Zima 2024, nr 4

Zamów

„Jako Kościół byliśmy współwinni”. Prymas Kanady o szkołach rezydencjalnych

Uczniowie szkoły rezydencyjnej w Fort Resolution. Fot. Wikimedia Commons

Trzeba wziąć na siebie swoją część odpowiedzialności za to, co się stało – mówi kard. Gérald Lacroix po tym, jak na terenie jednej ze szkół dla rdzennych mieszkańców odkryto nieoznaczone groby dzieci.

Istnieje potrzeba „naprawienia udziału wspólnoty katolickiej w smutnej historii pozbawionych szacunku stosunków z rdzenną ludnością”, choć wielu uważa, że Kościół w tej sprawie nie jest stroną i że było to przede wszystkim dziełem rządu federalnego – tak arcybiskup Quebecu i prymas Kanady kard. Gérald Lacroix odniósł się do ujawnienia masowych grobów uczniów szkół dla rdzennych mieszkańców w tym kraju, prowadzonych często przez Kościół katolicki.

Hierarcha przemawiał podczas Mszy św., której przewodniczył 27 czerwca w bazylice św. Anny de Beaupré w Quebecu z okazji przypadającej wtedy Niedzieli Pierwszych Narodów (tak w Kanadzie określa się rdzenną ludność: Indian, Eskimosów-Inuitów i Metysów).

Odnosząc się do wydarzeń z ostatnich tygodni, które „ponownie otworzyły rany bolesnej przeszłości”, kardynał stwierdził, że obecna liturgia nie jest czasem ani miejscem na usprawiedliwianie się czy na odpowiadanie na wszystkie zarzuty. Wyraził przekonanie, że „nadejdzie czas, kiedy historia rzuci światło na prawdę i dostarczy niezbędnych szczegółów”. – Ale musi opaść kurz – zaznaczył.

Jednocześnie przyznał, że „jest obecnie czas, aby powiedzieć: tak, byliśmy współwinni tego, co się działo”. – Nadszedł czas, aby przeprosili ci, którzy prowadzili szkoły z internatami. Nie było ich tutaj, w naszej diecezji. Nie mogę przeprosić za to, czego nie było – powiedział kard. Lacroix. – Trzeba wziąć na siebie swoją część odpowiedzialności za to, co się stało i pozostawić innym to, co należy do nich.

Prymas Kanady przypomniał troskę dwóch świętych – Franciszka de Lavala i Jana Pawła II – o rdzenną ludność oraz wspomniał o nadziejach i oczekiwaniach, związanych z wyjazdem delegacji Pierwszych Narodów na spotkanie z Franciszkiem, do którego powinno dojść jeszcze przed końcem tego roku w Watykanie.

Według starszyzny z Pierwszego Narodu Cowessess, który jako pierwszy zaniepokoił się odkryciem niezidentyfikowanych grobów w miejscu, gdzie kiedyś stał internat Marieval, jakiś ksiądz katolicki celowo usunął nagrobki w latach sześćdziesiątych. Do sprawy tej nawiązał arcybiskup Reginy – Don Bolen, który w liście z 24 czerwca br. przeprosił za to, co się stało.

Wielu rdzennych mieszkańców Kanady oczekuje publicznych przeprosin od Franciszka i pyta, czy arcybiskup Quebecu poruszał ostatnio tę sprawę w rozmowie z papieżem. On sam tłumaczy, że nie był w Rzymie od półtora roku, zaś dialog z Watykanem prowadzi Kanadyjska Konferencja Biskupów Katolickich (CCCB) która – jak zapewnił – pracuje nad sprawą od ponad dwóch lat. Robi to nie z powodu ostatnich doniesień, ale w odpowiedzi na „potrzeby duszpasterskie”, a także na Wezwania do Działania Komisji Prawdy i Pojednania.

Rdzenni mieszkańcy i obserwatorzy mają żal, że Kościół kontroluje to, kiedy papież mógłby lub powinien przeprosić. Kardynał widzi to inaczej. – Nie kontrolujemy papieża, który jest całkowicie wolny w działaniu i gdy powie, że już czas, to znaczy, że jest czas. On to już powiedział. Spodziewał się nas w listopadzie ubiegłego roku. Wszystko zostało przewidziane i zorganizowane – relacjonował kard. Lacroix.

Wesprzyj Więź

Przypomniał też, że podczas pobytu w Boliwii w lipcu 2015 r. Franciszek przeprosił rdzennych mieszkańców Ameryki za grzechy Kościoła, których byli oni ofiarami w ciągu wieków. Nawiązując do tego, prymas Kanady zwrócił uwagę, że dotyczyło to wszystkich mieszkańców Ameryki, ale – dodał – nie jest to wystarczające, choć niektórzy uważają, że tamte słowa są ważne „także dla nas”.

Przeczytaj też: Kanadyjskie pudrowanie trupa

KAI, DJ

Podziel się

1
Wiadomość

Narracja hierarchii katolickiej jest jak z horroru – bezwzględna. Kard./ bp mówi o dostąpieniu przez rdzenna ludność jakiegoś spotkania z papieżem, jakieś kiedyś może przeprosiny padną, jakaś może część winy…. Czy kler ma jeszcze minimalne poczucie wstydu? A z drugiej strony, mam poczucie, że narracja wielu zakonnic, księży taka właśnie jest, słynne zdanie siostry z filmu Sekielskich ” no co ja mogłam zrobić” [ czy jakoś tak…]. Zastanawiam się, jak te kobiety, zakonnice mogły męczyć tak dzieci, co znaczy stracić kobiecość i macierzyństwo, do czego prowadzi izolacja… To, co wydarzyło się w Kanadzie jest dowodem na brak wstydu! I wiary!
Władze państwowe powinny zakazać działalności misjonarskiej. Powinien być przyjęty dokument o poszanowaniu kultur lokalnych. Uczciwi ludzie powinni przestać finansować tego tzw. prace misjonarskie.

“Szkoły” dla tubylców były niczym innym jak obozami koncentracyjnymi, w których prało się mózgi “dzikusom” aby zrobić z nich posłusznych i nie sprawiających kłopotów podludzi, służących ludziom należącym do ‘lepszej” cywilizacji białego człowieka.