Jesień 2024, nr 3

Zamów

Prymas: Kryzys wykorzystywania małoletnich i zaniedbań przełożonych dotyka istoty Kościoła

Abp Wojciech Polak 20 września 2021 r. podczas warszawskiej konferencji o ochronie małoletnich w Kościele. Fot. episkopat.pl

Przestępstwa i zaniedbania wielu ludziom skradły wiarę i zamazały obraz Boga. Rzuciły cień nieufności na całą wspólnotę Kościoła i na jej instytucje. W skrzywdzonym człowieku został sprofanowany Bóg. W najsłabszych i najbardziej bezbronnych, których mieliśmy chronić, zdradziliśmy Chrystusa.

Wystąpienie wygłoszone 22 września 2021 r. za zakończenie odbywającej się w Warszawie konferencji o ochronie małoletnich w Kościele „Naszą wspólną misją ochrona dzieci Bożych”

Chyba wszystkich nas, zebranych tutaj dzisiaj, łączy przekonanie, że to, co wspólnie przeżyliśmy w ostatnich dniach, jest ważne i dobre, i że było potrzebne nam wszystkim.

Osobiście czuję ogromną wdzięczność za nasze spotkanie, podczas którego mieliśmy okazję osobiście się poznać, wzajemnie słuchać, razem się modlić za zranionych w Kościele, szczerze dzielić naszymi doświadczeniami, trudnościami, rozczarowaniami i nadziejami, a także wspólnie zastanawiać i rozmawiać o naszej wspólnej misji, którą jest ochrona dzieci Bożych.

W odpowiedzi na kryzys podjęliśmy i podejmujemy szereg działań. Nie możemy jednak nie pytać, co było i jest ich motywem. Czy czasem nie przeważa w nas lęk przed mediami i opinią publiczną? Chęć poprawienia naszego wizerunku? Lęk przed dalszą utratą pozycji? Lęk przed konsekwencjami karnymi przewidzianymi przez prawo kościelne i państwowe? Lęk przed słusznym gniewem ludzi?

abp Wojciech Polak

Udostępnij tekst

W sposób szczególny dziękuję Papieskiej Komisji ds. Ochrony Małoletnich na czele z kard. Sean O’Malley’em za podjęcie inicjatywy i zorganizowanie tego wydarzenia we współpracy z Konferencją Episkopatu Polski. Ogromnie dziękuję wszystkim, którzy przyjęli nasze zaproszenie i przybyli do Polski, reprezentując lokalne wspólnoty kościoła rzymsko- i grecko-katolickiego z Albanii, Białorusi, Bułgarii, Chorwacji, Czarnogóry, Czech, Estonii, Kosowa, Litwy, Łotwy, Macedonii Północnej, Mołdawii, Rosji, Rumunii, Serbii, Słowacji, Słowenii, Ukrainy i Węgier.

Widzimy coraz wyraźniej, że kryzys spowodowany wykorzystywaniem seksualnym małoletnich oraz zaniedbaniami przełożonych kościelnych dotyka istoty wspólnoty Kościoła. Te straszne przestępstwa i zaniedbania wielu ludziom skradło wiarę i zamazało obraz Boga. W skrzywdzonym człowieku został sprofanowany Bóg. Z pokorą musimy wyznać, że w najsłabszych i najbardziej bezbronnych, których mieliśmy chronić, zdradziliśmy Chrystusa. Przestępstwa i zaniedbania niektórych rzuciły cień nieufności na całą wspólnotę i na jej instytucje. W ten sposób staliśmy się niewiarygodni.

W odpowiedzi na ten kryzys podjęliśmy i podejmujemy szereg działań. Nie możemy jednak nie pytać, co było i jest motywem naszych działań. Czy czasem nie przeważa w nas lęk przed mediami i opinią publiczną? Chęć poprawienia naszego wizerunku? Lęk przed dalszą utratą pozycji? Lęk przed konsekwencjami karnymi przewidzianymi przez prawo kościelne i państwowe? Lęk przed słusznym gniewem ludzi? Nawet jeśli nasze lęki mobilizują nas do działań, to przecież nie mogą pozostać motywem wystarczającym. Takie działania, choć z pozoru słuszne, będą w swej istocie neurotyczne, doraźne i krótkowzroczne.

Dlatego potrzebujemy wciąż na nowo odkrywać, że nasza misja wypływa z samego serca Ewangelii, z miłości Jezusa do dziecka, z Jego utożsamienie się z najmniejszym. Nasza misja to naśladowanie Chrystusa, który przyszedł do tych, którzy się źle mają, by uzdrawiać. Jest ona misją „miłosiernego samarytanina”, który nie mija z obojętnością pobitego i porzuconego, ale zatrzymuje się przy nim by doraźnie opatrzeć mu rany, by pomóc i towarzyszyć mu w długotrwałym procesie zdrowienia. Jest ona misją Dobrego Pasterza, który nie ulega pokusie sukcesu, ale wytrwale szuka każdego człowieka, którego życie jest zagrożone lub zranione.

