Jesień 2024, nr 3

Zamów

Nieskończone drogi Opatrzności

Olivier Rabourdin jako brat Christophe w filmie „Ludzie Boga”, reż. Xavier Beauvois, Francja 2010. Fot. Materiały prasowe

Dla człowieka, który narodził się z Ducha, tydzień ekumeniczny, Dzień Judaizmu, Dzień Islamu, Dzień każdego Innego trwają codziennie.

Kościół w Polsce przeżywa dziś już po raz 21. Dzień Islamu.

Słuchaj, jeśli słuchanie jest dla Ciebie możliwe:
Dojść do Niego to opuścić samego siebie.
Cisza: tam jest świat widzenia.
Słowo jest dla nich tylko spojrzeniem

– pisał Muhammad Dżalal-ad-Din, znany jako Rumi (1207-1273), najwybitniejszy poeta perski, teolog i mistyk muzułmański, założyciel zakonu tańczących derwiszów.

A papież Pius XI skierował takie słowa do delegatów apostolskich udających się do Libii: „Nie sadźcie, że udajecie się do niewiernych. Muzułmanie starają się osiągnąć zbawienie. Drogi Opatrzności są nieskończone”.

Przekroczyć nieprzekraczalne

Nie wszyscy się z tym godzą. Redaktor Paweł Lisicki, znany nie od dziś z krytyki Kościoła posoborowego, skrytykował na łamach „Frondy” zarówno Dzień Judaizmu, jak i Dzień Islamu, zarzucając Kościołowi, że są one „przejawami podejścia absolutnie absurdalnego i szkodliwego. To forma krzewienia relatywizmu i indyferentyzmu religijnego”. Trudno odmówić redaktorowi wierności „zasadom i prawu”, ale mam wrażenie, że w świecie religijnym, którego broni, nie ma miejsca na Kogoś Innego – Ducha Świętego, albowiem „wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha” (J 3, 8).

W ostatnią niedzielę podczas nabożeństwa ekumenicznego w kościele św. Mateusza przy parafii ewangelicko-augsburskiej abp Grzegorz Ryś mówił, że poważne traktowanie swoich zasad w Kościele „w sposób właściwy, w posłuszeństwie i poważnie” to „dopiero punkt wyjścia. Nie wystarczy żyć tylko według swoich zasad, nie wystarczy je znać i według nich pieczołowicie postępować. Pan Cię może poprowadzić poza to. Wiara jest poddaniem się Duchowi Świętemu, który jest Duchem każdej zasady, każdego prawa i który prowadzi w sposób suwerenny”.

Arcybiskup mówił to w kontekście ekumenicznym, ale myślę, że miał na myśli każdy rodzaj przekraczania granic w stosunku do drugiego człowieka. W kontekście wczorajszego święta Nawrócenia św. Pawła można sobie pomyśleć: jak po ludzku nieprzekraczalne granice musiał przekroczyć Szaweł, by Jezus, w osobie Ananiasza – pogardzanego chrześcijanina –„położył na niego ręce, aby przejrzał”? Jak po ludzki nieprzekraczalne granice musieli przekroczyć Ananiasz i inni chrześcijanie z Damaszku, by do swoich domów i serc przyjąć Jezusa, który – pomimo ich uprzedzeń i lęku – przyszedł do nich w osobie Szawła? To jest możliwe tylko w Duchu. On jest powiewem miłości, której żadna granica, schemat i lęk nie mogą się oprzeć.

Wsparcie i przebaczenie

Dla człowieka, który narodził się z Ducha, tydzień ekumeniczny, Dzień Judaizmu, Dzień Islamu, Dzień każdego Innego trwa codziennie.

Dla mojej bliskiej znajomej, świeckiej dominikanki, i dla jej męża muzułmanina Dzień Islamu i Dzień Chrześcijaństwa to po prostu wierne trwanie w małżeństwie i wzajemne wspieranie się w drodze do Innego.

Dla braci trapistów z Tibhirine Dzień Islamu trwał przez całą drogę ich powołania do życia w Algierii, pośród i w służbie muzułmańskiej społeczności. W „Domu Islamu” zostali z powodu braterskiej miłości braterskiej do końca swych dni, zdając sobie sprawę z nadchodzącego zagrożenie ze strony islamskiego fundamentalizmu. Dzień Islamu świadomie przeżywali w przygotowywanej przez Ducha Jezusa otwartości na przebaczenie.

Dzień Islamu przeżywa każdego dnia – jako wyraźny świadek tego przebaczenie oprawcom – prawie 97-letni Jean-Pierre Schumacher, brat z Tibhirine, który ukrył się i przeżył napad na klasztor w 1995 r.

