Promocja

Jesień 2024, nr 3

Zamów

Dostojewski, poszukiwacz zbawczego Piękna

Portret Fiodora Dostojewskiego autorstwa Wasilija Pierowa, 1872 r. (fragment)

Według księcia Myszkina „piękno zbawi świat”, ale u tego samego Dostojewskiego Dymitr Karamazow oświadcza, że „piękno to straszliwa i przerażająca rzecz!”, „straszliwa”, dlatego że w niej miesza się ideał „Madonny” z ideałem „Sodomy”.

Fragment książki Jana Krasickiego „Dostojewski i laboratorium idei”, Wydawnictwo Więź, Warszawa 2020:

Uroda kobiety to jeszcze
tajemnica[1] (M.Gogol)

Dostojewski nie był bynajmniej obojętny na czar urody kobiecej, przeciwnie, „miał słabość do kobiet, zakochiwał się często i nierzadko w kobietach zamężnych”[2]. Jednocześnie zdawał sobie sprawę z tego, że nie ma nic bardziej przeciwnego pięknu Madonny Rafaela Santi, które podziwiał w muzeum w Dreźnie, niż piękno Nastazji Filipowny.

Próbkę tego ambiwalentnego podejścia można zobaczyć w wielu utworach, przede wszystkim w trzech wielkich powieściach: „Bracia Karamazow”, „Biesy”, „Idiota”[3]. Nikt chyba nie zrozumiał i nie doświadczył tak głęboko jak on tej prawdy, że „Piękno to straszliwa i przerażająca rzecz”[4].

U Dostojewskiego, jak powiada Evdokimov, piękno jest „podzielone, rzuca czar, fascynuje i gubi”[5]. Rację miał Wiaczesław Iwanow, wykazując, że mimo prozatorskiej formy powieści Dostojewskiego są tragediami w antycznym znaczeniu. Wszak topos piękna ukazany w „Iliadzie” Homera w postaci Heleny można odczytywać jako analogon toposu piękna Nastazji. Helena nie jest jedynie piękną kobietą wzbudzającą pożądanie, lecz manifestują się przez nią nadludzkie siły i wypełnia tragiczne fatum. Jej immoralne piękno jak piękno Nastazji zaślepia i gubi; tam, gdzie się pojawi, wkracza wojna, zniszczenie i śmierć[6].

Dostojewski stoi na przeciwległym biegunie do tych przedstawicieli swej epoki, którzy skłonni byliby wszystkie ludzkie pragnienia zaspokoić „chlebem”

Jan Krasicki

Udostępnij tekst

W powieści „Idiota” to piękno o Janusowej twarzy jednocześnie przerażało i zachwycało Agłaję oraz jej siostrę Adelajdę, która patrząc na fotografię Nastazji, nie kryje swych prawdziwych uczuć wobec jej urody: „Taka uroda to potęga […]. Mając taką urodę, można świat wywrócić!”[7]. Z kolei książę Myszkin, stojąc przed tą samą fotografią, mówi: „Ta twarz jest dumna, straszliwie dumna, ale doprawdy nie wiem, czy ona jest dobra. Ach, gdyby była dobra! Wszystko byłoby uratowane!”[8]. I właśnie to piękno w końcu „wywraca świat” powieści: Myszkin wariuje, Rogożyn zabija Nastazję.

Piękno intryguje bohaterów Dostojewskiego i nie powinna dziwić zapalczywość, z jaką Hipolit Tierientiew sprzeciwia się słowom Myszkina o zbawczej roli piękna, ironicznie sprowadzając metafizyczne enuncjacje księcia do tego, że „książę dlatego ma takie figlarne myśli, iż jest teraz zakochany”[9]. Śmiertelnie chory na gruźlicę osiemnastoletni chłopak, który „umarł w okropnej duchowej męce i nieco wcześniej, niż się spodziewał: w dwa tygodnie po śmierci Nastazji Filipownej”[10], na daczy u Lebiediewa w Pawłowsku, w przeczuciu swego rychłego końca na tej ziemi, stojąc na progu śmierci, zapyta księcia: „Jakież to piękno ma zbawić świat?”[11].

Słusznie w swoich rozważaniach na temat piękna u Dostojewskiego Mikołaj Łosski zwraca uwagę na zróżnicowanie w jego wartościowaniu: według Myszkina „piękno zbawi świat”, ale u tego samego Dostojewskiego Dymitr Karamazow w swoich wynurzeniach przed Aloszą oświadcza, że „Piękno to straszliwa i przerażająca rzecz!”, „straszliwa”, dlatego że w niej miesza się ideał „Madonny” z ideałem „Sodomy”[12]. „Czy jest piękno w Sodomie?” – pyta Dymitr i odpowiada: „Wierzaj mi, że dla większości ludzi jest ono w Sodomie – znałeś ty tę tajemnicę czy nie? Przerażające, że piękno jest nie tylko straszną, ale i tajemniczą rzeczą. Tu diabeł z Bogiem się zmaga, a polem bitwy jest serce człowiecze”[13].

