Zima 2024, nr 4

Zamów

Byli członkowie Kolegium i Rady IPN bronią Mirosława Chojeckiego

Mirosław Chojecki na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Żydowskie Motywy. Warszawa, kwiecień 2012. Fot. Żydowskie Motywy / Jewish Motifs IFF

Instytut Pamięci Narodowej odmawia przyznania statusu pokrzywdzonego legendzie opozycji demokratycznej w PRL Mirosławowi Chojeckiemu. Dziś powstał w tej sprawie list otwarty.

Mirosław Chojecki potrzebuje dokumentu z IPN do otrzymania statusu działacza opozycji antykomunistycznej i związanych z tym uprawnień.

IPN argumentuje swoją odmowę tym, że zachowało się zobowiązanie Chojeckiego do zachowania tajemnicy państwowej i jego deklaracja, że będzie informował SB o „faktach szkodliwych dla PRL”.

W obronie dawnego opozycjonisty stanęli byli członkowie Kolegium i Rady IPN: prof. dr hab. Andrzej Chojnowski, prof. dr hab. Antoni Dudek, prof. dr hab. Andrzej Friszke, dr Andrzej Grajewski, prof. dr hab. Grzegorz Motyka i prof. dr hab. Andrzej Paczkowski.

W liście otwartym opublikowanym w „Rzeczpospolitej” piszą: „Niżej podpisani znamy Mirosława Chojeckiego od wielu lat, niektórzy z nas z nim współpracowali w latach 70. i 80. mając świadomość, że jest on jednym z najważniejszych działaczy Komitetu Obrony Robotników, założycielem Niezależnej Oficyny Wydawniczej, od 1980 r. działaczem «Solidarności», od 1982 roku do 1989 jednym z przywódców emigracji «Solidarnościowej» wspomagającym podziemie w kraju sprzętem technicznym do powielania”.

Odmowę uznania „oczywistych zasług” Chojeckiego dla ruchu wolnościowego w Polsce sygnatariusze listu uważają za „zdumiewającą”.

Przytaczają „Komunikat” Komitetu Obrony Robotników nr 3 z 30 października 1976 r.: „dnia 30 września zatrzymano w Radomiu Mirosława Chojeckiego, pracownika naukowego Instytutu Badań Jądrowych. W czasie przetrzymywania go w areszcie przybył do Radomia nocą z Warszawy pracownik IBJ i – jak się okazało Służby Bezpieczeństwa, nazwiskiem Skoczylas. W związku z tematyką prac naukowych prowadzonych przez M. Chojeckiego, które stanowią tajemnicę państwową, Chojecki został zmuszony do podpisania oświadczenia, w którym zobowiązał się do informowania Skoczylasa o wszystkim, co mogłoby być szkodliwe dla PRL z punktu widzenia kontrwywiadu. Jednocześnie funkcjonariusze SB grozili Chojeckiemu wyrzuceniem z pracy. 21 października 1976 Chojeckiego usunięto z pracy w trybie natychmiastowym; bezpośrednio po wręczeniu wypowiedzenia został on zatrzymany przez dwóch pracowników SB, a następnie przesłuchiwany przez 13 godzin w Komendzie MO Żoliborz i Komendzie Stołecznej MO. Podczas prób przesłuchania starano się skłonić go do współpracy z SB, a po odmowie szantażowano, twierdząc, że zgodę na to już wyraził podpisując w Radomiu wspomniane oświadczenie”.

Historycy przypominają, że w Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej zachowały się materiały dotyczące tej sprawy, raport kaprala MO o zatrzymaniu Chojeckiego oraz „obszerna notatka służbowa” pracowników SB dotycząca tego zdarzenia.

„Oficerowie ci zaznaczają, że Chojeckiego doprowadzono z aresztu, przedstawili mu się jako pracownicy kontrwywiadu. W czasie przesłuchania Chojecki przyznał, że przyjechał do Radomia, by pomóc osobom poszkodowanym w zajściach 25 czerwca, odmówił jednak odpowiedzi na pytanie, kto go przysłał. Stwierdził jednak, że nie pierwszy raz przyjeżdża z pomocą dla poszkodowanych i zbiera od nich wiadomości o przebiegu wydarzeń. Nie ukrywał związków z powstałym kilka dni wcześniej Komitetem Obrony Robotników” – czytamy.

