Istnieje pewien stereotyp prognozy w literaturze i publicystyce: oto po nieudanej koalicji sił umiarkowanych większość w parlamencie uzyskuje któraś z partii antyeuropejskich, Polska nie akceptuje regulacji wspólnotowych, w Luksemburgu przegrywa kolejne sprawy i nie uznaje wyroków – pisał Marek Safjan… w 2005 roku.
Warunkiem funkcjonowania państwa prawa jest odpowiedni poziom kultury prawnej i świadomości prawnej społeczeństwa. Możemy mieć doskonałe prawo i znakomite instytucje publiczne, jednak nie będą stąd płynęły żadne pozytywne efekty, jeśli owe instytucje i prawo nie natrafią na właściwe otoczenie społeczne, na tych, którzy – jako adresaci prawa – prawo to rozumieją i przejawiają wolę jego akceptowania, oraz na tych, którzy – będąc wykonawcami prawa – czynić to będą w dobrej wierze, z przekonaniem służenia innym, a nie wyłącznie swym własnym partykularnym interesom.
Obowiązywanie złego prawa, ale wykonywanego przez mądrych ludzi i adresowanego do mądrych ludzi, jest zawsze sytuacją lepszą, niż obowiązywanie prawa doskonałego, ale adresowanego do tych, którzy nie rozumieją i nie chcą prawa przestrzegać, oraz do tych, którzy nie chcą go w dobrej wierze wykonywać.
Jakie są podstawowe cechy prawa w państwie demokratycznym?
Prawo w państwie prawa ma stać się instrumentem wolności, skutecznie przeciwdziałającym arbitralności, nieprzewidywalności, niepewności działań organów władzy publicznej. Innymi słowy – ma ono wyrażać podstawowe wartości, jakimi kieruje się społeczeństwo, rozstrzygać konflikty, jakie na tle realizacji tych wartości powstają, oraz stanowić skuteczny instrument wyrażania własnych interesów przez poszczególne osoby i grupy. Te cechy odróżniają prawo w państwie demokratycznym od prawa w państwie totalitarnym czy autorytarnym.
Pytanie o rzecz oczywistą?
Czy Polska jest państwem prawa? To pytanie ma w sobie coś prowokującego – chodzi tu wszak o podstawowe pojęcie konstytucyjne i utrwalone, mogłoby się zdawać, zasady i wartości, do których III Rzeczpospolita odwołuje się od samego początku swego istnienia. Czy można więc pytać o rzecz oczywistą i ostatecznie przesądzoną przez samą konstytucję? Można, jeśli świat norm i gwarancji instytucjonalnych nie przekłada się na faktyczne działania państwa i jego instytucji.
Może być więc tak, że istnieje demokratyczne państwo prawne w sferze proklamacji normatywnych, ale nie w znaczeniu realnie funkcjonującego organizmu państwowego. Rzeczywistość normatywna ma swoją własną logikę, tworzy model idealny, który nawet w systemach o bardzo długiej tradycji demokratycznej i prawnej rzadko przekłada się w sposób doskonały na funkcjonowanie instytucji prawnych. Problem w tym, aby rozbieżności były możliwie najmniejsze.
Obawiam się, że w III Rzeczypospolitej – po kilkunastu latach przemian – jesteśmy jeszcze bardzo odlegli od realizacji tego założenia.
Z punktu widzenia jednostki i społeczeństwa znaczenie podstawowe ma „rzeczywistość praktykowana”, a nie „rzeczywistość normatywna, choćby najbardziej obiecująca i doskonała. W III Rzeczypospolitej mamy do czynienia z przedziwnym i bardzo niepokojącym paradoksem. Stałe rozbudowywanie instytucji demokratycznych, poszerzanie zabezpieczeń instytucjonalnych praw jednostki, wzmacnianie katalogu chronionych praw i wolności zderza się z systematycznym spadkiem zaufania obywateli do instytucji publicznych, którego nie wahałbym się nazwać kryzysem zaufania w relacjach państwo–jednostka.
