Trzeba zapytać, co możemy zrobić, abyśmy – starając się wymyślić nową demokrację – byli bardziej „rozrywkowi”. Jak napełnić opowieść o nowej demokracji namiętnością do demokracji?
Dużo mówimy na temat pandemii wirusa COVID-19. Czasem pojawia się też porównanie, że populizm czy kryzys demokracji to też rodzaj pandemii. Esej Jakuba Wygnańskiego „Inny pomysł na demokrację” należy do gatunku tekstów, które podejmują zadanie poszukiwania szczepionki na kryzys demokracji, nieunikniony w szybko zmieniającym się świecie, w jakim w tej chwili żyjemy. Przy czym nie chodzi o program polityczny, ale o zestaw idei. Głoszę to z powagą, bo jeżeli coś zmienia świat, to są to idee właśnie.
Znakomicie, że takie opracowanie się pojawiło. Wskażę trzy kwestie, które nasuwały się podczas jego lektury. To raczej pytania czy zaproszenia do dalszej dyskusji.
Wciąż brakuje nam takiej opowieści, która oddaje sprawiedliwość sukcesowi transformacji i jednocześnie utracie – czyli odpowiada na zapotrzebowanie współczesnych podmiotów politycznych, domagających się dla siebie uwagi oraz godności
Po pierwsze, technologia. To wszystko, o czym w mowa w tekście Jakuba Wygnańskiego, dzieje się w określonym kontekście przemiany technologicznej, pociągającej za sobą przemianę sposobu komunikacji, związaną z nowymi mediami. To przemiana tak głęboka, że nazwano ją rewolucją zuckerbergowską na wzór rewolucji gutenbergowskiej. Co jest w tej przemianie tak ważnego, kiedy rozmawiamy na temat nowej demokracji? Gniew, któremu Jakub Wygnański poświęca wiele miejsca, jest dobrym sposobem na wzmocnienie algorytmu. To znaczy, nowe media lubią silne emocje i lubią gniew. Gniew się świetnie „klika”, a nadzieje trochę gorzej.
Gniew jest jedną z najważniejszych emocji zbiorowych, społecznych. Homerycka „Iliada” zaczyna się przecież od słowa „gniew”: „Gniew Achilla, bogini, głoś…”. Kłopot polega na tym – co dobrze widać w protestach społecznych, jakie się pojawiają, odkąd zaistniały silne współczesne populizmy – że uznajemy nasz gniew za dobry, ale gniew innych jest zły. Tymczasem są różne gniewy i trudno powiedzieć, że jeden gniew jest dobry i aktywujący, bo gniewy znajdują się po różnych stronach.
Rok 2020 był rokiem gniewu: gniewu kobiet w Polsce, gniewu protestujących w ramach tak zwanego Black Lives Matter; rok 2021 zaczął się od gniewu na Kapitolu. Chcąc te gniewy jakoś uporządkować i dobrze wykorzystać, trzeba byłoby nawiązać do tego, o czym mowa w tekście Jakuba Wygnańskiego. Z jednej strony jest páthos, czyli to, co emocjonalne i namiętnościowe, a z drugiej – apátheia. Często się zapomina, że stoicki ideał apáthei nie oznacza braku emocji, ale to, że mądrze wybieramy emocje i dodajemy do nich rozum. Tutaj demokraci mają dużo do zrobienia i tutaj upatruję wartościowych możliwości działania.
Po drugie, emocje i swoista rozrywkowość mediów nowego rodzaju. Nie chodzi o to, że ciągle się śmiejemy, ale naszą uwagę bezustannie przykuwają różne wypowiedzi, które często wydają się nam oburzające. Ta rozrywkowość nowych mediów jest w sposób systematyczny wykorzystywana przez niektórych polityków populistycznych. Innymi słowy, mamy do czynienia z czymś, co z Jarosławem Kuiszem nazwaliśmy „populistainmentem” – to rodzaj perwersyjnej i wcale niewesołej rozrywki proponowanej przez polityków, która jednakowoż przykuwa uwagę.
