W kwestii pogodzenia praw poczętego chorego dziecka i praw kobiet do wyboru zacząć trzeba od pomocy oferowanej kobietom, które zdecydują się urodzić – czytamy w tekście podpisanym przez 49 duchownych i dwie siostry zakonne.
Stanowisko sygnatariuszy „apelu zwykłych księży” w sprawie aborcji:
27 stycznia br. Trybunał Konstytucyjny opublikował pisemne uzasadnienie swego wyroku z 22 października 2020 roku. Wywołało to kolejną falę gwałtownych protestów ulicznych, a także dyskusji na temat legalności tego wyroku i jego uzasadnienia. Tę dyskusję pozostawiamy specjalistom. Tu próbujemy rozważyć kwestię zasadniczą: czy i jak da się pogodzić prawo do życia, przysługujące każdemu człowiekowi od chwili jego poczęcia, z prawem do dokonania przerwania ciąży przez kobiety, które doświadczają ogromnego lęku, nosząc w swoim łonie dziecko dotknięte ciężkim i trwałym upośledzeniem.
Z jednej bowiem strony trudno zaprzeczyć, że każdy człowiek ma prawo do życia – i do jego prawnej ochrony (por. Art. 38 Konstytucji RP). Ta ochrona prawna należna jest każdemu człowiekowi, niezależnie od stanu jego zdrowia i wieku. Należna jest także tym ludzkim istotom, które jeszcze żyją w łonach swych matek. Poczęte dzieci to odrębne ludzkie istoty, a nie organy ciała kobiety. Wprawdzie trwają dyskusje na temat tego, kiedy płód staje się człowiekiem, ale nie można rozstrzygnięcia w tej sprawie uzależniać od decyzji kobiety, ani od jakiejkolwiek opcji politycznej. Istnieje co najmniej poważne prawdopodobieństwo, że ludzki płód jest osobą, a – jak pisze św. Jan Paweł II – „nawet samo prawdopodobieństwo istnienia osoby ludzkiej wystarczyłoby dla usprawiedliwienia najbardziej kategorycznego zakazu wszelkich interwencji zmierzających do zabicia embrionu ludzkiego” („Evangelium vitae”, p. 60).
Racją przemawiającą za prawną ochroną każdego człowieka jest jego przyrodzona godność, a nie doktryna katolicka, choć Kościół, odwołując się do chrześcijańskiego Objawienia, z całą mocą o tę ochronę się dopomina. Z tych też powodów także przyjętych w innych krajach rozwiązań prawnych w sprawie legalizacji aborcji – zresztą rozwiązań dość zróżnicowanych – nie możemy traktować jako argumentu decydującego w tej bolesnej sprawie.
Z drugiej strony sprawa dlatego jest tak bolesna, że dotyczy matki, ojca i ich dziecka obciążonego ciężką chorobą, która wedle najlepszej wiedzy lekarskiej przyniesie im ciężki los, pełen ogromnego, po ludzku nieznośnego, niekiedy długotrwałego cierpienia. Czy można w tej sytuacji nakazać kobiecie urodzić dziecko, skazane na bezmierny ból, a matkę – bo niestety często kobiety zostają w tej sytuacji same – obarczyć obowiązkiem opieki nad tym dzieckiem, co ją może do głębi unieszczęśliwić? Czy prawo może wymagać od kobiety takiego heroizmu? Czy troska o poczęte dziecko, nawet ciężko chore, nie przesłania tu troski o jego matkę, której odbiera się elementarne prawo do własnego planowania godnego życia?
Naszym zdaniem nie należy tej trudnej sprawy sprowadzać do płaszczyzny rozstrzygnięć prawno-karnych. Są one ważne, mają gwarantować wszystkim obywatelom możliwie najlepszą sprawiedliwość, bezpieczeństwo i ład społeczny. Ale rozstrzygnięciami prawno-karnymi nie rozwiąże się wielu ludzkich spraw. W kwestii pogodzenia praw poczętego chorego dziecka z jednej strony, a praw kobiet do wyboru ich godnej drogi życiowej z drugiej, zacząć trzeba od pomocy oferowanej tym kobietom, które zdecydują się chore dziecko urodzić; pomocy znacznie bardziej, niż dziś satysfakcjonującej. Dotychczasowa pomoc, choć może większa, niż w latach ubiegłych, jest zdecydowanie niewystarczająca. Potrzeba nie jednorazowej zapomogi, ale stałego, wystarczająco hojnego wsparcia finansowego, medycznego i psychologicznego, świadczonego także tym kobietom (a kiedy trzeba całym rodzinom), które po śmierci swego chorego dziecka muszą znaleźć pracę i jakieś miejsce w społeczeństwie.
