Nie wrócą ci młodzi, którzy nie mają za czym tęsknić. Pandemia działa jak sito. Odsiewa motywacje, które w naszych czasach już nie wystarczają.
Chciałbym być takim optymistą jak abp Marek Jędraszewski, który w wywiadzie dla tygodnika „Niedziela” uważa, że młodzież po pandemii zatęskni za swoimi katechetami, za Kościołem i powróci.
Gdyby to było takie proste…
Zgadzam się, że część wróci, ale głównie ci, którzy mieli i mają zakorzenienie we wspólnotach, w solidnej formacji, w żywej relacji z Chrystusem i widzą w Kościele coś więcej niż instytucję.
Nie wróci natomiast tak łatwo młodzież, która nie ma za czym zatęsknić. Pandemia działa trochę jak sito. Odsiewa te motywacje, które w naszych czasach już nie wystarczą, aby być zaangażowanym w wiarę. Kto chodził do kościoła z przyzwyczajenia, albo dlatego, że mama kazała, albo że tak trzeba – słowem: kierując się zewnętrznymi i społecznymi motywacjami – nie będzie wcale chciała wracać w podskokach. Te motywacje jak plewy odpadają.
Kultura i społeczeństwo, w którym żyjemy, nie jest już chrześcijańskie w takiej mierze jak dawniej. Rozumiem, że można zaprzeczać temu i powoływać się na tradycje, związki narodu z Kościołem, tyle że dla części młodzieży to tylko relikt z przeszłości, który na nich już nie działa. To po pierwsze.
Po drugie, młodzi ludzie dzisiaj są inni niż 20 lat temu. Wśród młodzieży zmienia się bardzo mocno świadomość, poczucie indywidualności, inna jest koncepcja wolności. To nie wina czy zasługa pandemii, tak się w ogóle przekształca świat. Polski katolicyzm wzmacniał się często dzięki zagrożeniom, a więc negatywnej motywacji. Teraz tych zagrożeń nie ma. Są bardziej subtelne, ukryte. Niektórzy hierarchowie ciągle jednak próbują grać na skrzypcach wzbudzania lęku i tak mobilizować do chodzenia do kościoła. To działa na ludzi starszych. Wielu młodych żyje już w innej rzeczywistości.
Po trzecie, wiara chrześcijańska to nie jest tylko udział w religii w szkole i chodzenie do kościoła. Chyba że do tego sprowadzimy bycie chrześcijaninem.
Po czwarte, nie będzie prostego powrotu młodych czy starszych do świątyń. Część w ogóle nie wróci, chociaż to prawda, że potrzeby duchowe i religijne nie wygasną. Będą jednak zagospodarowywane przez inne propozycje. Jeśli jako duchowni, katecheci i wychowawcy nie wsłuchamy się najpierw w to, co mówią do nas młodzi, co mówią przez nich inni – w to, co czytają i czego słuchają – nie będzie powrotu do tego, co było.
Twierdzenie, że w Kościele nic nie musimy zmieniać, bo mamy świetny produkt, tylko pandemia trochę komplikuje jego dystrybucję i po niej znowu wszystko będzie dobrze, to jakaś iluzja.
Tekst ukazał się na Facebooku. Tytuł od redakcji
Przeczytaj też: Kościół, który nie musi się martwić o swój byt, nie martwi się też o swoich wiernych
Abp Jędraszewskiemu chodzi (na ile świadomie) o jedno: o udowodnieniu sobie i innym że nic nie trzeba zmieniać, nie ma co analizować powodów problemów (bo problemów tak naprawdę nie ma).
