Katolicka Agencja Informacyjna pokazała wczoraj obszerny raport „Kościół w Polsce”. Jeśli Kościół szybko się nie oczyści z nadużyć seksualnych, to ten ciężar będzie w stanie skutecznie przyćmić blask Ewangelii – mówił Marcin Przeciszewski, prezes KAI.
Raport KAI można przeczytać tutaj.
W piątkowej konferencji online z prezentacją raportu uczestniczyli dyrektor Centrum Badania Opinii Publicznej prof. Mirosława Grabowska, pomocniczy biskup siedlecki i wieloletni dyrektor Krajowego Biura Organizacyjnego ŚDM Grzegorz Suchodolski, dziennikarka TVP Paulina Guzik, Magda Wolnik ze Wspólnoty Sant’Egidio i Marcin Przeciszewski, prezes i redaktor naczelny KAI.
Prof. Mirosława Grabowska zwróciła uwagę przede wszystkim na osłabienie przekazu wiary w rodzinach. Podkreśliła, że w ciągu 20 lat odsetek osób deklarujących, że ich rodzicom zależy na tym, by chodzili do kościoła, zmalał o ok. 20 punktów procentowych (z 52 proc. w 1998 r. do 30 proc. w 2016 r.), przy czym nie zaobserwowano takich zmian, jeśli chodzi o inne wymagania rodziców, np. co do nauki, podjęcia studiów, dbania o porządek czy zaangażowania w prace domowe.
Dyrektor CBOS wskazała także, że znaczenie mają również zmiany społeczne i demograficzne związane z brakiem obecności babć w rodzinach i zmniejszeniem ich wpływu na wychowanie dzieci. Zwróciła uwagę na spadek atrakcyjności lekcji religii w szkole, co przekłada się na mniejsze uczestnictwo w tych lekcjach.
Nawiązując do terminu „pełzającej sekularyzacji”, którym zwykło się określać procesy laicyzacyjne w Polsce, prof. Grabowska powiedziała, że w najmłodszych pokoleniach sekularyzacja już nie „pełznie”, ale „idzie stępa”, a może już nawet „przechodzi w kłus”.
Bp Suchodolski podkreślił, że gwałtowny spadek religijności wśród młodych jest wyzwaniem dla całego Kościoła, zwłaszcza w kontekście pandemii, która dodatkowo przyczynia się do ograniczenia pewnych dotychczasowych działań duszpasterskich. – Łatwo jest wydawać wyroki na młodych, którzy odwrócili się od Kościoła. Dużo trudniej im towarzyszyć – powiedział bp Suchodolski. Podkreślił, że odpowiedzią na laicyzację w najmłodszym pokoleniu jest po pierwsze mądra ewangelizacja i cierpliwe towarzyszenie młodym, po drugie – pastoralne nawrócenie całej wspólnoty Kościoła.
Zdaniem duchownego młodzież potrzebuje przewodników, z którymi może przeżywać swoje wzloty i upadki, potrzebuje miejsc, w których może się otworzyć na formację duchową i intelektualną, a także – potrzebuje na to wszystko czasu.
Mówiąc o konieczności nawrócenia całej wspólnoty Kościoła bp Suchodolski zaznaczył, że postawa młodzieży jest odpowiedzią na postawy dorosłych, na obserwację skłóconego społeczeństwa, zapracowanych rodziców i duchownych, których świadectwo pozostawia wiele do życzenia. – Wydawało się nam, że odzyskanie wolności i religia w szkole wszystko załatwi. Tymczasem serca młodych pobiegły w inną stronę i zostały przechwycone przez kogoś innego, kto, być może, okazał im więcej empatii – powiedział. Zwrócił też uwagę na konieczność zmiany języka przekazu skierowanego do młodzieży, gdyż ten, który jest używany, wydaje jej się archaiczny.