W konsekwencji rozmowy – relacjonują autorzy listu – Chojecki podpisał oświadczenie, które teraz wywołało odmowę IPN: „Ja, niżej podpisany, zobowiązuję się zachować w tajemnicy kontakt z pracownikami kontrwywiadu PRL oraz tematykę prowadzonych rozmów. Ponadto będę informował o faktach szkodliwych dla PRL w pracy kontrwywiadowczej”.

Chojecki – przypominają historycy – „spotkał się z adwokat Anielą Steinsbergową, członkiem KOR, opowiedział o przesłuchaniu w Radomiu, o zobowiązaniu go do zachowania tajemnicy o treści przesłuchania i o próbie nakłonienia go do współpracy”. W tym czasie jeden z oficerów SB wnioskował do przełożonych „o wyrażenie zgody na zatwierdzenie Chojeckiego jako tajnego współpracownika”. Drugi natomiast stwierdzał, że „z próby pozyskania nie należy rezygnować, potrzebna jest jednak rozmowa, która doprowadzi «do właściwego stanu faktu współpracy»”. Telefonował nawet w tym czasie do opozycjonisty, ale ten odmówił spotkania.

Chojecki – dowiadujemy się dalej – złożył skargę do Prokuratury Generalnej, w której „opisał zatrzymanie 30 września w Radomiu przez cywilnych funkcjonariuszy MO, i ponowne zatrzymanie 1 października, a także rewizję przeprowadzoną w jego mieszkaniu”. Tego samego dnia został zwolniony z pracy w Instytucie Badań Jądrowych.

Do 14-godzinnego przesłuchania Chojeckiego w Komendzie Dzielnicowej MO na Żoliborzu doszło 22 października. W tej trakcie – jak raportowali esbecy – „nie podjął on tematu, odpowiadając na stawiane pytania odpowiedzi” oraz nie podjął „próby wciągnięcia go w dyskusję odnośnie celów działania jego i jego mocodawców”.

„Na tym kończyła się próba pozyskania Mirosława Chojeckiego do współpracy. W żadnym z dokumentów nie był on uznany za pozyskanego tajnego współpracownika lub inne źródło informacji” – piszą autorzy listu otwartego, dodając, że tydzień później wszyscy współpracownicy KOR-u dowiedzieli się z „Komunikatu” o próbie pozyskania przez SB Chojeckiego, co „przecinało możliwość dalszych indagacji”.

Wesprzyj Więź

„Jak wynika z akt zachowanych w IPN nigdy więcej prób pozyskania Chojeckiego już nie podejmowano” – czytamy. „Był on natomiast objęty śledztwem prowadzonym przeciw członkom KOR, wielokrotnie zatrzymywany, wreszcie aresztowany w maju 1977 r. jako współorganizator wystąpień po śmierci Stanisława Pyjasa i objęty przygotowaniami do postawienia przed sądem. Zwolniony w wyniku amnestii wraz z innymi aresztowanymi w następnych miesiącach i latach zorganizował Niezależną Oficynę Wydawniczą – niecenzurowane wydawnictwo pism i książek, pierwsze takie w całym bloku komunistycznym. Za tą działalność był wiele razy zatrzymywany na 48 godzin, a w 1980 r. przesiedział 3 miesiące w więzieniu” – wyliczają historycy.

I stwierdzają: „Ignorowanie tych faktów, dowodzących nieprzeciętnej skali aktywności i odwagi Mirosława Chojeckiego, i przedkładanie ponad nią incydentu, który miał miejsce w październiku 1976 r., ale nie miał nigdy charakteru nawiązania współpracy, uważamy za głęboko krzywdzące i niezgodne z zasadami, jakimi miał się kierować Instytut Pamięci Narodowej”.

DJ

Podziel się

5
1
Wiadomość