Skoro istnieje perwersyjny i populistyczny przekaz i skoro politycy w realny sposób przykuwają naszą uwagę swoimi wypowiedziami, często w sposób świadomy konstruowanymi pod nowe media, to trzeba zapytać, co możemy zrobić, abyśmy – starając się wymyślić nową demokrację – też byli bardziej „rozrywkowi”, zajmujący, przykuwający uwagę. I jak to robić? Jak napełnić tę opowieść o nowej demokracji namiętnością do demokracji?
Po trzecie, kilka słów o klasycznych filozofach, o których pisze Jakub Wygnański. Rzeczywiście, istotnym elementem jest gniewny aspekt naszej natury. Jednak w klasycznej filozofii mamy też koncepcję uczucia dominującego w danej epoce albo w danej sytuacji politycznej.
Choć nie bagatelizowałabym roli gniewu, to z mojego punktu widzenia dominującą dzisiaj emocją nie jest gniew. Więcej, jest on drugorzędny. Pierwszorzędną emocją jest poczucie utraty i zaniepokojenia szybko zmieniającym się światem. Kiedy słuchamy, w jaki sposób Polacy opowiadają o transformacji ustrojowej, która niewątpliwie była wielkim sukcesem, ale też wielkim kosztem, to wciąż brakuje nam takiej opowieści, która oddaje sprawiedliwość sukcesowi i jednocześnie utracie – czyli odpowiada na zapotrzebowanie współczesnych podmiotów politycznych, domagających się dla siebie uwagi oraz godności.
Z tego punktu widzenia to kolejne istotne pytanie: jak przywracać myślenie o nowej, innej demokracji? A jednocześnie w jaki sposób angażować obywateli do tego, aby rozmawiali o swoich prywatnych uczuciach utraty, jakie przekładają się na poczucie ambiwalencji dotyczącej naszej epoki? To przecież ambiwalencja nie tylko polska, ale charakterystyczna dla zglobalizowanego świata, w którym żyjemy. Świata, który bardzo szybko się zmienia. Utrata bowiem zawsze wiąże się ze zmianą, nawet jeżeli jest to zmiana na lepsze.
Na koniec wracam do nowych mediów, ponieważ w czasach nowych mediów te ruchy społeczne są bardzo szybko zwoływane. To wielka zaleta. Ale każdy kij ma dwa końce: tak inicjowane protesty szybko wygasają. W ciągu ostatnich kilku lat byliśmy świadkami ruchów, które rozpoczynały się gwałtownie, a potem raptownie wygasały. To nie znaczy, że były dobre albo złe, ale po prostu w ten sposób funkcjonują nowe media. Warto wyciągnąć z tego wnioski: oprócz tego, co się dzieje w mediach i na ulicach, musi istnieć coś takiego jak „tryb samolotowy”, kiedy niezależnie od różnego rodzaju wydarzeń, wzmagających emocje, cały czas musimy pracować nad programami i dyskutować, co należy zrobić.
Czy to mogłoby się dziać w strukturach samorządowych? Potencjalnie tak. W momencie nowoczesności, w jakim się znaleźliśmy, lokalność, miasta – szerzej: małe ojczyzny – odgrywają wielką rolę, stąd struktury samorządowe rzeczywiście są ważne. Nie jest to nowy pomysł: Europa mogłaby się stać miejscem dyskutujących miast. Ten pomysł pojawił się kilkanaście lat temu, pisał o nim m.in. Jan Zielonka. Być może ta idea dojrzewa do swojego czasu.
Tekst ukazał się na stronach Forum Idei Fundacji im. Stefana Batorego i powstał w oparciu o głos w debacie „Inny pomysł na demokrację”, zorganizowanej wspólnie z Laboratorium „Więzi”.
Inspiracją do debaty była analiza Jakuba Wygnańskiego „Inny pomysł na demokrację”, wydana przez Laboratorium „Więzi”, Komitet Dialogu Społecznego KIG i Fundację Stocznia.
Demokracja jest jak rzadza nasi. To jest demokracja po polsku.