Jesień 2024, nr 3

Zamów

Po watykańskim dochodzeniu bp Kiernikowski przestaje kierować diecezją legnicką

Bp Zbigniew Kiernikowski. Fot. Gość Legnicki / YouTube

Za cztery dni biskup osiągnie 75 lat, wiek emerytalny w Kościele. Dziś jego rezygnację przyjął papież Franciszek. W tle zaniedbania w sprawie nadużyć seksualnych.

Dziś na stronie Archidiecezji Lubelskiej ukazał się komunikat. Wynika z niego, że „w następstwie formalnych zgłoszeń, Stolica Apostolska – działając na podstawie przepisów Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz motu proprio «Vos estis lux mundi» – przeprowadziła postępowanie dotyczące sygnalizowanych zaniedbań bpa Zbigniewa Kiernikowskiego w sprawie o nadużycia seksualne wobec osoby małoletniej ze strony kapłana diecezji siedleckiej, którą bp Kiernikowski kierował w latach 2002-2014”.

„Po zakończeniu tego postępowania, mając na uwadze również trudności w zarządzaniu diecezją legnicką, bp Zbigniew Kiernikowski złożył rezygnację z pełnienia swojej posługi, przyjętą dziś przez Ojca Świętego” – czytamy.

O swojej rezygnacji hierarcha poinformował wcześniej, 31 maja. „Ze względu na to, że zbliża się data osiągnięcia przeze mnie wieku emerytalnego, złożyłem już na ręce Ojca Świętego Franciszka swoją rezygnację z posługi biskupiej w diecezji legnickiej” – napisał w liście do „Czcigodnych i Drogich Prezbiterów”.

O jakie zaniedbania, wspomniane w dzisiejszym komunikacie, może chodzić? W 2019 r. „Gazeta Wyborcza” opisywała historię Pawła z Łukowa, którego w szpitalu molestował seksualnie kapelan Stanisław B. oraz brak właściwiej reakcji na to bp. Kiernikowskiego. Sąd skazał ostatecznie księdza na dwa lata więzienia.

Z kolei, jak przypomina „Wyborcza”, w 2004 r. ks. Zbigniew Sz., proboszcz wsi Połoski, został aresztowany za molestowanie uczennic na lekcjach religii. Bp Kiernikowski poręczył za niego i zaproponował „umieszczenie księdza w jednym z miejsc, gdzie byłby pod kontrolą kurii biskupiej i do dyspozycji prokuratury i sądu”. Sąd się na to nie zgodził, duchowny został ostatecznie skazany na dwa lata.

Wesprzyj Więź

Nowym biskupem legnickim został Andrzej Siemieniewski, dotychczasowy biskup pomocniczy archidiecezji wrocławskiej.

Przeczytaj też: Jestem rozczarowany polityką personalną Franciszka w polskim Kościele i tanim miłosierdziem Watykanu

DJ

Podziel się

2
1
Wiadomość

A więc nawet w takiej sytuacji bp. Kiernikowskiego nie stać by „stanął w prawdzie” wobec swoich braci w kapłaństwie i przyznał z jakiego GŁÓWNIE powodu rezygnuje ze stanowiska… i tacy jak on pouczac nas chca na temat moralności. Beznadziejne to liczenie na samooczyszczenie sie hierarchicznego kościoła. Reakcje spóźnione, pokrętne tłumaczenia i brak szczerości daja niechętnym Kościołowi broń do ręki. Polityka samobójcza , czyżby nic ich nie obchodziła przyszłość instytucji ?