Akim Wołynski trafnie zauważa, że osoba Nastazji Filipowny nie tylko budzi namiętność, ale także wywołuje wrażenie czegoś demonicznego, jak uśmiech Giocondy Leonarda da Vinci.

Sen Hipolita Tierientiewa

W „Idiocie”, jak pisze Eugen Drewermann, tę ambiwalentną postawę pisarza wobec kobiety, jego własne lęki i seksualne obsesje wyraża koszmarny sen Hipolita Tierientiewa. We śnie tym, opowiadanym słuchaczom zebranym na daczy Lebiediewa w Pawłowsku, matka Hipolita wzywa sukę Normę, aby obroniła ją i jej syna przed monstrum, gadem, który ucieka po pokoju[14].

Ów sen, według niemieckiego teologa interpretującego go psychoanalitycznie[15], mający charakter wybitnie seksualny, wyraża zarazem archetypalne i mityczne lęki mężczyzny przed siłami natury manifestującymi się przez kobietę, która rodząc, zarazem daje życie, jak też zabiera je poprzez wydanie biologicznemu potokowi istnień. Ten „piękny” sen, jak go gorzko i ironicznie określa Tierientiew stojący przed rychłą śmiercią („Czy to jednak prawda, że mam żyć jeszcze tylko dwa tygodnie, a nie więcej?”[16]), pokazuje, że lęk przed miłością jest lękiem przed śmiercią, że erosthanatos to nierozłączni bracia. Sen Hipolita, w którym, jak sam stwierdza, jest „za wiele rzeczy osobistych […] to znaczy właściwie o mnie samym…”[17], to w ocenie Drewermanna psychoanalityczny szyfrogram duszy tak Hipolita, jak i autora „Idioty”.

Postawa Dostojewskiego wobec kobiety i jej piękna ma jednak zawsze dwa oblicza: chtoniczne, naturalistyczne, złączone z żywiołami natury i cielesnością, oraz niebiańskie, subtelne, idealne. Zatem oprócz strony „fallicznej”, „spółkowania”[18], co wedle Drewermanna wyrażone jest w tym śnie przez pożeranie oraz gryzienie i co jest być może sublimacją i kompensacją często występującą w biografiach twórców, jest w niej i strona idealna, którą wyraża porte­‑parole pisarza, książę Myszkin.

Oczywiście, zabierając głos z tej pozycji, Dostojewski wypowiada się w poetyce maski i wbrew temu portretowi swego życia, jaki pozostawił po sobie w skandalicznych nieraz materiałach biograficznych i wspomnieniach znających go osobiście postaci, głosi niezłomną wiarę w zbawczą i ocalającą moc Piękna.

Inne piękno

U Dostojewskiego piękno może być tak drogą dobra, jak i zła. Ze względu na ten dwoisty charakter piękna pisarz, jak zauważył Wasilij Zienkowski, w ostatecznym rozrachunku skłaniał się nie tylko do myśli o tym, że „piękno zbawi świat”, ale także twierdził, że należy ratować piękno, które jest w świecie[19].

Autor „Idioty” jednocześnie dawał wyraz wierze, że piękno to nie tylko urzeczenie urokami tego świata, lecz i ekstaza, przejście do innego świata. O takim pięknie mówi też Myszkin – nie o pięknie w klasycznej opozycji piękno–brzydota, ale o pięknie eschatologicznym i zbawczym. Pięknie jako transitus, przejściu w inny wymiar. Dostojewski, tak jak Władimir Sołowjow, wiedział, że istnieje piękno‑śmierć, ale i istnieje piękno‑uzdrowienie i życie. Jest piękno, które, jak pisał Sołowjow, „spala” serca ludzi, i piękno, które je leczy[20]. Piękno‑śmierć i piękno‑nieśmiertelność. Jest piękno, które oczekuje zbawienia, i piękno zbawiające. To pierwsze to piękno antycznych bogów. To drugie to Piękno‑Chrystus. (…)

Piękno i „mali ludzie”

Piękno to dla Dostojewskiego kategoria z tego i nie z tego świata: kosmiczna, bogoczłowiecza, eschatologiczna, paschalna. Prawdziwe piękno łączy się z życiem, tak jak zło łączy się z brzydotą, szarością i śmiercią. Piękno to zatem nie kwestia estetyki. Ono posiada moc zbawczą. Jest prawdziwym lekarstwem na nędzę ludzkiego bytu i zło życia, na upadłego ducha naszego czasu, albowiem piękno ma moc wcielania dobra. Bez piękna, jak uczył Sołowjow w polemice z Tołstojem, dobro jest bezsilne[21].

