Zima 2024, nr 4

Zamów

Prymas Glemp: Byłem upokorzony pychą, z jaką mówił ojciec Rydzyk

Kard. Józef Glemp. Warszawa, 2009 r. Fot. Kancelaria Senatu

Ojciec Rydzyk, mimo popularności i poparcia wielkich rzesz, nie może żądać dla siebie przywilejów i stać ponad prawem – pisał kard. Józef Glemp do prowincjała redemptorystów już w 1997 r.

Publikujemy w całości list prymasa Polski kard. Józefa Glempa z 1997 r. do o. Edwarda Nocunia, ówczesnego prowincjała redemptorystów. Jego treść była omawiana na 292. zebraniu plenarnym Konferencji Episkopatu Polski na Jasnej Górze. Został przekazany Katolickiej Agencji Informacyjnej do publikacji 1 grudnia 1997 r.

Prymas pisze o braku kontroli nad Radiem Maryja i o upolitycznieniu rozgłośni. Przypomnienie listu wydaje się ważne po obchodach 29. rocznicy powstania Radia Maryja 5 grudnia 2020 r. w Toruniu. Jego założyciel o. Tadeusz Rydzyk zabrał głos pod koniec uroczystej Mszy św. z udziałem biskupów i członków rządu. W ponad 20-minutowym wystąpieniu nazwał oskarżanego o tuszowanie przestępstw seksualnych księży biskupa Edwarda Janiaka „współczesnym męczennikiem mediów”. A o pedofilii w Kościele mówił: „To, że ksiądz zgrzeszył, no zgrzeszył. A kto nie ma pokus?”.

Redakcja Więź.pl

Wielebny Ojcze Prowincjale!

W ciszy rekolekcyjnego skupienia na Jasnej Górze piszę ten list do Ojca Prowincjała w poczuciu odpowiedzialności za Kościół, jaka w różnym zakresie, Ojcu i mnie, przypadła w udziale. Powodem obecnej troski jest zaognienie wywoływane w kraju pod wpływem wypowiedzi wielu osób na temat Radia Maryja i samego Ojca Rydzyka, dyrektora tegoż Radia, które jest własnością Ojców Redemptorystów. Ojciec Rydzyk zaś podlega bezpośrednio Ojcu Prowincjałowi.

Zdaję sobie sprawę z depresji, w jakiej znajduje się znaczna część naszego społeczeństwa, i z nadziei, jakie w tej sytuacji budzi Radio Maryja. Bez wątpienia Radio Maryja nie tylko emituje programy katolickie, ale także stanowi forum popularnej i wolnej społecznej myśli katolickiej. Ojciec Rydzyk jest twórcą tej instytucji. Ewangelia na falach tego Radia roznosi się po świecie, co jest radością całego Kościoła. Ta Dobra Nowina Chrystusa, przekazywana metodą apostolską w jedności duszpasterskiej całego Kościoła, jest skuteczną obroną godności i praw człowieka tak w wymiarze osobowym, jak i społecznym.

Wydaje się, że dziś jest to szczególnie potrzebne, gdy nagromadzone wydarzenia, takie jak bezradność prawa wobec zbrodni w kopalni „Wujek”, jak nietykalność głośnych afer, rozboje i świętokradztwa, ową depresję pogłębiają. W tej sytuacji ewangelizacja nie może przestać być dobrą nowiną. Nauka Kościoła ma nadal podnosić ducha i łagodzić gorycze. Kościół musi unikać pobudzania nastrojów wrogości. Patronka dnia dzisiejszego bł. Franciszka Siedliska napisała (a to czytamy w brewiarzu): „Nie szorstkością, nie gwałtownością zdobędzie się dusze dla Chrystusa, ale modlitwą i miłością”.

Nie można szerzyć przekonania, że teraz przeżywamy najtrudniejsze czasy. Polityczna i społeczna wolność jest wezwaniem do dobrych czynów i takie się dokonują. Gdy idzie o dobro, zasada: „kto nie jest z nami, jest przeciwko nam”, nie jest zasadą ewangeliczną. Kościół zyskuje obszary dawania świadectwa przez miłość, której światu zabrakło.

Na tle tak zarysowanych zasad sytuacja wytworzona wokół Radia Maryja, Ojca Rydzyka a także wiele osób z Rodziny Radia Maryja, budzi poważne zastrzeżenia. Dotyczą one przede wszystkim metodycznych uchybień współpracy kościelnego Radia Maryja z hierarchią Kościoła, w tym także z własnymi przełożonymi, i posługiwanie się hałaśliwą metodą walki. Uniezależnienie się rozgłośni od merytorycznego wpływu Biskupa diecezjalnego, Prowincjała, a także Konferencji Episkopatu powoduje, że Rada Programowa Radia nie ma praktycznego znaczenia, zaś Radio podlega procesowi upolitycznienia. Powołany przeze mnie nieformalny zespół trzech biskupów do rozmów z kierownictwem Radia Maryja, mimo podjętego dialogu, nie przynosi rezultatów. Byłoby niedobrze, gdyby z przesłanek ewangelicznych pleciono bicz dla chłostania przeciwników. Wtedy zamyka się droga misyjna ku nawracaniu błądzących. W państwie demokratycznym do korekty spraw typu politycznego muszą się formować mechanizmy świeckie, a nie instytucje kościelne.

