Problem obecnego pata wokół RPO jest porażką całej klasy politycznej w Polsce. Dziś jednak wszystko rozbija się o wolę polityczną obozu władzy.
Czwartkowy wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie pełnienia obowiązków przez rzecznika praw obywatelskich po upływie pięcioletniej kadencji, do czasu objęcia stanowiska przez nowego rzecznika, to kolejny dowód faktycznego i postępującego rozpadu naszej republiki.
Rozpadu takiego modelu państwa, który opiera się na uczciwej demokracji konsensualnej, nie niwelującej ani nie unieważniającej naturalnych różnic między aktorami sceny politycznej, sporów ideowych i światopoglądowych, odmiennych wizji rozwoju ekonomicznego itd., ale gwarantującej minimalną zgodę co do istnienia instytucji publicznych cieszących się powszechną akceptacją.
Umieszczanie w instytucjach kontrolnych partyjnych klakierów i ludzi bojących się niezależnego podejmowania decyzji – jest zaprzeczeniem sensu istnienia tych instytucji
Instytucje takie są niedoskonałe i ułomne – jak każda struktura tworzona przez ułomnych i niedoskonałych ludzi. Stanowią jednak fundament istnienia państwa, rozumianego jako różnorodna wspólnota. Na ten fundament składają się wymienione w rozdziale IX Konstytucji organy kontroli państwowej i kontroli prawa: Najwyższa Izba Kontroli, Rzecznik Praw Obywatelskich oraz Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji (o działalności której zresztą od początków 2016 roku i powołania Rady Mediów Narodowych mało kto słyszał).
Twórcy ustawy zasadniczej z 1997 roku założyli, że wybór ludzi kierujących tymi organami dokonywany będzie za pośrednictwem i zgodą polityków wybieranych w wyborach w powszechnych – posłów i senatorów oraz prezydenta w przypadku KRRiT. Najwidoczniej to idealistyczne założenie nie sprawdziło się w dobie ponowoczesnej postpolityki opartej na konflikcie, polaryzacji i moralność Kalego.
Problem obecnego pata wokół RPO jest porażką całej klasy politycznej w Polsce. Aby jednak uniknąć przesadnego symetryzmu, powiedzmy sobie wprost, że obecnie największą winę za tę sytuację ponoszą rządzący i zdominowany przez nich Trybunał Konstytucyjny, którego autorytet znacznie spadł w ostatnich latach z powodu uwikłania politycznego i wątpliwości wokół zasiadania w nim sędziów dublerów. Dziś wszystko rozbija się o wolę polityczną obozu władzy.
Demokracja to nie tylko chłodne procedury i taktyka spalonej ziemi według zasady „tamci szli na chama, to i my idziemy na chama”, ale także pewne normy kulturowe i moralne. Powinny one zakładać – nawet jeśli w żadnej ustawie nie jest to zapisane – że rządzący są w stanie działać w ramach samoograniczania swojej władzy i wpływów, a we wrażliwym sektorze organów kontroli państwowej i kontroli prawa – dać więcej możliwości uczestnictwa oponentom i osobom z innych środowisk politycznych lub apolitycznym.
Umieszczanie w tego rodzaju instytucjach partyjnych klakierów i ludzi całkowicie ubezwłasnowolnionych, bojących się niezależnego podejmowania decyzji, jest zaprzeczeniem sensu istnienia tych instytucji kontrolnych.
Oczywiście, nie oznacza to, że na czele NIK lub RPO powinni zawsze i w każdej sytuacji stać politycy opozycyjni – a skrajnością byłoby również wykorzystywanie organów kontroli państwowej i kontroli prawa dla partykularnego atakowania władz w imię dążenia do przejęcia sterów państwa. Dość powiedzieć, że w takich instytucjach powinni być ludzie autentycznie niezależni, krytycznie myślący, sceptyczni i racjonalni – potrafiący zostawić osobiste poglądy w szatni i działać w granicach prawa, będąc odpornymi na naciski.
Demokracja postmodernistycznego chaosu i kalizmu, z którą mamy do czynienia, cechuje się brakiem istnienia powszechnych autorytetów, które mogą być akceptowane przez szerokie kręgi społeczne i klasę polityczną. Skoro każdy ma własną prawdę i własną rację, nie ma już obiektywizmu poznawczego ani logiki, stojących za istnieniem wspólnych, republikańskich i konstytucyjnych organów kontrolnych.
