Profesor Namysłowska deklaruje katolicyzm i osobiste przywiązanie do Kościoła. Jednocześnie odważnie staje po stronie tych, których dotyka odrzucenie społeczne, kontestuje uproszczone i nietrafne rozumienie pojęcia gender, podkreśla, że „edukacja seksualna jest w szkole bezwzględnie konieczna”, a „wybór, wolność i tożsamość” osoby homoseksualnej wymaga poszanowania.
Od psychoterapeuty, a w szczególności od terapeuty rodzinnego, którym jestem, wymaga się neutralności. Ale jak mam być neutralnym, kiedy chcę podzielić się refleksjami na temat książki, której główną autorkę i zarazem bohaterkę znam od dziesięcioleci? Irena Namysłowska przez ten czas była dla mnie nauczycielką, mentorką, okresami także superwizorką.
Ryzykując stronniczość zacznę zatem od tego, że w moim przekonaniu książkowa rozmowa „Od rodziny nie można uciec” jest niezwykle cenną pozycją wydawniczą. Jej wartość upatruję w połączeniu i przeplataniu się kilku wątków: opowieści o tym, czym była niegdyś i czym jest dzisiaj terapia rodzin; osobistych zwierzeń i frapujących anegdot z życia trojga rozmówców – z prof. Namysłowską rozmawiają redaktorzy „Więzi”: Cezary Gawryś i Katarzyna Jabłońska – oraz niebanalnych rozważań na temat dzisiejszego świata.
Czytelnik książki pogłębi rozumienie siebie w swojej własnej rodzinie
Z fragmentów na temat terapii rodzin możemy dowiedzieć się wiele o historii tej formy psychoterapii. Dla czytelników, którzy dotąd się z nią nie zetknęli, będzie to zarazem zaproszenie do refleksji nad własnym życiem rodzinnym, nad swoją rolą w systemie, nad wpływem wydarzeń z poprzednich pokoleń na dzisiejsze rodzinne troski, wyzwania i zasoby.
Jak być rodzicem? Jak rozumieć problemy, z jakimi zmaga się nastolatek? Jak bolesne wydarzenia z przeszłości są w sposób skryty, a jednocześnie silny obecne w codzienności? Jak przeżyć żałobę? Czym dla rodziny jest rozwód? Jaka jest rola babci i dziadka w rodzinie? Te i inne ważne, często uniwersalne tematy są w książce wnikliwie omawiane.
I chociaż wielokrotnie pada zastrzeżenie, że wszelkie uogólnienia pozostają ryzykowne, to można być pewnym, że odbiorca książki – wczytując się w epizody z przytaczanych terapii lub własnego życia rozmówców – pogłębi rozumienie siebie w swojej własnej rodzinie. A, skoro – jak wynika z tytułu – „od rodziny nie można uciec”, to można być również pewnym, że każdy z nas znajdzie tu tematy, które go osobiście dotyczą.
Poza tym w rozmowie z prof. Namysłowską nie padają żadne skomplikowane terminy, nie pojawia się żargon zawodowy. To sprawia, że złożone i subtelne zjawiska z życia rodzinnego stają się dla czytelnika bardziej zrozumiałe.
Idźmy dalej. Wnikliwy opis tych zjawisk to drugi powód, dla którego krąg czytelników może być poszerzony o tych psychoterapeutów, którzy dotąd nie zajmowali się terapią rodzin, a gwałtownie zwiększający się popyt na tę formę pomocy sprawia, że mieliby ochotę podjąć się takich zadań.
Jest znamienne, że prof. Namysłowska przedstawia kalejdoskop różnych szkół terapeutycznych w charakterystyczny dla siebie sposób: z otwartością i życzliwością (nawet wobec tych podejść, do których pozostaje sceptyczna). Opisuje systemowe podejście do terapii rodzin, odwołuje się do psychoanalizy, do teorii więzi, do konstrukcjonizmu społecznego i terapii narracyjnej.
Jednocześnie nawiązuje do ponowoczesnego sceptycyzmu co do możliwości dotarcia do jednoznacznych prawd na temat rodziny. Wskazuje przy tym, że w psychoterapii i zawodowym rozwoju terapeuty kluczową rolę odgrywa szanowanie cudzych poglądów oraz dialog.
I właśnie dzięki temu psychoterapeucie czytającemu o kolejnych fazach życia rodzinnego i o kolejnych szkołach terapeutycznych nie grozi pułapka jednostronności czy dogmatyzmu. A sama książkowa rozmowa może być dla psychoterapeutów świetnym wstępem do uczenia się terapii rodzin. Nie pojawiają się wprawdzie przypisy dolne z odniesieniami bibliograficznymi, ale zainteresowani nie będą mieli trudności w dotarciu do źródeł. Sam będę tę pozycję zalecał studentom prowadzonych przeze mnie kursów.
Przeczytanie „Od rodziny nie można uciec” będę zalecał studentom prowadzonych przeze mnie kursów
Ale jest jeszcze jeden czytelnik, którego ta książka może zaciekawić. To ktoś, kogo zainteresują rozważania o sensie życia, o wartości miłości i wolności, o dylematach egzystencjalnych. Profesor, opisując kolejne etapy swojego rozwoju zawodowego, zwierza się z wielu wątków osobistych i dotyczących jej rodziny (poczynając od wyjaśnienia, dlaczego ma na imię Irena). Jest tam mowa o związkach między dramatycznymi wydarzeniami z życia jej przodków a jej własną drogą życiową, o spotkaniach, które ją formowały jako człowieka i jako psychoterapeutkę.
