Zima 2024, nr 4

Zamów

Państwowa komisja ds. pedofilii zawiadamia prokuraturę o możliwym przestępstwie biskupów

Kard. Stanisław Dziwisz podczas konferencji „Jan Paweł II – niepodległość ducha” 9 października 2020 r. w Warszawie. Fot. Episkopat.pl

Chodzi o podejrzenie niezawiadomienia organów ścigania o przestępstwie. Dotyczy to czterech osób: biskupów Tadeusza Rakoczego, Romana Pindla, Piotra Gregera i kard. Stanisława Dziwisza.

Janusz Szymik, który jako nastolatek był wykorzystywany seksualnie przez księdza, poinformował wczoraj TVN24, że we wtorek otrzymał pismo z państwowej komisji do spraw pedofilii.

Wynika z niego, że komisja „skierowała we własnym zakresie zawiadomienie i wniosek [do prokuratury] o przeprowadzenie postępowania w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa” przez czterech hierarchów: biskupów Tadeusza Rakoczego, Romana Pindla, Piotra Gregera i kard. Stanisława Dziwisza.

W imieniu Szymika jego pełnomocnik, Artur Nowak, przekazał komisji dwa zgłoszenia dotyczące zaniedbań biskupów. 2 marca komisja zarejestrowała je i przekazała do zastępcy prokuratora generalnego.

Zarzuty wobec hierarchów dotyczą art. 240 par. 1 Kodeksu karnego, który mówi o tym, że kto posiada wiarygodne informacje o przestępstwach seksualnych wobec małoletnich i nie zawiadamia niezwłocznie organów ścigania, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Biskup Tadeusz Rakoczy kierował diecezją bielsko-żywiecką w latach 1992-2013. Obecnym ordynariuszem jest bp Roman Pindel, zaś Piotr Greger to biskup pomocniczy, który w 2014 r. przesłuchiwał Szymika. Kardynał Stanisław Dziwisz to arcybiskup senior archidiecezji krakowskiej (diecezja bielsko-żywiecka należy do metropolii krakowskiej).

Janusz Szymik został wysłuchany przed państwową komisją do spraw pedofilii 17 lutego br. – Uważam, że komisja działa, jak na komisję, szybko i sprawnie. Zdążyła przeanalizować moje materiały, które przedstawiłem i wyciągnąć wnioski – mówi TVN24. Przyznaje też, że daje komisji „kredyt zaufania”.

Jego zdaniem pismo, które otrzymał, to „pozytywny aspekt” w jego sprawie. – To nie ja będę musiał teraz ciągle chodzić i udowadniać, kto powinien składać wyjaśnienia, kto powinien zostać pociągnięty do jakiejkolwiek odpowiedzialności. Konkretny urząd zaczyna zajmować się tą sprawą i będzie przesłuchiwał konkretnych hierarchów. Tych, którzy, jak uważam, zawinili – zaznacza.

Ocenia też, że teraz jest szansa na zakończenie sprawy ks. Wodniaka, który go krzywdził. – Wreszcie komisja może kierować wnioski do prokuratury, może występować w tej sprawie jako oskarżyciel posiłkowy i może, ze mnie przynajmniej, zdjąć część obowiązku udowadniania, że te rzeczy się w przeszłości wydarzyły i ci hierarchowie przez tyle lat nic z tą sprawą nie robili – zauważa. Według niego „być może sprawiedliwości stanie się zadość i wreszcie zło przestanie triumfować”.

Sprawę opisał we wrześniu ubiegłego roku w Onecie Szymon Piegza. W tekście „Czy Pan Bóg zapomniał o Międzybrodziu?” opowiedział o tym, jak ks. Jan Wodniak – w latach 1984-2014 proboszcz w Międzybrodziu Bielskim – wykorzystywał seksualnie chłopców. Janusz Szymik, jedyny skrzywdzony, który wypowiedział się pod nazwiskiem, relacjonował, że w latach 1984-1989 został przez duchownego wykorzystany ok. pięćset razy.

Z tekstu Piegzy wynika, że już w 1993 r. Szymik spotkał się z bp. Tadeuszem Rakoczym, ówczesnym ordynariuszem bielsko-żywieckim, przekazał mu spisane wspomnienia z lat 1984-1989 oraz poprosił – bezskutecznie – o interwencję.

W kwietniu 2012 r. ks. Tadeusz-Isakowicz-Zaleski miał wręczyć do rąk własnych kard. Stanisławowi Dziwiszowi dokumenty, w których znajdowała się dokładnie opisana sprawa Szymika oraz jego dane kontaktowe. Kardynał temu zaprzeczał.

