszcza, to szybko się pożegnał.

~ Piotr: jak to, kościół przecież modli się za dzieci , to chyba powinno wystarczyć! chyba nie spodziewa się Pan, że przeznaczy jakieś środki na pomoc rodzinom? może ewentualnie wezwać do kolejnej zbiórki bo nawet tacy pożałował…

czy sprawdzała pani, ile środków na osoby potrzebujące różnorakiego wsparcia przeznacza Caritas Polska? A to tylko jeden z kanałów pomocy charytatywnej. Pewnie można więcej. W sumie każdy może coś zrobić więcej, ja na pewno, pani być może też.

~ Wojtek: Pan mnie nie zrozumiał: zbiórka na Caritas to kolejna zbiórka a ja mam na myśli rzeczywiste zaangażowanie Kościoła instytucjonalnego, nie kolejne zarządzanie: scedowanie działań i trudności na wiernych; proszenie o pieniądze łatwo przychodzi biskupom, gorzej z wzięciem odpowiedzialności i właśnie zaangażowaniem. Widział Pan jakiegoś biskupa na granicy? a może przekazali jakąś kwotę ze środków własnych na Caritas? nie, oni tylko potrafią prosić o pieniądze. Ja już mam dość – płacę podatki na państwo, które dużo obiecuje i nic nie daje: dalej ludzie błagają o pieniądze na leczenie, na wózki inwalidzkie, etc. Rękę wyciąga też Kościół, bogaty przecież. Widział Pan tyle potrzeb społecznych w innych krajach? I co, mamy SAMI to wszystko ogarniać, od czego jest państwo?

Fundacje i organizacje kościele, które Pan tak licznie wymienia, utrzymują się z naszych pieniędzy, wiązanie ich pracy z zaangażowaniem hierarchów kościelnych, żyjących na codzień, również z naszych pieniędzy, w bogatych latyfundiach, wydaje się nieporozumieniem.

Panie Adrianie, i co dalej z tym uratowanym dzieckiem? Ktoś pomoże matce? wychowanie dziecka z niepełnosprawnością to ogromne koszty, a państwo nie zapewnia nawet dziesiątej części potrzebnego finansowania. Miały powstać programy – i nic, jak zawsze rodziny (głównie matki, bo ojcowie jakoś często porzucają dzieci z niepełnosprawnością) zostały same. Łatwo jest mówić „było warto” jeżeli to Pana nie dotyczy, nie ponosi Pan ŻADNYCH konsekwencji. To kobieta – obca kobieta – musi dziecko urodzić i przeżyć jego śmierć a może krótkie, naznaczone bólem życie. Jak wypowiadał się profesor Dębski, tak się jakoś dzieje, że nawet żony obrońców życia terminują ciąże z zespołem Downa, bo to „wyjątkowa sytuacja”. A obca kobieta, statystyczna Polka, niech rodzi, dla spokoju Pana sumienia.

Pani Moniko, co z tym uratowanym dzieckiem? Przede wszystkim ono zyje, nie zostalo zamordowane. Ja nie stawiam sie na miejscu Pana Boga, zeby osadzac czy zycie tego dziecka bedzie dobre wedlug moich standardow (jak robi to wiele krytykujacych ta ustawe). Kto pomoze matce? Polska to nie Afryka, ze matka z dzieckiem nie moze liczyc na dach nad glowa, jedzenie i opieke medyczna. Ten rzad wiele wiecej pomogl ubozszej warstwie spoleczenstwa, niz poprzednie rzady, a to wcale nie koniec. Mowi Pani, ze mi latwo mowic „bylo warto”. No, skoro wg Pani nie bylo to warte uratowanie zycia niepelnosprawnego dziecka, to widocznie dla mamy inne zdanie na temat swietosci zycia ludzkiego. I na ostatek, wspomina Pani o moim sumieniu. Ma Pani prawo myslec, ze chodzi mi o moje sumienie. Niech bedzie. Wazne, ze zycie ludzkie zostalo uratowane.

„Ten rzad wiele wiecej pomogl ubozszej warstwie spoleczenstwa, niz poprzednie rzady, a to wcale nie koniec.”

Ten fragment tłumaczy wszystko. Nie, czcigodny Panie/ Księże, ten rząd nie wypracował środków, aby pokryć partyjny program obietnic, ten rząd zapłacił z kieszeni osób pracujących, prawdopodobnie z tego źródła pochodzi również pana wynagrodzenie i słusznie pan siebie pociesza ” a to przecież nie koniec”. Sposób myślenia wskazuje na osobę duchowną, odpowiedź w stylu „Kto pomoze matce? Polska to nie Afryka….” nie wymaga już komentarza…. Oddaje sedno myślenia KK o pomocy kobietom i ochronie życia.

~Adrian – jak ładnie prześlizgnął się Pan nad moim pytaniem o konsekwencje dla Pana… Tak, ma rację Pani Maria, że sposób Pana myślenia jest jednoznaczny, typowy – innych obarczać powinnościami, samemu nie robiąc nic, poza ładnie brzmiącym pustosłowiem.

Odradzam osadzania i wydawania niczym nie popartych wnioskow. Jestem mezem, ojcem trojki dzieci, od dziecka mieszkajacym poza Polska, pracujacym w sluzbie zdrowia. Co do zarzutu, rzad prosze Pani jest m.in. od tego, zeby dobrze wydawac publiczne pieniadze. Doceniam rowniez Pani szczerosc w wydawaniu opinii o Kosciele Katolickim. Nie jest ona zaskakujaca.

