Gdyby abp Dzięga miał honor, podałby się do dymisji. To by oczyściło atmosferę. Im szybciej to zrobi, tym lepiej dla Kościoła szczecińskiego i Kościoła polskiego – mówi o. Józef Puciłowski w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”.
Dlaczego kolejny, trzeci już metropolita szczecińsko-kamieński abp Andrzej Dzięga przez lata chronił księdza Andrzeja Dymera, oskarżonego o wykorzystywanie seksualne małoletnich? Na to pytanie w rozmowie Jerzego Połowniaka w szczecińskiej „Gazecie Wyborczej” odpowiada o. Józef Puciłowski, który w 1996 roku jako jeden z pierwszych interweniował w tej sprawie u przełożonych duchownego (opowiada o tym w pierwszym odcinku reporterskiego cyklu Zbigniewa Nosowskiego „Przeczekamy i prosimy o przeczekanie”).
„Sądzę, że abp Dzięga mógł mieć z tego jakieś korzyści, w jego ocenie ważniejsze niż zasady moralne” – mówi „Gazecie” dominikanin. „Wielu biskupów, w tym arcybiskup Dzięga, ma mylne wyobrażenie, że Kościół jest ich własnością. Są nieskorzy do dialogu, przekonani o nieomylności. Robią, co chcą, i pouczają innych, bo liczba wiernych w Polsce jest wciąż ogromna i maja złudzenia, że tak będzie zawsze. Jest w tym arogancja” – dodaje.
I przyznaje, że ma „żal do innej grupy biskupów, bo przecież tacy też są, że nie odzywają się w obecnej sytuacji dostatecznie głośno, nie głoszą, że za wszystko żałują. Że nie przepraszają. To najlepsze, co teraz można zrobić”.
Zdaniem zakonnika „tym językiem, którym nasi biskupi mówią od dziesięcioleci, nie da się zatrzymać wiernych. To jest archeologia językowa. Ludzie inteligentni nie dostają od Kościoła instytucjonalnego odpowiedzi na wiele ważnych dla nich pytań. To zniechęca”. Do tego w jego ocenie dochodzi pandemia i odejścia młodych, co doprowadzi ostatecznie do „tąpnięcie w polskim Kościele”.
„Kiedy nastąpią nieuniknione zmiany, Kościół liczbowo się zmniejszy, ale wyjdzie z tego silniejszy, będzie zdrowszy. Ale do tego też jest potrzebny nowy język” – zastrzega.
Podkreśla również, że w sprawie ks. Dymera „za następstwa czynów, mających wpływ na życie tych chłopców i ich bliskich, należą się szczere przeprosiny i słowa uznania za ujawnianie prawdy”. „Trzeba pomóc także finansowo, w końcu Kościół nie jest biedny. To musi być duchowa i materialna pomoc ofiarom i ich rodzinom” – tłumaczy.
Jego zdaniem gdyby abp Dzięga „miał honor, podałby się do dymisji. To by oczyściło atmosferę. Im szybciej to zrobi, tym lepiej dla Kościoła szczecińskiego i Kościoła polskiego”.
O. Puciłowski zwraca na koniec uwagę: „Takie i podobne sprawy, jestem absolutnie pewien, dzieją się w wielu diecezjach. To jest początek. Amen”.
Przeczytaj też: Jak długo jeszcze w szczecińskim Kościele będzie panowała cisza?
DJ
Dla mnie najstraszniejszym jest to zaklamanie bpa Dziegi – jest zbyt tchorzliwym, zeby podac sie do dymisji (czy dospozycji Watykanu), ale w gadce to jeszcze jest mocny. Gdy odwazyl sie wreszcie odwiedzic jednego z ofiar Dymera to mu jeszcze mial czelnosc powiedziec: „Teraz to bede Bracie razem z Toba niosl ten krzyz!”
To jest też zakłamanie innych biskupów – nie odcinają się od słów i poczynań swoich kolegów, czyli jakoś współuczestniczą w złu i tego nie widzą. A cierpi cały Kościół.Przecież to biskupi są największym zagrożeniem dla Kościoła, dlatego trzeba im to mówić wprost.
„Zdaniem zakonnika „tym językiem, którym nasi biskupi mówią od dziesięcioleci, nie da się zatrzymać wiernych. To jest archeologia językowa.”
– 100% racji. I to zakłamanie niektórych biskupów, niezauważanie, jak sami niszczą kościół.
@Marzena Danuta
„To jest archeologia językowa”
Także się z tym zgadzam. Czasem (a nawet częściej niż czasem…) jak słyszę te kazania w których każde słowo jest cedzone, tak cedzone pojedynczo (niestety w piśmie tego nie powtórzę):
„Drooodzy bracia i siostry…. (pauza), nastał (pauza) czaaaaas (pauza) w którym (pauza) wszyscy musimy (pauza) zrobić (pauza) rachunek sumieeeeenia (dłuuuuga pazua bo nie wiem o czy chcę dalej gadać) (…)”
Cedzenie każdego słowa osobno, kazanie nadziane pauzami „jak dobra kasza swarkami” to jest w KK standard.
Podniosły ton, teatralne gesty, jakby przemawiali do ludzi których mają za idiotów.
Nie raz miałem ochotę wyjść bo takich rzeczy się słuchać nie da.
Jeśli nie zejdą nie ziemię do będą przemawiać do pustych ławek.
Czytałem kiedyś, że to jest „efekt Wojtyły”, księża patrzą na niego jak w obrazek i powielają ten artystowski styl mówienia. Nawet ogłoszenia duszpasterskie o tym, że ktoś tam posprząta kościół w najbliższą sobotę będą wypowiedziane stylem ślubów jasnogórskich narodu polskiego.
@Jerzy2 po co Ty jeszcze sobie nerwy prujesz? Dołącz do nas! Słuchamy o.Marcina Mogielskiego OP online z Wroclawia, na yotubie ma msze co niedziele o 10.30. A jak skończy się pandemia i wyłączą nam transmisje online, to chłopie przecież nie ma przykazania, że co niedziele masz uczestniczyć w akademii parafialnej. Nie będzie mszy online, to i mnie na akademiach parafialnych w mojej wiosce nie będzie. Bo te akademie to czyste bałwochwalstwo, a „bogów cudzych czcić nie będziesz”! Inna herezja to jakoby Pan Bóg miał mieć ręce i łaskę związaną sakramentami. Na prawdę wierzę, że Pan Bóg jest większy i wszechmocny.
„Nie będzie mszy online, to i mnie na akademiach parafialnych w mojej wiosce nie będzie. ”
Znaczy to, panie Rafale, że naprawdę także z nauczania tego dominikanina pan niewiele zrozumiał. Bo to nie on- mądry zakonnik, jest przedmiotem kultu, nie dla niego uczestniczy się we Mszy św.
Dobrze, to będę chodził do parafii i będę stał pod kościołem żeby nie słuchać, którzy dominikanie są największymi szkodnikami i niszczycielami Kościoła.
O. Marcin Mogielski, to ten, ktory bronił chłopców z ogniska br. Alberta w Szczecinie, odwazny, dobry mądry kapłan.
Zmarly ks……. Dymer nie był tu jedyny w Szczecinie i diec. szczecinskokamienskiej. Abp. Dziega i delegat…….. szczecinski znają adresy tez innych! Ale nigdy z nimi się nie spotkali do dziś! Pozostawili nas!