Nie akceptuję stawiania ludzi pod ścianą, odbierania prawa głosu, wpychania w pozycję ofiary – mówi „Dużemu Formatowi” siostra Agnieszka Fortuna.
Rozmowa Katarzyny Włodkowskiej z s. Agnieszką Fortuną ze Zgromadzenia Najświętszego Serca Jezusa (Sacre Coeur) – jedną z dziesięciu zakonnic, które podpisały się pod tzw. listem zwykłych księży – ukazała się 15 lutego w „Dużym Formacie”.
Siostra, która pracuje jako terapeutka i psycholożka, zastrzega, że sama angażuje się w sprawy społeczne poprzez podpisywanie petycji i listów, a nie udział w strajkach, to ostatnie bowiem jest w Polsce „silnie polaryzowane”. „Jeśli wezmę udział w demonstracji strajku kobiet, dla wielu oznaczać to będzie, że popieram wszystkie postulaty, angażuję się politycznie. A ja jestem zakonnicą, muszę myśleć o moim zgromadzeniu. Konsekwencje mogłyby być nieadekwatne do rzeczywistości” – tłumaczy.
Podkreśla, że nie popiera aborcji. „Ale jestem przeciwko radykalizacji, wprowadzaniu ostrych zmian bez konsultacji, bez możliwości wypowiedzenia się przez środowiska kobiece. Nie akceptuję stawiania ludzi pod ścianą, odbierania prawa głosu, wpychania w pozycję ofiary. Przy czym tutaj doszło jeszcze do manipulacji – kobiety są przedstawiane jak sprawczynie” – stwierdza.
„Mam przede wszystkim wątpliwości, o co w tym wszystkim chodzi i czy rzeczywiście o ochronę życia. Bo jak można mówić, że chce się je chronić, jednocześnie nie licząc się z życiem innych? Ja bym pytała, jak zadbać o kobietę w każdej sytuacji, wspierać matki dzieci niepełnosprawnych, pomagać parom z dziećmi chorymi psychicznie, albo tym, którzy musieli zawieźć je do hospicjum” – dodaje.
Zdaniem s. Fortuny większość etapów ochrony życia jest w Polsce zaniedbana. „Nie ma funkcji towarzyszenia, dania możliwości i zasobów, by kobieta mogła podjąć dobrą decyzję. Wolimy tworzyć zakazy, bo na pewno postąpi źle, przecież jest nieodpowiedzialna, niezbyt mądra, nie potrafi decydować o życiu swoim i dziecka. Najlepiej będzie, jak ją ubezwłasnowolnimy”, tymczasem „Polska nie jest państwem wyznaniowym, a chrześcijanie nie potrzebują prawa zewnętrznego” – zaznacza.
W ocenie zakonnicy „ludzie wyszli na ulice, bo poczuli, że zostali pozbawieni wolności wyboru w jednym z najtrudniejszych momentów”. „Czy to znaczy, że są za aborcją? Przecież znikomy procent znajdzie się w takim położeniu. Poza tym sytuacje kobiet, które myślą o aborcji, są zwykle dużo bardziej skomplikowane, niż nam się to przedstawia. Jeżeli rozmawiamy o nich w kategorii sprawczyń, tracimy szansę na to, że przyjdą i nam o sobie opowiedzą” – zauważa.
Jej zdaniem proces odchodzenia ludzi od Kościoła będzie się pogłębiał, „dotąd bunt w Kościele był uczuciem marginalnym, stał się powszechnym”. „Czy Kościół hierarchiczny sobie z tym kryzysem poradzi – trudno powiedzieć. Władze kościelne to organizmy żywe, ze swoimi życiorysami, możliwościami, ograniczeniami, które zdobywali przez 60 czy 70 lat. W dodatku przez większość tego czasu wydawali polecenia. Ja mam 50 lat i też trudno mi cokolwiek w sobie zmienić. Dlatego nie zakładałam złej woli, patrzę na to, jak na pewną nieumiejętność zrozumienia tego, co się dzieje, i poradzenia sobie z tym” – mówi.
Siostra Fortuna zwraca ponadto uwagę, że „ludzie mający swoje przemyślenia, rozważania, odczuwają duży opór, gdy próbuje się ich zepchnąć [w Kościele] do pozycji wyłącznie słuchacza”. Dlatego – jej zdaniem – potrzebujemy „posłuszeństwa na innym, wyższym poziomie” – „podejście do rozmowy z założeniem, że być może to, co ktoś mi powie, mnie zmieni. Nie chcę być traktowana jak dziecko. Potrzebuję doświadczać, że wspólnie patrzymy w tym samym kierunku”. Dla niej samej „bycie współodpowiedzialnym oznacza także reagowanie”.
