A po latach jako arcybiskup wrócił w rodzinne strony i został sołtysem… Niestety, to nie otwarcie nowego sezonu serialu „Ranczo”, ale kawałek naszego polskiego życia eklezjalnego z abp. Sławojem Leszkiem Głódziem w roli głównej.
Wieść o tym, że abp Głódź został sołtysem w Piaskach na Podlasiu, gruchnęła wczoraj w mediach, stając się pożywką dla żartów, a także budząc irytację i zgorszenie społeczeństwa. Ci, którzy nie dowierzali i sprawę próbowali wyjaśnić zbieżnością nazwisk, mogli naocznie przekonać się, że nie jest to żadne zabawne qui pro quo – na stronie Urzędu Gminy Jaświły widnieje zdjęcie, na którym arcybiskup dumnie pozuje z tabliczką z napisem „Sołtys” w towarzystwie dziewięciu osób. Liczba ta pozwala się domyślać, że są to głosujący na niego, którzy jednomyślnie w takim właśnie składzie wybrali go do pełnienia nowej funkcji.
Sytuacja, w której arcybiskup zostaje sołtysem, wydaje się bezprecedensowa. Znana jest wprawdzie sprawa sprzed kilkunastu lat, z roku 2006, kiedy to mandat radnego zdobył proboszcz parafii w Długoborze, o. Tadeusz Burzyca. Nie był to jednak po pierwsze duchowny tej rangi w hierarchii kościelnej i o tak dużej publicznej rozpoznawalności. Po drugie zrezygnował on ostatecznie z tego urzędu pod naciskiem kurii. Pytanie, czy analogicznych nacisków doświadczy abp Głódź…
Abp Sławoj Leszek Głódź jako doktor prawa kanonicznego swoją decyzję obroniłby zapewne w świetle litery prawa. Wiadomo jednak, że sama litera to nie wszystko. Dodatkową kwestią jest niesmak związany z kolejną formą eksponowania się osoby, która po nałożonych przez Watykan karach powinna według normalnej logiki pozostawać w wyciszeniu
Jak na razie opinia Watykanu, Nuncjusza Apostolskiego oraz Komisji Episkopatu Polski nie została przekazana do publicznej wiadomości i już w samym tym fakcie widać ogromny problem funkcjonowania kościelnej instytucji. Na stanowczą interwencję lub przynajmniej na przygotowanie stosownego komunikatu objaśniającego wiernym zaistniałą, niepokojącą sytuację czasu było pod dostatkiem. Wprawdzie informacja o nowej roli abp. Głódzia pojawiła się w mediach o ogólnopolskim zasięgu dopiero wczoraj, sam wybór jednak został dokonany już 16 czerwca. Czy możliwe, że nikt z hierarchii poza głównym zainteresowanym o tym nie wiedział? Jeśli tak, świadczy to fatalnie o przepływie informacji między braćmi w biskupstwie.
Tymczasem wierni trwają w stanie dezorientacji, nie mając pewności, jak podwójną rolę arcybiskupa-sołtysa traktować wobec zasad Kodeksu Prawa Kanonicznego, gdzie czytamy: „duchownym zabrania się przyjmowania publicznych urzędów, z którymi łączy się udział w wykonywaniu władzy świeckiej” (kan. 285 § 3). Wymieniający uwagi w mediach społecznościowych zauważają, że abp Głódź przeszedł na emeryturę, zatem być może nie tyczy się go ta zasada. Inni tłumaczą, że sołectwo jest jednostką pomocniczą gminy, a nie samorządem terytorialnym, sołtys nie trzyma więc w swoim ręku władzy. W odpowiedzi na takie uwagi przywołać można jednak sąsiedni paragraf Kodeksu: „Duchowni niech unikają tego, co chociaż nie jest nieprzyzwoite, jednak obce stanowi duchownemu” (kan. 285 § 2).
Zakładać można, że abp Sławoj Leszek Głódź jako doktor prawa kanonicznego doskonale orientuje się w meandrach tej materii i swoją decyzję obroniłby w świetle litery prawa. Wiadomo jednak, że sama litera to nie wszystko. Dodatkową kwestią jest niesmak związany z kolejną formą eksponowania się osoby, która po nałożonych przez Watykan karach powinna według normalnej logiki pozostawać w wyciszeniu.
