Zima 2024, nr 4

Zamów

Uważał, że dziennikarze nie muszą być dziczą. Nie żyje Stefan Bratkowski

Stefan Bratkowski, 2008. Fot. Piotr VaGla Waglowski

Nie żyje Stefan Bratkowski, legenda polskiego dziennikarstwa. Zmarł w Warszawie 18 kwietnia. Miał 86 lat.

Stefan Bratkowski urodził się 22 listopada 1934 roku we Wrocławiu. Skończył prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie w latach 1954–1956 był zatrudniony jako pracownik naukowo-dydaktyczny Wydziału Prawa.

Należał do Związku Młodzieży Polskiej (1949–1956), Komitetu Centralnego Związku Młodzieży Socjalistycznej (1956–1957) i Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (1954–1981), z której został usunięty dyscyplinarnie.

W latach 1956–1957 należał do zespołu redakcyjnego tygodnika młodej inteligencji „Po prostu” – symbolu październikowej odwilży (na jej fali powstała także „Więź”). W latach 1980–1982 i 1989–1990 był prezesem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, potem prezesem honorowym. Założył „Życie i Nowoczesność” (cotygodniowy dodatek do dziennika „Życie Warszawy”), a w latach 1970–1973 i 1980–1981 kierował jego redakcją. Prowadził także Pracownię Prognoz Rozwoju Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Informatyki (1971–1974). Był autorem scenariusza serialu telewizyjnego „Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy”.

W 1978 zainicjował Konwersatorium „Doświadczenie i Przyszłość”, które odegrało istotną rolę w formowaniu opinii publicznej okresu tuż przed powstaniem „Solidarności” i w podbudowie teoretyczno-politycznej przemian ustrojowych w Polsce.

W latach 1984–1989 tworzył podziemną „Gazetę Dźwiękową”; współpracował z odnowionym „Po prostu”, „Gazetą Bankową”, „Gazetą Wyborczą”; był felietonistą „Rzeczpospolitej”. Zajmował się problematyką naukową, ekonomiczną, historyczną, kwestiami nowoczesnego zarządzania.

W 2007 roku reaktywował Konwersatorium „DiP”, aby ożywić debatę publiczną o sprawach polskich. Rok później współzakładał inteligencki portal Studio Opinii, którego był redaktorem naczelnym.

Był członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, Związek Literatów Polskich, członkiem honorowym Związku Polskich Artystów Plastyków. Laureat Nagrody im. Adolfa Bocheńskiego (1980), Nagrody Kisiela (1990), Nagrody PEN Clubu im. Ksawerego Pruszyńskiego (1998).

W 2011 roku Bronisław Komorowski odznaczył go Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski „za wybitne zasługi dla rozwoju niezależnego dziennikarstwa, za działalność na rzecz przemian demokratycznych w Polsce, wolności słowa i wolnych mediów”.

Do końca Stefan Bratkowski pozostał dla dziennikarzy autorytetem. W felietonie „W co się bawimy…” po słynnej akcji Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w redakcji „Wprost” w 2014 roku pisał: „Jestem starym zawodowcem. Nikt nie jest zobowiązany mnie słuchać. Chcę tylko Czytelnikom przedstawić pogląd człowieka, który wierzy w możliwość przyzwoitego uprawiania dziennikarstwa i w możliwość ochrony racji stanu, interesu państwa jako zasady postępowania obywateli. Innymi słowy, dziennikarze nie muszą być dziczą nie przestrzegającą żadnych zasad, ani politycy z poparciem dziennikarzy nie muszą swoją nieodpowiedzialnością niszczyć podstaw państwa polskiego”.

W „Więzi” opublikował obszerny szkic „Krótka historia Żydów w Polsce”.

O śmierci Stefana Bratkowskiego poinformował na Twitterze Borys Budka.

Wesprzyj Więź

„Był nieprawdopodobnym erudytą – napisali dziś we wspólnym pożegnaniu Bogdan Miś i cały zespół „Studia Opinii”. – Miał przy tym komputerową pamięć, nigdy nie zapominał niczego z tysięcy przeczytanych książek. Gdy ktoś z nim dyskutował – sięgał do półek z książkami, zawalającymi całe jego maleńkie mieszkanie i bezbłędnie odnajdywał potrzebne akapity. Nigdy się nie mylił w takim działaniu; co nie znaczy, że zawsze miał rację: kolejną jego groźną i… sympatyczną cechą był ogrom zaufania do ludzi, którym zdarzało mu się zawierzyć czasami zanadto”.

Przeczytaj także: Bodnar: Dziennikarze odejdą po cichu, nikt nawet nie zauważy

JH

Podziel się

5
1
Wiadomość