Jesień 2024, nr 3

Zamów

Bonowicz: Polityka życia nie sprowadza się do głosowania „za życiem”

Wojciech Bonowicz, Kraków 2012. Fot. Adam Walanus / adamwalanus.pl

Nadal traktujemy osoby z niepełnosprawnością intelektualną w Polsce bardziej jako problem, z którym coś trzeba zrobić, niż jako osoby, które nie tylko mają takie same prawa jak my, ale w ogóle są do nas podobne – pisze Wojciech Bonowicz w „Tygodniku Powszechnym”.

Tekst „Życie trudne, życie piękne” Wojciecha Bonowicza ukazał się w najnowszym „Tygodniku Powszechnym”. Dotyczy sytuacji osób z niepełnosprawnością intelektualną w Polsce.

Bonowicz przyznaje, że od 30 lat jego życie jest związane z osobami z zespołem Downa oraz porażeniem mózgowym, które są jego przyjaciółkami i przyjaciółmi. „Nie jestem ekspertem ani od medycyny, ani od polityki społecznej. Nie uciekam od wiedzy – ona jest niezbędna – ale staram się, żeby pierwszeństwo miała jednak przyjaźń. Uważam, że tylko w ten sposób mogą się rozwinąć i poczuć docenieni” – zastrzega.

Jeżeli każde życie jest wartością, to jak wartość musi być potraktowane: musi się nie tylko urodzić, ale też rozwinąć, mieć swoje miejsce w społeczeństwie, móc liczyć na wsparcie, gdy przyjdzie kryzys. O to wszystko jest dziś bardzo trudno

Wojciech Bonowicz

Udostępnij tekst

Zauważa, że dziś oswajamy się jako społeczeństwo z niepełnosprawnością intelektualną, „z etapu izolacji przeszliśmy do akceptacji czy umiarkowanej integracji”. „Ale ciągle daleko nam do kolejnego kroku: pełnej integracji, a potem inkluzji, włączenia. Nadal traktujemy osoby z niepełnosprawnością intelektualną bardziej jako problem, z którym coś trzeba zrobić, niż jako osoby, które nie tylko mają takie same prawa jak my, ale w ogóle są do nas podobne. Widzimy niepełnosprawnych ludzi, nie widzimy natomiast niepełnosprawnego społeczeństwa, jakie tworzymy” – zaznacza.

„Mimo ogromnej pracy, jaką wykonano – osoby z niepełnosprawnością intelektualną nadal często odbierają z zewnątrz ten sam sygnał: byłoby lepiej, żebyś się nie urodził…” – stwierdza publicysta.

Tłumaczy, że przez politykę życia rozumie „taką politykę, która nie sprowadza się do głosowania «za życiem», ale stara się przede wszystkim budować «środowisko życia». Polityki takiej nie tworzy się hasłami, nawet najszlachetniejszymi, ale dalekowzrocznymi decyzjami, dotyczącymi w dodatku bardzo różnych sfer”.

„Polityka życia to, po pierwsze, profesjonalna pomoc na różnych jego etapach, a po drugie – troska o tło społeczne, o kontekst, o klimat. Jeżeli każde życie jest wartością, to jak wartość musi być potraktowane: musi się nie tylko urodzić, ale też rozwinąć, mieć swoje miejsce w społeczeństwie, móc liczyć na wsparcie, gdy przyjdzie kryzys. O to wszystko jest dziś bardzo trudno” – czytamy.

„Rolą państwa nie jest zastawianie pułapek na ludzi i przymuszanie do heroizmu, ale tworzenie warunków, w których wybory heroiczne będą możliwe. Konieczność stworzenia w Polsce lepszego systemu wspomagania osób z rozmaitymi niepełnosprawnościami i ich rodzin jest oczywista, ale kolejne rządy się z tym nie spieszą” – podkreśla felietonista „Tygodnika Powszechnego”. 

Wesprzyj Więź

Zauważa ponadto, że „otwiera się tu także pole dla Kościoła”, który prowadzi wiele placówek dla osób z niepełnosprawnością intelektualną. „W postawie wielu polskich katolików, nie tylko duchownych, jest jakiś rodzaj niekonsekwencji: za radykalizmem języka nieczęsto podąża radykalizm świadectwa. (…) Kościołowi w Polsce potrzebna jest głęboka rewizja – zarówno dotycząca języka, jak i miejsca osób z niepełnosprawnością intelektualną we wspólnocie”.

Przeczytaj też: Za życiem, byle konsekwentnie

DJ

Podziel się

3
Wiadomość