Jesień 2024, nr 3

Zamów

Bp Muskus o spadku powołań zakonnych: Winna nie jest tylko laicyzacja. Może nie jesteśmy wiarygodni?

Bp Damian Muskus. Fot. Magda Dobrzyniak

Może ludzie widzą w nas raczej urzędniczy kurz niż ewangeliczny blask? Może tkwimy w przestarzałych, kruszących się strukturach, które wymagają reformy? – mówił wczoraj w Krakowie do osób konsekrowanych bp Damian Muskus OFM.

We Mszy św. pod jego przewodnictwem bp. Damiana Muskusa uczestniczyli wczoraj, w Dzień Życia Konsekrowanego, w krakowskiej bazylice Mariackiej przedstawiciele męskich i żeńskich wspólnot zakonnych z archidiecezji.

Biskup pomocniczy Krakowa podkreślał w homilii, że choć zakony nie mogą być „zakładnikami statystyk”, trzeba zadawać pytania o przyczyny spadku powołań. Jak ocenił, nie są nimi wyłącznie postępująca laicyzacja, problemy młodych ludzi z podejmowaniem życiowych decyzji czy wielość propozycji, między którymi mogą wybierać.

Jeśli człowiek poszukujący nadziei usłyszy w nas jeden fałszywy ton, odejdzie rozczarowany. Czy wróci? Kto przyjmie na siebie odpowiedzialność za człowieka zranionego antyświadectwem?

bp Damian Muskus

Udostępnij tekst

– Może nasze życie nie zachwyca i nie pociąga? Może nie jesteśmy wiarygodni jako uczennice i uczniowie Pana? Może ludzie widzą w nas raczej urzędniczy kurz niż ewangeliczny blask? Może tkwimy w przestarzałych, kruszących się strukturach, które wymagają reformy? Może gaśnie nasz charyzmat i trzeba go na nowo rozpalać, poszukać nowych form i nowego języka? – pytał biskup franciszkanin.

– Tych pytań nie da się już dłużej oddalać, bo chodzi nie tylko o być albo nie być naszych wspólnot, ale o zbawienie ludzi, dla których mamy być znakiem rzeczywistości bogatszej niż doczesność, drogowskazem w wędrówce przez życie, światłem, które prowadzi – przestrzegał.

– Chodzi o zbawienie ludzi, którzy się całkiem pogubili, lekceważąc Boże przykazania i krzykiem zagłuszając prawo naturalne, które jest drogowskazem każdego ludzkiego sumienia. Chodzi o zbawienie ludzi, którzy szukają sensu życia i z nadzieją wypatrują poruszającego świadectwa płynącego ze wspólnoty Kościoła – dodał biskup.

– Jeśli więc człowiek poszukujący nadziei usłyszy w nas jeden fałszywy ton, odejdzie rozczarowany. Czy wróci? Kto przyjmie na siebie odpowiedzialność za człowieka zranionego antyświadectwem osób, które życie konsekrowane zamieniły na życie światowe? Być osobą konsekrowaną to naprawdę wielka odpowiedzialność – stwierdził hierarcha.

Odwołując się do historii Kościoła zwrócił uwagę, że w czasie kryzysów impuls odnowy szedł od ludzi żyjących radami ewangelicznymi. – Bóg ich przysyłał, gdy świat pogrążał się w mroku, a instytucjonalny Kościół zdawał się rozpadać pod naporem ciężaru ludzkich wad i grzechów. Ratunek za każdym razem był ten sam: powrót do radykalizmu Ewangelii, do wierności Jezusowi, do wyrzeczenia się ziemskich wpływów i władzy – wyjaśniał.

– Ten ratunek wskazywali Boży ludzie, głosząc go nie tyle słowami, co własnym życiem, w którym jak w zwierciadle odbijała się Ewangelia. Takim zwierciadłem powinien być każdy, kto postanowił swoje życie ofiarować Panu. Nie on ma świecić, nie on ma być gwiazdą, lecz w jego sercu, w jego oczach, na jego twarzy ma się odbijać blask Dobrej Nowiny – mówił bp Muskus.

Krakowski biskup pomocniczy podziękował osobom konsekrowanym za ich postawę w czasie pandemii, która jest „praktycznym egzaminem ze służby człowiekowi, z miłości miłosiernej i solidarności z cierpiącymi”.

Wesprzyj Więź

Na koniec przywołał papieża Franciszka, życząc wspólnotom zakonnym i osobom żyjącym radami ewangelicznymi, by „nie szukały znaczenia i korzyści, ale chodziły drogami ludzi naszych czasów; by patrzyły rozczarowanym młodym ludziom w oczy, witały obcych i dawały nadzieję zniechęconym; by prowadziły dialog z tymi, którzy mają inne poglądy oraz by umiały być blisko zranionych przez życie”.

Przeczytaj też: Kościół, który nie musi się martwić o swój byt, nie martwi się też o swoich wiernych

KAI, DJ

Podziel się

18
3
Wiadomość

Szkoda , że biskup nie mówił o uwikłaniu instytucji kościoła we władzę, o współdziałaniu z partią PIS. To tchórzostwo czy hipokryzja? Nikt nie chce być w takim kościele, który popiera kłamstwo, nienawiść , nacjonalizm, i wszelkie fobie. To jest główna przyczyna odchodzenia , żaden biskup w tym kraju nie skrytykował głośno metod działania reżimowej partii, wręcz przeciwnie, kościół pochwala takie działania. Tym samym ustawia się po stronie zła

Embrion to inny juz byt i rodzicom nic do tego. Taka argumentacja ma swoje skutki w innym wymiarze.Moja matka miała nas troje.Byla ortodoksyjna katoliczka . Ja i dwie siostry juz nie tak bardzo.Mamy wszyscy wszystkie sakramenty kościelne. Ale juz nasze dzieci juz dorosłe nie .Syn jest rozwodnikiem dzieci siostr żyją w niekoscielnych związkach. Corka nie wysyla moich wnuków do komunii. Ja z powodu mzonek JPll i PiS nie zamierzam ingerować w życie swoich dzieci i wnuków w mysl zasady ze to inne byty .

No cóż, skończyły sie czasy stadnych powołąń z powodów ekonomicznych i społecznych. Teraz dziewczyna lub chłopak z zapadłej prowincji ma inne możliwości „wyrwania się”. Moż epodjąc studia, pracę, wyjechać z Podlasia lub z głebokich gór. Po co klasztor. Do klasztoru idą ci, co wiedza po co tam chcą iść. A często jak zobaczą tę stęchliznę wewnatrz, to rezygnują albo idą do dobrze ustawionych klasztorów za granicą. Bo u nas jeszcze u władz w wielu klasztorach są osoby nie z powołania, a awansu społecznego. A i komunizm zrobił swoje, klasztory są bez charyzmatu, każdy robi to samo. Chyba jedynie klasztory kontemplacyjne są w Polsce wiarygodne i tylko one