Zima 2024, nr 4

Zamów

Matyja: To początek zimnej wojny religijno-obyczajowej

Protest po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Kraków, 28 października 2020. Fot. Adam Walanus / adamwalanus.pl

Młodzi powiedzieli, że nie chcą być traktowani jak dotychczas – pogardliwie, protekcjonalnie, jak osoby ciągle niedorosłe – mówi Rafał Matyja w wywiadzie dla Onetu.

„Została wykrzyczana nowa tożsamość pokoleniowa” – tak Rafał Matyja politolog, publicysta, twórca koncepcji „IV Rzeczypospolitej”, komentuje w rozmowie Mateusza Zimmermana dla Onetu protesty po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji (kilka dni temu, po trzech miesiącach, jego uzasadnienie oraz sam wyrok zostały opublikowane). Zastrzega jednocześnie, że nie ma na myśli tylko licealistów i studentów, a „po prostu młodszą część społeczeństwa”, dla niej jesienne i obecne protesty pozostaną „ważnym, kształtującym epizodem”.

Zdaniem Matyi na ulicach wykrzyczano „niezgodę na stare reguły gry”. „Młodzi ludzie powiedzieli, że nie chcą być traktowani jak dotychczas – pogardliwie, protekcjonalnie, jak osoby ciągle niedorosłe” – stwierdza, dodając, że to „bunt przeciw próbie wtłaczania Polaków w pewien wzorzec światopoglądowy czy ideologiczny. W tym wtłaczaniu brały udział dwie siły: partia rządząca i Kościół. One są adresatem protestów i solidnie sobie na to zapracowały”.

Politolog zwraca uwagę, że wśród obecnych elit politycznych widać „utrzymującą się paternalizację, przewagę mężczyzn nad kobietami, starszych nad młodszymi. Płeć i wiek są barierami awansu w państwie rządzonym przez mężczyzn po pięćdziesiątce”. Protesty natomiast stwarzają presję na zmianę na poziomie „miasta powiatowego i niżej”, a „młodzi ludzie z mniejszych miast i miejscowości, którzy brali udział w jesiennych manifestacjach, uzyskali jakąś podmiotowość i łatwo z niej nie zrezygnują”.

„Mamy właśnie początek zimnej wojny religijno-obyczajowej w Polsce” – ocenia Matyja. „To nie znaczy, że znikną kościoły i katolicy. Ale mnóstwo ludzi na zawsze porzuci praktyki religijne, część dokona aktu apostazji, a dyskusje o tym, czy brać ślub kościelny albo chrzcić dziecko, będą prowadzone w wielu polskich domach inaczej niż dotąd. Mamy do czynienia z odrzucaniem roli Kościoła jako duchowego opiekuna i wychowawcy narodu” – zauważa.

W jego ocenie „katolicyzm w Polsce skręcił w zdumiewającym kierunku – tak jakby głównym przykazaniem było: nie dopuszczaj do zabijania dzieci nienarodzonych. Wybrzmiewa to nawet głośniej niż przykazanie: nie zabijaj. Nie słyszymy też, żeby biskupi chcieli wyrzucać z Kościoła polityka, który kradnie albo wznieca nienawiść, mówiąc fałszywe świadectwo przeciw bliźniemu swemu. Można wręcz odnieść wrażenie, że większość przykazań jest dla jakichś przedszkolaków – a tak na poważnie obowiązuje jedno, dotyczące właśnie aborcji, najlepiej podparte paragrafami prawa karnego”.

Wesprzyj Więź

„Mam przeczucie, że skutków Strajku Kobiet będziemy doświadczać w perspektywie 20 lat, a nie dwóch miesięcy. To nie jest doraźny kryzys popularności rządu, ale erozja całego porządku społecznego i państwowego, zbudowanego przy udziale Kościoła po roku 1989” – zaznacza Matyja.

Przeczytaj też: Którędy „za życiem”

DJ

Podziel się

5
Wiadomość

No nie, ostatnie inwestycje archidiecezji poznańskiej w podmiejskie grunty to raczej przejaw dość dynamicznej strategii finansowej. Jeśli chodzi o pieniądze, Kościół nie ma żadnego problemu z wykazywaniem niezbędnej aktywności. Teraz czekam aż ktoś z Was skomentuje, że to też są jego pieniądze 😉

Minimum kontroli i maximum wpływów. Idea instytucji Kościoła nie tylko polskiego.
Ksiądz z Ropicy Polskiej. On się postarał o dokumenty.
Czarno na białym.

A to młodzi właśnie wystawili nam lojalkę. Powiedzieli – sprawdzam.
Czy żyjecie tak jak nam mówicie – i wyszło nie bardzo i obłudnie.
Daliśmy się nabrać. My starsi – na wizerunek Kościoła.

A ktoś sprawdza biskupów kryjących przestępców.
I wystawia im lojalki?