Przemija postać Kościoła w Polsce, którą znaliśmy i do której byliśmy przyzwyczajeni. Nie powinno to budzić w nas paniki – mówi Katolickiej Agencji Informacyjnej bp Adrian Galbas.
Krzysztof Tomasik (KAI): To pierwsza wizyta ad limina Apostolorum Księdza Biskupa?
Bp Adrian Galbas: Tak, dlatego nie mam możliwości porównania, jak one wcześniej przebiegały. Przede wszystkim są to spotkania bardzo uczciwe, nie mające nic wspólnego z rozmowami przy kawie. Nie ma w nich nic z połajanek, na które przyszli niegrzeczni uczniowie.
Nie zostaliście więc wezwani „na dywanik”…
– Nie zostaliśmy. Ze strony przedstawicieli wszystkich dykasterii spotkania były braterskie, kompetentne i rzeczowe. To przede wszystkim rozmowy bez jakiegoś ograniczania tematyki. Nie było tematów zastrzeżonych albo że będziemy rozmawiali tylko na jeden określony temat. Jedynym ograniczeniem naszych spotkań był czas.
W Kościele nie możemy wychodzić z założenia, że znamy wszystkie odpowiedzi na różne pytania
Z drugiej strony przy żadnym ze spotkań nikt nie patrzył na zegarek myśląc, o jakie to nudne. Raczej panowała sytuacja, że już tak szybko się skończył. Opuszczaliśmy salę z poczuciem niedosytu. Widać że pracownicy Stolicy Apostolskiej byli świetnie zorientowani w tym, co się dzieje w Polsce. Widać było też, że nie czerpali na nasz temat informacji tylko z przygotowywanych przez nas raportów, ale pochodziły one z wielu źródeł. Byłem dwukrotnie zaskoczony, gdy powołano się na informację dość szczegółową i mało znaną.
Jako przedstawiciela katolickich mediów interesuje mnie spotkanie w Dykasterii ds. Komunikacji. Jak ono przebiegało?
– Było to dla mnie jedno z najciekawszych spotkań. Po pierwsze, spotkały się z nami tylko osoby świeckie. Pracuje w tej dykasterii jeden ksiądz, ale nie mógł być obecny na naszym spotkaniu. Wygłaszałem główną prezentację i na początku miałem wątpliwości, jak zwracać się do szefa dykasterii. Poprawnie zwracałem się: „panie prefekcie”.
Oczywiście władze dykasterii to znani ludzie: szefowie Radia Watykańskiego, dziennika L’Osservatore Romano i rzecznik Stolicy Apostolskiej. W czasie spotkania potwierdzili swoje znakomite kompetencje i profesjonalizm. Przede wszystkim zachęcano nas, biskupów, abyśmy byli otwarci na media i poprzez nie na komunikowanie się ze społeczeństwem w podstawowym sensie słowa comunicare, czyli budowania jedności.
Najważniejszym tematem rozmowy było to, jak komunikować się ze społeczeństwem skutecznie, społeczeństwem szeroko rozumianym, nie ograniczonym tylko do osób wierzących. Jeśli Kościół ma docierać z Ewangelią do wszystkich, to musi wiedzieć, w jaki sposób to robić. Oczywiście jednym z najważniejszych obecnie forów są media społecznościowe i im poświecono dużą część dyskusji.
Chodziło o styl przekazu a nie treść, czyli samo ewangeliczne przesłanie. Wzorem jest Jezus, który nie odrzucał nikogo a priori. Co ważne, aby spotkać się z człowiekiem, trzeba udać się do miejsca, w którym on żyje a nie zapraszać w miejsca, w których my żyjemy. Nie możemy wychodzić z założenia, że znamy wszystkie odpowiedzi na różne pytania, ważna jest wiedza na temat pytań, jakie stawiają sobie ludzie. Nie znając tych pytań nigdy na nie prawidłowo nie odpowiemy. Nie możemy ich a priori oceniać, krytykować, odrzucać. Inaczej nie zbudujemy żadnej wspólnej drogi.
Problemem jest też język komunikacji?
