Jesień 2024, nr 3

Zamów

Nikt by się do Niej nie ośmielił powiedzieć „trzeba anulować, bo przegramy”

Uroczystość nadania imienia Olgi Krzyżanowskiej sali nr 412 w budynku „U” Kancelarii Sejmu. Warszawa, 22 czerwca 2021. Fot. Bogdan Borusewicz

Olga Krzyżanowska dbała o godność debaty sejmowej. Uważała się za jej narzędzie. Procedura była dla Niej sexy, bo służyła wartościom, wspólnocie obywatelskiej i narodowej.

Przemówienie wygłoszone podczas uroczystości nadania imienia Olgi Krzyżanowskiej sali nr 412 w budynku „U” Kancelarii Sejmu 22 czerwca 2021

To jest dzień szczególny – dla mnie jako córki Olgi, dla naszej rodziny i przyjaciół. Dziękuję tym wszystkim z państwa, którzy przyczynili się do tego, że ta sala została nazwana imieniem Mamy. 

To, jakie są rezultaty podporządkowywania prokuratury i sądów bieżącej polityce, w naszej rodzinie mieliśmy wypisane na skórach

Magdalena Krzyżanowska-Mierzewska

Udostępnij tekst

Dzień jest szczególny z powodu tej uroczystości, jest to dzień i dobry, i zły, i wesoły, i smutny. Zły i smutny dlatego, że dziś wypada trzecia rocznica śmierci Mamy. Umarła trzy lata temu i ciągle nam Jej brakuje. Na Jej pogrzebie powiedziałam, że Mama była światłem naszego życia i Jej pogoda, wdzięk osobisty, niezłomna dzielność, poczucie humoru, inteligencja, energia, umiłowanie życia i optymizm sprawiały, że jak Mama wchodziła do domu, uśmiechaliśmy się. A gdy były jakieś kłopoty, sądziliśmy – i zwykle mieliśmy rację – że Mama coś na to poradzi. 

Cieszymy się z tego upamiętnienia Mamy w polskim parlamencie, bo Ją kochaliśmy. Ale w sferze publicznej ważne jest dla nas także to, że to jest dowód i przejaw promieniowania Jej osobowości, sposobu pojmowania i praktykowania parlamentaryzmu w Polsce. To jest świadectwo, mimo wszystko, ciągłości państwa polskiego oraz nieodżegnywania się od postaci i tradycji niekoniecznie wygodnych dla dzisiejszej większości sejmowej. 

Jak państwo wiecie, Mama była krytyczna wobec partii rządzącej, wobec rujnowania państwa prawa, wobec odsądzania od czci i wiary przeciwników politycznych, a szczególnie wobec podporządkowywania prokuratury bieżącej polityce. To, jakie są rezultaty podporządkowywania prokuratury i sądów bieżącej polityce, w naszej rodzinie mieliśmy wypisane na skórach. Ojciec Mamy umarł w 1951 roku w więzieniu mokotowskim. Posługiwanie się prawem karnym jako narzędziem eliminowana przeciwników politycznych Mama miała zawsze na uwadze jako najgorsze, co może się zdarzyć w polityce. Świetnie wiedziała, czym to się kończy. 

To uznanie Jej zasług zatem cieszy, szczególnie że odbywa się w czasie bardzo silnej polaryzacji politycznej i jest świadectwem uznania ponad podziałami politycznymi. 

Co było zatem cennego w Jej sposobie pojmowania i sprawowania urzędu poselskiego i marszałkowskiego? Irena Lipowicz, przyjaciółka Mamy, była rzecznik praw obywatelskich, wskazała na kwestię sprawowania funkcji organu Sejmu wicemarszałka w taki sposób, że nawet po latach wielu ludzi powraca do niego jako do wzorca wypełniania zadań publicznych. 

Mama została posłanką w 1989 roku. Dla ludzi z mojego pokolenia ważny był kontekst. Jest taka piosenka, którą wiele osób z mojego pokolenia może pamiętać, niezmiernie obraźliwa dla ówczesnego Sejmu, którego symbolem był marszałek Wycech, mówiący „Nie widzę, nie słyszę, głosowanie, ustawa przyjęta”. To piosenka o „Sejmie kalek”: „Już marszałek sejmu kalek / Uroczyście wszedł na salę / Strasznie brzęczą mu medale / Lecz się nie przejmuje wcale” itd.

W 1989 roku spełniały się nadzieje na odrodzenie się parlamentaryzmu w Polsce. Parlament stał się miejscem prawdziwej debaty politycznej – ujętej w przewidywalne ramy prawa i regulaminu sejmowego. Pamiętam, jak Mama się go uczyła, i jak ważne było dla Niej, żeby umieć go przytomnie stosować. Procedura sejmowa była dla Niej instrumentem kształtowania i kanalizowania namiętności politycznych. 