Wsparcia tego potrzeba także tym chorym, którzy swą matkę lub rodziców przeżyli – i nie ma się kto nimi zająć, a nadal pilnej opieki potrzebują. Jest to nade wszystko obowiązek państwa, ale i Kościoła, dla którego sprawa ochrony życia dzieci poczętych jest w centrum uwagi. Kościół musi wyraźniej i hojniej niż dotąd przyczynić się do wsparcia tych rodziców i dzieci, których spotkało tak bardzo trudne doświadczenie.
Dopiero wtedy możemy zachęcać – ale nie zmuszać prawem – kobiety do urodzenia chorych dzieci. Nie chcemy śpieszyć się z potępianiem czynów tych kobiet, które – przeżywając ogromny dramat związany ze świadomością, iż noszą w swym łonie dziecko głęboko upośledzone i skazane na ciężki los po urodzeniu – decydują się na przewidzianą prawem aborcję.
Jesteśmy pełni uznania i podziwu dla tych kobiet, które zdecydowały się urodzić chore dziecko, a także dla tych rodziców, którzy podjęli trud opieki nad nim. Znamy świadectwa wielu matek i rodziców, którzy kochają – niekiedy z serdeczną wzajemnością – swe ciężko chore dzieci. To niezwykły cud ich wzajemnej miłości. Wiemy też, że już istnieją ośrodki oferujące pomoc tym, którzy znaleźli się w tak szczególnie trudnej sytuacji. Im także pragniemy wyrazić wdzięczność za ich wrażliwą ofiarność. Potrzeba więcej takich ośrodków, potrzebne jest im finansowe wsparcie, także ze strony Kościoła, potrzeba ludzi, którzy podejmą to wielkie dzieło miłosierdzia. Nie chcemy poprzestać na słowach. Zobowiązujemy się sami, wedle naszych możliwości, do czynnej pomocy tym, którzy jej szczególnie potrzebują.
ks. Paweł Batory
ks. Kazimierz Bednarek
o. Maciej Biskup OP
ks. Adam Boniecki MIC
o. Nikodem Zbigniew Brzózy OP
s. Maria Pilar Casado-Tarin
ks. Adam Dobek
o. Tomasz Dostatni OP
ks. Jacek Dziel
ks. Rafał Figiel
o. Paweł Gużyński OP
o. Jacek Granatowski SJ
ks. Andrzej Jastrzembski
o. Stanisław Jaromi OFM Conv.
ks. Leszek Jędrzejewski SAC
o. Wojciech Jędrzejewski OP
ks. Dariusz Kaczor
ks. Krzysztof Konwerski
ks. Maciej K. Kubiak
ks. Wojciech Kubisiak
o. Andrzej Kuśmierski OP
ks. Jakub Lechniak
ks. Arkadiusz Lechowski
ks. Andrzej Luter
ks. Czesław Marchewicz CR
ks. Krzysztof Mądel SJ
ks. Grzegorz Michalczyk
ks. Wojciech Mittelstaedt
ks. Bogusław Noworyta
ks. Vitaliy Osmolovskyy
ks. Wacław Oszajca SJ
ks. Leonard Pawlak
ks. Andrzej Perzyński
ks. Eligiusz Piotrowski
ks. Sebastian Polak
ks. Jacek Prusak SJ
ks. Wiesław Przyczyna
s. Barbara Radzimińska
ks. Bartosz Rajewski
ks. Janusz Roman
ks. Aleksander Seniuk
ks. Jacek Siepsiak SJ
ks. Waldemar Sondka
ks. Kazimierz Sowa
ks. Andrzej Stefański
ks. Sławomir Szczyrba
ks. Andrzej Szostek MIC
ks. Alfred Wierzbicki
ks. Marek Wirkus
o. Dominik Zarychta OP
ks. Tomasz Michał Zieliński
Zachęcamy księży i siostry zakonne, które utożsamiają się z treścią tekstu, o zgłoszenie chęci podpisu. Można to zrobić, pisząc na adres kontakt@zwykli.pl. Zachęcamy też do udostępniania tekstu w mediach społecznościowych, wraz z własnym poparciem.