Przeczytaj też: Kto nie potrafi pościć, zwykle nie umie też się naprawdę weselić
DJ
Droga Siostro, prosze przyjac wyrazy najwyzszego szacunku za odwage! Moge sobie wyobrazic, jak trudno jest plynac pod prad!
Powszechny bunt? Widzę te rzesze katolików protestujących przed kuriami, głodówki protestacyjne przedstawicieli świeckiej elity katolickiej 🙂 Przecież Wy nic nie możecie zrobić. To jest rola dla państwa, ale państwo nie jest na razie tym zainteresowane, bo bardziej dba o wstrzymywanie laicyzacji niż karanie księży
Droga redakcjo, jeśli macie zamiar publikować moje komentarze po uprzednim ich ocenzurowaniu, dajcie sobie spokój i ich nie publikujcie. Jeśli razi Was bezpośredni opis tego, czym jest pedofilia, nadal pielęgnujcie swoją wrażliwość, powielając PRowy słowotok biskupów mówiących o 'nadużyciach niektórych duchownych’. Walka ze złem to też walka z wybielaniem go w języku, prawda?
Szanowny Panie,
Wulgaryzmów i tekstów obscenicznych nigdy nie opublikujemy.
Jeśli Pan uważa działania „Więzi” za „powielanie PR-owego słowotoku biskupów”, to raczej świadczy o Pańskiej słabej orientacji w temacie.
https://wiez.pl/?s=nadu%C5%BCycia&typ=artykuly
'Nadużycia’ lepiej brzmią.
Czym jest 'nadużycie’? Wykroczeniem poza normalne 'użycie’. W przypadku pedofilii nie ma czegoś takiego jak normalne 'użycie’. I potem się dziwicie skąd się bierze 'wyp…’ na protestach 🙂 Odwykliście w Kościele od mówienia 'tak – tak, nie – nie’.
Tak , powszechny bunt. Przed kuriami i kościołami ludzie protestują, w tym wierni oraz Ci, którzy jeszcze kilka lat temu żyli aktywnie we wspólnocie Kościoła, ale teraz sumienie im nie pozwala się w niej poczuć jak w rodzinie. Niestety biskupi, księża i „katolickie” media wolą to nazywać „cywilizacją śmierci”, a nie „buntem wiernych” przeciwko złym działaniom hierarchii. Jeszcze kilka lat temu broniłam Kościoła dyskutując ze znajomymi, którzy byli do niego uprzedzeni. Dziś nie potrafię. Wśród duchowieństwa widzę tylko kilku sprawiedliwych, którzy udzielają się w mediach i na portalach społecznościowych. Poza tym słychać albo chore słowa obrony i bagatelizowania zła, albo przeszywające milczenie. Skąd wśród zwykłych, parafialnych księży taki oportunizm, skąd ta cisza, gdy dzieją się decydujące chwile dla Koscioła? Mieliście prowadzić świeckich, a odmówiliście wyruszenia w drogę. Świeccy w dużym procencie już się obudzili, teraz to oni są fundamentem. Teraz czas na Was, konsekrowani, nie ma co czekać na polską hierarchię.
Bunt powszechny, choć bezobjawowy.
Bo by się jesz ze ksiądz proboszcz obraził……
Przywołany powyżej wywiad jest dobrym przyczynkiem do dyskusji o obecności katolików w antykatolickich mediach. Nie zgadzam się z kilkoma ocenami rozmówczyni, ale udało się jej powiedzieć kilka rzeczy, których czytelnicy Wyborczej by nie usłyszeli gdzie indziej. Np. gdy powiedziała o pytaniu przełożonej o zgodę na podpisanie listu „zwykłych księży”, czyli o dobrym posłuszeństwie, które brzmi dla osób absolutyzujących swoją wolność jak obraza rozumu. Niech się oburzają, ale może jeden się zastanowi, co za tym stoi, jak wygląda inny świat – świat osoby mądrej, która dobrowolnie oddaje swoją wolność innym. Jakże to inny rodzaj obecności, niż o kilka dni starszy artykuł w Wyborczej o tym, jak św.Brygida wywoływała aborcje modlitwami znanego publicysty Kościoła otwartego. Na szczęście w biogramie nie wzmiankowano jego współpracy z Więzią. Siostra Agnieszka nie umizgiwała się do tramwajowych antyklerykałów, mówiła co myśli i za co w komentarzach od czytelników Wyborczej też jej się oberwało.
A co to są antykatolickie media? Niekonfesyjne?