Zima 2024, nr 4

Zamów

Weto? Polityka to nie handel rybami

Premierzy Węgier i Polski, Viktor Orbán (w środku) i Mateusz Morawiecki (z prawej), podczas wizyty tego ostatniego w Budapeszcie 26 listopada 2020. Fot. Krystian Maj / KPRM

Najgorszą konsekwencją antyunijnej szarży Kaczyńskiego, Morawieckiego, Ziobry i TVP nie będzie utrata unijnych funduszy, ale przypieczętowanie fatalnej zmiany obrazu Polski.

Jeden z polityczno-satyrycznych memów, których tak wiele pojawia się ostatnio w sieci, przedstawia Władimira Putina i Dmitrija Miedwiediewa. „Co tam u tych debili?” – pyta Putin. „Weto! Jak Boga kocham!” – odpowiada zachwycony Miedwiediew. Anonimowy autor tego internetowego żartu trafił w sedno. Obecna polityka Warszawy wobec Unii Europejskiej musi budzić w Moskwie najwyższe zadowolenie.

Decyzja rządu PiS o zawetowaniu nie tylko budżetu Unii na następne siedem lat, ale także Funduszu Odbudowy po pandemii oznaczać będzie bowiem autoizolację, stawiając Polskę przeciwko wszystkim pozostałym krajom wspólnoty europejskiej (poza Węgrami, których rząd ma w kwestii naruszania praworządności nawet większe osiągnięcia niż władze polskie). 

Warszawa, łamiąca w tak drastyczny sposób europejską solidarność – bo przecież wszystkie kraje Unii czekają na europejską antykryzysową tarczę finansową – nie może liczyć na solidarność swoich partnerów. Najgorszą konsekwencją antyunijnej szarży Kaczyńskiego, Morawieckiego, Ziobry i TVP nie będzie utrata funduszy. Chodzi o stratę może nie tak wymierną, ale równie dotkliwą. O przypieczętowanie fatalnej zmiany obrazu Polski w oczach naszych zachodnich partnerów, jaka dokonuje się w wyniku odrzucenia europejskich zasad i wartości przez obóz Zjednoczonej Prawicy. 

Polityka to nie handel rybami – jak powiedział kiedyś Bronisław Geremek. Najważniejszym efektem udanej transformacji oraz wejścia Polski do NATO i Unii Europejskiej (czego dokonała dyplomacja III Rzeczpospolitej oskarżana dziś przez polityków PiS o brak patriotyzmu) nie były środki europejskie, rozwój gospodarczy ani studenckie wyjazdy na Erasmusa. Było nim przekonanie, że Polska jest częścią wspólnoty Zachodu, że stanowi niezbywalny składnik zjednoczonej Europy. Składnik, który nie tylko czerpie z europejskiej kasy, ale także przynosi ważny wkład do wolności, rozwoju i stabilności kontynentu.

PiS ożywia najgorsze historyczne stereotypy o anarchicznych Polakach mających usta pełne patriotycznych frazesów, a w rzeczywistości spychających swój kraj na Dzikie Pola

Jan Skórzyński

Udostępnij tekst

Rządy PiS zniweczyły ten wizerunek, ożywiając najgorsze historyczne stereotypy o anarchicznych Polakach mających usta pełne patriotycznych frazesów, a w rzeczywistości spychających swój kraj na Dzikie Pola, rozciągające się pomiędzy zachodnią wspólnotą a putinowską Rosją. 

Już to przerabialiśmy. W XVIII w. przywódcy konfederacji targowickiej nieśli na sztandarach hasła suwerenności i „złotej” szlacheckiej wolności, torując obcym potęgom drogę do likwidacji Rzeczpospolitej.

Wesprzyj Więź

Ale są też przykłady bliższe naszym czasom. W 1947 r. Polska wyłączyła się z projektu europejskiej odbudowy, gdy odrzuciła amerykańskie zaproszenie do udziału w Planie Marshalla, który zapewnił zachodniej Europie trente glorieuses – trzydzieści wspaniałych lat rozwoju i pokoju. My musieliśmy się zadowolić dobrodziejstwami pax sovietica.

Różnica jest jednak taka, że ówczesny komunistyczny rząd wykonywał polecenia Stalina. Sprawujący dziś w Polsce niepodzielną władzę obóz PiS wypycha Polskę ze wspólnoty Zachodu z własnej woli.

Przeczytaj także: O Europie marzyłem zawsze

Podziel się

1
Wiadomość

Wszystko, co najważniejsze w tym krótkim komentarzu. Dla każdego, kto zna historię powinno to być oczywiste. Tym bardziej nie sposób rozumieć postępowania PiS, rzekomo zakorzenionego w tradycji. Tylko jakiej?