Zima 2024, nr 4

Zamów

Przyroda, która nas przedrzeźnia

Ojciec Michał Zioło

Każde spotkanie z nieobjętą przyrodą próbujemy ogarnąć i zrozumieć, dlatego zadajemy pytania: jak ona nas widzi, słyszy i czuje? Co chce nam przekazać?

Czy takie pytania to ogromna naiwność, czy tylko potwierdzenie tezy Sloterdijka, że „pierwotną wspólną aktywnością ludzką nie jest polowanie, seks, wychowanie dzieci i na pewno nie rolnictwo, hodowla czy przemysł, ale wytwarzanie oddźwięku między tymi, którzy żyją razem”? Oczywiście nasze apetyty na oddźwięk przekraczają granice ludzkiej wspólnoty i do świata pojętego jako ogromna komora akustyczna chętnie zapraszamy każdą formę życia. Pytamy, wysyłamy sygnały, a zarazem po dziecięcemu pragniemy, żeby „ to” czuło, myślało i reagowało jak my.

Tę pokusę widać wyraźnie w pięknych bajkach o zwierzętach, często bardzo dowcipnych, jak choćby utwór Jana Lemańskiego, w którym gęś i lis mają romans. Gęś poetessa chce obracać się w świecie sztuki i literatury, a lis filozof zmaga się ze złymi cechami dziedzicznymi. W końcu lis pożera gęś ze słowami: „Ha! krwawą zagadką byt nasz!”.

Zdaje się, że przyroda, przedrzeźniając nas, kpi z naszych potrzeb rezonansu na naszych warunkach, bo jak inaczej skomentować historię pewnego ptaszyska, opisaną przez Andrzeja Bobkowskiego w liście do Jerzego Turowicza z 24 kwietnia 1950 roku: „Jest gorąco, siedzę w szortach, w ogrodzie czerwienią się szkarłatne flores de pascua – gwiazdy betlejemskie i wydziera się papuga. Z sąsiedniego ogrodu dolatuje straszliwy kaszel innej papugi. Była w tym domu stara babka, okropnie kaszląca dniami i nocami. Papużysko wspaniale wystudiowało ten jej kaszel. Przed kilkoma miesiącami babka umarła. Za to papuga ciągle kaszle. Zachłystuje się, charka, pluje – zupełnie jak babka. Makabryczne. Mówię do Figara [eden z kotów państwa Bobkowskich – M.Z.]: «Słyszysz – Old Jamaica kaszle». Nazywaliśmy tę babkę «Stara Jamajka» czyli «Old Jamaica». Podobno do ostatniej chwili goliła rum z zapałem emerytowanego pirata”.

Może jednak przyroda to całkowita obojętność względem nas, nieowłosionych naczelnych, obojętność rodem z wiersza Roberta Frosta o nasłuchującym odpowiedzi człowieku i ogromnym łosiu, który po przepłynięciu jeziora gramoli się na brzeg i niknie za kurtyną nadbrzeżnych chaszczy. Bez słowa – chciałoby się napisać.

Z ostatecznym werdyktem postanowiłem się wstrzymać jako szczery przyjaciel, nie wiem czy udomowionych, ale na pewno oswojonych klasztornych psów, gołębi i koni oraz pilny czytelnik archiwalnych numerów doskonałego przyrodniczego miesięcznika dla młodzieży „La Hulotte des Ardennes”, w którym zawsze i dużo na temat informacyjnego metabolizmu i dialogu między łosiem, mrówką i człowiekiem.

Zresztą i poeci nie są w tym względzie jednomyślni – mieszczuch Stanisław Barańczak w wierszu „Łono przyrody” skarży się ze smutkiem, że łono go nie chce. Trochę bardziej skomplikowana jest sprawa z Miłoszem, bo z entuzjasty ekologa przepoczwarzył się w dobrowolnego wygnańca z przyrodniczych rajów, gdy zauważył, jak bardzo podszyte są strasznym cierpieniem. Ale przyrodzie obcym nie był i nawet napisał gdzieś śmiało – bo się tego od niej dowiedział, że my dla psów igrających na pochyłych trawnikach jesteśmy jako bogowie. One w ten sposób na nas patrzą, uznając naszą wyższość i niedostępność intelektualną.

Czytam tę frazę i myślę sobie, że rzeczywiście jesteśmy jako bogowie z całą ich kapryśnością, zazdrością, okrucieństwem i pamiętliwością, i często jest to jedyny komunikat, jaki do przyrody wysyłamy. Liczba psów, kotów, węży, ptaków usuwanych podstępnie z domów przed wakacjami czy małych kajmanów spuszczanych z wodą w klozecie może budzić trwogę.

Wesprzyj Więź

A że wśród okrutników są ludzie wierzący, świadczą psie warty czworonożnych wyrzutków zaciągane przed naszą aiguebellską bazyliką z nadzieją, że pani/pan skończy się wreszcie modlić, a modli się już cały miesiąc w dzień i w nocy, i weźmie na spacer a potem pójdą do domu i będzie jak dawniej.

Fragment książki „Litery na piasku”, Wydawnictwo Więź, Warszawa 2018. Tytuł od redakcji

Przeczytaj też: Zwierzęta – nasi mniejsi bracia

Podziel się

1
Wiadomość