~ Russel: Bp Kiernikowski jako duszpasterz zaangazowany w Neokatechumenat bardzo czesto glosil o odwadze, zachecal „neonow” do odwaznego swiadczenia o swojej wierze oraz wydawal sie byc tak odwaznym czlowiekiem. A braklo mu odwagi, zeby normalnie sie przyznac do bledu…

Ofiara księdza, którego biskup miał przenieść do innego szpitala nie twierdzi, że poinformowała diecezję przed odejściem bp Kiernikowskiego do Legnicy. Miał o tym wiedzieć jej znajomy wikary, który jak pisze Wyborcza, jakoby „kłamał” przed sądem (notabene pewność Wyborczej oparta na słowie przeciw słowu jest wątpliwej próby – wobec oskarżeń o korupcję dotyczących Józefa Piniora była „ostrożniejsza” w ferowaniu wyroków, nawet po prawomocnym wyroku sądu). Nie ma więc poszlak, by utrzymywać, że bp Kiernikowski wiedział. Nadto, wobec tego księdza nie ma powtarzających się zarzutów o nadużycia. To poważna przesłanka do ostrożności. Trochę niesmaczne jest czynienie zarzutu z tego, że biskup poręczał za innego aresztowanego księdza po tym, jak oburzaliście się za ataki na księdza Wierzbickiego za to, że poręczał za Margotę. Ja nie mam pewności, czy jeśli Bóg powierzy kiedyś katolikom otwartym rządy w Kościele, nie będzie to jak w piosence Młynarskiego, zamiana wójta na wójta, że wymagania będą wobec tamtych, a wyrozumiałość wobec swoich, jak często teraz to mamy.
Nuncjatura/Watykan tradycyjnie „enigmatyczna”. Komunikaty z tego źródła zaczynają coraz bardziej być insynuacyjne, dalekie są od „tak – tak, nie – nie”. Co to znaczy „kłopoty w zarządzaniu” diecezją legnicką? Biskup Kiernikowski miał też wcześniej „kłopoty w zarządzaniu” diecezją siedlecką. Miałem okazję kiedyś go słuchać i nabrałem wątpliwości, czy ma kwalifikacje osobowościowe by mieć władzę nad drugim człowiekiem. Ale zebranym przeciw niemu poszlakom mającym jakoby świadczyć o tuszowaniu nadużyć seksualnych księży nie daję wiary i czekam na mocniejsze argumenty. Jeśli mogę „pouczyć”, ja bym przemilczał enuncjacje nuncjatury traktując przekazywanie ich dalej jako plotkowanie.

Panie Piotrze, to nie my robiliśmy dochodzenie w tej sprawie, lecz archidiecezja lubelska na zlecenie Stolicy Apostolskiej. A decyzja zapada znacząco tuż przed 75 urodzinami biskupa… Dlaczego więc nam stawia Pan zarzuty, że w sytuacji, gdy nic nie wiadomo, usiłujemy znaleźć tropy, o które może chodzić?

No, może to nie wy dochodziliście sprawy, ale się cieszyliście 😉
A poważnie, nie zawsze warto biec za piłką, którą ktoś rzuci. Przyjrzałem się informacjom Redakcji o oskarżeniach tuszowania nadużyć wobec bp Czai, z którym katolicy otwarci sympatyzują (i ja też). Te zarzuty są również mało wiarygodne. Wraz z zarzutami (czym i tak się wyróżniacie na tle przeciętnej stosującej zasadę „o zarzutach wobec swoich nie informujemy”) przedstawiacie argumenty obrony. Biskup Kiernikowski nie dostał od was tej szansy. Nie moralizuję – na myśl przychodzą mi przypadki gdy sam przedwcześnie nakręcałem się jednostronnymi informacjami obciążającymi osoby, do których nie czułem sympatii.