Pod adresem Zwykli.pl działa już strona „zwykłych księży i zwykłych sióstr”. Tam też będzie można znaleźć wszelkie ich inicjatywy
Przeczytaj też: My też mówimy NIE wobec nadużyć polityków i grzechów Kościoła. Apel zwykłych księży
Czy sygnatariusze poprą także prawną dopuszczalność eutanazji, by nie wymuszać heroizmu od innych osób znajdujących się w mniej lub bardziej porównywalnej sytuacji? Ufam, że wzdrygnęli by się przed takim wnioskiem, a jednak idee mają konsekwencje. Skoro przyrodzona godność nie jest dostatecznym warunkiem ochrony życia osoby ludzkiej, to wszyscy są narażeni na dewaluacje ich życia i godności, gdy tylko będą uciążliwi dla innych. Słusznie zwraca się uwagę na inne środki niż zakaz prawny, które są konieczne tak dla matki, jak i dziecka; niemniej jednak nie można rezygnować z prawnego zakazu – tego domaga się godność osoby. Uprzedzając zarzuty: czy naprawdę godność matki oznacza przyznanie jej uprawnienia do zabicia drugiego człowieka? To obraża jej godność, sprowadzając jej sens do przemocowo pojmowanej wolności.
Myślę, że godność matek obraża Bartosz sugerując, że wie, dlaczego ich wolność powinna być ograniczona i siłą wymusza na nich podejmowanie decyzji zgodnych wyłącznie z jego światopoglądem, ufundowanym na bliskowschodniej mitologii. Także godność tą podważa brak wsparcia Państwa i hipokryzja duchownych, którzy z jednej strony krzyczą o miłowaniu nienarodzonych, a z drugiej upowszechniają nienawiść do innych tylko dlatego, że tamci nie mają popędu heteroseksualnego. Bartosza nikt nie zmusza do aborcji oraz nie podwiązuje nasieniowodów, jeśli ten nie jest w związku małżeńskim (bo tylko w nim przecież współżycie jest godziwe). Więc może równolegle do dyskusji o macicach porozmawiajmy o nasieniowodach – to niedopuszczalne, żeby systemowo akceptować grzech cudzołóstwa.
Godność matek obraża karol.
Tylko twojej.
Od mojej śp. niedawno zmarłej kochanej Mamy wara ci, szatanie! Próbujesz nakłaniać ludzi do łamania nie tylko szóstego, ale i czwartego przykazania. A mojej Mamie za trud i poświęcenie Pan Jezus w Niebie da wieniec chwały. Apage satanas! Maryjo, zdepcz tego podłego węża, aby nie znieważał i nie krzywdził ludzi.
Zapomniałem o piątym przykazaniu.
Moderator nie zauważył mojego wcześniejszego komentarza, w którym podałem, że znieważana jest moja śp. niedawno zmarła Mama oraz że teraz publicznie przekracza się nie tylko szóste, ale i czwarte przykazanie.
Wstyd i hańba po trzykroć…
ale z tak sformułowanym zdanniem trudno dyskutować
Nic na tej planecie nie jest święte, może trzeba zacząć urządzać pogrzeby wszystkim wcześnie poronionym płodom. Religijne skrzywienie narodu nie uprawnia do pozbawiania dorosłych, czujących i myślących kobiet praw do aborcji. Dopóki istnieje masowa produkcja mięsa, która prowadzi do zabijania czujących, świadomych (w przeciwieństwie do płodu) zwierząt, świętoszkowaci zygotarianie dają pokaz swojej hipokryzji i okrucieństwa. Terroryzowanie kobiet jest w porządku, ale sami nie potrafią sobie odmówić kotleta. Dobrze że chociaż ta niewielka grupka wykazuje przejawy myślenia i jakiegokolwiek zrozumienia.
Żenujący list, który relatywizuje kwestie ochrony życia i ew. pozwolenie na te proceder tłumaczy względami terapeutycznymi i psychologicznymi. A aborcja to ani terapia – mająca poprawić dobrostan psychicznym matki ani zabieg medyczny. Autorzy podają kryteria kiedy można prowadzić działalność pro-life.