– Oczywiście jest to jeden z podstawowych problemów komunikacji. Bez zrozumiałego języka nie ma spotkania i wspólnoty. Musi być on jasny i merytoryczny. W Kościele zazwyczaj komunikacja polega na przemawianiu. Tak zresztą kształceni jesteśmy w seminariach. Mówimy to, co chcemy powiedzieć, nie analizując jak to zostało przyjęte przez innych. Język mediów jest inny niż język ambony. Musimy to zmienić w normalnych życiowych relacjach.
Kiedy mówimy o komunikacji, mam na myśli przede wszystkim ludzi młodych…
– O tym też wiele rozmawialiśmy. Kościół musi odnaleźć nowe podejście do ludzi młodych. Jeśli Kościół chce się dzisiaj z kimś spotkać, aby przemierzyć z nim drogę, to przede wszystkim z ludźmi młodymi. Musimy pytać o ich świat, o motywacje ich wyborów i ma to się odbywać w duchu „drogi do Emaus”.
Miejmy też świadomość, że wśród tych, którzy z nami będą, nie będzie tłumów, raczej pojedyncze osoby. Dla wielu przyzwyczajonych do jakiejś „masówki” może to być frustrujące. W takich sytuacjach musimy widzieć wielkie dobro i sens. W naszej wierze nie powinniśmy używać klasyfikacji światowych, wyrażających się w liczbach, ale w jakości, głębokości naszej wiary.
Wiele uwagi poświęcono relacji ze świeckimi.
– Temu tematowi poświęcono wiele uwagi. Po pierwsze, musimy sobie uświadomić, że świeccy stanowią zdecydowaną większość Ludu Bożego. Ponadto ten temat jest jednym z wiodących tematów pontyfikatu papieża Franciszka i po trzecie – pierwsza, faza rozpoczynającego się w sobotę Synodu Biskupów będzie poświęcona szczególnie osobom świeckim. To oni mają powiedzieć, co myślą, przeżywają, co jest szczęściodajne i trudne w Kościele. Mają się wypowiedzieć nie jako osoby z zewnątrz, tylko jako ci, co go współtworzą i są za niego odpowiedzialni.
O tym dużo mówiliśmy m. in. w Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia. Zresztą spotkanie prowadziła głęboko wierząca i zaangażowana osoba świecka. Konieczne jest zdrowe partnerstwo świeckich i osób duchownych. Chodzi o to, że wszyscy troszczymy się o Kościół, a nie tylko biskup czy ksiądz.
Czyli chodzi o synodalność, której poświęcony będzie Synod Biskupów.
– Chciałbym, aby jednym z owoców tego synodu było utrwalenie się w naszym Kościele praktyki synodalnej. Synod nie może się zakończyć napisaniem przez papieża adhortacji i odłożeniem jej na półkę, co powiększy liczbę cennych na pewno dokumentów Kościoła. Musimy się przekonać, że każdy z tego może skorzystać: i ludzie świeccy dopuszczeni do odpowiedzialności za Kościół, i duchowni, którzy w podejmowaniu decyzji nie będą zdani tylko na siebie, ale mogą skorzystać z doświadczenia i mądrości osób świeckich, które są obdarzone sakramentami chrztu i bierzmowania, mają też dar proroctwa, który jest często zamrożony.
Z czym wróci Ksiądz Biskup do swojej diecezji?
– Wizyta ta na pewno nie zakończy się duchowo w piątek. Będzie miała konsekwencje przede wszystkim w postaci osobistej refleksji, a potem w decyzjach, do których byliśmy zachęcani, albo w postaci nowych idei.
Jakich idei na przykład?
– Oprócz tych, o których już powiedzieliśmy, to do idei dotyczących formacji duchowieństwa. Był to ważny, ciekawy i często pojawiający się wątek naszych rozmów. Zobaczmy jak się zmienia rola księdza we współczesnym społeczeństwie, co nauczanie w seminariach musi wziąć pod uwagę. Nie żyjemy w jakimś matrixie, tylko w konkretnym miejscu i czasie.
Synod nie może się zakończyć napisaniem przez papieża adhortacji i odłożeniem jej na półkę
Zobaczył Ksiądz Biskup Kościół polski w lustrze Kościoła powszechnego?