Na marginesie, przy okazji przeglądania na portalu informacji o bp. Czai natrafiłem na nieznany mi wcześniej komentarz red.Jakuba Halcewicz-Pleskaczewskiego z przed 3 lat punktującego Wyborczą za ekstrapolację na cały Kościół jednego przypadku ocenzurowania w parafii listu biskupa ws. nadużyć seksualnych (https://wiez.pl/2018/10/22/czego-nas-uczy-wpadka-wyborczej-w-tekscie-o-liscie-biskupa-czai/). Jestem pozytywnie zaskoczony bo mi to nie pasuje do dotychczasowego oglądu Więzi. Takie głosy budzą zaufanie takich jak ja (tym bardziej, że redaktor kiedyś zawodowo był związany z Agorą) i szkoda, że ich nie ma więcej, chociaż rozumiem, że portal nie może się zmienić w oczyszczalnię podobnych informacji serwowanych codziennie przez Wyborczą. Jan Paweł II napisał na jubileusz Tygodnikowi Powszechnemu, że Kościół nie czuł się wystarczająco broniony przez środowisko. I tak wielu katolików postrzega Więź. No owszem, katolikom otwartym główny nurt Kościoła w Polsce nie okazuje serca, także z powodu pisania prawdy, niestety. Żal katolików otwartych jest usprawiedliwiony. Ale …

Panie Piotrze,
Pan naprawdę nie rozumie, że w sprawie bp. Kiernikowskiego „piłkę rzucił” sam Kościół, konsekwentnie (przy jego silnym oporze) doprowadzając do jego odwołania (formalnie: rezygnacji) na 4 dni przed 75 urodzinami (ale nie z tego powodu)? Pisanie o tym nie jest chodzeniem za nielubianą przez Pana GW. Sam mam w tej dziedzinie dodatkową wiedzę, którą podzielić się (przynajmniej na razie) nie mogę.
Dziwi mnie, że Pan uparcie rozpatruje takie przypadki w kluczu sympatii ideowych czy nawet ideologicznych. A czasem wystarczy się im przyjrzeć od strony po prostu prawdy.

Do pierwszej części komentarza odniosłem się pod równoległym Pana artykułem, a tu odniosę się tylko do drugiego akapitu.
Patrzę w swoje sumienie i nie poczuwam się do nadmiernego uzależnienia od swoich sympatii. „DoRzeczy” czy „WSieci” są większym problemem dla Kościoła, a Niedziela czy Gość Niedzielny jeszcze większym niż Gazeta Wyborcza. Odnoszę się tu do niej negatywnie nieproporcjonalnie częściej bo dla Więzi Gazeta Wyborcza jest ważnym punktem odniesienia.

To jest w ogóle b.ciekawa sprawa z tym przejściem bpa Kiernikowskiego z diecezji siedleckiej do legnickiej. W tej pierwszej miał niewątpliwe trudności w zarządzaniu. Podzielam Pańską opinię o jego niełatwej osobowości. Rzeczywiście, trochę na siłę promował neokatechumenat. Ten kij jednak ma dwa końce. Problemem okazał się konserwatywny kler siedlecki. Dobrze się mający klerykalizm. Trafiła kosa na kamień. Nie jest tajemnicą, że bp Kiernikowski był wobec księży b. wymagający (dlatego trudno mi uwierzyć w tę jego solidarność z molestującymi kapłanami, choć jej nie wykluczam). Księża zarzucali mu raczej solidarność ze świeckimi. To właśnie grupa księży doprowadziła go do opuszczenia diecezji. Tam jest takie, jak by to nazwać, podziemie kapłańskie, od kilku dekad zresztą. Tak, że bądźmy sprawiedliwi: z nim nie mieli tam lekko, ale i on z nimi również.

Wiele zawdzięczam temu biskupowi. Gdyby nie sprowadził Neokatechumenatu do diecezji siedleckiej możliwe, że nie byłbym teraz w Kościele. Chyba zaczynam rozumieć jak czują się ci wszyscy ludzie wypierający winy swojego proboszcza, wikarego, katechety itd. Żal, smutek, żałoba. Próby bagatelizowania typu ,,to przecież tylko błędy administracyjne, za duże zaufanie do ludzi” itd. itd. Wszystko to przychodzi mi na myśl, a sam w sercu potępiałem Głodzia, Skworca, Dymera… No tak, grzech i zaniedbania jednego rzeczywiście odbijają się na całej wspólnocie; grzech zawsze jest społeczny. Ech…