Zima 2024, nr 4

Zamów

Coś, co przeradza się w przemoc, to nie jest miłość

Papież Franciszek podczas Synodu o młodzieży 6 października 2018 r. Fot. episkopat.pl

Miłować tak, jak miłuje nas Pan, oznacza doceniać osobę stojącą obok nas i szanować jej wolność, kochać ją taką, jaka jest, a nie taką, jaką chcielibyśmy, by była.

Tekst papieskiego rozważania wygłoszonego przed niedzielną modlitwą Regina Coeli 9 maja 2021 r. w Watykanie

Drodzy bracia i siostry, dzień dobry!

W Ewangelii dzisiejszej niedzieli (J 15, 9-17) Jezus, po przyrównaniu siebie do krzewu winnego, a nas do latorośli, wyjaśnia, jaki owoc przynoszą ci, którzy trwają zjednoczeni z Nim: tym owocem jest miłość. Podejmuje ponownie kluczowy czasownik: trwać. Zachęca nas, byśmy trwali w Jego miłości, aby Jego radość była w nas, a nasza radość była pełna (w. 9-11). Abyśmy trwali w umiłowaniu Jezusa.

Zadajemy sobie pytanie: czym jest owa miłość, do trwania w której wzywa nas Jezus, ażeby mieć Jego radość? To miłość, która ma swe źródło w Ojcu, bo „Bóg jest miłością” (1 J 4, 8). Ta miłość Boga Ojca płynie w Synu, Jezusie, jak rzeka i przez Niego dociera do nas, Jego stworzeń. Mówi On bowiem: „Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem” (J 15, 9). Miłość, którą daje nam Jezus, jest tą samą miłością, którą miłuje Go Ojciec: miłością czystą, bezwarunkową, miłością bezinteresowną. Nie można jej kupić, jest darmo dana. Dając ją nam, Jezus – poprzez tę miłość – traktuje nas jako przyjaciół, sprawiając, że poznajemy Ojca i włącza nas w swoją misję dla życia świata.

Ten, kto trwa w samouwielbieniu, trwa przed lustrem: zawsze patrzy na siebie. Jezus prosi nas, abyśmy pozbyli się pretendowania do kontrolowania i zarządzania innymi

papież Franciszek

Udostępnij tekst

Następnie możemy zadać sobie pytanie: a jak sprawić, by trwać w tej miłości? Jezus mówi: „Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej” (w. 10). Swoje przykazania Jezus streścił w jednym, jedynym: „Abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem” (w. 12). Miłować tak, jak miłuje Chrystus, to znaczy oddać się na służbę braciom, tak jak On to uczynił, umywając uczniom nogi. Oznacza to także wyjście poza swoje ograniczenia, oderwanie się od swoich ludzkich zabezpieczeń, od wygód światowych, aby otworzyć się na innych, zwłaszcza na najbardziej potrzebujących. Oznacza to gotowość do służby innym z tym, czym jesteśmy i co mamy. Oznacza to miłowanie nie słowami, lecz czynami.

Miłować tak, jak Chrystus, to znaczy powiedzieć „nie” innym „miłościom”, które proponuje nam świat: zamiłowaniu do pieniędzy – kto kocha pieniądze, nie miłuje tak, jak kocha Jezus – sukcesu, próżności, władzy…. Te złudne drogi oddalają nas od miłości Pana i prowadzą nas do stawania się coraz bardziej samolubnymi, narcystycznymi i despotycznymi. A arogancja prowadzi do wynaturzenia miłości, do wyzyskiwania innych, do sprawiania osobie ukochanej cierpienia.

Myślę o chorej miłości, która przeradza się w przemoc – i o tym, jak wiele kobiet jest dziś jej ofiarami. To nie jest miłość! Miłować tak, jak miłuje nas Pan, oznacza doceniać osobę stojącą obok nas i szanować jej wolność, kochać ją taką, jaka jest, a nie taką, jaką chcielibyśmy, by była, bezinteresownie.

W ostatecznym rachunku Jezus prosi nas, abyśmy zamieszkali w Jego miłości, a nie w naszych pomysłach, nie w uwielbieniu samych siebie. Ten, kto trwa w samouwielbieniu, trwa przed lustrem: zawsze patrzy na siebie. Jezus prosi nas, abyśmy pozbyli się pretendowania do kontrolowania i zarządzania innymi, nie kontroluj ich, służ im. Otwórz swoje serce dla innych, to jest miłość, to danie siebie innym.

Drodzy bracia i siostry, dokąd prowadzi to trwanie w miłości Pana? Dokąd nas prowadzi? Jezus powiedział nam: „Aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna” (w. 11). Chce, aby radość, którą posiada Pan, ponieważ jest w całkowitej jedności z Ojcem, była również w nas, jako zjednoczonych z Nim. Radość płynąca ze świadomości, że jesteśmy miłowani przez Boga pomimo naszej niewierności, sprawia, że z wiarą stawiamy czoła próbom życiowym, że przechodzimy przez kryzysy, aby wyjść z nich lepszymi. To właśnie na przeżywaniu tej radości polega nasze bycie prawdziwymi świadkami, ponieważ radość jest znakiem rozpoznawczym prawdziwego chrześcijanina. Prawdziwy chrześcijanin nie jest smutny, zawsze ma tę radość w sobie, nawet w chwilach trudnych.

Niech Dziewica Maryja pomaga nam trwać w miłości Jezusa i wzrastać w miłości do wszystkich, dając świadectwo radości Zmartwychwstałego Pana.

Wesprzyj Więź

Tłum. Stanisław Tasiemski OP / KAI

Tytuł od redakcji Więź.pl

Przeczytaj też: Przyszłość ubogacona różnorodnością. Musimy nauczyć się żyć razem w harmonii i pokoju

Podziel się

3
2
Wiadomość