Dobrze wiemy, że nasza misja jest wielkim wyzwaniem. Dramat wykorzystywania seksualnego osób małoletnich i dorosłych bezbronnych w naszych społeczeństwach jest plagą naszych czasów, a krzywda osób w ten sposób zranionych jest ogromna. Ponadto czujemy wyraźnie wciąż silne opory w naszych wspólnotach i niedostateczne zrozumienie dla naszej pracy. To wszystko może rodzić poczucie naszej bezradności. Misja, w której uczestniczymy, przekracza możliwości każdego i każdej z nas. Ale właśnie dlatego potrzebujemy siebie nawzajem wspierać, być razem, być w tym solidarni. Potrzebujemy współpracy. Ma ona wiele wymiarów. Zatrzymam się na kilku z nich, które wybrzmiały bardzo wyraźne podczas naszego spotkania.

Po pierwsze, by chronić najsłabszych i bezbronnych w naszych wspólnotach, a także pomagać tym, którzy zostali skrzywdzeni, potrzebujemy współpracy między wszystkimi, którzy tworzą wspólnotę Kościoła: świeckimi i przełożonymi kościelnymi, duchownymi i osobami konsekrowanymi, kobietami i mężczyznami, zranionymi i tymi, którzy mają odwagę im towarzyszyć.

Bardzo się z obecności wszystkich na tej konferencji cieszę, ale szczególnie dziękuję za obecność osób skrzywdzonych, a także doceniam obecność i wkład osób świeckich, bo jestem przekonany, że tylko wspólnie owocnie przyjmiemy łaskę, jakiej Pan nam udziela oczyszczając nas z tego wszystkiego, co się przyczyniło do tego kryzysu, zwłaszcza z pychy klerykalizmu. Bez realnej współpracy opartej o łaskę Pana nie przełamiemy kultury korporacyjności i zmowy milczenia.

Po drugie, by skutecznie chronić małoletnich i bezbronnych dorosłych i wspierać pokrzywdzonych potrzebujemy połączyć nasze różne kompetencje, ponieważ widzimy jak bardzo przestępstwo wykorzystania seksualnego dewastuje życie człowieka we wszystkich jego wymiarach. Dlatego potrzebujemy rozwijać refleksję prawną, by prowadzone dochodzenia i procesy skuteczniej niż dotąd pomagały osobom skrzywdzonym odzyskiwać poczucie sprawiedliwości.

Potrzeba zaangażowania psychologów, terapeutów, psychiatrów i seksuologów, bez których nie jesteśmy w stanie profesjonalnie pomagać osobom skrzywdzonym, diagnozować i resocjalizować sprawców oraz uczciwie szukać przyczyn.

Potrzeba badań socjologicznych, by rozpoznawać czynniki ryzyka w społeczeństwie i Kościele, i konsekwentnie budować system prewencji.

Potrzeba refleksji teologicznej tak, by miała wpływ na działalność duszpasterską, na duchowe towarzyszenie osobom pokrzywdzonym, ich rodzinom oraz zgorszonym wspólnotom, w których doszło do krzywdy. Konieczna jest refleksja teologiczna nad przyczynami przeżywanego kryzysu związanego – jak podpowiada papież emeryt Benedykt XVI – z tym, że Kościół działa jak „aparat polityczny” dotknięty „brakiem Boga”.

Potrzeba pedagogów i profesjonalistów wpierających w tworzeniu i wdrażaniu zasad i programów prewencji, aby nasze wspólnoty stawały się środowiskami bezpiecznymi dla dzieci, młodzieży i osób bezbronnych.

Potrzeba także profesjonalizowania naszej komunikacji wewnątrz instytucjonalnej i zewnętrznej, aby Kościół stawał się coraz bardziej transparentny w podejmowanych działaniach.

Po trzecie, potrzebujemy współpracy między naszymi lokalnymi Kościołami w tej części Europy. Dzieląc się przez te dni naszym doświadczeniem, mogliśmy dostrzec, że choć mierzymy się z tym samym wyzwaniem, jesteśmy na różnych etapach drogi.

W niektórych krajach – np. w Polsce – jesteśmy na etapie bolesnej fali ujawnień, w innych wydaje się, że przestępstwa seksualne duchownych to jedynie pojedyncze przypadki. U niektórych z nas struktury pomocowe i systemy prewencji są bardziej rozwinięte niż u innych. Te różnice nie powinny nas oddalać od siebie, ale być wezwaniem do solidarności, dzięki której możemy wspierać jedni drugich. Ci, którzy są na tej drodze bardziej zaawansowani, mogą dzielić się wypracowanymi rozwiązaniami z tymi, którzy mają mniejsze doświadczenie i zasoby. Te wspólnoty, które czują się osamotnione, mogą liczyć na wsparcie bardziej doświadczonych.

Jako obywatele Europy Środkowo-Wschodniej mamy wspólne doświadczenie dyktatury, którą udało się przezwyciężyć właśnie dzięki solidarności. Mam nadzieję, że ta konferencja wzmocni nasza solidarność i zainicjuje proces naszej wspólnej refleksji, wymiany doświadczeń i rozwiązań.