Autorom polecam tekst: https://stopprofanacjom.pl/handel-zwlokami-dzieci-zamordowanych-w-wyniku-aborcji-dziennikarka-do-rzeczy-ujawnia-przerazajace-fakty/
Większość ojców niepełnosprawnych dzieci odchodzi. Dlaczego twoje katolickie państwo nie przymusza ich do trwania przy nich? Dlaczego wszystkie obowiązki są zrzucane na kobiety? Waszą wiarygodność etyczną podsumowują dobrze Paetz, Dymer i ponowny ślub Kurskiego.
Prawdziwy mąż-katolik nie opuszcza żony, aż do śmierci, zgodnie z przysięgą małżeńską. Tyle w temacie…
Nie rozumiem, Pan chce podważyć to, że mężowie masowo opuszczają matki z niepełnosprawnymi dziećmi? Jakie znaczenie ma to, czy są oni czy nie są prawdziwymi katolikami. Jak Pan dobrze wie, nie można być prawdziwym albo nieprawdziwym katolikiem – tak działa chrzest. Nie można też przestać być katolikiem.
Z faktami nie dyskutuję i ze smutkiem obserwuję wskazane przez Pana zjawisko. I racja, powinienem temat rozwinąć, więc jak najkrócej:
1. „kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony” Mk 16,16 – Jezus zakłada akt naszej wolnej woli; dziś chrzest otrzymujemy przeważnie jako dzieci – i słusznie, bo rodzice dają dziecku to co mają najlepszego, ale też biorą na siebie zobowiązanie chrzcielne – „przekazania” im wiary; tak zostajemy członkami Kościoła,
2. jednak chrzest to nie magiczny automat, rodzice nieczęsto traktują swoje zobowiązanie chrzcielne poważnie i wiara zwykle nie staje się czymś istotnym w życiu ich dziecka (podobnie źle było i ze mną, zarówno jako dzieckiem i jako rodzicem); na szczęście chrzest jest przymierzem BOGA z człowiekiem, a Bóg traktuje to przymierze poważnie i nie opuszcza człowieka, walczy o niego przez całe życie (o mnie zawalczył!!! Próbuję teraz odwrócić moje błędy wobec dzieci, chociaż są już dorośli),
3. skutek jest taki, że mamy w Kościele wielu formalnie ochrzczonych, którzy wciąż jeszcze nie uwierzyli i nie przyjęli swojego chrztu,
Dziękuję za Pana wpisy, jest w nich dużo nagiej prawdy o nas katolikach, ale widzę w nich jeszcze dużo wolnego miejsca na wiarę, której każdemu życzę. Pozdrawiam
Bardzo „wiarygodne” źródło informacji.
Nie dziwię się, że p. Terlikowski pisze wprost, że „smutno mu”, gdy czyta ten kolejny list tzw. zwykłych księży. Nie dziwię. I pewnie też znajdą „zrozumienie” ci „prości księża”, gdy trzeba będzie mówić o eutanazji, a i pewnie niedługo zwykła aborcja nie będzie niczym strasznym, jeśli użyje się odpowiednich eufemizmów- będzie to tak nowocześnie, łagodnie i nieszkodliwie brzmieć. I ta przewidywalność wielu nazwisk „zwykłych księży”.
Tam pod koniec ewidentnie zabrakło zdania „rozumiemy też matki, które zdecydowały się jednak zabić swoje dzieci”. Już widać, że było na końcu języka, albo ktoś jednak się pohamował, żeby nie było całkowitej wiochy… A przecież można było ująć to szczerzej, aż do bólu.
Nie mowa wasza będzie „Tak, ale…”. Tak to szło, czy może jednak inaczej?
A co z dziećmi upośledzonymi „nie głęboko” (trisomia, zespół Turnera), o których życie tak naprawdę stoczona została ta batalia? Nikt już o nich nie wspomina w tych przepychankach słownych, ale może to lepiej, bo po prostu nie ma żadnego argumentu za ich uśmiercaniem i nie było, poza tym jednym – że ustawa pozwalała…
Granice są otwarte, Szwecja, Norwegia, Słowacja, Czechy. Tylko się wam wydaje, że macie od teraz czyste ręce.
Nigdy nie będziemy mieli czystych rąk przy tak wielkim ogromie zbrodni rozgrywającym się obok nas w ciszy i bieli gabinetów. Zwłaszcza dotyczy to nas, katolików. Ale otwarte granice niekiedy działają w dwie strony – udało się udzielić azylu uciekinierom z raju norweskiego – Silje Garmo i jej 2-letniej córce, oraz szwedzkiego – Denisowi Lisowowi z dziećmi. Ale faktów, które Pan podaje nie kwestionuję, przerastają mnie swoją grozą i ogromem, ale jakoś trwam i robię co mogę, bo wierzę że to co złe minie i upadnie, tak jak Goliat przed Dawidem.
