Nie potrzebujemy nowych przepisów dotyczących walki z nadużyciami w Kościele. Dość już dokumentów, dość pouczania, musimy podjąć działania – mówi sekretarz pomocniczy Kongregacji Nauki Wiary.
Abp Charles Scicluna, jeden z najbardziej zaangażowanych ludzi Kościoła w walkę z wykorzystywaniem małoletnich, komentuje dla Radia Watykańskiego raport, jaki kilka dni temu przedstawiła we Francji Niezależna Komisja ds. Wykorzystywania Seksualnego w Kościele (CIASE). Wynika z niego, że w latach 1950-2020 ponad 3 tys. francuskich duchownych skrzywdziło co najmniej 216 tys. dzieci.
Sekretarz pomocniczy Kongregacji Nauki Wiary, który w 2019 roku był współorganizatorem watykańskiego szczytu na temat wykorzystywania małoletnich, wskazuje, że obecny czas żałoby po publikacji raportu trzeba przekuć w determinację i konkret działań, by do podobnych zbrodni już nigdy więcej nie dochodziło.
– Podzielam odczucia papieża Franciszka, który wyraził swój ból i bliskość ze skrzywdzonymi, nasze pierwsze myśli muszą być skierowane do ofiar tej wielkiej tragedii, która naznacza całe pokolenie. Ale – jak przypomniał papież – to, co się stało, musi być także okazją do tego, byśmy się zatrzymali i z przekonaniem powiedzieli, że musimy zrobić więcej. Musimy uznać fakt, że Kościół dokonał w ostatnich latach wielkich kroków. Musimy przeprowadzić też jednak pewien proces przepracowania żałoby – powiedział abp Scicluna.
– Każda żałoba ma swoje fazy. Pierwszy etap jest taki, że czujemy się sparaliżowani i nie możemy nawet przetrawić tak smutnej, dramatycznej rzeczywistości, jak rozmiar nadużyć we Francji. Ale potem musimy przejść od żałoby do odnowionej determinacji i konkretnego działania. To podążanie w kierunku wytyczonym przez Franciszka, który już w „Liście do Ludu Bożego” z sierpnia 2018 roku przypominał, że „gdy cierpi jeden z nas, cierpimy wszyscy”. W tych słowach św. Pawła, które papież kieruje do nas wszystkich, zawarta jest teologia solidarności i naszej odpowiedzi. Musimy zrozumieć, że skrzywdzeni – którzy doświadczyli nadużyć, upokorzenia, a także traumy wywołanej instytucjonalną osłoną sprawców – są częścią nas. Dlatego musimy działać w sposób bardziej zdecydowany i pozytywny – dodał hierarcha.
Abp Scicluna przypominał, że jak dotąd nikt poza środowiskiem kościelnym nie przeprowadził tak pogłębionego studium nt. wykorzystywania seksualnego. Zauważył, że raport niezależnej komisji we Francji jednoznacznie stwierdza, że nadużycia ze strony duchowieństwa stanowią 3 proc. wszystkich przypadków wykorzystywania w tym kraju. – 97 proc. przypadków wciąż nie zostało zbadanych. Podobne badania powinny zostać podjęte w instytucjach edukacyjnych i kulturalnych – wskazuje, przekonując, że dążenie do oglądu całości sytuacji nie oznacza w żadnej mierze umniejszania zła dokonanego przez ludzi Kościoła.
– Gdyby mnie zapytano, czy musimy tworzyć w Kościele nowe przepisy, odpowiedziałbym, że nie. Dość już dokumentów, dość pouczania, musimy podjąć działania. Przede wszystkim potrzebujemy nowego zaangażowania w formację wspólnoty. Chodzi o formację rodzin, młodzieży, ale także przyszłych i obecnych kapłanów. Musimy posiadać wszystkie informacje, których potrzebujemy, aby móc zidentyfikować niebezpieczne sytuacje, zidentyfikować osoby, które mogą kogoś wykorzystywać. Powtarzam, że w tej dziedzinie formacja jest niezbędna – mówił abp Scicluna.
– Następnie potrzebujemy determinacji, aby transparentnie reagować na skargi dotyczące nadużyć. Musimy być przekonani, że nigdy nie wolno nam ukrywać skargi złożonej w dobrej wierze, ale należy nadać jej bieg, ponieważ mamy teraz odpowiednie instrumenty legislacyjne. Mamy również nowe prawo, którego chciał Franciszek, dotyczące odpowiedzialności nas, pasterzy Kościoła.
