rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Abp Ryś: W Watykanie usłyszeliśmy, że jako episkopat nie nauczyliśmy się przyjmować krytyki

Abp Grzegorz Ryś podczas konferencji prasowej 20 października 2021 r. w Watykanie. Fot. Episkopat News

Osobiście z pokorą słucham tych uwag – mówi abp Grzegorz Ryś.

Trwają wizyty ad limina polskich biskupów w Watykanie. W tym tygodniu przybyła tam trzecia grupa hierarchów z metropolii: warszawskiej, gnieźnieńskiej, łódzkiej, częstochowskiej, ordynariatu polowego Wojska Polskiego oraz z trzech eparchii greckokatolickich.

O tym, jak przebiegają rozmowy w watykańskich dykasteriach, mówili w środę podczas briefingu w siedzibie Radia Watykańskiego abp Grzegorz Ryś, metropolita łódzki, i bp Piotr Jarecki, warszawski biskup pomocniczy.

Abp Ryś przyznał, że polscy hierarchowie są dziś adresatami „dość mocnej krytyki płynącej z zewnątrz i wewnątrz Kościoła”. Krytyka – zdaniem metropolity łódzkiego – ma wiele płaszczyzn, największe zaś zainteresowanie mediów wzbudza „mniej czy bardziej adekwatna” reakcja kościelnych przełożonych na wykorzystywanie seksualne małoletnich przez księży. Przedmiotem krytyki – wyliczał – jest także „mniejsze lub większe uwikłanie biskupów i księży w politykę albo nierealizowanie modelu relacji państwo-Kościół, o którym mówi konkordat, opartych na zasadzie autonomii i współpracy obu podmiotów”.

Metropolita Łodzi zwrócił również uwagę, że wśród wielu pytań krytycznych pada też kwestia, na ile episkopat jest wewnętrznie podzielony, a na ile pozostaje jednością. – Niekiedy oczekuje się od nas dystansowania się wobec wypowiedzi niektórych współbraci biskupów – zauważył.

Przyznał, że dzisiaj nie jest łatwo przewodzić Kościołowi i brać za niego odpowiedzialność, a także ewangelizować. Przypomniał, że jeszcze niedawno głos episkopatu był oczekiwany nie tylko w kwestiach konfesyjnych, ale w wielu sprawach społecznych i moralnych. Teraz z kolei – przyznał hierarcha – głos biskupów np. w sprawie migrantów „nie jest dość ewangeliczny i zdecydowany”.

– Dość często tu [w Watykanie] spotykamy się z taką opinią, która jest pewnie słuszna, że jako episkopat nie nauczyliśmy się jeszcze w ogóle przyjmować krytyki, pewnie dlatego, że w czasach wcześniejszych, sięgających późnych lat 80., episkopat i Kościół były chronione przed krytyką. Teraz żyjemy w czasach wolności słowa, kiedy polityczna rola Kościoła zasadniczo się skończyła – stwierdził abp Ryś.

– Zostaliśmy wezwani do powrotu do naszej misji. Pojawiła się krytyka, którą potrafimy mniej czy lepiej znosić. To jest nam tutaj uświadamiane z dużą dozą otwartości. Osobiście z pokorą i uwagą słucham tych uwag – dodał.

Biskupi podczas briefingu byli pytani przez dziennikarzy o to, czy są chwaleni w Watykanie. – Na pewno jesteśmy uważnie słuchani. Czasami sytuacja Kościoła w Polsce nie jest do końca znana, choćby w dziedzinie nauczania. W Kongregacji Nauki Wiary podjęliśmy temat gorącej debaty na temat rozumienia Chrystusa Króla Wszechświata. Wspaniałe jest nauczanie papieża Franciszka i ustanowienie przez niego przed uroczystością Chrystusa Króla Światowego Dnia Ubogich. W misterium Chrystusa Króla i Jego panowania należy więc wchodzić poprzez posługiwanie ubogim. Czy jest to do końca rozumiane w Polsce, tego nie byłbym pewien. Łatwiej pokazywać Chrystusa w koronie, który wpływa na każdy wymiar rzeczywistości. Odbyła się dyskusja na ten temat, wypracowano pewne wnioski, ale nie wszystkich to przekonało – mówił abp Ryś.

– Więcej pozytywów na temat naszego Kościoła usłyszeliśmy od przedstawicieli watykańskich dykasterii niż z naszych ust – zapewnił bp Jarecki. – Nie chwaliliśmy się prężnością czy owocami duszpasterskimi. Dzieliliśmy się naszymi troskami i zwracaliśmy bardziej uwagę na problemy. W kilku kongregacjach padały słowa, że w porównaniu z innymi krajami jesteśmy mocnym Kościołem.