Jak dawny magnat z XVII wieku, który nie dopuszczał do siebie myśli że Rzeczpospolitą trzeba ratować poprzez fundamentalne reformy tylko zaklinał rzeczywistość że skoro dawnej było dobrze to przecież kiedyś potęga państwa musi wrócić. Tak sama z siebie. Abp Jędraszewskie wierzy w to nadal.
zgadzam się z Autorem! jednocześnie nie składałabym całej winy na pandemię – w moim przypadku winna jest instytucja; ogrom zakłamania funkcjonariuszy Kościoła, którzy mówią mi, jak mam żyć, nakładają na mnie różne ograniczenia (zbyt często nierealne lub oparte na średniowiecznych gusłach) i próbują z nich rozliczać, jednocześnie sami pławiąc się w grzechu: pedofilia, homoseksualizm, życie z kobietami, wyzysk finansowy wiernych i traktowanie jak chłopów pańszczyźnianych to codzienność i tylko wierzchołek góry lodowej. Ja nie wracam do Kościoła póki się on nie zmieni. Moje dzieci także są już świadome win Kościoła i z pewnością nie będę ich posyłać na kościelną indoktrynację. […[ Im bardziej się zagłębiam w naukę i historię Kościoła , tym bardziej widzę, że wszystko oparte jest na interesie i widzimisię grupy mężczyzn, którzy twierdzą, że są jedynymi, którzy mogą interpretować Ewangelię. Ja już im nie wierzę.
Ukazywanie instytucjalnego obrazu Kościoła młodemu człowiekowi jest błędem. Dlatego, że młody jest zainteresowany człowiekiem który jest świadkiem a nie członkiem korporacji. Trzeba zmienić język nauczania i katechizowania.
Tylko jak to zrobić i pozostać uczciwy wobec młodego człowieka. Trzeba pokazywać to co dobre i to co złe mówiąc o Kościele. Język to jedno ale ważne są też treści. „Jezus dzieci błogosławił, a uczył dorosłych” , my odwrotnie.
Trzeba zrodzić w młodzieży umiłowanie refleksji, jaką podczas pielgrzymki w 1991 roku ubogacił nas Jan Paweł II.
Na mnie te slowa rowniez sprawily wrazenie zaklinania rzeczywistosci. Takie bezrefleksyjne gadanie na poprawienie sobie nastroju…
W pełni zgadzam się z autorem. Pandemia tylko przyspieszyła proces, który już od dawna w naszym społeczeństwie się toczył i był nieodwracalny
Byłem wczoraj na spacerze, na murku siedziała grupka nastolatków. „Jak ja nie mogę doczekać się rozmowy ze swoim kapłanem” powiedział jeden. „Brakuje mi codziennych refleksji naszego duszpasterza” dodała jakaś dziewczyna. Nagle zza murku wyłonił się jakiś biskup. „Z pewnością zgodzicie się ze mną, że lekcje religii są najbardziej klawymi zajęciami w całym programie szkolnym” – powiedział. Wszyscy przybili mu piątkę. Patrzyłem zdumiony, jak sprayem piszą na murku „Żądamy religii na maturze”. Myślę, że ten drobny wandalizm można im wybaczyć, młoda wiara manifestuje się czasem bardzo energicznie.
Mocne zioła….:-)
W zmartwychwstanie ciał wierzysz, ale moja historia wydaje Ci się naciągana. Dziwne.
~ karol: Jak ja lubie czytac Twoje posty 😀
Panie Karolu, rozumiem, że w tych nastolatkach na murku zrodziło się już umiłowanie refleksji, jaką ubogacił nas JPII podczas pielgrzymki w 1991 r. ;-)))
To raczej „efekt Franciszka”.
