Jesień 2024, nr 3

Zamów

Większe oczekiwania i mniejsza wydolność systemu, czyli dlaczego uczniowie uciekają do szkół prywatnych

Fot. Alexandra Koch / Pixabay

Publiczna edukacja zawiodła w czasie pandemii, rodzice to widzą i coraz częściej wybierają szkoły niepubliczne – taką diagnozę w „Kulturze Liberalnej” stawia Jarosław Pytlak, dyrektor jednej z warszawskich szkół.

Pandemia koronawirusa i związane z nią obostrzenia o 180 stopni zmieniły codzienne funkcjonowanie szkół w całej Polsce. Od wiosny 2020 roku uczniowie wrócili fizycznie do placówek edukacyjnych tylko na półtora miesiąca – w pierwszym tygodniu nowego roku szkolnego. Zdaniem Jarosława Pytlaka, dyrektora Szkoły Podstawowej nr 24 Społecznego Towarzystwa Oświatowego w Warszawie, państwo nie zdało egzaminu z przygotowania do nauczania w specjalnych warunkach, nie podjęło „żadnych działań systemowych, które mogłyby usprawnić edukację podczas pandemii”, zaś wśród pedagogów „panuje powszechne poczucie opuszczenia przez rząd”.

– Na pewno jest poczucie, że władza lekceważy nauczycieli i – tak naprawdę – uczniów też. Pandemia tylko to spotęgowała – podkreśla Pytlak w rozmowie Jakuba Bodzionego na łamach „Kultury Liberalnej”.

Jako największy błąd ostatnich latach w edukacji wskazuje reformę Anny Zalewskiej, która doprowadziła do likwidacji gimnazjów i zbiegu dwóch roczników w szkołach średnich. – Po 15 latach od wprowadzenia reformy Handkego był dobry moment na jej podsumowanie i racjonalną dyskusję z udziałem społeczeństwa i specjalistów. Tymczasem oni zdecydowali to zrobić po swojemu, kompletnie ignorując, co udało się wypracować przez cały ten okres – komentuje dyrektor warszawskiej szkoły. 

W rezultacie problemów w państwowych szkołach, w ocenie Pytlaka, coraz więcej rodziców wybiera niepubliczne placówki. – Nasi rządzący, powtarzając frazesy o silnym państwie, kompletnie ignorują fakt, że to hasło powinno oznaczać sprawne usługi publiczne – stwierdza. – Boom na szkoły niepubliczne zaczął się już w 2006 roku, kiedy ministrem został Roman Giertych. On jako pierwszy solidnie nastraszył rodziców przemocą w szkołach, nieudolnie próbując zaradzić temu choćby pomysłem wprowadzenia mundurków – dodaje.

Zwraca uwagę, że od tego momentu ucieczka z publicznego systemu edukacji jest coraz większa. – To naturalna konsekwencja tego, że oczekiwania ludzi wobec systemu edukacji są coraz większe, a jego wydolność, dzięki działaniom kolejnych rządów, maleje. Państwo zawodzi, więc obywatele, których na to stać, kupują alternatywę na rynku – ocenia Pytlak.

Według najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego z lutego 2020 roku, w całej Polsce jest 1584 szkół podstawowych niepublicznych z uprawnieniami placówki publicznej. Uczęszczało do nich ponad 139 tys. dzieci, uczonych przez ponad 20 tys. pedagogów.

Dla porównania – pięć lat wcześniej niepublicznych szkół podstawowych było 1084 i uczyło się w nich 78 tys. dzieci, nad którymi opiekowało się 9 tys. nauczycieli. Widać zatem ogromny wzrost zainteresowania prywatnymi placówkami w ostatnich latach.

Wesprzyj Więź

Nauczanie zdalne w szkołach będzie obowiązywać co najmniej do 17 stycznia 2021 roku, kiedy zakończą się ogólnopolskie dwutygodniowe ferie zimowe. Przemysław Czarnek, minister edukacji i nauki, we wtorek w radiowej Jedynce podkreślił, że dzienna średnia liczba nowych zakażeń wirusem SARS-CoV-2 poniżej 10 tys. może spowodować powrót do stacjonarnego nauczania w klasach I-III szkół podstawowych.

Przeczytaj także: Jeśli cały czas żyje się w napięciu, trudniej zapewnić dziecku dobrą edukację

PTD    

Podziel się

1
2
Wiadomość