Wesprzyj Więź

– Zwróciłem uwagę na to, żebyśmy w naszej misji ewangelizacyjnej nie byli oderwani od konkretnej rzeczywistości, w której w Polsce żyjemy. Żebyśmy nie byli Kościołem w chmurach, ale na ziemi. Żebyśmy się nie troszczyli tylko o siebie, ale żebyśmy wiedzieli, że mamy w tym świecie misję. Żeby wiara, chrześcijaństwo, religijność, kult nie były jedną klatką w filmie o życiu odseparowaną od innych, ale żeby inspirowały one całość naszego życia – tłumaczył warszawski biskup pomocniczy.

Przeczytaj też: Biskupi zbyt surowo karani? Zagadka abp. Gądeckiego

KAI, DJ

Podziel się

11
4
Wiadomość

Śledzę w miarę systematycznie wypowiedzi polskich biskupów, odbywających właśnie wizyty ad limina. Zwierzenia abp. Gądeckiego skomentowałam już w innym wątku, więc nie będę do tego wracać.
Trzeba, rzecz jasna, poczekać do końca watykańskich procedur, by poznać relacje wszystkich hierarchów, którzy zechcą podzielić się wrażeniami/przemyśleniami. Ale już teraz nasuwają mi się pewne wnioski, a raczej – hipotezy:
1. Poszczególni biskupi odwiedzają różne Watykany;
2. Autentyczni watykańscy urzędnicy każdemu z naszych biskupów mówią co innego;
3. Wszyscy goszczą w prawdziwym Watykanie i słyszą to samo, ale każdy inaczej rozumie przekaz;
4. Biskupi słyszą to samo i jednakowo rozumieją, a mimo to co biskup, to inna relacja dla mas (posłużyłam się tu eufemizmem…).
Materiał na powieść sensacyjną, pracę z zakresu psychologii/socjologii, czy rozprawę z dziedziny etyki?

Cóż, spotykając Innego przepuszczamy jego słowa przez filtr Siebie i słyszymy jedynie “to co komu w duszy gra, co kto w swoich widzi snach”….
A jeżeli jeszcze nie chce się zrozumieć co mowi ten Inny, bo godzi to w Moje interesy i Moje spokojne, syte i bezrefleksyjne życie?

Biskupi zrozumieliby wizytè tak samo gdyby skończyła się ona dymisją in gremio. A tak to wrócą I znów będzie jak było. Są pieniądze, są pałace, są klakierzy, są jeszcze nadal bezkryczne masy wypełniające katedry, są kolorowe stroje, są dymy kadzideł. Można się nadal rozkoszować urzędami. A potem? Co ich obchodzi co będzie potem?

@Marek2
Piękne podsumowanie:

” A potem? Co ich obchodzi co będzie potem?”

Co to ich obchodzi ? Przecież dzieciom niczego nie zostawiają prawda bo takich nie mają (oficjalnie oczywiście…).
Każdy z nich żyje tu i teraz, ważne żeby mieć pełne kieszenie, pełen brzuch, i klakierów którzy po rękach całują księcia.

Obawiam się, że wielu nie wierzy nawet w Boga więc czym mają się przejmować (niewierzący chyba nie idą do piekła w które nie wierzą ? wg nich)

Może i jest w tym trochę prawdy. W końcu Watykan to nie od wczoraj bardzo ciekawe miejsce…. 🙂
Od razu przypomina się opowieść z “Dekamerona” Boccaccio o pobożnym Żydzie, który po pobycie w Rzymie kazał się ochrzcić uznając że jeżeli mimo tego, co zobaczył w stolicy chrześcijaństwa ktoś jeszcze wierzy w boskość Chrystusa to musiał być on prawdziwym Mesjaszem….

Abp. Rysiu- ale Wy, Biskupi nikogo juz dawno nie słuchacie! Żyjecie w innej bajce! Na innej planecie! Wczoraj byl w Szczecinie abp. Jedraszewski, ktory z pompą wraz z abp. Dzięgą otwierał nowy rok akademicki w szczecinskim seminarium dla…. trzech kleryków
pierwszego roku .
Wobec abp.Jedraszewskiego i wobec abp. Dzięgi toczą sie w Watykanie procesy kanoniczne o wieloletnie zaniechania odnosnie tuszowania pedofilii w diecezjach!
Jak mogą obaj biskupi pojawiać sie publicznie? Nie mają wstydu?
11 lat abp. Dziega ukrywał przestępcę Dymera! Wywyzszał go ! A ks… Dymer nie był jedyny! Nigdy o tych przestepcach w dniu modlitw Koscioła za osoby wykorzystane abp. Dziega ani słowem się nie zająknął ! Nigdy!
I to samo dotyczy abp. Jedraszewskiego, dla którego ludzie to ideologia… to jest sprzeczne z Ewangelią!
Pozamykaliscie sie w swych pałacach, willach! Nie ma Was posród ludzi! Z nikim nie rozmawiacie! I tak ma synod wygladać w Polsce? To żart?
Proszę podać sie do dymisji! Jesli macie choć trochę honoru….