Taki stan rzeczy nie jest, jak sądzę, do zaakceptowania ani przez konserwatystów podkreślających „mądrość zbiorową”, na której opierają się instytucje powszechne, ani dla progresistów, którzy mają świadomość, iż prawa socjalne i prawa mniejszości muszą mieć oparcie nie tylko w woli politycznej aktualnie rządzących ekip, ale również w powszechnych, poważnie traktowanych instytucjach państwa.
Przeczytaj także: Zachowanie Adama Bodnara wzorem dla państwowców
Panie Łukaszu Kobeszko ! Ales Pan bzdury napisał ! Kto blokuje od wielu miesiecy wybor nowego rzecznika? Kto? Opozycja totalna w Senacie! Nikt inny! Umoczony w koperty Marszalek Senatu! I opozycja, dla ktorej im gorzej w Kraju tym dla opozycji lepiej! To nie są Polacy! To antypolacy! Rozbijanie wszystkiego wszelkimi sposobami! Konstytucja mowi 5 lat jako rzecznik i koniec! I co? Bodnar jest nadal! Kto łamie konstytucję? Opozycja! Nikt inny!
Gdzie są komentarze? Co jest! Blokada? Cenzura?
Komentarze na naszej stronie są moderowane, zależy nam na kulturze dyskusji. Usuwamy hejt i inne treści obelżywe. Dlatego treści komentarzy nie pojawiają się na stronie automatycznie, ale po zatwierdzeniu. Pozdrawiamy
Nie cenzura ale ochrona uczuć religijnych.
Nawet jesli komentarze nie są łagodne w tresci mają prawo do publikacji! A wiecie ze łamiecie Konstytucję? Ktora gwarantuje swobodę wypowiedzi? Chyba o Konstytucji RP zapomnieliscie redakcjo.
Jeśli ktoś nie podpisuje się nazwiskiem, nie wiadomo czy jest obywatelem, nie ma prawa, by jego napastliwe komentarze szanowano. Dzięki moderacji to forum zachowuje poziom, w odróżnieniu od tych forów, które gwarantują swoim komentatorom pełną „wolność”. Z reguły komentuję w sprawach społecznych i politycznych „na prawo” od Redakcji, ale nigdy nie nadużyto wobec mnie moderacji.
Ja komentuję na lewo i prosto, a jednak nie czuję się dostatecznie miłowany.
Ja Pana (komentarze) miłuję.
Szanowna Redakcjo! Może jednak warto zrezygnować z anonimowych wpisów? Może pod nazwiskiem nie byłoby tak łatwo zarzucać komuś łapówkarstwa, odmawiać polskości itp. Kultura dyskusji i jej poziom intelektualny znacznie by zyskały.
Ewa Łętowska ostro krytykowała wymiar sprawiedliwości nie popierając zmian wprowadzanych przez PiS. Można bronić A.Bodnara nie broniąc republiki a la III RP. Ale Autor jak Agnieszka Holland: „żeby było jak dawniej”. „Uczciwej demokracji konsensualnej, nie niwelującej ani nie unieważniającej naturalnych różnic między aktorami sceny politycznej, sporów ideowych i światopoglądowych, odmiennych wizji rozwoju ekonomicznego itd., ale gwarantującej minimalną zgodę co do istnienia instytucji publicznych cieszących się powszechną akceptacją” w III RP było coraz mniej. Elity nic z tym nie robiły, czuły się z tym dobrze. Na podstawie powyższego artykułu zaliczam do nich Autora.
jak słusznie zauważył na FB prof. Wojciechowski, jest to nie tyle dowód rozpadu republiki, co argument za słabością obecnej Konstytucji, która prowadzi do tego typu patowych sytuacji. Wiele w Konstytucji należałoby zmienić, np. na nowo zdefiniować urząd Prezydenta RP, który obecnie łączy bardzo silny mandat społeczny z bardzo małymi realnymi uprawnieniami.
Dura lex, sed lex. Jarosław Kaczyński był przeciwnikiem takiego umocowania TK w polskim systemie prawnym. Widać jak na dłoni, jak bardzo miał rację. A Adama Bodnara zapamiętam jako forpocztę tęczowej agendy.
Masz zupełną rację. Szkoda, że nikt nie posłuchał Cię wcześniej, może ten kraj zapomniany przez Boga cierpiałby mniej. Czy zamierzasz robić coś dalej ze swoimi opiniami? Nie powinny się marnować na forum.