Przykład Irlandii pokazuje, do czego prowadzi pomysł, by społeczeństwo i państwo egzekwowały restrykcyjne zasady moralne, by przemocą uzdrawiać moralność, by walczyć z grzechem metodami administracyjnymi – wstrząsający raport irlandzkiego rządu komentuje Tomasz Terlikowski na łamach Deon.pl.
Irlandzki rząd opublikował raport dotyczący zaniedbań i nadużyć wobec podopiecznych tzw. domów matki i dziecka. Chodzi o 18 prowadzonych przez Kościół katolicki w Irlandii placówek opiekuńczych. Dokument powstał po trwającym pięć lat dochodzeniu powołanej przez rząd komisji śledczej. Zbadała ona działalność tych ośrodków w latach 1922-1998. W tym czasie żyło tam 56 tys. samotnych matek i 57 tys. dzieci, około 9 tys. dzieci zmarło.
Ujawnione zaniedbania potępił metropolita Tuam abp Michael Neary. – Pokornie uznaję i proszę o wybaczenie za słabość Kościoła oraz za ból i cierpienia, jakich doznały matki i ich dzieci w tych placówkach – powiedział. Zapewnił też, że irlandzki Kościół, który „nie dopełnił swojej odpowiedzialności za miłość i troskę wobec osób tak bardzo bezbronnych”, dołoży teraz starań, aby ujawnić „całą prawdę o działalności” tych placówek.
Sprawę komentuje na łamach portalu Deon Tomasz Terlikowski. Jego zdaniem „to, co z raportu wynika, podnosi włosy na głowie i mrozi krew w żyłach, a także – co może istotniejsze – napełnia głębokim wstydem”.
„Sześć lat badań, trzy tysiące stron jego wyników ukazują bowiem skrywaną (ale wcale nie tak bardzo) systemową przemoc wobec kobiet i dzieci, która motywowana była – a jakże – religią, moralnością i społecznym zdrowiem. Kobiety, które zaszły w nieślubną ciążę (niekoniecznie z powodu romansu, ale także z powodu gwałtu), były zazwyczaj kierowane do jednego z zakonnych ośrodków, i tam – po niekiedy przyspieszanych porodach (a robiono to na przykład łamiąc rodzącej miednicę) – odbierano im dzieci, by przekazać je do adopcji” – opisuje Terlikowski.
Okrutne traktowanie w katolickich ośrodkach kobiet, porody i odebranie dzieci to tylko – stwierdza publicysta – „jeden z elementów wielkiego aktu oskarżenia, jaki został właśnie opublikowany przez irlandzkie władze. Dalej wcale nie było lepiej. Bieda, głód, ale także lekceważenie dobra dzieci, powodowały, że w ośrodkach tych śmiertelność niemowląt była zdecydowanie wyższa niż statystyczna. Umierało piętnaście procent z nich, ogromną większość chowano w bezimiennych grobach”.
Terlikowski zastrzega, że to, co opisuje raport, nie było w Irlandii tajemnicą. „Rodziny same wysyłały (wypędzały) kobiety do tych ośrodków, społeczności o nich wiedziały, i nie było tajemnicą, że te dzieci nie wracają z matkami do domów (nie miały zresztą wracać, żeby nie kalać katolickich społeczności), i że są oddawane do adopcji. Nie były również tajemnicą pełne przemocy metody działania. Katolickie zakonnice miały przecież kapelanów, a kobiety opowiadały o tym, co działo się w ośrodkach. Wiedziało o tym również państwo, które ośrodki finansowało. To była wiedza powszechna i powszechnie akceptowano model utrzymywania «czystości moralnej»” – zaznacza.
„Wszystko, co piszę, nie jest atakiem na religię czy katolicyzm. Mam świadomość, że choć w Republice Irlandii wszystko to działo się pod płaszczykiem katolicyzmu, to w sąsiedniej Irlandii Północnej istniały takie same protestanckie ośrodki, a w Skandynawii w tym samym czasie odbierano samotnym matkom dzieci, a kobiety sterylizowano w imię lewicowych pomysłów na uzdrowienie społeczeństwa. Jeśli coś chcę przez ten opis pokazać, to raczej do czego prowadzi pomysł na to, by społeczeństwo i państwo egzekwowało restrykcyjne zasady moralne, by przemocą – bez miłosierdzia i miłości – uzdrawiać moralność, by wreszcie walczyć z grzechem metodami administracyjnymi. To zawsze – a przekonali się o tym choćby Amerykanie, wprowadzając prohibicję – musi się źle skończyć” – czytamy.
Publicysta zwraca uwagę na jeszcze jeden element, istotny „w perspektywie wiary”. „To, co działo się w Irlandii, było usprawiedliwiane głęboką pobożnością i wiarą. Twórcy tego systemu byli przekonani, że ratują w ten sposób rodzinę, umacniają czystość młodzieży, ratują dzieci, umacniają społeczny wymiar wiary. Wszyscy uczestnicy tego procederu byli przekonani, że to, co robią, robią dla dobra Irlandii, Kościoła, a także dla zbawienia tych kobiet i ich dzieci” – pisze.
Zdaniem Terlikowskiego „fałszem było także przekonanie, że gdy wyeliminuje się «jawnogrzesznice» (bo jawnogrzeszników specjalnie nie ścigano), to oczyści się społeczność i uda się zrealizować piękną utopię katolickiej republiki”. „Nie udało się. Irlandzki Kościół jest w zgliszczach, a my możemy i powinniśmy się na jego przykładzie uczyć, że Ewangelia jest Dobrą Nowiną, że walka z grzechem nie może prowadzić do zwalczania grzeszników, że budowanie społeczeństwa «moralnie czystych» prowadzi do przemocy i krzywdy i rodzi gigantyczną traumę” – stwierdza dziennikarz.
DJ