Nawrócenie z Ducha jest czymś nieskończonym, bo dotyczy Nieskończonego – Miłości, która nie ustaje (por. 1 Kor 13, 8) i za każdym razem jest inne, bo dotyczy zawsze Innego. „Męczeństwo miłości”, które jest pierwotne w stosunku do męczeństwa z wiary, obejmuje i przyjmuje każdego – tak jak na Ostatniej Wieczerzy – także „innego” z powody zdrady i zaparcia.

„Męczeństwo miłości obejmuje przebaczenie. To jest dar doskonały, dar złożony przez Boga bez zastrzeżeń. Tak bardzo, że umycie nóg, podzielenie się chlebem, danie swojej śmierci i przebaczenie to wszystko stanowi jedno i jest dla wszystkich: «Dla was i dla wielu, na odpuszczenie grzechów»” – mówił w Wielki Czwartek, 31 marca 1994, bł. Christian de Chergé, opat trapistów w Tibhirine. A swoim przejmującym testamencie „Myśl o pożegnaniu” pod datą 1 stycznia 1994 roku notował: „Moje życie nie ma większej wartości niż życie kogokolwiek innego. Nie jest też warte mniej niż którekolwiek inne”.

Jean-Pierre Schumacher
Brat Jean-Pierre Schumacher, ostatni mnich z Tibhirine, w filmie „Siedmiu braci na wieczność”

Temat Innego będzie do niego wracał jeszcze kilka razy przed męczeńską śmiercią, którą solidarnie przyjmie z braćmi w klasztorze, z powodu solidarności z braćmi muzułmanami w wiosce i nie przeciwko temu innemu, który przyjdzie odebrać mu życie: „I Ciebie też, przyjacielu ostatniej minuty, który nie będziesz wiedział, co czynisz. Tak, również i Ciebie włączam w to moje dziękuję – w moje z Bogiem!, które widzę także w Twojej twarzy. Oby było nam dane spotkać się jak szczęśliwym łotrom w raju, jeśli tak zechce Bóg nasz wspólny Ojciec. Amen! Insza Allach!” (cały testament tutaj)

„Inny mnie dotyczy, inność to moja nadzieja”

Przywołajmy dłuższy fragment kazania brata Christiana na II Niedzielę Adwentu 10 grudnia 1995 r. „Inny mnie dotyczy. Właśnie jako inny, obcy, muzułmanin, jest moim bratem. Jego odmienność ma sens dla mnie w tym, czym jestem. Nadaje gęstość naszej relacji, a także naszemu wspólnemu poszukiwaniu jedności w Bogu. Zachęcajmy się nawzajem… Kiedy Bóg razem zawoła nas do siebie, wyjaśni wam powód różnic między wami, mówi Koran (5, 48). A Ewangelia wkłada w usta Jezusa słowa, dobitnie podkreślające, że Duch Święty wszystko wam wyjaśni! Trzeba powrócić więc do gościnności jako do benedyktyńskiej stałej wartości, mającej wiele oddźwięków w społeczeństwie muzułmańskim we wszystkich swoich postaciach. «Ty jestem Innym, którego wyczekujemy»” – mówił przyszły błogosławiony.

I dalej: „Obsesyjna myśl o «wyczekiwanym Innym» powraca na kartkach całego Pisma. Wpisuje się między wierszami w bieg życia każdego życia przeplatającymi się spotkaniami i oczekiwaniem. Inny, całkiem inny, ofiarowuje nam się jako możliwy towarzysz ludzkiej przygody, jako ujmujący przyjaciel, jako brat, którego brak odczuwaliśmy, mogący dzielić się z nami chlebem i solą na drodze życia. Inny, całkiem inny, jawi się jako obcy, którego podobieństwo często okazuje się zwodnicze. Zwodziciele wszak jest skłonny widzieć nas innymi niż on, a więc poważnie wypaczyć, zniekształcić. Niekiedy inny przychodzi wręcz jako przeciwnik gotów zakwestionować sens naszej obecności w naszych ostatnich okopach”.

Brat Christian przekonywał, że „tam więc, gdzie nie ma wzajemnego poszanowania tego, czym każdy jest, grozi konflikt tożsamości, występuję ryzyko, że zdeformujemy innego, pozwolimy, żeby nas wchłonął, że zniszczymy go albo sami zostaniemy zniszczeni”. „Szybko zrobiliśmy baranka z wilka i odwrotnie! Zarówno jednak w niesłychanym bogactwie stworzenia, jak też w różnorodności występującej pośród samych ludzi, Bóg dobrze nas przygotował na przyjęcie inności. Wpisuje się ona w naszą naturę jako niezbywalny składnik każdej miłości. Jeszcze bardziej jest to prawdą, kiedy miłość ta jest wyrażana i przeżywana na obraz Tego, od którego pochodzi. Niezgłębiona tajemnica Boga Jedynego-w-Trzech, gdzie Duch nieustannie tworzy różnicę, najpierw między Ojcem a Synem, potem między bliskimi, a wreszcie między różnymi pośród nas” – zaznaczał.