Ja w czasie pandemii wreszcie zapoznałam się z zasadami wiary luteran, i to była Iluminacja ! I teraz Arcybiskupi Jędraszewscy&Spółka mogą sobie zniknąć razem ze swoimi poglądami, a Brunatna Góra znowu może stać się Jasną. To już za mało dla mnie ! Teraz żądam powrotu do Ewangelii, pozbycia się balastów pogaństwa, bałwochwalstwa i paru innych zasadniczych rzeczy. Oczywiście, nie porozumiemy się w tym zakresie. Hierarchom administracyjnego KRK mogę tylko podziękować: dzięki nim wreszcie mi się zechciało zastanowić się nad tym, w co wierzę, wreszcie się odważyłam wziąć pierwszy raz udział w nabożeństwie w KEA, itd. Oni swoim świadectwem, że wszystko można zrobić i powiedzieć, że każde granice można przekroczyć, natchnęli mnie odwagą do kierowania się własnym sumieniem. „Hulaj dusza piekła nie ma ! ” – to mówią od lat młodym ludziom członkowie KEA i inni duchowni swoimi czynami . Będzie odzew, na pewno.
? Piszesz poważnie czy żartujesz? Sory, ale teraz ciężko wyczuć
Oczywiście KEP , nie KEA – przepraszam., miało być: „Hulaj dusza piekła nie ma (…) mówią członkowie KEP (…) .”
Pani Matyldo , piekło jest, a co do luteran i protestantów, tam nie ma sakramentów a bez nich nie ma zbawienia, tak Panią tam oswiecili……
Panie Tomaszu protestanci mają sakrament chrztu, mają Słowo Boże, a Jezus Chrystus działa też poza sakramentami. Co do zmiany wyznania też kiedyś stałem przed takim wyborem i czym więcej się dowiadywałem o chrześcijaństwie i o różnych wyznaniach tym bardziej upewniałem się że najbliżej Chrystusa będę w katolicyzmie. Każdy musi słuchać swojego sumienia.
@Tomasz
„(…) tam nie ma sakramentów(…)”
Pisząc w ten sposób udowadnia pan że nie ma pojęcia o czym pan pisze i że prawdopodobnie nigdy pan nawet słowa nie zamienił z żadnym protestantem.
W Kościele o którym pisze Matylda (KEA – Kościół Ewangelicko-Augsburgski czyli potocznie mówiąc luterański) są 2 Sakramenty: Chrzest i Sakrament Ołtarza. A więc są Sakramenty tyle, że mniej.
Ja od 18 roku życia „odważyłem” się odwiedzić dziesiątki innych kościołów niż mój własny czyli KK. Zarówno w Polsce jak i za granicą. Przez odwiedzenie nie mam na myśli obejrzenie danego kościoła z wierzchu i ewentualnie w środku gdy tam nikogo nie ma, tylko uczestnictwo w nabożeństwie danego kościoła łącznie z rozmowami z osobami, które tam spotykałem.
Zawsze zastanawiałem się i zadawałem pytanie: Dlaczego ktoś jest właśnie akurat tym kim jest (np. baptystą, zielonoświątkowcem, katolikiem, muzułmaninem, kalwinem, luteranem czy kimkolwiek innym). Sporo osób jest tym kim jest bo… taka się urodziła i nigdy nie zadawała sobie pytania dlaczego akurat tak ma być.
W Polsce z kolei wielu wyznawców wyznań innych niż rzymski-katolicyzm to osoby które świadomie wybrały sobie wyznanie.
Osobiście znam nawet byłych księży, którzy zapoznawszy się z zasadami wyznań np. protestanckich nie tylko zrezygnowali z kapłaństwa w KK ale nawet zmienili wyznanie… O czym to świadczy ? O tym, że kapłani (nie mówię że wszyscy !) sami nie mają pojęcia dlaczego są duchownymi akurat kościoła katolickiego ! Bo akurat w tym wyznaniu się urodzili i poszli do seminarium ? Przykre to.
Na czym polega w takim razie nauka w seminariach w KK ? Co z religioznawstwem ? Ilu z duchownych KK byłoby w stanie z pamięci wyrecytować różnice dzielące jego własny kościół od wielu innych kościołów (dajmy na to tylko w Polsce)…
Ilu z nich kiedykolwiek uczestniczyło w nabożeństwie innego wyznania ? (tak, jest coś takiego jak „ekumenizm” który wielu ma na ustach ale… tylko na ustach traktując „z góry” wszystkich którzy nie są katolikami).
