Promocja

Jesień 2024, nr 3

Zamów

Niezłomność, kompleksy i (bez)siła Andrzeja Dudy

Prezydent Andrzej Duda (z lewej) i Krzysztof Skórzyński w programie „Sprawdzam” TVN24. Warszawa, 22 stycznia 2021. Fot. Jakub Szymczuk / KPRP

Prezydent Andrzej Duda został przez Jarosława Kaczyńskiego złamany.

Po słynnym już wywiadzie udzielonym przez prezydenta Andrzeja Dudę Krzysztofowi Skórzyńskiemu w „Sprawdzam” na antenie TVN24, w którym prezydent pochwalił policję za stanowcze tłumienie ulicznych protestów, „bo nikt przy tym nie zginął”, a niezależnym prokuratorom zsyłanym z dnia na dzień na delegacje do miast oddalonych o setki kilometrów poradził, by zmienili zawód, „jak im się nie podoba” – media niezależne i społecznościowe zalała fala ostrej, wręcz miażdżącej krytyki głowy państwa.

Przykładem – krótki wpis Marka Migalskiego, w którym politolog stwierdza, że Andrzej Duda jest „niedojrzały emocjonalnie, ograniczony intelektualnie, zakochany w sobie, podporządkowany duchowo Kaczyńskiemu”, a jego prezydentura pozostaje „autoterapią mającą na celu ukojenie kompleksów”.

Zasadniczo zgadzam się z tą opinią. Myślę jednak, że ze względu na powagę sytuacji (w końcu chodzi o urzędującego prezydenta) warto pogłębić naszą refleksję, nie ograniczając się do osobowości samego Andrzeja Dudy. 

System autorytarny, wprowadzany w Polsce stopniowo i z premedytacją przez Jarosława Kaczyńskiego, niszczy demokratyczne instytucje i placówki kulturalne, psuje polską duszę. Ale łamie też ludzkie losy

Cezary Gawryś

Udostępnij tekst

Ciekawym tropem poszedł redaktor Maciej Głogowski w prowadzonej przez siebie porannej rozmowie w Radiu TOK FM, wysuwając prowokacyjną hipotezę – ratującą jakoś wizerunek prezydenta – że wywiad dla TVN24 był przez niego świadomie adresowany nie – jak należałoby się spodziewać – do wszystkich obywateli, ale do „twardego skrzydła” Zjednoczonej Prawicy, gdzie Andrzej Duda szuka wsparcia, przewidując jego rosnącą siłę.

Takie wyjaśnienie zakładałoby przynajmniej pewną racjonalność niefortunnego wystąpienia: że prezydent prowadzi tu jakąś polityczną grę. Rozmówcy Głogowskiego – Karolina Wigura i Olgierd Annusewicz –skłaniali się niestety ku hipotezie, że Andrzej Duda – delikatnie mówiąc – po prostu ma sytuację „mało przemyślaną”, a będąc przekonany o własnej wybitnej inteligencji, nie słucha doradców, podobnie jak czynił to Donald Trump. Co oczywiście świadczy o polityku fatalnie – i widzieliśmy, jak się kończy.

Pamiętając o tym, co się działo przez minione pięć lat, wysunąłbym jeszcze inną hipotezę. Marek Migalski wyraził to elegancko: że prezydent jest „podporządkowany duchowo Kaczyńskiemu”. Nie posługiwałbym się w tym wypadku pojęciem „duchowości” i nazwałbym rzecz po imieniu: Andrzej Duda został przez Jarosława Kaczyńskiego złamany.

Kiedy na początku prezydentury buńczucznie deklarował swoją „niezłomność”, miał z pewnością na myśli, że będzie niezłomnym wykonawcą „dobrej zmiany”. Ale może myślał też, że jako prezydent będzie miał coś do powiedzenia i przejdzie do historii.

Raz spróbował się postawić Kaczyńskiemu i Ziobrze, zgłaszając weto do dwóch ustaw dotyczących sądów – został przez prezesa zręcznie wyprowadzony w pole i jego weto na niewiele się zdało. Postawił się po raz drugi, domagając się dymisji Jacka Kurskiego w zamian za akceptację dwóch miliardów dotacji na propagandę w telewizji publicznej. Tym razem został wręcz okpiony i upokorzony.