„Usprawiedliwienie aborcji eugenicznej przez kapłanów to niewątpliwie ogromny krok poza krąg nauczania Kościoła. Pojawił się wczoraj . I choć pojawia się w tym stanowisku potwierdzenie słuszności ochrony dzieci nienarodzonych, narracja rozwija się w stronę wykładni zwolenników aborcji” – oto fragment bardzo dobrego komentarza do kolejnego głosu kapłanów relatywizujących Dekalog. Całość można przeczytać tu: https://wpolityce.pl/kosciol/540442-zwykli-ksieza-ida-w-separatyzm-wiedza-kto-ich-rozgrywa.
Rozpacz ogarnia, gdy ludzie, którzy lata studiowali Biblię, etykę chrześcijańską itd., okazują się ludźmi pozbawionymi wielkiego daru: logiki. Każda taka wypowiedź – jak tych „zwykłych księży” – jest nie tylko podważaniem podstawowych prawd wiary, ale stanowi cios w naukę, gdyż logika takową jest. Czym innym jest wybaczyć grzech (przez Boga, ludzi), a czym innym powiedzieć: rób co chcesz, byle nie było ci ciężko. I stąd jest TYLKO JEDEN wniosek: każda aborcja jest zbrodnią. Idąc drogą „zwykłych księży” jest tylko jeden kierunek: róbta co chceta.
Uchwycił Pan sedno. Do tego jeszcze hipokryzja i nadęcie. Większość z nich to celebryci. Nie tylko brak logiki , ale i wyobraźni. Jakby się wybrali niedaleko za granicę i zobaczyli aborcję na żywo to może zrewidowaliby swoje poglądy ( jeżeliby wytrzymali ten widok). Swoim stanowiskiem stawiają się poza Kościołem i powinni go opuścić. Nie zrobią tego, choć na pewno niektórzy z nich znaleźliby zajęcie w mediach antykatolickich.
Nie dość, że autorzy tego listu, którzy mienią się księżmi i zakonnicami Kościoła Katolickiego, poparli zabijanie dzieci niepełnosprawnych podczas aborcji, to jeszcze redakcja nawołuje, by inni też dołączyli się do tego diabelskiego cyrografu.
Modlę się za księży pedofilów i sodomitów, teraz przyszedł czas omadlać zwykłych księży
Wyznawcy embrionów
Dla ideologów katolickich embriony stały się ważniejsze od Boga. Uznają wolne prawo człowieka do odrzucenia Boga, ale za odrzucenie embrionu żądają kary więzienia. Źle się dzieje, gdy dla człowieka stworzenie jest ważniejsze od Stwórcy.
Z drugiej strony, jeżeli, jak twierdzą „prawdziwi” katolicy, szacunek dla embrionów jest wyrazem szacunku dla Boga, to żądana kara jest de facto karą za odrzucenie Boga. Czyli wracamy do potępionej, także przez Jana Pawła II, Świętej Inkwizycji.
Zadaniem człowieka na ziemi nie jest wyegzekwowanie prawa Bożego od innych, ale osobiste podporządkowanie się mu i głoszenie go innym. Sądzenie i karanie Bóg zastrzegł wyłącznie dla siebie.
Czy Episkopat tego nie wie, czy rżnie głupa?
Być może istotą problemu z polskim Kościółem jest przedmiotowe traktowanie człowieka przez wielu duchownych. Mają usta pełne sloganów o godności osoby ludzkiej, ale w praktyce nie wiedzą na czym to polega.
Miał ksiądz pokusę, to użył dziecka jak zabawkę, wypowiadał się i nie ma problemu. W wykorzystanym dziecku nie dostrzega człowieka, którego podmiotowość naruszył, pogwałcił jego wolność i godność. Liczy się tylko on, a on przecież swoje sumienie już oczyścił.
Podobnie jest z zakazem aborcji eugenicznej. W kobiecie, która ma donosić uszkodzony płód, (albo całe życie poświęcić na opiekę nad ciężko upośledzonym dzieckiem) nie widzą człowieka tylko inkubator. To przedmiot którego uczucia i przekonania dla nich nie istnieją. Znów na pierwszym miejscu są oni i ich sumienie, które domaga się zaspokojenia, podobnie jak wcześniej ich chuć.