Mówiąc o współdziałaniu, myślę także o konieczności współpracy z państwowymi organami ścigania i wymiarem sprawiedliwości oraz z organizacjami pozarządowymi, które zajmują się ochroną małoletnich. Dramat wykorzystania seksualnego, z którym mierzymy się w Kościele, jest częścią problemu społecznego, dlatego wymaga współpracy ze wszystkimi, którym dobro dziecka leży na sercu. Pomagając w Kościele skrzywdzonym i chroniąc najsłabszych musimy upominać się o wszystkich w ten sposób zranionych, niezależnie od tego, kim jest sprawca.

Wreszcie – last but not least – w współpracy kluczową rolę odgrywa Stolica Apostolska. To łączność z nią daje nam wszystkim pewność właściwego kierunku podejmowanych działań, bo to ostatni papieże poczynając od św. Jana Pawła II, papieża Benedykta XVI i Ojca Świętego Franciszka swoim nauczaniem i podejmowanymi działaniami wyznaczają kierunek naszej pracy.

Wesprzyj Więź

Dramat, z którym się mierzymy, ma charakter uniwersalny. To nie jest wyzwanie lokalne! Dlatego ta łączność ze Stolicą Apostolską jest gwarancją, że zachowamy zdolność przekazywania światu Ewangelii.

Tytuł od redakcji

Przeczytaj też: Wykorzystywanie seksualne dzieci. Elementy układanki

Podziel się

3
Wiadomość

słowa, słowa, słowa…. ładnie brzmią i to wszystko. Nam potrzebne są czyny, a nie kolejne deklaracje. I to powołanie się na JPII, nieodzowne, choć nic nie zrobił by ukrócić rozpasanie księży. Wręcz przeciwnie, wspierał największych przestępców, a kodeks prawa kanonicznego właściwie wprowadził depenalizację pedofilii. Wow! Takie osiągnięcia słusznie zostały nagrodzone.

„Pogrzeb [Janiaka] odbył się w kościele pw. św. Wawrzyńca we Wrocławiu. W mszy świętej uczestniczyło wielu księży i wiele zakonnic, przed świątynią zgromadzili się wierni, niektórzy nawet z biało-czerwonymi flagami. Miejsce pochówku bp. Janiaka to cmentarz wyjątkowy. I nie tylko dlatego, że leżą tu biskupi pomocniczy archidiecezji, ale przede wszystkim dlatego, że pochowane są tu postaci szczególnie zasłużone dla miasta. Wśród nich Wincenty Styś, Ludwik Hirszfeld i jego żona Hanna, Rafał Wojaczek, Barbara Piasecka-Johnson, Tadeusz Natanson czy zmarły w grudniu zeszłego roku dominikanin Maciej Zięba.”

Wielu ksiezy, zakonnic i swieckich nadal uwaza ze ujawnianie przypadków wykorzystywania dzieci i młodziezy i kleryków przez niektórych duchownych TO ATAK NA KOSCIÓŁ! To czysty klerykalizm! Sprzeczny z Ewangelią.

„Był to biskup szlachetny. Człowiek, pasterz, który bardzo kochał, oczywiście na pierwszym miejscu Pana Boga. Pan Bóg był zawsze najważniejszy. Ale kochał Kościół, jako swoją matkę. I trochę to jest przykre, że doznał od Kościoła troszkę zranienia, bo nie wszystko, co było powiedziane i napisane przez dziennikarzy, jest prawdą. Większość to były kłamstwa” – perorował w środę nad grobem eksbiskupa kaliskiego Edwarda Janiaka eksbiskup świdnicki Ignacy Dec.”

„Kryzys wykorzystywania małoletnich i zaniedbań przełożonych dotyka istoty Kościoła…”
Wykorzystywanie, czy to małoletnich, czy pełnoletnich, czy przyszłych duchownych, czy świeckich, dotyka przede wszystkim ICH SAMYCH.
To im należy się zadośćuczynienie i sprawiedliwość.
„Dotykanie istoty Kościoła”, to ubrana w piękne słowa… jednak manipulacja i rozpraszanie problemu.
Nie przyjmuję tego tłumaczenia.

Pracowałem w instytucjach kościelnych. Po kilku latach tam spędzonych uważam, że księża nie są do niczego potrzebni. Szukam Mszy gdzie tylko odczyta się wszystkie kwestie, bez homilii. To co mówią jest przeciwieństwem tego co robią. A ks. Janiak dobrze powiedział Prymasowi. To przez niego i Martę Titaniec biskup Janiak podupadł na zdrowiu. Cała nagonka wyglądała tak, jakby to bp Janiak molestował – postawiono znak równości z np. z byłym księdzem Kanią. Obserwowałem kto był na pogrzebie. Bp Regmunt, Siemieniewski, Kupny, Głódź, Dec, Bałabuch, Buzun. Nikogo z prezydium Episkopatu. Wstyd. Na szczęście księża z Wrocławia nie pozostawili go samemu w ostatniej drodze. Dlaczego Gość Niedzielny nie napisał o pogrzebie, bo ich nadrzędny szef też jest zamieszany, ale sobie poprosił o koadiutora.