Znamienne, że w rozdziale „Przygoda życia, które jeszcze trwa” Namysłowska wielokrotnie odwołuje się do swojego wieku i wielu przeżytych lat, a jednocześnie jej refleksje cechuje nastrój osoby młodej duchem, otwartej na świat, zaciekawionej współczesnością. Dzięki temu pozostawia czytelnika w zadumie nad przemijaniem i nad dramatycznym pytaniem: jak myśleć o śmierci i jak przeżywać perspektywę własnej śmierci?
W „Od rodziny nie można uciec” jest jeszcze jeden wymiar, równie poruszający co pozostałe, a niejednego z nas nurtujący na co dzień. To rozmowa o pononowczesnym świecie i obecnych w tym świecie pytaniach, ważnych także dla psychoterapeutów. Czym jest nieheteronormatywność? Czy pary jednopłciowe mogą być dobrymi rodzicami? Jak należy rozumieć pojęcie gender?
Autorka deklaruje katolicyzm, podkreśla znaczenie myśli Jana Pawła II dla jej życia duchowego, osobiste przywiązanie do Kościoła. Jednocześnie odważnie staje po stronie tych, których dotyka odrzucenie społeczne, kontestuje uproszczone i nietrafne rozumienie pojęcia gender, podkreśla, że „edukacja seksualna jest w szkole bezwzględnie konieczna”, a „wybór, wolność i tożsamość” osoby homoseksualnej wymaga poszanowania.
I zaznacza, jak ważne jest, a w dyskusjach publicznych – niedoceniane, rozróżnienie między orientacją i zachowaniami homoseksualnymi a pedofilią, która pozostaje zaburzeniem, a jednocześnie przestępstwem i tragedią dla ofiar tych czynów.
Warto również nadmienić, że bezcenny wpływ na ostateczną postać tej książki mają rozmówcy prof. Namysłowskiej. Cezary Gawryś – dziennikarz, a zarazem uczestnik szkolenia z podstaw terapii systemowej – oraz Katarzyna Jabłońska – publicystka i krytyk filmowy – nie tylko zadają wnikliwe pytania, ale także aktywnie uczestniczą w rozmowie, dzielą się swoimi przemyśleniami, a czasem wręcz zapraszają do nieomal terapeutycznych interpretacji i komentarzy na tematy osobiste dotyczące każdego z rozmówców.
Biblioteka „Więzi” wydała książkę o rodzinnej więzi. Od tej książki naprawdę nie można uciec.
Przeczytaj też: W każdej rodzinie istnieje „książka rachunkowa”
Papież Franciszek sprzeciwia się ideologii gender. Ja wskazałam, że opisywana w komentowanym tekście osoba jej sprzyja. Czy dlatego nie zamieszczono mojego komentarza, Redakcjo? Z tego co mówi papież zamieszczacie to, co jest dla Was wygodne. Tego, co mówi Franciszek i jest dla Was niewygodne, nie zamieszczacie. To się nazywa manipulowanie czytelnikiem. Wstydźcie się!
Szanowna Pani, komentarz został usunięty, ponieważ napisała Pani, że edukacja seksualna jest pedofilią. Komentarze na Więź.pl są moderowane w trosce o jakość dyskusji pod tekstami. Pozdrawiamy
Szanowna Redakcjo! Jeżeli ktoś wybiera opcję gender i mówi przy tym o edukacji seksualnej dzieci, to czytelnik ma prawo się domyślać, że ta osoba popiera edukację seksualną w stylu gender, która jest szkodliwa dla dzieci i je niszczy. I to nie o jakość w dyskusji tutaj chodzi a o przemycanie (w sposób zawoalowany) treści, które nie mają nic wspólnego z nauką Chrystusa. Ufam, że większość czytelników jest inteligentna i potrafi to zauważyć nawet bez mojego komentarza, który został usunięty, bo był nie „po linii”. Przypominam Wam, że agresywne komentarze aborcjonistek zamieszczaliście.
No jeżeli p. Maria rzeczywiście umieściła w swoim komentarzu porównanie edukacji seksualnej do pedofilii to dziękuję za usunięcie tego komentarza. Jako ofiara pedofilii bardzo byłabym potrzebowałam edukacji seksualnej, gdy byłam jeszcze dzieckiem. I jestem przekonana, że ona dałaby mi przynajmniej wiedzę, że to jest złem. Złem nie moim, ale oprawcy. Zaoszczędziłoby mi to lat terapii.
Popieram komentarz Pani Matyldy.
Ja również doświadczyłam nadużyć seksualnych w dzieciństwie, a ponieważ byłam wychowywana w rodzinie patriarchalnej, edukacja o rolach kulturowych płci również bardzo by mi wówczas pomogła. Uważam, że jedną z przyczyn, z powodu których zostałam wykorzystana, był patriarchalny model mojej rodziny.