Magdalena Wolnik ze Wspólnoty Sant’Egidio przywołała słowa Franciszka z początku pontyfikatu – „Pragnę Kościoła ubogiego i dla ubogich” – i pytała, czy Kościół w Polsce poszedł za tym pragnieniem.
Wskazała, że ostatni rok i doświadczenie pandemii pozwoliły zobaczyć wyraźniej inną twarz Kościoła, który jest blisko chorych i ubogich. – Kościół jest miejscem, w którym wiele osób w trudnych sytuacjach szuka wsparcia i znajduje je” – powiedziała, wymieniając szereg inicjatyw, od Caritas, przez różne wspólnoty i inicjatywy takie jak „Zupa na Plantach”, aktywna już w wielu miastach oprócz Krakowa. Podzieliła się obserwacją, że często ubodzy prowadzą do wiary ludzi młodych.
Przywołując dane z raportu wskazujące na ponad 55 tys. uczniów zaangażowanych w koła Caritas stwierdziła, że młodzi uczący się wrażliwości i solidarności są wielką nadzieją na to, że jako Kościół i społeczeństwo będziemy otwarci na innych.
Jej zdaniem nie czas jeszcze na satysfakcję. Wskazała, o co należy zadbać. – Pierwszy obszar to osoby starsze. Kościół ma ogromnie dużo do zrobienia przy tworzeniu sieci wsparcia osób starszych, pomagającej im zostać w swoich środowiskach. Chodzi o zwykłe, sąsiedzkie wsparcie, które powinno być naturalne dla wierzących. Powinniśmy zrobić wszystko, by pomóc starszym osobom zostać między nami – wskazała.
Po drugie – imigranci. Wolnik zaznaczyła, że są osoby, które chcą budować przyszłość w Polsce, i są Polacy, którzy chcą im pomóc. Przywołała opinię episkopatu o tzw. korytarzach humanitarnych (Kościół w Polsce je popiera, ale nie uzyskały akceptacji władz) i wyraziła nadzieję, że uda się je otworzyć.
Paulina Guzik z Redakcji Programów Katolickich TVP zwróciła uwagę na „ogrom dziejącego się, konkretnego dobra, dostrzegalny w raporcie”. Wymieniając pozytywy z minionego roku, wskazała na siostry i księży, którzy uratowali sytuacje w DPS-ach, dając przykład Kościoła nie opuszczający nikogo w potrzebie. Zwróciła uwagę, że nawet najmniejsze parafie wykazały otwartość na nowoczesne media i organizowały transmisje liturgii.
– W mediach nieustannie dominuje kwestia dramatu wykorzystania małoletnich w Kościele. Reportaże, filmy, śledztwa takie jak np. Zbigniewa Nosowskiego w „Więzi” wskazują, ze w Kościele wciąż jest dużo nadużyć – powiedziała dziennikarka, zestawiając tę sytuację z lokalnymi Kościołami w innych częściach Europy i z USA. – Z dziennikarskiego i medialnego punktu widzenia to wyzwanie nr jeden, które kładzie cień na Kościół w Polsce. To nie wina mediów, jak mówi część katolików i hierarchów, na co wskazywał bardzo mocno papież Benedykt XVI – zaznaczyła Guzik.
Jej zdaniem po dziennikarskich śledztwach Kościół powinien wziąć odpowiedzialność za tę sytuację. Wezwała zwłaszcza dziennikarzy katolickich do oczyszczania Kościoła.
– Wiem, że osoby skrzywdzone zgłaszają się i szukają pomocy w Kościele, zgłaszają swoją krzywdę i wchodzą na drogę uzdrowienia. To dzieje się po publikacji rozmów z osobami skrzywdzonymi czy z empatycznymi przedstawicielami Kościoła – wskazała, zwracając też uwagę na konieczność transparentności i solidarne bycie ze skrzywdzonymi.