Taki poziom moralny i intelektualny prezentują dzisiaj liczni ludzie Kościoła. Zaślepieni piątym przykazaniem odbierają ludziom Boży dar wolności i niszczą miłość.
Bóg chce sądzić wolnych ludzi, ich zniewolenie prawem karnym jest działaniem wbrew Jego woli. Modlić się należy za przemocowców, którzy tego nie są zdolni zrozumieć. Prawo świeckie jest ustanawiane przez ludzi dla wszystkich ludzi, nie tylko dla wierzących, dla których aborcja jest zbrodnią. Aby tak uważać trzeba najpierw uwierzyć w Boga, a do tego nikogo nie da się zmusić.
Pytam bo nie rozumiem. Pada zdanie o 'planowaniu godnego zycia’. poważnie pytam bo nie wiem – czy życie takich rodziców jest niegodne gdy dziecko jest tak poważnie chore? Co czyni je niegodnym? Czy chodzi o pieniądze? Dlaczego taki dziecko odbiera te godność? Na czym to polega?
Test z wiary*
Przed bramą do Nieba stoi wielka kolejka ludzi, zaniepokojonych, czy zostaną wpuszczeni. Stoisz też Ty. Nagle rozchodzi się informacja, że wpuszczają wszystkich. Co wtedy czujesz?
A – Cieszę się, że jestem zbawiony,
B – Jestem rozczarowany, że grzesznikom się udało,
C – Jestem szczęśliwy, że wszyscy są zbawieni.
W życiu testem na wiarę jest stosunek do drugiego człowieka, a nie ilość odbytych obrzędów religijnych, czy stoczonych bitew w walce ze złem.
Tak jak pisze św. Jan: „Jeżeli mówisz, że kochasz Boga, którego nie widzisz, a nie kochasz człowieka, którego widzisz, jesteś kłamcą.”
Podobnie można powiedzieć, że kto twierdzi, że kocha embriony, których nie widzi, a nie kocha ich matek, które widzi, jest kłamcą.
Celem Ewangelii jest uczynienie ludzi autentycznie lepszymi („Świętymi bądźcie.”), a nie pozorne uwielbianie Boga, poprzez niekończące się obrzędy przekonanych o swojej świętości ludzi. („Miłosierdzia chcę, nie ofiary.”) Ewangelia ma mieć wymiar praktyczny dla życia tu i teraz. To jest istotą nowej nauki Jezusa i zmianą w stosunku do faryzejskiej religijności Żydów. To jest ta różnica, którą pokazuje przemiana Szawła w Pawła, a przecież obaj równie gorliwie służyli temu samemu Bogu.
Okazuje się, że można całe życie czytać Ewangelię i pozostać mentalnie starotestamentowym Żydem. Przekonanie wielu katolików o konieczności walki z atakującym zewsząd złem nie ma podstaw w nauczaniu Jezusa („Nie sprzeciwiajcie się złu.”). To doktryna dążącego do ziemskiej hegemoni Kościoła.
Uwielbienie Boga dokonuje się teraz nie poprzez składanie tysięcy ofiar, ale poprzez świętość naszego życia, której miarą jest miłość do wszystkich ludzi. Im drugi człowiek, jest bardziej od nas różny, tym trudniejsza przed nami próba miłości. Stawiając na naszej drodze takich ludzi Bóg zdaje się mówić: Sprawdzam.
„Jeżeli wybierasz kogo będziesz kochał, to nie jest to prawdziwa miłość” – mówi Jezus do Alana Amesa.
Być może będzie tak, że jeżeli w Twoim życiu jest choć jeden taki człowiek, w stosunku do którego czujesz, że nie mógłbyś usiąść obok niego przy wspólnym stole, to Jezus powie Ci kiedyś: Przyjacielu, nie mogę cię zaprosić na Moją ucztę w Niebie, bo źle byś się na niej czuł przy tym właśnie człowieku, a na Mojej uczcie będzie siedzieć każdy obok wszystkich i wszyscy obok każdego.
*rozwiązanie testu – przepustką do Nieba jest odpowiedź C.
Nowi „księża patrioci „się nam pojawili. Ci działajacy w okresie komunizmu kolaborowali z komunizmem a sygnatariuszy „Apelu zwykłych księzy” z relatywizmem etycznym .Jedni warci drugich