Zima 2024, nr 4

Zamów

„Makumba” nie pomoże Afryce

Nowa wersja piosenki „Makumba” zespołu Big Cyc wykonana przez uczniów African Music School. Fot. Big Cyc / YouTube

W pomaganiu nie ma nic złego. Problem zaczyna się, gdy promowanie pomocy zaczyna obrażać lub utrwalać stereotyp.

Uśmiechnięte dzieci z Afryki potrzebują pomocy, biały misjonarz apeluje o datki, znany muzyk wspiera szczytną inicjatywę. Ten obrazek Afryki najczęściej gości w naszych domach. Tak jakby Afryka była jednym krajem, wszędzie borykającym się z suszą, wojnami, chorobami i biedą. To klisza, po którą sięga się bardzo często, niestety tym razem w akcji wspierającej budowę African Music School.

W pomaganiu nie ma nic złego. To szlachetne zachowanie, które należy chwalić, jeśli rzeczywiście ma sens. Gorzej, jeśli promując, je sięga się po siermiężne środki w celu osiągnięcia szybkiego rezultatu finansowego. Organizacje i inicjatywy, których celem jest zebranie pieniędzy na akcje pomocowe, zawsze będą używać nawet najbardziej kontrowersyjnych sposobów promocji swoich działań. Często robią to świadomie, wywołując poruszenie. Ma być głośno.

Pół biedy, jeśli robi się to z rozwagą, a często i dobrze dla sprawy. Problem zaczyna się, kiedy granica przyzwoitości zostanie przekroczona. A narzędzie promocji zaczyna obrażać, lub, co gorsza, utrwalać stereotyp.

Odwróćmy role. Polskie dzieci z biednych rodzin, którymi opiekuje się środkowoafrykański misjonarz, jadą w świat śpiewać o tym, jak w tej Polsce jest źle. Nie będzie oburzenia?

Paweł Średziński

Udostępnij tekst

Organizatorzy zbiórek zapominają o tym, że społeczeństwo, do którego apelują o przekazanie złotówki, nie wie za dużo o Afryce. Potwierdziły to kompleksowe badania opinii publicznej przeprowadzone już dwukrotnie przez Fundację „Afryka Inaczej”. Respondenci często wskazywali na brak wody w całej Afryce. Tylko czy można się dziwić, skoro organizacje pomocowe prowadziły nieustające zbiórki na studnie. To, że pomoc była adresowana konkretnemu rejonowi ogromnego kontynentu, to już nieistotne. Inne skojarzenia też nie wzięły się z wybujałej wyobraźni. Najczęściej słyszymy w mediach i przekazach akcji pomocowych o chorobach, wojnach, głodzie. 

W taką rolę mówienia w imieniu całej Afryki został wciągnięty środkowoafrykański podopieczny, który w nowej wersji piosenki „Makumba” zespołu Gig Cyc śpiewa, że jest z „Africa”, gdzie nie ma nic, tylko „kurz na ulicach”. Potem pojawia się „białas” niosący zbawienie i „brzuszek”, który napełnia się dzięki ofiarności darczyńców.

Muzyka fajna, a jednak słowa umocnią stereotyp. I piosenka idzie w Polskę. Niedługo już nie tylko na YouTubie, ale i na koncertach, na które prowadzona jest zrzutka. Organizatorzy trasy chcą przywieźć dzieci i zagrać w wielu miejscach w całym kraju. Zagrać i zaśpiewać również „Makumbę” w nowej wersji. 

Problem już się zaczął. Osoby pochodzenia afrykańskiego, które mieszkają w Polsce i znają dobrze realia polskiej rzeczywistości, zareagowały krytycznie na ten klip. Ich głos, jak chociażby tiktokerki Belli Ćwir, jest podważany. Nie mają przecież prawa mówić o tym, że przykro im z powodu takiej piosenki. Że nie zgadzają się z jej formą.

W sieci pojawiają się głosy zachwytu, które mówią Big Cycowi i organizatorom akcji, że stworzyli „super klip”. Przecież w tej Afryce to nic dobrego nie ma. Jedna wielka rozpacz. Co więcej, pochlebcy mylą Republikę Środkowoafrykańską z Południowoafrykańską. „Potato, patato”, cytując bohaterkę serialu „Przyjaciele”. W końcu szkoła jest African Music, a nie Central African Music. I tak koło się zamyka. Mamy do czynienia z falą hejtu, ale przewodzą jej nie ci, którzy poczuli się urażeni, a ci, którzy zasilili hufce obrońców piosenki i bronią jej przed „dyktatem politycznej poprawności”. Zapominają tylko o pięknym słowie – życzliwość.

W tym samym czasie pomysłodawcy akcji mówią, że jest świetna, jej tekst konsultowany był z nauczycielami. A czy dzieci mają świadomość kontekstu i znaczenia słów, które śpiewają? Śmiem wątpić. Te dzieciaki są rzeczywiście poturbowane przez życie, przez innych ludzi i podłą politykę. Są również zakładnikami pomocy. Jeśli chce się im pomóc, warto to oczywiście zrobić, ale trzeba też zatroszczyć się o formę przekazu.

Zamiast wydawać oświadczenia, warto by również pomyśleć nad zmianą słów. To kilka zdań, które nie muszą brzmieć jak w pierwszej wersji. Można przyznać, że coś mogło pójść nie tak, i da się to naprawić. Niestety tej refleksji brakuje. Big Cyc mówi o „ataku papierowych obrońców poprawności politycznej”. A polski misjonarz, brat Benedykt Pączka, kwituje w oświadczeniu: „My w African Music School tak rozumiemy «naszą Makumbę». Uczymy się kochać innych. Nie oceniamy”. W tej nauce kochania innych warto pomyśleć jednak o tym, jaki obraz tych, którym się pomaga, powstaje w rezultacie promocji nowej „Makumby”. 

Wesprzyj Więź

Republika Środkowoafrykańska jest państwem w stanie rozpadu, naznaczonym wojną, ale nie jest jedynym krajem Afryki. Nie ma też swojej ambasady w Polsce. Nie będzie zajmować stanowiska w tej sprawie. Odwróćmy jednak role. Polskie dzieci z biednych rodzin, którymi opiekuje się środkowoafrykański misjonarz, jadą w świat śpiewać o tym, jak w tej Polsce jest źle. Czy wtedy nikt nie zareaguje? Nie będzie oburzenia?

Kocham Afrykę czy siebie? – pytała kiedyś moja znajoma, Alex Tyla, pisząc manifest pod tym samym tytułem. Dziś znów warto zadać sobie to pytanie i szczerze na nie odpowiedzieć. Bo taka „Makumba” nie musi pomagać Afryce.

Przeczytaj też: Dlaczego wy, biali, jesteście bogaci?

Podziel się

2
1
Wiadomość

Zdaje sie, ze musimy w koncu ujrzec belke we wlasnym oku, a nie w Afryce. Zebranina pisowskiego rzadu w Unii, pogrozki i szantaze sa absolutnie godne pozalowania i skandaliczne. To sie dzieje od kilku lat w samym sercu Europy. I tego powinnismy sie wstydzic.