Co musi się stać, by Kościół się uwolnił od ciężaru grzechu nadużyć? Zdaniem Guzik Kościół musi postawić skrzywdzonych na pierwszym miejscu oraz nauczyć się otwartego komunikowania i transparentności, nie tylko medialnie, ale i w stosunku do skrzywdzonych, np. informując ich dokładnie o procesie kanonicznym.
Prezes KAI Marcin Przeciszewski przypomniał przemówienie Benedykta XVI do irlandzkich biskupów, w którym papież przestrzegał, że jeśli szybko Kościół się nie oczyści, to ten ciężar będzie w stanie skutecznie przyćmić blask Ewangelii, czyli zasadniczą misję, jaką ma Kościół.
– Absolutnie jednym z priorytetów Kościoła w Polsce powinno być dążenie do jak najszybszego i skuteczniejszego rozwiązania tego problemu – mówił Przeciszewski. Zauważył, że w ciągu krótkiego czasu bardzo szybko spadło zaufanie społeczeństwa do Kościoła i jedną z głównych przyczyn są właśnie te kwestie.
Szef KAI stwierdził, Kościół na poziomie episkopatu jest świadomy problemu i „trwa od lat olbrzymia praca”. – W większości polskich diecezji prawo kościelne jest wykorzystywane prawidłowo. Niestety, cytując o. Żaka, Kościół w Polsce jest Kościołem różnych prędkości – w dużej części sprawy są rozwiązywane prawidłowo, a w innych niestety wciąż nie. Daje się dostrzec mentalność, o której przezwyciężenie apeluje papież Franciszek, mówiący, że konieczna jest głęboka przemiana świadomości. Najważniejsza jest Ewangelia i ewangeliczne postępowanie, skupienie się na pokrzywdzonych i udzielenie im pomocy, a nie obrona wizerunku Kościoła – dodał Przeciszewski.
– Kościół jest jedyną instytucją w kraju, która opracowała konkretne zasady ochrony dzieci i młodzieży, z których może korzystać państwo i inne instytucje – powiedział jeszcze prezes KAI.
Katolicka Agencja Informacyjna została powołana przez episkopat w 1993 r. Kierują nią prezes Marcin Przeciszewski i wiceprezes Tomasz Królak. W Radzie Programowej zasiadają arcybiskupi: Stanisław Budzik (przewodniczący), Sławoj Leszek Głódź, Marek Jędraszewski, biskupi Adam Lepa i Jan Tyrawa.
KAI, JH
Myślę, że nie jest źle. Kościół w Polsce wciąż jest bogaty, może kupować nieruchomości z wielkimi bonifikatami, Ministerstwo Edukacji i Ministerstwo Sprawiedliwości jest odpowiednio klerykalne, biskupi bać się mogą jedynie wcześniejszej emerytury, księża wypowiadają się na wszelkie możliwe tematy, katolików chroni też przepis o ochronie tzw. „uczuć religijnych”, Ordo Iuris wchodzi do instytucji państwowych. Franciszek nie interesuje się tym, co się tu dzieje. Nie wiem skąd teorie o kryzysie katolicyzmu. Nie wiem, jak mogłoby być lepiej.
Jest tak dobrze, że wierni w ogóle nie są Kościołowi potrzebni. Tylko marudzą i sprawiają problemy….
Nie są potrzebni już od Konstantyna.
Zmiana kompletna modelu ewangelizacyjnego. W nowym modelu już nie kościół instytucjonalny tę rolę będzie pełnił, ale rodzinne środowisko (zresztą też w przeobrażonej formie). Klerykalne próby przez czas niezbędny dla odreagowania zgorszenia będzie działał jak przysłowiowa „płachta na byka”. Młodzież nie potrzebuje i nie chce przewodników, ale partnerstwa do drogi. A, żeby w tej drodze partnerstwo było świadectwem. Najlepszym wyrazem wartości moralnej młodych i osiąganej dojrzałości jest dezaprobata dla przeżytej już (najgorzej z możliwych) formuły kościoła. „Kościół ubogi i dla ubogich” – tego aspektu na razie oszczędzę, chociaż nie wolno zostawić. Niechaj biskupi już zaprzestaną „ogromu pracy”. Pomyślą o ewakuacji i naprawieniu.