Jego ostatnie weto dotyczyło zupełnie nieistotnej kwestii i nikt już nie spodziewa się po nim żadnej niezależności. Zaproszony do TVN24 postanowił więc może przypodobać się Kaczyńskiemu, pokazując swoją „niezłomność”… wobec trudnych pytań stawianych przez dziennikarza?

A może Jarosław Kaczyński powiedział mu wręcz: „Pokaż im swoją siłę”, tak jak wcześniej, przy skandalu z nagrodami dla członków rządu, powiedział Beacie Szydło: „Pokaż pazurki”, by zaraz potem wystawić panią premier do wiatru i w końcu odstawić ją całkiem na boczny tor. W każdym razie Andrzej Duda mógł takie „zagrzewające do boju” polecenie prezesa usłyszeć w swojej głowie.

Powiem, że trochę mi żal tego człowieka. Funkcja prezydenta wyraźnie przerasta jego możliwości, ale też wszedł on z własnej woli w rolę nie do pozazdroszczenia. Jest bowiem marionetką w ręku zimnego, cynicznego gracza. Jarosław Kaczyński od początku bez skrupułów lekceważy, ogrywa i poniża Andrzeja Dudę, robiąc z urzędującego prezydenta wydmuszkę. Cóż, taka wydaje się logika autorytarnego systemu, w którym nie ma miejsca na wyważone partnerstwo i współpracę poszczególnych przedstawicieli władzy, co zakłada nasza demokratyczna konstytucja.

Wesprzyj Więź

System autorytarny, wprowadzany stopniowo i z premedytacją przez Kaczyńskiego, niszczy demokratyczne instytucje i placówki kulturalne, psuje polską duszę. Ale łamie też ludzkie losy. 

Od pięciu lat, odkąd u władzy jest Zjednoczona Prawica, nieustannie przypomina mi się znakomita powieść Eustachego Rylskiego „Blask”, opisująca Polskę pod panowaniem populistycznej dyktatury niejakiego Dona. Polecam jej lekturę. 

Przeczytaj też: Szturm na Kapitol z perspektywy Belwederu

Podziel się

3
4
Wiadomość

Zalecenie udzielone przez A. Dudę niepokornym prokuratorom przypomniało mi rok 1968. W trakcie antysemickiej nagonki, W. Gomułka powiedział, co w tym sensie: otworzymy granicę i komu się nie podoba, będzie mógł wyjechać.

Ach te natrętne skojarzenia… Mnie na ten przykład, Błękitny Marsz Platformy z 2006 r. na którym demokratycznie usposobieni uczestnicy nieśli tekturki z ordynarną przeróbką nazwy partii PiS oraz podnosili do góry , żeby widać było lepiej, reklamówkę ze sprytnie powieszoną na jej sznurku za szyję podobizną ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego (zdjęcia dostępne w sieci) – to skojarzył się , nie powiem z czym…

Najlepiej o tym panu napisał C. Michalski: „niedojrzały emocjonalnie, ograniczony intelektualnie, zakochany w sobie, podporządkowany duchowo Kaczyńskiemu, niesamodzielny politycznie, a jego prezydentura nie jest polityką, lecz autoterapią mająca na celu ukojenie kompleksów”. Tyle w temacie.

Niewielka pomyłka, obaj należą do towarzystwa które nie ma nie przeciwko ośmiogwiazdkowym wezwaniom Frasyniuka czy czy aktywu Rewolucji z W-wy – ” Wy….bywać ! „. Świeżo upieczony Profesor miał duże kłopoty z uzyskaniem stopnia doktora habilitowanego dopóki był powiązany z PiS, ale się podciągnął, zaczął pisać wypracowanka o podłościach kaczyzmu i jego nieudacznikach, no i w końcu udało mu się wkupić w łaski naukowych demokratów.

Za mało w temacie. A. Duda odzyskałby cudownie dojrzałość emocjonalną i nieograniczoność intelektualną, wyleczyłby się z kompleksów i przestał kochać siebie – gdyby pokochał totalnie miłujących demokrację i zaczął stawać dęba przed tymi którzy go forsowali na prezydenta. Skromne pokazówki niezawisłości, dojrzałości itd. to każdy z prezydentów odstawiał , choć różnie to im wychodziło np. Komorowski aż 4 (cztery) razy zawetował a podpisał gładko ponad 930 (ponad dziewięćset trzydzieści ) ustaw i mielibyśmy go nazywać długopisem albo wydmuszką ? Nie. Bo on był niezłomny i basta. —– To trochę więcej, niżby niektórzy chcieli, w temacie.