Dziś popularny jest w polityce i w myśleniu o polityce pogląd, że procedury nie są sexy. Sexy są emocje, gesty i deklaracje. Dla Mamy procedura była sexy, bo służyła wartościom, wspólnocie obywatelskiej i narodowej, pluralizmowi politycznemu, poszanowaniu prawa uczestników procesu politycznego do swobodnej wypowiedzi na zasadach równości w parlamencie, stworzeniu okazji do przemyślenia tekstu prawnego, wartości i szczegółów technicznych, a także wybrzmieniu w sferze publicznej poglądów i interesów uczestników procesu politycznego.

Dbała o godność debaty sejmowej i uważała się za jej narzędzie. Nikt by się do Niej nie ośmielił powiedzieć „trzeba anulować, bo przegramy”. Nie pohukiwała na posłów opozycji. Nie pamiętam, żeby wyłączyła komuś mikrofon. 

Kiedy umarła, posypały się komentarze, że oto odeszła prawdziwa dama polskiej polityki. Coś w tym było. Postać Mamy przywodzi na myśl znaną maksymę noblesse oblige, szlachectwo zobowiązuje. Było to noblesse wysokiego urzędu sprawowanego w Najjaśniejszej Rzeczpospolitej, wyraz patriotyzmu, pracowitości, służby dobru wspólnemu, szacunku dla przeciwników politycznych. 

Podczas dyskusji o przyjętej w 1998 roku uchwale Sejmu o zasadach etyki poselskiej było takie seminarium, w którym Mama uczestniczyła – będąc wówczas członkinią komisji etyki poselskiej i razem z obecną tutaj Ireną Lipowicz jedną ze współtwórczyń kodeksu; zapytała na nim polemicznie – odnosząc się go głosu któregoś z dyskutantów, że w naszym kodeksie nie umieściliśmy niczego o patriotyzmie i że obowiązkiem posła jest bycie dobrym Polakiem – czym jest komisja etyki, żeby uzurpować sobie prawo do osądzania tego, czy ktoś jest prawdziwym patriotą i dobrym Polakiem.

Wesprzyj Więź

To przesłanie chciałabym, żebyśmy zapamiętali z dzisiejszej uroczystości.  

Magdalena Krzyżanowska-Mierzewska
Magdalena Krzyżanowska-Mierzewska przemawia podczas uroczystości nadania imienia Olgi Krzyżanowskiej sali nr 412 w budynku „U” Kancelarii Sejmu. Fot. Łukasz Błasikiewicz / Kancelaria Sejmu

Not. JHP

Przeczytaj także: Inny pomysł na demokrację

Podziel się

11
1
Wiadomość

Decyzja o nadaniu sali sejmowej imienia pani marszałek Olgi Krzyżanowskiej zapadła w konwencie seniorów jednomyślnie. Bez poparcia PiSu nie miałoby to miejsca. W zamian za ten ukłon PiS nie tylko został skrytykowany, ale podczepiono jego postępowanie pod metody stalinowskie. Córki p.marszałek nie oceniam. Oceniam Redakcję, która uznała to przykre wydarzenie za warte promocji. Rozumiem, że to wybór polityczny Redakcji – brak przekonania, że propozycja publikowanego tu Kuby Wygnańskiego by ocalać przynajmniej kładki, na których obie strony mogą się jeszcze spotkać jest jałowym pięknoduchostwem. Okazuje się, że to PiS jest jeszcze zdolny do takich gestów.

Moim zdaniem to wydarzenie nie było przykre, ale przeciwnie, budujące, dające nadzieję, nazywające rzeczy po imieniu w miejscu, w którym wartości obróciły się w swoje przeciwieństwo. Olga Krzyżanowska uosabiała siłę procedur, które gwarantują każdemu takie same prawa. PiS przeciwstawił im wolę suwerena, w pełni świadomie przecież; politycy partii rządzącej nie udawali od 2015 roku, że działają na podstawie prawa i w jego granicach, ale argumentowali, że tego, co robią, chce większość Polaków. Aby z tym polemizować, trzeba tak to nazywać, i szukać dróg do uzdrowienia. Nie jest szczególnie kontrowersyjne nazywanie tego. A nasza cywilizacja nie jest znowu tak wspaniała, abyśmy byli wolni od powtórki z historii. I tak o tym myślałem, słuchając przemówienia Magdy Mierzewskiej w sali 412, w moim przekonaniu przemówienia w duchu Więzi.
Pozdrawiam, JH

Nie polemizuję, bo to uprawniony punkt widzenia. Ale koncentrując się na tych wartościach, zaniedbuje się inne, o które mi chodzi. No i dodajmy – podciągnięcie postępowania PiS pod czasy stalinizmu to kłamstwo, które pierwszy popełnił sędzia Tuleja uzasadniając wyrok przeciw CBA. Ono dyskwalifikuje promowanie takiego wydarzenia umacnia bariery między plemionami. Zwolennikom PiS dostarczacie alibi by nie szukać porozumienia.

Niestety, Córka nie wie o czym wiedziałaby zapewne jej Matka – Dama polityki , iż na uroczystości do której doszło przede wszystkim dzięki głównemu organizatorowi i gospodarzowi nie wypada wytykać mu występków, na dodatek pompując je do przesadnych wymiarów.