Byłoby niedobrze, gdyby z przesłanek ewangelicznych pleciono bicz dla chłostania przeciwników

kard. Józef Glemp

Udostępnij tekst

Inną cechą braku współpracy z Kościołem hierarchicznym jest pozornie duża samodzielność dyrektora Radia, a faktycznie jego izolacja i osamotnienie. Atakowany ze wszystkich stron nie może się doczekać spodziewanej pomocy. Jedni nie pomagają, bo zostali zlekceważeni, inni odtrąceni, a jeszcze inni po prostu nie mogą uznać, że wezwanie Ojca Rydzyka przez urząd jest prześladowaniem Kościoła.

„Hałaśliwa metoda walki”, jaką w niektórych audycjach posługuje się Radio Maryja, może nie zasługiwałaby na uwagę, gdyby nie lekceważenie autorytetów, w tym także zwykłych przepisów dotyczących obywateli. Nie idzie o ustawy naruszające prawo Boże lub naturalne, bo te muszą być zawsze bronione z godnością, ale o obywatelskie. Wielebny Ojciec Rydzyk, mimo popularności i poparcia wielkich rzesz, nie może żądać dla siebie przywilejów i stać ponad prawem. Sam słuchałem wypowiedzi Ojca Rydzyka wieczorem dnia 24 listopada br. i byłem upokorzony pychą, z jaką mówił o ministrze spraw wewnętrznych i administracji. Zarozumiałość nie przystoi sługom Chrystusa. Wypowiedziom towarzyszyło przy tym powoływanie się na Chrystusa Króla stojącego przed Piłatem. Właśnie ten ubiczowany Chrystus – Ecce homo – poważnie traktował przedstawiciela królestwa ziemskiego – Piłata.

Przewielebny Ojcze, piszę ten list z wielkim bólem, ale także z miłością, którą kocham Kościół i Ojca Rydzyka w tym Kościele. Piszę to z pozycji ponad 18-letniego biskupiego doświadczenia duszpasterskiego i dlatego proszę, aby Ojciec Prowincjał zechciał roztoczyć opiekę nad składem personalnym kierownictwa Radia Maryja, aby nie powstawały błędy po prostu z ludzkiego przemęczenia. Chcę tu podkreślić wkład Ojców Redemptorystów w formowanie wiary ludu w naszej Ojczyźnie na przestrzeni stulecia. W ten piękny nurt włączyło się Radio Maryja i do niego kierują się wierni z pełnym zaufaniem. Do przełożonych jednak należy czuwanie nad poprawnością działań, bowiem pokusa władzy i przewodzenia łatwo prowadzi do nieposłuszeństwa.

Módlmy się wspólnie o rozwój dobra, szczególnie przez radia katolickie. Niech w naszych audycjach więcej będzie Chrystusa, a mniej osobistych ambicji.

Niech Bóg błogosławi całej Prowincji Ojców Redemptorystów i rozgłośni Radio Maryja.

Ojcu Prowincjałowi ślę najlepsze pozdrowienia w Panu.

Józef Kardynał Glemp
Prymas Polski

Wkrótce po ujawnieniu listu prymasa Glempa prowincjał Edward Nocuń opublikował komunikat zawierający „wyrazy braterskiej solidarności” z o. Tadeuszem Rydzykiem. Katolickiej Agencji Informacyjnej powiedział 5 grudnia 1997 r., że skłoniły go do tego medialne komentarze „po opublikowaniu prywatnego listu” kardynała. „List Księdza Prymasa odebrałem jako wyraz ogromnej troski o sprawy Kościoła, o dzieło ewangelizacji, które dokonuje się również poprzez środki masowego przekazu, a przecież Radio Maryja w tym wydatnie partycypuje”.

Wesprzyj Więź

Natomiast 7 grudnia 1997 r., podczas obchodów szóstej rocznicy powstania Radia Maryja, o. Nocuń podziękował kard. Glempowi „za piękne słowa o zgromadzeniu redemptorystów i dziele ewangelizacyjnym Radia Maryja”.

„Nad słowami trudnymi, nazwanymi zastrzeżeniami, pochylam się z powagą i pokorą, ponieważ ewangelizacja zakłada postawę pokory, czyli prawdę o sobie, prawdę o faktach i znajomości swojego miejsca i powołania w Kościele. Skuteczność głoszenia Ewangelii może się dokonywać tylko w jedności z Ojcem Świętym i biskupami. Tej jedności pragniemy. I o nią się dziś modliliśmy razem z obecnym tu ks. biskupem Andrzejem. Dlatego moje szczególne podziękowanie składam w tym momencie na jego ręce” (chodzi o ówczesnego biskupa toruńskiego Andrzeja Suskiego) – mówił prowincjał.

Przeczytaj też: Ojciec Tadeusz Rydzyk. Osobisty rzecznik Pana Boga?

Podziel się

78
18
Wiadomość

Szanuję ojca Rydzyka wyłącznie za wkład w ateizację Polski. Masowe odejścia od katolicyzmu nie muszą być wywoływane rewolucją społeczną i obyczajową, jak tego chce lewica. Czasem, jak widać, mogą być efektem obumierania instytucji.