Osobiście boli mnie także to, że surowi krytycy nie odróżniają ziarna od plew – mówi o. Ludwik Wiśniewski w „Rzeczpospolitej”.
Dziś w „Rzeczpospolitej” ukazała się rozmowa Zuzanny Dąbrowskiej z dominikaninem o. Ludwikiem Wiśniewskim. Dotyczy kryzysu i krytyki Kościoła.
Zdaniem dominikanina „dziś o Kościele bardzo trudno mówić i pisać z podniesioną przyłbicą. Zwłaszcza człowiekowi, który jest księdzem. Jest to instytucja, którą można na wszelkie sposoby bezkarnie plugawić”.
„Trzeba przyznać, choć to boli, że polski Kościół i my, duchowni, zasłużyliśmy na ostre wysmaganie nas biczami” – mówi o. Wiśniewski. Jednocześnie zaznacza: „Ale mnie osobiście także boli, że surowi krytycy nie odróżniają ziarna od plew. Powiem tak: «skorupa», w jaką przyodziany jest Kościół, jest straszliwie popękana. W tych pęknięciach zagnieździło się plugastwo. Odłamki tej skorupy poraniły mnóstwo ludzi. I, niestety, wielu odpowiedzialnych za Kościół ukrywało żałosny stan tej kościelnej powłoki. Jest to karygodne, a nawet czasem wołające o pomstę do nieba”.
„Ale Kościół – kontynuuje zakonnik – oprócz zewnętrznej powłoki ma jeszcze jądro. Są nim ewangelia, sakramenty, wiara, nadzieja i miłość oraz dzieła zrodzone z wiary i miłości. To jądro nigdy nie wysychało, było żywe nawet w latach najgorszego stanu kościelnej «skorupy». Dzisiaj także to jądro nie wyschło, rodzi owoce, często niezwykle piękne”.
W ocenie dominikanina „nadszedł czas, gdy popękaną skorupę należy z Kościoła zedrzeć i z hukiem wyrzucić za burtę, ale trzeba uważać, aby broń Boże nie wyrzucić tego, co jest samym jądrem Kościoła, a co jest człowiekowi potrzebne jak powietrze”.
Kościół jest w kryzysie, ale „trzeba mieć świadomość, że z tego kryzysu możemy wyjść tylko wtedy, kiedy będą ze sobą współpracować biskupi, duchowni i ludzie świeccy” – przekonuje. „Tymczasem, jak na razie, biskupi stali się chłopcami do bicia i można na nich zwyczajnie pluć… bo ujawniono zaniedbania, a nawet grzechy niektórych z nich” – zwraca uwagę o. Wiśniewski.
„Owszem, krytykowałem zachowania i wypowiedzi niektórych z nich, wzywałem do dialogu, wrzeszczałem nawet, że w ten sposób niszczymy Kościół, ale nie podważałem ich godności. Powtarzam, ten nasz bolesny kryzys zażegnamy tylko wtedy, kiedy biskupi, duchowni i świeccy podadzą sobie ręce i zaufają sobie” – dodaje.
O. Ludwik Wiśniewski to dominikanin, publicysta, w przeszłości duszpasterz akademicki w Gdańsku, Wrocławiu i Lublinie, w czasach PRL działacz opozycji antykomunistycznej. W latach 1990-1996 przebywał w Sankt Petersburgu, pomagając odbudowywać tamtejszy klasztor i kościół św. Katarzyny. Obecnie mieszka w Lublinie.
Przeczytaj też: „Wyniosłych złożył z tronu”. Po watykańskich karach dla siedmiu biskupów
DJ
Po tylu latach tezy czyli landrynkowego lukru, którym obficie polewano Kościół przyszła antyteza kiedy plewy bardzo dokładnie zakryły ziarno.
Równowaga między dobrymi i złymi opiniami nastąpi na etapie syntezy.
Ale żeby do niej doszło trzeba prawdy, trzeba odwagi, trzeba skończyć z pazernością, nieprzejrzystością finansową i ogólną tajemnicą spowijającą polski Kościół jak noc i mgła. Samo narzekanie na niesprawiedliwość nic nie da, bo długo, bardzo długo, o wiele za długo opinie o Kościele były niesprawiedliwe,tylko w drugą stronę.