– Wizyta utwierdziła mnie w przekonaniu, że Kościół w Polsce nie jest jakimś lepszym dzieckiem Pana Boga. Są żywe i dynamiczne Kościoły lokalne. W tym kontekście musimy być pokorni. Ale nie jesteśmy też wspólnotą, która ma tylko problemy. Wizyta pokazała także bogactwo naszego Kościoła i co możemy ofiarować Kościołowi powszechnemu.
Jak mówi św. Paweł Apostoł, „przemija postać tego świata” tak przemija postać Kościoła w Polsce, którą znaliśmy i byliśmy przyzwyczajeni. Ta zmiana nie powinna być zaskoczeniem ani budzić paniki. W czasie wizyty padały często słowa wzywające do nadziei i że Kościół przede wszystkim wzrasta poprzez pokorne, spokojne, uczciwe świadectwo Ewangelii.
W czasie pobytu zostaliśmy wstrząśnięci informacją o raporcie na temat nadużyć seksualnych we Francji. Ich skala ma skutki dewastacyjne dla wizerunku Kościoła. Co możemy w takiej sytuacji zrobić? Być pokornymi świadkami Jezusa Chrystusa.
Pod koniec wizyty mam głowę i serce pełne refleksji. Jestem wdzięczny Panu Bogu za to doświadczenie i jestem przekonany, że będzie ono miało swoje owoce.
Przeczytaj też: „Celem synodu jest pokazywanie, że Kościół może służyć ludziom, również tym, którzy do niego nie należą i należeć nie będą”
Czyli w zasadzie dobrze jest?
~ Marek2: No wlasnie odnioslem podobne wrazenie po tym wywiadzie. Przypomina mi scene z filmu „Rejs”, gdy Stanislaw Tym za wszelka cene udowadnia, ze smetna piosenka Poety jest „piosenka wesola, humorystyczna i optymistyczna”
Tak się zastanawiam czy on wierzy w to, co mowi?
A może żyje w tak bardzo szczelnej bańce?
Naiwność, głupotą, podłość, bezczelność?
Tak jest. Jest dobrze. W kranie leci ciepła woda, kaloryfery są ciepłe. Jest miło, herbatka i papieskie kremówki.
Grunt to mieć dobre mniemanie o sobie vide „nie jesteśmy też wspólnotą, która ma tylko problemy. Wizyta pokazała także bogactwo naszego Kościoła i co możemy ofiarować Kościołowi powszechnemu.”
Śmieszą mnie te uwagi tak ostatnio częste w wypowiedziach biskupów, że w wizycie ad limina „nie ma nic z połajanek, na które przyszli niegrzeczni uczniowie”, że to nie „dywanik”, itd. itp. Bardzo biskupi zaklinają rzeczywistość.
Na szczęście wierni to jednak nie barany (mimo powszechnego przekonania kleru) i wiedzą co myśleć o tak licznej wizycie polskich biskupów w Watykanie. Z drugiej strony nie mam złudzeń, że coś się zmieni, że będą pozytywne dla wiernych rezultaty.
„Bardzo biskupi zaklinają rzeczywistość.” Przecież nie zaklinają, nic nikt im nie powiedział, żadnej zmiany nie będzie, Watykan akceptuje wszystko.
„Wizyta ta na pewno nie zakończy się duchowo w piątek. Będzie miała konsekwencje przede wszystkim w postaci osobistej refleksji, a potem w decyzjach, do których byliśmy zachęcani, albo w postaci nowych idei.” Miłuję ten styl mówienia, zawsze wyobrażam sobie przy tym głaz narzutowy.
Trzeba tylko poprawić komunikację by wytłumaczyć spoleczenstwu, że Kościół nie ma żadnych problemów.
To nie chodzi o przemijanie jakiejś formy Kościoła. Tu chodzi o to, że biskupi zdradzili Kościół i nie widzą problemu.
A czemu mają widzieć?
Dla nich pieniędzy i pałaców jeszcze starczy.
A potem?
Choćby potop…..
,,Po pierwsze, musimy sobie uświadomić, że świeccy stanowią zdecydowaną większość Ludu Bożego.”
Lepiej późno, niż wcale.
I ta większość ma milczeć, modlić się i płacić by mniejszość mogła rozkoszować się swoimi urzędami?
To było sarkazmem