Dla mojej bliskiej znajomej, świeckiej dominikanki, i dla jej męża muzułmanina Dzień Islamu i Dzień Chrześcijaństwa to po prostu wierne trwanie w małżeństwie i wzajemne wspieranie się w drodze do Innego

o. Maciej Biskup

Udostępnij tekst

I jeszcze: „Wraz z Nim [Chrystusem] wstaje nowy świat, zapowiadany przez Izajasza, w którym inność już nie będzie się narzucać jako coś, co rodzi niezgodę i wojnę. Możliwa jest harmonia w tym świecie zwierząt, w którym człowiek wydaje się kimś więcej ze swoimi nienawiściami i lękami, do jakich jest zdolny. Prorocza wizja świata, w którym wilk i baranek wiodą wspólne życie, krowa i niedźwiedzica chodzą na to samo pastwisko… Nie jest to bynajmniej świat zróżnicowany: żmija pozostaje żmiją, a niemowę bawi się w gnieździe kobry, ale samo nie próbuje tam zamieszkać ani pozbawić kobry jej mieszkania. Coś tam się zmieniło w porządku relacji; nawet to, co uległo zranieniu we wzajemnych stosunkach, a co nazywa się złem we wszystkich jego postaciach.

Nawrócenie, o jaki zabiega Jan Chrzciciel u progi nowej ery, wyraźnie zapowiada jako inność, którą należy respektować i wprowadzać w życie. Jan Chrzciciel sam służy za przykład: zmienia miejsce, szatę, pożywienie… I przychodzą do niego tłumy, przemieszane wszelkie kategorie ludzi; nawet faryzeusze i sadyceusze, zaprzysięgli wrogowie, wszyscy pojawiają się razem. Jan gwałtownie ich krytykuje. Ta koalicja rzekomych «dzieci Abrahama» jest wymuszona. Czyż to nie między sobą, w łączących ich relacjach nie powinni wydawać «owoców nawrócenia»? Chodzi przede wszystkim o wielką przemianę wewnętrzną, która zdołałaby przywrócić ich oczywistym i uzasadnionym różnicom sens miłości i jej wielokształtnego bogactwa, sens otwartej komunii, przez przyciąganie przeciwieństw i komplementarność darów, jako otrzymał każdy człowiek.

A wtedy pojawi się owo przygarnianie siebie nawzajem, w którym św. Paweł widzi znamię świata zapoczątkowanego przez Jezusa Chrystus: Żydzi i poganie, wszystkie dzieci Abrahama, wszyscy już mogą znaleźć swoje miejsce w koncercie języków i narodów, wybrzmiewającym «zgodnie, jednymi ustami», na chwałę Jedynego Pana”.

„Przed tym rajem, opisanym w proroczych obrazach Izajasza, przed ostatecznym zaprowadzeniem niebieskiego królestwa, które nadchodzi i w którym wreszcie zrozumiemy wszystkie «dlaczego?» dotyczące różnic występujących między nami (zob. Koran 5, 48), oto nastaje czas wyczekiwania Innego. A przede wszystkim jest to czas miłosierdzia. Mamy go przyjmować z wdzięcznością od CAŁKIEM INNEGO, jako mroczni świadkowie tej inności, którą wprowadza Chrystus, przychodząc na ten świat – «światłość w naszych ciemnościach». Duch «mądrości i rozumu, rady i męstwa, wiedzy i bojaźni Pańskiej» [Iz 11, 2] przewodzi tej właśnie różnicy, ku której kieruje wszystkie różnice innych i moją własną różnicę – w oczekiwaniu INNEGO: INNOŚĆ TO MOJA NADZIEJA! Tak, Panie, Ty prawdziwie jesteś inny, niż się spodziewamy!” – mówił bł. Christian de Chergé.

Wesprzyj Więź

O dniu, powstań!
Lśnij swoim blaskiem, atomy tańczą
Dzięki Niemu wszechświat tańczy
Ogarnięty ekstazą, wolny od ciała i umysłu
Szepnę Ci do ucha gdzie ich taniec je prowadzi.
Wszystkie atomy w powietrzu i na pustyni tańczą
Zdezorientowane i pijane w promieniu słońca,
Wydają się być szalone.
Wszystkie te atomy nie są odmienne od tego czym my jesteśmy
Szczęśliwi lub przygnębieni
Zakłopotani i oszołomieni.
My wszyscy jesteśmy istotami w promieniu
ŚWIATŁA Błogosławionego
Nic więcej nie można dodać

– z poezji sufickiej, z filmu Bab’Aziz o pustyni, duszy, człowieku, poszukiwaniach – w duchu sufickim.

Tekst ukazał się na Facebooku. Tytuł i śródtytuły od redakcji

Podziel się

7
Wiadomość