Tylko jak zmienić model skoro gremia decyzyjne nie widzą takiej potrzeby a laikat jest przyzwyczajony do bierności?
Skoro poza drobnym narzekaniem części biskupów to w ogóle „byczo jest”?
Skoro kazda zmiana będzie wg o. Rydzyka zdradą?
A nie jest tak, że to nie biskupi, ale Ewangelia nie jest już aktualna? Nie ma żadnej oferty dla młodych ludzi? Nie chodzi tylko o stare metafory siewcy i rybaka, których nikt już nie rozumie, bo nie zna kontekstu. Po prostu nie trzeba kierować się ewangelią, żeby być dobrym człowiekiem i dobrze przeżyć życie. Nie trzeba Boga, żeby nie popełniać zła. Wiara nie daje nic dodatkowego, raczej przynosi ze sobą ciężki bagaż niezrozumiałych zobowiązań. Możecie mówić o podmiotowości i miłości bliźniego na każdym rogu każdej ulicy, ale i tak to w praktyce kończy się zobowiązywaniem młodych do tego, aby uznali, że antykoncepcja jest zła, homoseksualizm jest nieuporządkowaniem, a powołaniem kobiety jest bycie matką lub dziewicą. Miłość bliźniego jest ok, ale to jest abstrakcja: kiedy tłumaczycie ją na praktykę zostaje z niej posłuszeństwo papieżowi i „wytrysk jedynie w pochwie”. [moderacjo, nie obcinaj komentarza, „pochwa” to nie jest przekleństwo]
Trzeba napierw dostrzec wreszcie moralność powyżej pasa.
Ale najpierw trzeba by pozbyć się świętych obsesji.
Bez zniesienia celibatu sie nie da.
Zabawne jest to, jak bardzo Kościół nie umie sam siebie zdiagnozować 😉 Dlaczego na Zachodzie odrzucono Kościół i to tak doszczętnie? Przeciwko czemu w pierwszej kolejności była wymierzona rewolucja obyczajowa roku 1968? Przeciwko czemu wystąpili Hus czy Luter i tylu jeszcze innych? Przeciwko hipokryzji… Nie było żadnego antykościelnego spisku, żadnych sabotaży modernistów czy innych wykwitów zniedołężnienia umysłowego smutnych starszych panów bojących się utraty władzy i przyznania przed samymi sobą, że są za tę utratę wyłącznie odpowiedzialni. U nas też to mamy, ja się już pogubiłem w tych nowych ideologiach, które nasi „jaśnie oświeceni” w momentach natchnienia produkują 😉 W świecie realnym jest tak: jeśli ludzie głoszący daną moralność publicznie (lub co gorsza narzucający ją przemocą z użyciem np. zaprzyjaźnionego aparatu państwowego) sami ją nagminnie łamią i to na poziomie bardzo elementarnym, to ludzie widząc takie „świadectwo” wyrabiają sobie opinie o samych wartościach. No przykro mi, ale inaczej to nie działa 😉 Jakość moralna rzeczników danego systemu wartości rzutuje na postrzeganie jakości danego systemu moralnego w społeczeństwie. I to oddziałuje na odczucia całej wspólnoty, tylko że na młodych to widać jak pod lupą, bo młode pokolenia są zawsze bardziej wrażliwe na smród hipokryzji.
„jeśli ludzie głoszący daną moralność publicznie (lub co gorsza narzucający ją przemocą z użyciem np. zaprzyjaźnionego aparatu państwowego) sami ją nagminnie łamią i to na poziomie bardzo elementarnym, to ludzie widząc takie „świadectwo” wyrabiają sobie opinie o samych wartościach.”
Tak, widzą to i popierają. Całe parafie stają murem za księżmi oskarżanymi o pedofilię.