Myślę tu o liście apostolskim „Come una madre amorevole” z 2016 roku. Następnie jest też motu proprio „Vos estis lux mundi” z 2019 r., które nie tylko uczy nas konieczności myślenia o skrzywdzonych, zaoferowania im naszego wsparcia, ale które piętnuje również wszelkie próby ukrywania nadużyć, czyli wszelkie dążenie do zmowy milczenia. Wydaje mi, że prawo już jest i jest dobre, brakuje jednak przyjęcia tych norm. Musimy przyswoić sobie te wartości i wcielać je w życie – podkreślił.
Zdaniem watykańskiego hierarchy wiele pozostaje jeszcze do zrobienia, gdy chodzi o informowanie skrzywdzonych o przebiegu procesu kanonicznego. Przyznał, że wprawdzie wprowadzono zmiany na lepsze (prowadzący proces ma obowiązek poinformowania przedstawiciela osoby skrzywdzonej o zakończeniu i wyniku śledztwa), jednak są one niewystarczające. Tą kwestią – poinformował maltański arcybiskup – zajmie się w najbliższym czasie Papieska Komisja ds. Ochrony Małoletnich, której spotkanie poświęcone będzie właśnie prawom skrzywdzonych w procesach kanonicznych.
Przeczytaj też: To nie nasz problem? Kościół w Polsce wobec wykorzystywania seksualnego nieletnich
KAI, DJ
Otóż arcybiskupie, gdybyś na to nie wpadł, skrzywdzonym należy się – nie więcej praw – tylko PEŁNIA praw, tak jak w procesie cywilnym. Dlatego jednak potrzebujemy nowych praw w procesie kanoniczym, przed czym biskupi bronią się dalej, jak mogą. Dalej chcą wszystko kontrolować; mentalność korporacyjna w rozkwicie.
~ Bertrand: W punkt! Pamietam wizyte abpa w Polsce – piekne slowka i gadanie o niczym.
Żadnych praw nie mamy… mimo ze VELM daje biskupom prawo do prowadzenia procesów tak zwanych historycznych po smierci sprawcy to zaden biskup takiego procesu sie nie podjął, mimo ze taki proces miał być w Gdansku ale póki co go nie ma… bo na koncu takiego procesu biskup by musiał ukarać sam siebie! A przedtem delegatów, kanclerzy kurii…
Od 2017r jest obowiazek powiadamiania organów cywilnych o przestepcach w koloratce ale wielu delegatów i biskupow od 2017 r tego nie uczyniło! I co? Minister sprawiedliwości nie reaguje na łamanie prawa przez księży i biskupów!!
Jeszcze jedno – Nie jestesmy skrzywdzeni , nie jestesmy nadużyciami! Jestesmy obecnie dorosłymi ludzmi w dzieciństwie i młodości wykorzystanymi przez niektórych księży.
Serdecznie współczuje wszystkim wykorzystanym.
Niestety biskupi są czują się bezkarni. Minister sprawiedliwości działa zgodnie z wytycznymi swojej partii, która nie da „skrzywdzic” biskupa. Na dodatek przestępstwa na tle seksualnym ulegają w Polsce przedawnieniu, wiec biskupi grają na zwłokę…
Nawet biskupi „ukarani” przez Watykan zachowują się jakby nic się nie stało: jeden z nich pojawił się na beatyfikacji Kardynala Wyszyńskiego i Siostry Czackiej. Nie słyszałam żadnych komentarzy ze strony hierarchów na ten temat, nikt się nie oburzył .
Coraz trudniej jest mi wierzyć:”w jeden, powszechny i apostolski Kościół”.
Oczywiście szczególnie trudno jest wierzyć w świętość Kościóła…
Przede wszystkim należy karać winnych. Wszystkich winnych. Bezpośrednich sprawców i tych którzy ich kryli i przerzucali z parafii do parafii. Jeżeli taki Dzięga czy inni hierarchowie nie zaczną być przykładnie karani to nie uwierzę w szczerą wolę Kościoła tylko będzie to kolejne mydlenie oczu. Żadne listy pasterskie, encykliki, dokumenty synodalne tego nie zmienią. Liczą się tylko czyny, tu i teraz.
~ Piotr: zgadzam się z Panem tylko czyny mogą uratować Kościół. Ale myślę, że ich nie będzie, dalej będą tylko piękne słowa, a ludowi (w większości) jest wszystko jedno.