Kary te nałożone za tuszowanie nadużyć seksualnych w archidiecezji gdańskiej oraz inne kwestie związane z zarządzaniem nią to, przypomnijmy:
- Nakaz zamieszkania poza diecezją.
- Zakaz uczestniczenia w jakichkolwiek publicznych celebracjach religijnych lub spotkaniach świeckich na terenie diecezji.
- Nakaz wpłaty z osobistych funduszy odpowiedniej sumy na rzecz założonej przez Episkopat „Fundacji św. Józefa”, z przeznaczeniem na działalność prewencyjną i pomoc ofiarom nadużyć.
Odnosząc się do dwóch pierwszych punktów, można powiedzieć, że wprawdzie w normalnym trybie dla biskupa rozdzielenie od swojej diecezji powinno być dotkliwą karą, w tym wypadku jednak pocieszeń widać aż nadto. Jak wiadomo, w Bobrówce, której część stanowią rzeczone Piaski, mieści się słynna posiadłość arcybiskupa z budynkiem mieszkalnym zwanym ze względu na przepych pałacem. Takie „wygnanie” to już całkiem niezły materiał na komediową fabułę, a objęcie sołectwa dokłada scenarzyście wisienkę na torcie. Tylko… kto pisze ten cudaczny scenariusz?
W całym tym zamieszaniu, które – ja wciąż mam nadzieję! – musi budzić troskę przynajmniej części pasterzy Kościoła katolickiego, na razie pozostajemy wobec ich milczenia. W sprawie tej pozwoliłam sobie dziś skierować mailowo zapytanie do rzecznika prasowego Konferencji Episkopatu Polski wraz z prośbą o stosowny komunikat.
Otrzymałam taką odpowiedź: „Uprzejmie informujemy, że Konferencja Episkopatu Polski nie jest organem władzy zwierzchniej nad biskupami. W tej konkretnej sprawie należy zatem zwrócić się z pytaniem bądź bezpośrednio do arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia, bądź też do Nuncjatury Apostolskiej w Polsce”.
Kontakt z samym arcybiskupem będzie o tyle trudny, że jest to jedyny sołtys na terenie gminy Jaświły, który nie podał swojego maila i telefonu. Do Nuncjatury Apostolskiej zwróciłam się z prośbą o publiczne wyjaśnienie sprawy lub informację o podjętych krokach. Na razie odpowiedzi nie otrzymałam.
Przeczytaj też: Głódź, Janiak i Al Capone
„ja wciąż mam nadzieję”, z całym szacunkiem dla Pani – nie z tymi ludźmi!
Był arcybiskupem, był generałem. Teraz wreszcie wywalczył godność do której od początku był stworzony. Należy mu pogratulować i życzyć spełnienia ambicji….
Zgadzam się. To dzięki abp. Głódziowi Archidiecezja Gdańska wyszła na prostą po bałaganie, który zostawił jego poprzednik (Stella Maris etc.).
Masz rację. A ja się dzięki arcybiskupowi nawróciłem.
Liczy się sprawność wyrażona gotówką, a nie jakieś tam imponderabilia…..
Na rzecznika KEP zawsze możemy liczyć! To chyba Lewis napisał „wolę nietoperze od biurokratów”?
Polski Kościół jest kościołem ” dwóch prędkości” Nie potrafi ( lub nie chce) poradzić sobie ze zdyscyplinowaniem swoich funkcjonariuszy „naziemnych”ale z lubością poucza a czasem nawet niedopuszczalnie strofuje maluczkich . Dla Watykanu Polski Kościów jest marginesem ( pod wieloma względami) – skansenem w „Bantustanie” ( Bez obrazy dla Bantu). Musimy chyba poczekać aż zostanie ( co stanie się niebawem) 10 % i milionowe długi. Arogancja wspomnianych funkcjonariuszy spowoduje wypowiedzenia im posłuszeństwa. Robert Springwald
Co do długów to bym nie przesadzał – akurat o pieniądze dbać umieją. Przejmują kolejne nieruchomości, sprzedają albo urządzają tam biznes, a potem wyciągają łapy po kolejne.
Mam wrażenie, że jest to ze strony bohatera artykułu jakąś manifestacja. Coś chciał tym gestem powiedzieć tym , którzy w jego mniemaniu go skrzywdzili.