Uważam to zjawisko za szczególnie niebezpieczne, ponieważ jego nasilanie się będzie prowadziło do zakwestionowania tych celów i wartości, które były punktem wyjścia przemian rozpoczętych w 1989 roku.
Kraj wysokiego ryzyka
Prognozowanie przyszłości stało się ostatnio w Polsce dość modne. Zajmują się nim najchętniej literaci i publicyści; gatunek political fiction zyskuje nawet pewną popularność. Mamy ochotę zajrzeć w przyszłość i wydaje się, że i autorów, i czytelników najbardziej pociągają czarne scenariusze. Z natury rzeczy jesteśmy chyba pesymistami i dlatego lubimy przy lada okazji powtarzać powiedzonka typu: „Polacy zawsze marnowali swoje szanse”, „Bohaterscy w walce przegranej, podli w codzienności” i tak dalej.
Istnieje już nawet pewien stereotyp prognozy w literaturze i publicystyce. Wygląda on mniej więcej tak: oto po nieudanej koalicji sił umiarkowanych większość w parlamencie uzyskuje któraś z partii antyeuropejskich, populistycznych i przeprowadza radykalne zmiany w konstytucji. Poprawki zmierzają wyraźnie w kierunku takiego wzmocnienia władzy prezydenta, by powstała możliwość rządzenia autorytarnego; wyroki Trybunału Konstytucyjnego mogą być odrzucone przez Sejm, przestaje istnieć Rada Polityki Pieniężnej, drukuje się pieniądze bez pokrycia, mnoży się przywileje socjalne dla coraz to nowych wpływowych grup społecznych. Polska nie akceptuje oczywiście wielu regulacji wspólnotowych, w Luksemburgu przegrywa kolejne sprawy i nie uznaje wyroków. W Unii trwają coraz skuteczniejsze próby przezwyciężenia kryzysu, a Polska staje się krajem utrudniającym procesy integracyjne i w konsekwencji jej wyjście z UE następuje przed przyjęciem nowych członków: Rumunii i Bułgarii.
Nie przeraża to rządzących, ponieważ teraz, bez Unii, stają się znacznie swobodniejsi w swych decyzjach. Mogą popełniać wszystkie możliwe głupstwa. Działają specjalne Trybunały Moralności i Sprawiedliwości, zeznają niemal wszyscy, którzy kiedykolwiek cokolwiek znaczyli i uzyskują (albo nie) przebaczenie. Jednocześnie rośnie inflacja, zmniejsza się bardzo szybko polski eksport do krajów Unii, a kapitał zagraniczny uznaje Polskę za kraj wysokiego ryzyka. Przestajemy jeździć na Zachód.
Ponieważ rosną szanse Ukrainy na wejście do Unii, głównym naturalnym sojusznikiem Polski i partnerem handlowym staje się Białoruś pana Łukaszenki. Wobec rosnącego niezadowolenia społeczeństwa Prezydent RP wprowadza stan nadzwyczajny i blokuje następne wybory sejmowe.
Chyba w roku 2004 widziałem w telewizyjnej Jedynce spektakl teatralny Juliusza Machulskiego „19. południk”, oparty mniej więcej na tym schemacie.
Nie wierzę w taki scenariusz, nie lubię go.
Fragmenty książki Marka Safjana „Prawa Polska”, Wydawnictwo Rosner i Wspólnicy, Warszawa 2005. Tytuł i śródtytuły od redakcji
Przeczytaj także: Inny pomysł na demokrację
Dobrze pisze, taki mlody sie czuje, mlody jak w czasie Okraglego Stolu. Kiedy to sie zmieni?
Jak widać z opublikowanego fragmentu książki Pana Safjana juniora kiepski z niego ” wrózbita” Rumunia i Bułgaria od dawna w Unii, Wielka Brytania poza unia,a o przyjęciu Ukrainy Unia nie chce słyszeć. bo boi się Putina .Nasze relacje z Białorusią niestety fatalne co bardzo odbija się na sytuacji tam żyjących Polaków. Jak ktoś z Więzi chciał zrobić antyreklamę Panu Profesorowi to mu się to udało!!!