Osobiście jak najbardziej zgadzam się z autorem artykułu. Młodzież, mówiąc potocznie i kolokwialnie „ma wywalone”. Ja także jestem już jedną nogą poza KK, nie dlatego, że bez duchowości mogę się obejść, ale dlatego, że mam świadomość, że poza KK też jest życie i śmiem twierdzić, że w Niebie nie będzie tylko… katolików. A kto twierdzi inaczej kiedyś się może mocno zdziwić.
Pan Tomasz twierdzi, że bez sakramentów nie ma zbawienia czyli protestant nie uważający np. kapłaństwa ani małżeństwa za sakramenty pójdzie do piekła choćby nie wiem jak czcił Boga i jak starał się przestrzegać Przykazań Bożych.
To jest niestety naiwność. Nie wiem jacy „pasterze” takie bajki wciskają „owieczkom”.
Zgadzam sie a authorem tylko dodalbym swoja teze ze to nietyczy sie tylko mlodych ale rowniez tych doroslych z ktorych wielu nie bedzie “Tesknic” bo tesknic za czy nie maja. Sorry ale wedlug moich obserwacji duza czesc mlodych nawet sie nie zastanawia nad zagadnieniami typu Kosciol, religia,duchowosc. Wedlug mnie jest to duza zaskuga oczywiscie przemian kulturowych w Polsce w ostatnich 20latach ( na szczescie) oraz samej instytucji Kosciola ktora moim zdaniem kompletnie rozjechala sie z rzeczywistoscia dookola. Ja, juz co prawda po 40tce ale rowniez mentalnie, ale i praktycznie wypisalem sie z Kosciola, choc nie formalnie bo nie mieszkam w Polsce. Dla mnie duchowosc i religia dalej sa wazne chodz powiem ze moje odejscie do korzeni to zwrot i nawrocenie sie na Judaizm. Choc z tego co widze wielu ludzi w moim wieku ma taka postawr ze w ogole nie partycypuja w zadnej ze sformalizowanych form religijnych ale towniez nawet w zadnych odniesieniach do tzw innych duchowosci. Czytam Wiez bo sledze przemiany w Polsce i dziekuje za to ze Wiez daje miejsce do kulturalnej wymiany pogladow. A tak juz osobiscie, Mam “tesknic” za tym ze ktos laskawie moglby mnie tolerowac ,lubic badz nie lubic albo co gorsza dyskryminowac dlatego ze jestem gejem? Wolne zarty. I’m so over it! Long time.
Czytając początek Pana wypowiedzi myślałem, że odszedł Pan od wiary, ale wzmianka o wyborze judaizmu zaskoczyła mnie (raczej pozytywnie) całkowicie. Jeżeli w NY jeszcze nie zaszło słońce to Szabat Szalom.
nie rozumiem, albo nie wiesz co to Judaizm albo kłamiesz…
Panie Cezary, ale ja nie potrzebuje naprawde zeby “ktos” to lub mnie i moje wybory rozumial. Wiara dla mnie to osobista sprawa i relacja z Bogiem takze. Ale zeby wyjasnic co mialem na mysli, mialem na mysli “conversion” wiec raczej powinienem uzyc terminu konwersja. przeciez jest jeden Bog, wiec w tym sensie mialem na mysli jak powiedzialem “powrot do korzeni” w koncu z tych korzeni wywodzi sie chyba Chrzescijanstwo…
W Izraelu jest juz duzo tak zwanych żydów Mesjanistycznych, to znaczy takich, ktorzy uwierzyli ze Jezus jest tym Mesjaszem, na ktorego oczekiwali.
Młodzi i starsi zatęsknią za Kościołem, w którym będzie Jezus i jego nauka, a nie będzie arcybiskupa Jędraszewskiego. Smutne jest to, że większość to widzi, tylko arcybiskup nie jest w stanie pojąć.