Jesień 2024, nr 3

Zamów

O. Giertych: Prawo karne nie jest prostą kalką prawa moralnego

Wojciech Giertych OP podczas rekolekcji dla biskupów 19 listopada 2019 r. na Jasnej Górze. Fot. episkopat.pl

Katolik zaangażowany w życie polityczne ma starać się realizować to, co w danej sytuacji jest możliwe, a nie zamykać się w ideologicznej twierdzy – pisze o. Wojciech Giertych, teolog Domu Papieskiego, w zimowej „Więzi”.

Tekst „Kompromis prawny to nie kompromis etyczny” o. Wojciecha Giertycha, dominikanina, teologa Domu Papieskiego, ukazał się w najnowszym numerze „Więzi”. Jest to polemika z artykułem Pawła Milcarka z „Christianitas”, który z kolei powstał po głośnym liście o. Giertycha do jego bratanka, Romana (Roman Giertych opublikował list od stryja na Facebooku 26 października; następnego dnia przedrukowała go „Gazeta Wyborcza”).

Esej w „Więzi” dotyczy rozróżnienia na prawo moralne a stanowione. Dominikanin zaznacza, że teologicznego spojrzenia na moralność nauczył się od św. Tomasza z Akwinu. „W ujęciu Akwinaty – wbrew temu, co niektórzy potocznie sądzą – w centrum chrześcijańskiej moralności znajduje się nie grzech, który należałoby potępić; nie prawo moralne, które należałoby uzasadnić; nie pojedyncze kazusy moralne, które należałoby rozstrzygać; nie społeczny porządek, który należałoby zabiegami politycznymi ustanowić, lecz łaska Boża, która wyzwala cnoty, a więc za sprawą Ducha Świętego uzdalnia do trwałego, twórczego wybierania dobra” – pisze.

„Czytając św. Tomasza (a nie wcześniej!), nauczyłem się odróżniać etyczną ocenę ludzkich działań od politycznej sztuki wprowadzania wymogów prawa karnego, która musi się liczyć z danym społeczeństwem. Prawo karne nie jest prostą kalką prawa moralnego. Nie może nią być, ponieważ społeczeństwa bywają różne i ulegają przemianom. Powstają w nich nowe wrażliwości etyczne, a dawne ulegają osłabieniu. Ponadto siły i możliwości państw bywają zmienne” – zaznacza.

Sposób reagowania na złe czyny przez prawo karne państwa jest przedmiotem negocjacji i wynikiem układów politycznych

o. Wojciech Giertych

Udostępnij tekst

Teolog Domu Papieskiego tłumaczy, że „ustawodawcy, gdy podejmują decyzje o penalizacji złych czynów, muszą rozeznać, jakie rygory w danym społeczeństwie mogą być nałożone. Aby to rozeznać, muszą znać nie tylko zasady etyczne, ale także dane społeczeństwo. Mogą oni też być zdania, że w danym momencie – ze względu na inne kwestie, którymi trzeba się pilnie zająć – lepiej nie poruszać drażliwych spraw. A więc posłowie mogą uznać, że np. ze względu na trudną sytuację międzynarodową czy z powodu inflacji albo pandemii lepiej nie zaostrzać prawa karnego, bo to skłóci społeczeństwo i uniemożliwi rozwiązanie innych bieżących problemów”.

„Kompromis polityczny odnośnie do zakresu prawa karnego nie jest kompromisem etycznym. Zło czy dobro nie podlegają politycznej negocjacji i nie zmieniają swej kwalifikacji w wyniku zmian w kodeksie karnym. Natomiast sposób reagowania na złe czyny przez prawo karne państwa jest przedmiotem negocjacji i wynikiem układów politycznych. Tak jest, ponieważ prawo ludzkie ma swą wartość, swą autonomię i swoją ograniczoność” – czytamy.

Wesprzyj Więź

Dominikanin z aprobatą cytuje słowa francuskiej posłanki po publikacji encykliki „Evangelium vitae” św. Jana Pawła II: „katolik zaangażowany w życie polityczne, jak każdy mądry polityk, ma starać się realizować to, co w danej sytuacji jest możliwe, a nie zamykać się w ideologicznej – nierealnej oraz skłócającej – twierdzy”.

O. Giertych zwraca uwagę, że „prawo karne wiedzie ludzi ku cnotom moralnym, ale robi to powoli, stopniowo, mając środki bardziej toporne i niezbyt skuteczne, takie jak mandat, więzienie czy pałka policyjna”. „Nie należy przesadzać z prawnym wymuszaniem cnotliwego zachowania, bo gdy prawo karne postawi zbyt wysokie rygory etyczne, które dla społeczeństwa okażą się za trudne, to państwo nie będzie w stanie ich wyegzekwować, a ludzie w swym wzburzeniu popadną w jeszcze gorszą skrajność” – podkreśla.

DJ

Podziel się

12
9
Wiadomość

Wyznawać swoim życiem wiarę katolicką w działalności publicznej można zarówno tak jak Marek Jurek i jak Zbigniew Nosowski, chociaż tak bardzo się różnią w sposobach promowania/obrony życia. Dobrym katolikiem można być zarówno w partii konserwatywnej, liberalnej jak i lewicowej (oczywiście, każda z nich ma swoje nie-chrześcijańskie warianty; sam słyszałem, jak o.Jacek Salij ubolewał, że w Polsce po 1989 r. nie znaleźli się katolicy, którzy chcieliby utworzyć socjaldemokrację). Partie prawicowe w Polsce stawiają znak zapytania przy katolickości katolików nie należących do ich obozu, ale jako zasada to nadużycie. Ale Kościołowi otwartemu zdarza się odpowiadać tym samym. Odnoszę wrażenie, że dalekie konsekwencje powyższych argumentów o.Giertycha to postawienie znaku zapytania przy katolickości bezkompromisowej postawy w polityce. Byłby to most za daleko. Owszem, kardynał Ratzinger mówił o niemoralnej bezkompromisowości i moralnym kompromisie. „To zależy”. Najlepiej unikać wzajemnego oceniania swojej wiary. Tak, dziś celuje w tym prawica, ale …