Kiedy pan Tomasz dopisze do imienia jakieś nazwisko to jaką będzie Pan miał pewność, że ono jest jego nazwiskiem? Zażąda pan przesłania sobie skanu dowodu osobistego?
Zamiast na nazwiskach, adresach, kontaktach skupmy się na problemach i ich omawianiu. Do tego wystarczą jakiekolwiek nicki.

@Piotr
Proszę o powagę.
Pan Tomasz z informacji tu wielokrotnie podanych jest osobą wykorzystaną seksualnie przez duchownego !

Nie ma obowiązku podawać swoich danych personalnych !
Czasem są osoby które stają z odsłoniętą twarzą przed ludźmi w takiej sytuacji ale każdy z nich ma prawo obawiać się np. reakcji “współwiernych”…

Jak ma usłyszeć o sobie od sąsiadów lub w kościele jako o “wspólniku w grzechu” albo o tym kto “lgnie, ono szuka. I zagubi się samo i jeszcze tego drugiego człowieka wciąga(…)” to chyba nie jest dziwne, że póki może ukrywa tożsamość ?

Panie Jerzy- dziękuję za obronę mojej osoby, ma Pan rację, gdybym był z innej diecezji niz szczecinskokamienska i z innego miasta niż Szczecin, to inaczej to wszystko by było w moim życiu…. póki co muszę pisać i mówić tak jak czynię
ponieważ nas dla szczecińskiej kurii nie ma, nie istniejemy. A to nie tylko zmarły ks…. Pan Dymer. Przed nim był ktoś dużo gorszy. I o nim wie szczecinska kuria od
ponad 34 lat i mimo jego smierci udaje ze o niczym nie wie. A wie! Od wieluuu księży i od jego ofiar w tym także odemnie i to listownie.
Póki co jest cisza… tak w sprawie osób wykorzystanych przez Pana Dymera jak i innych a ci inni … jeden żyje. I co z tego? Kuria umyła ręce. Do dzis mimo obowiązku prawnego nie zawiadomili cywilnych organów… i włos im z głowy nie spadł.
I tak jest nie tylko w mojej diecezji , tak jest w wielu diecezjach. Stąd jeszcze wiele i wielu z nas się nie ujawniło. To dopiero początek góry lodowej.
Pozdrawiam!

@Tomasz
Ja naprawdę nie mogę inaczej. Gdy myślę czasem o osobach takich jak pan to łzy same cisną się do oczu.

A najgorsza w tym jest bezsilność wobec hierarchii. Dla mnie to jest niepojęte.

Pozdrawiam i życzę dużo sił w tej walce !

Dlatego to Wy, świeccy musicie naciskać na wasze kurie, moze Was usłyszą, nas słuchać nie chcą.

Wypowiedź bp. Rysia jest pierwszą relacją, w której dostrzegam krytyczny ogląd rzeczywistości i dojrzałość duszpasterską. Późno…. Relacje innych biskupów skupiają się na emocjach, wrażeniach, okazanej uwadze, spodziewanej trosce…. Ktoś kogoś nazwał synem, ktoś inny poczuł się ojcem – w Watykanie. Wychodzi niedorozwój emocjonalny i niedojrzałość. Padają zachęty i hasła w narracji planu trzyletniego, w stylu ” musimy”. Podczas, gdy nic nie musimy, w wierze dokonuje się wszystko z wolnej woli. Klerykalizm przysłonił nie tylko wiarę, ale i rozum. Ludzie są poranieni słowami i postawą biskupów, “my” odbierają jako kolejne nadużycie władzy, kłuje w oczy. Jest aktem narzucającym się. Odpychającym. Nie, w Chrystusie jesteśmy wolni, nic nie musimy.

Bardzo brakuje mi w wypowiedziach tych nielicznych hierarchów, u których widać autentyczną troskę i powołanie, oceny sytuacji. Ich własnej. Co jest dobrze, a co jest źle. Nie czuje sie ekspertem, ale chyba fundamentem i pierwszym krokiem do naprawy jest nazwanie i zdefiniowanie problemu (zła, grzechu, błędu itp.) Bez tego są tylko puste słowa, mogą być ładne, słuszne, ale nic z tego nie wynika.

Żeby zdefiniować problem trzeba mieć odwagę. Epoka odważnych kapłanów się skończyła. Co więcej ich odwaga (np. ks. Popiełuszko) była skierowana na zewnątrz, w kierunku tych, których Kościół uznawał za przeciwników. Dziś potrzebna jest odwaga “dośrodkowa” by pokalać własne gniazdo aby nie zarosło ono błoną podłości. A takiej odwagi to chyba nam brakuje od czasów “Monachomachii”.