Co do wypowiedzi pani Moniki, napisala Pani, ze innych obarczam powinnościami, samemu nie robiąc nic, poza ładnie brzmiącym pustosłowiem. Prosze Pani, TAK, dziecko to jest powinnosc i nie wolno sie jej pozbywac poprzez morderstwo. A z tego, czy i ile ja sie przyczynilem do pomocy ubogim w potrzebie, Bog mnie osadzi. Pani moze sobie myslec, ze nic, wolna wola.

Taki argument można odeprzeć kontrargumentem, że wyrok TK przyczynił się do tego, że po ew. zmianie władzy zostanie u nas ustanowiony ład aborcyjny z marzeń feministek, jak to się stało w Hiszpanii. I „saldo” uratowanych i nie uratowanych dzieci będzie negatywne.

Poczekamy, zobaczymy, czy te kalkulacje okaza sie prawdziwe. Naukowo tego teraz udowodnic sie nie da. Czas pokaze. Bylbym bardziej uwazny z takim luznym kalkulowaniem w sprawach takich, jak ratowanie zycia ludzkiego. Diabel nienawidzi wszystkich, i tych co z nim walcza, i tych co z nim wchadza w konszachty.

Odnoszę wrażenie, oby mylne, że tylko krok dzieli Pana Adriana od zaliczenia p. Terlikowskiego do zwolenników aborcji na życzenie. Nie mogę tego zostawić bez odpowiedzi. Terlikowski całym swoim działaniem udowadnia, że jest radykalnym chrześcijaninem. Ten radykalnym sprawia, że wielu, także deklaracjami katolikom, nie podobają się jego wypowiedzi.. Także ta. On po prostu mówi, że sposób wprowadzenia prawa, które wielu uważa na zbyt restrykcyjne (on sam nigdy tak nie twierdził), jest mało chrześcijański, jeśli nie idzie za nim pomoc-systematyczna, nie akcyjna, prawdziwa,niesie deklaratywna co ważne, dlugofalowa i obejmująca zarówno narodzone dzieci, jak ich opiekunów, którzy mają naprawdę niewyobrażalnie ciężkie życie. To rzeczywiście radykalne ujęcie, gorszace wielu z tych, którzy są zaangażowani w publiczne ( i uliczne) zajścia w obronie życia.

Nie, Pani Moniko, pamietam pewien wystep w telewizji Pana Terlikowskiego, jak odwaznie bronil zycia dzieci poczetych a publicznosc buczala. To jest dla mnie wzor do nasladowania. Nie bede jednak z nikogo robil sobie bozka, jak sie z kims nie zgadzam, to sie nie zgadzam, mam do tego prawo.

Redakcjo, nadałaś streszczeniu wywiadu z T.Terlikowskim niefortunny tytuł, który go zniekształca. TT sparafrazował Taleyranda „to gorzej niż zbrodnia, to błąd”. Po waszym tytule oderwanym od tej parafrazy publicysta wychodzi na osobę dołączającą do wojny plemiennej. Tymczasem wywiad jest generalnie spokojny, mówi o różnicach, ale w tę wojnę się nie wpisuje.

@Adrian
Pisze pan: ” od dziecka mieszkajacym poza Polska”, a więc nie płaci pan podatków w Polsce? Natomiast cieszy pana polityka podatkowo – finansowa obecnego rządu, na którą się pana praca nie składa, tak?

1. Logika podazajac ktora moznaby zakazac mieszkajacym w Londynie glosowac w wyborach. 2. Miejsce mojego zamieszkania, prosze Pani nie ma najmniejszego wplywu na to, ze aborcja jest morderstwem. 2. Bogu dziekowalbym, gdyby u mnie takie prawo wprowadzili, na razie tylko Teksas i Ohio od diabla sie odwrocily.

Osoby żyjące poza krajem, długie lata bez kontaktu z nim, nie płacące podatków na jego rzecz i nie ponoszące odpowiedzialności za swoje decyzje wyborcze, z pewnością nie powinny mieć ułatwień wyborczych, typu głosowanie za granicą. Taki zabieg powinien obejmować tylko wyjątkowe sytuacje. Patriotyzm nakazuje głosować w kraju – przyjedź, zobacz, zagłosuj, tak jak to się dzieje w innych krajach.
” Bogu dziekowalbym, gdyby u mnie takie prawo wprowadzili, na razie tylko Teksas i Ohio od diabla sie odwrocily. – należy zatem pojechać do „Ohio”.

Poki co pani nie ustanawia prawa i nie moze pani zakazac komus kto dorabia sobie ponad rok za zmywaku w Londynie zaglosowac w wyborach ani podjac decyzji kiedy i czy w ogole wrocic do kraju. Ciekawe tez, jak te pani dziecieco-przedszkolne „powinien-y i nalezy-ki” mialyby sie przedkladac na ratowanie zycia dzieci nienarodzonych, ktore gina miedzy innymi dzieki temu, ze wielu ludzi glosuje na politykow przeciwnych delegalizacji aborcji (tym samym popelniajac grzech smiertelny).

Rozumiem, ze wielu ludzi oblicza szczescie ludzkie w zlotych, euro i funtach, wartosc zycia ludzkiego przekladaja na pieniadz. Spedzilem ponad rok jako wolontariusz w hispicjum w jednym z krajow trzeciego swiata, tam mimo biedy ludzie sa usmiechnieci duzo czesciej niz w Polsce, nikt samobojstw nie popelna, niepelnosprawni dziekuja Bogu za dary ktorymi ich obdarza. Opierajac sia na standardach zachodnich, wszyscy ci ludzie powinni byc zabici, poniewaz wedlug sytucji finansowej ich rodzicow nie mieli by prawa byc szczesliwi. Przestrzegam przed stawianiem sie na miescu Boga w sadzeniu kto ma prawo zyc, a kto nie. To nie nasza rola.