Prosze Ojca, chetnie podalbym reke i zaufal tym “duszpasterzom”, ale w naszej relacji brakuje symmetrii. Nie spotykamy sie na wysokosci oczu. I ciagle mam przy tym w tyle glowy poczucie, ze ktos chce mnie zrobic w konia…
Ojcze, to jest moja odpowiedz, moje słowa na Ojca słowa:
https://wspolnotazezranionymi.pl/swiadectwa/otoczcie-nas-swa-opieka-swa-obecnoscia-swa-modlitwa/
Biskupi nas nie słuchają….
Zdaniem Ojca Wiśniewskiego:dziś o Kościele bardzo trudno mówić i pisać z podniesioną przyłbicą. Zwłaszcza człowiekowi, który jest księdzem. Jest to instytucja, którą można na wszelkie sposoby bezkarnie plugawić” Zgadzam się z tym zdaniem ale czy to aby i nie Ojciec swoimi wystąpieniami jakoś przygotowywał grunt pod tą możliwość plugawienia Kościoła?
Prędzej taka refleksja przyjdzie duchownym niż ich świeckim fanom, jak widać po niektórych komentarzach. Ale już o. Wiśniewski zaczyna się publicznie tłumaczyć, więc coś mu przeszkadza czuć się niewinnym.
KEP się nie tłumaczy. Wniosek: najwyraźniej nic mu nie przeszkadza czuć się niewinnym. Taka właśnie jest logika świeckich fanów.
Nie kłam, że można bezkarnie plugawić, bo są przepisy o ochronie tzw. uczuć religijnych, a stanie z transparentem obok modlących się ludzi powoduje reakcję prokuratury. Macie wszystko w tym państwie i jeszcze się boicie? Gdzie wasza “chrześcijańska” odwaga?
Diagnoza o. Wiśniewskiego tym razem nietrafna.
Kosciołem jestesmy my, wszyscy! Nie tylko ochrzczeni. Bóg kocha nas wszystkich, bez żadnych wyjątków.
Jesli juz , to mocno krytykuje się Episkopat za celowe zaniechania i ukrywanie przestępców.
Osoba fizyczna nie jest kościołem. Kościół to obiekt sakralny służący do modlenia się i celebracji praktyk religijnych
Kościołem są tylko ludzie ochrzczeni, nie wiem skąd pana pomysł, że jest inaczej.
Panie Cezary,no własnie mysli Pan po ludzku! Nie po Bożemu! Bóg kocha nas wszystkich nie tylko ochrzczonych a to ON ten Kosciół ustanowił, i nie mówił ze ten Jego Kosciół tworzyć mają tylko ochrzczeni!
Po Bożemu może myślec Bóg. Ludziom się może wydawac że myślą podobnie.
Jeśli Kościołem jesteśmy wszyscy (ochrzczeni czy nie), to czekam na zaproszenie na spotkanie komisji wspólnej rządu i episkopatu. Reprezentował będę naturalnie stronę Kościoła. Podobno jest dobra kawa, a arcybiskup Jędraszewski opowiada dowcipy o polskiej młodzieży.
Jestesmy Kosciolem, tworzymy Go. Kosciół to ludzie, a te Koscioly z kamienia to swiatynie reką ludzką uczynione.
Kościół (gr. ἐκκλησία ekklesia „zwołanie, zgromadzenie” od ἐκ κάλεοek kaleo „wołam spoza, zwołuję”) – w teologii chrześcijańskiej, wspólnota ludzi ze wszystkich narodów, zwołanych przez Apostołów posłanych przez Jezusa Chrystusa, by utworzyć zgromadzenie wybranych, stających się wolnymi obywatelami Królestwa niebieskiego[1]. Wspólnota Kościoła, rozumiejąca siebie jako wypełnienie dziejów i misji Narodu Wybranego Izraela[2], ma cztery zasadnicze cechy, sformułowane w Nicejsko-konstantynopolitańskim wyznaniu wiary (381 r.): jedność, świętość, powszechność i apostolskość. Pierwszym zadaniem Ludu Bożego, jako ustanowionej poprzez chrzest wspólnoty /(gr.) koinonia/ wiary i sakramentów, jest bycie sakramentem wewnętrznej jedności ludzi z Bogiem oraz jedności całej ludzkości, która ma się zrealizować[3]. Kościołem nazywa się też wspólnotę lokalną Kościoła powszechnego, tzw. kościoły lokalne, a także określone wyznanie chrześcijańskie.