Szymik twierdził też, że w 2014 r. podczas przesłuchań w kurii bielsko-żywieckiej przekazał jej przedstawicielowi listę osób, które także mogły zostać skrzywdzone przez Wodniaka. Kuria z kolei odpowiadała, że to nie była lista, tylko „sugestie” i „nie istniała możliwość kontaktu z nimi [potencjalnymi ofiarami]”, więc zwróciła się „z prośbą do osób zgłaszających nadużycia o poinformowanie innych pokrzywdzonych o możliwości złożenia skargi”. Dopiero 11 września 2020 r., w dniu publikacji pierwszego reportażu Piegzy, do mężczyzny odezwał się wikariusz generalny diecezji bielsko-żywieckiej i chciał rozmawiać o kolejnych ofiarach, które ten zgłosił 6 lat temu.

W procesie kościelnym ks. Wodniak został uznany winnym przestępstwa przeciwko szóstemu przykazaniu Dekalogu z osobą nieletnią. W kwietniu 2015 r. otrzymał karę 10 lat przebywania w odosobnieniu i pozbawienia wszelkich urzędów kościelnych. Odwołał się, jego wyrok został zmniejszony do 5 lat. Kara skończyłaby się w 2021 r., jednak ze względu na zgłoszenie się kolejnego skrzywdzonego rozpoczęło się kolejne postępowanie.

W październiku ub.r. kard. Dziwisz udzielił wywiadu TVN24. W rozmowie z Piotrem Kraśką deklarował chęć spotkania z Januszem Szymikiem. Wczoraj ten informował stację, że w sprawie spotkania „zapadła głucha cisza”, zaś deklaracja hierarchy to jego zdaniem „słowa rzucone na wiatr”.

Wesprzyj Więź

– Kardynał do dziś takiego spotkania nie odbył, mimo że ma wolną rękę co do ustalenia terminu. Powiedziałem, że się dostosuję do jego kalendarza. Zaprosiłem go do Międzybrodzia Bialskiego, żebyśmy mogli porozmawiać ze sobą, tak jak chciał wcześniej kardynał. Twierdził, że jest to jemu i mnie potrzebne – zauważył.

Przeczytaj też: Walka o Kościół, nie o siebie

DJ

Podziel się

3
2
Wiadomość

Niestety, to jest tzw. pic na wodę. Nikt z prokuratury Ziobry nie pociągnie do odpowiedzialności hierarchy, pozostaną bezkarni. Dzisiejsza informacja ma nas uspokoić, żebyśmy trwali w błogiej nieświadomości, a sprawa pozostanie zawieszona ad infinitum. Tak, jak ten sędzia, który przez rok nie zajął się sprawą odwieszenia kary więzienia dla pedofila – w efekcie kara ta przepadła. I tak, jak bp Dzięga “ukarał” Dymera (dla mnie on nie był księdzem).

Następny tytuł filmu Sekielskich – Ciuciubabka?
Bo sekrety już były i zabawa w chowanego.
A tak na poważnie – jaki wynik sekcji zwłok (ks.) Dymera.
Jaki wyrok drugiej instancji?
Giną papiery i giną nagrania ( Dzięga)
Listy też, ale to już nam spowszedniało.
“Nie mogę już pogodzić się z faktem, że przywódcy kościelni nie chcą wziąć moralnej odpowiedzialności za wydarzenia, w które byli osobiście zaangażowani”
To już Olivier Vogt. Były pełnomocnik ds. wyjaśniania przypadków wykorzystywania seksualnego małoletnich przez duchownych w archidiecezji kolońskiej. A u nas – my w Polsce w co dalej gramy?

Proszę o zmieszczenie tego komentarza. Nie wiem czy przesłałam. Internet mi się zwiesił.Trzy razy.
Następnym tytułem filmów Sekilelskich będzie ciuciubabka.
W sekrety już było. W chowanego też.
“Nie mogę już pogodzić się z faktem, że przywódcy kościelni nie chcą wziąć moralnej odpowiedzialności za wydarzenia, w które byli osobiście zaangażowani ”
Były pełnomocnik ds. wyjaśniania przypadków wykorzystywania seksualnego małoletnich przez duchownych w archidiecezji kolońskiej Oliver Vogt wystąpił z Kościoła.
Oni jeszcze nie ale jak mają mieć nadzieję?
Marie Collins.
Robert Fidura.

naprawdę zalicza Pan akceptowanie i ukrywanie pedofilii w KK do dziedzictwa papieża Jana Pawła II? I co, powinniśmy wznosić za to modły dziękczynne? Czy może kontynuować zmowę milczenia, udając, że nic się nie stało? Nie rozumie Pan, że to milczenie przyniosło więcej szkody niż korzyści, bo teraz ludzie zwątpili w całokształt i podważają świętość papieża?

Pani Moniko, tak – zaliczam. Systemowe krycie pedofilii w KK to jest dziedzictwo polskiego papieża. Nikt o zdrowych zmysłach nie będzie za to dziękował, to oczywiste. Bardzo dobrze, że ludzie wątpią w całkoształt i podważają świętość papieża. Jesteśmy jednak dopiero na początku drogi odrzucania fałszywych autorytetów.