Jakby wypowiadając tę myśl Sołowjowa, Stiepan Trofimowicz Wierchowieński w powieści „Biesy” zwraca się do „małych ludzi”, do, mówiąc słowami Zaratustry Nietzschego, „ostatnich ludzi”, ostrzegając, że bez piękna wszystko, co ludzkość ma najcenniejszego, obróci się w nicość: „Wy, mali ludzie, czego wam potrzeba, abyście zrozumieli? Pamiętajcie, że bez Anglików ludzkość da sobie radę, bez Niemców także, bez Rosjan na pewno, przetrwa bez nauki, bez chleba, i jedynie bez piękna się nie obejdzie, gdyż bez piękna nie warto będzie żyć na świecie! W tym cała tajemnica, w tym cała rzecz! Nawet nauka bez piękna nie utrzyma się ani na chwilę – czy rozumiecie to wy, którzy się śmiejecie? Nauka obróci się w chamstwo”[22].

Wzgardzony jak prorok, który nie ma czci w swej ojczyźnie, Stiepan Trofimowicz Wierchowieński kończy swoją kwestię znamiennymi słowami: „Otrząsam pył z moich nóg i przeklinam… Wszystko… skończone… skończone”[23].

W liście z 7 czerwca 1876 roku do W. A. Aleksiejewa Dostojewski pisał: „[…] Chrystus wiedział, że nie samym chlebem człowiek żyje. Jeżeli nie będzie przy tym życia duchowego, ideału Piękna – człowiek zatęskni, umrze, zwariuje, zabije się albo zapuści w pogańskie fantazjowanie. A ponieważ Chrystus w Sobie i w Słowie Swoim miał ideał Piękna, więc doszedł do wniosku: lepiej wszczepić w dusze ideał Piękna; mając go w duszy, wszyscy będą sobie braćmi, a wtedy, oczywiście pracując nawzajem dla siebie, będą bogaci. […] Lecz jeśli dać i Piękno, i Chleb jednocześnie? Wówczas zostanie odjęty człowiekowi TRUD, INDYWIDUALNOŚĆ, OFIARA ZE SWOJEGO DOBRA NA RZECZ BLIŹNIEGO – słowem, będzie odjęte całe życie, ideał życia. I dlatego lepiej głosić tylko duchowy ideał”[24].

Autor „Idioty” dawał wyraz wierze, że piękno to nie tylko urzeczenie urokami tego świata, lecz i ekstaza, przejście do innego świata

Jan Krasicki

Udostępnij tekst

W poglądach na miejsce i rolę piękna w życiu społeczeństw i narodów Dostojewski stoi na przeciwległym biegunie do tych ideowych przedstawicieli swej epoki, którzy skłonni byliby zamienić nie tylko dzieła Szekspira na „parę butów”[25], lecz i wszystkie ludzkie pragnienia zaspokoić „chlebem”. Stoi nie tylko na przeciwnej pozycji do rosyjskich nihilistów i materialistów lat sześćdziesiątych XIX stulecia, rosyjskich pozytywistów i utylitarystów, lecz i do stanowiska Tołstoja wyrażonego przez niego w traktacie „Co to jest sztuka?”[26]. Jako taki jest pełnoprawnym dziedzicem wiary w zbawczą moc Piękna.

Piękno bowiem, uczą filozofowie i teologowie prawosławni, to jedno z imion Ducha Świętego, Ducha Parakleta, Pocieszyciela. To ono wybawia od ciężkiego grzechu acedii (ros.уныние)[27], od „martwoty serca”, od „choroby na śmierć”, od brzydoty codzienności. Piękno ma moc przemiany człowieka i świata. (…)

Piękno-Chrystus

Istnieje piękno inne niż piękno „oślepiającej urody” Nastazji Filipowny[28] – to, którego książę mimo swej fizycznej „brzydoty” jest zwiastunem i orędownikiem. Istnieje piękno, które, jak pisał Sołowjow, polemizując z Nietzschem, „umiera z każdym umarłym” i „zostaje pogrzebane na wszystkich cmentarzach”, a zarazem istnieje piękno, które jest siłą „mocniejszą niż śmierć”, „nierozłączną z Dobrem”[29].

Owo przeobrażające i zbawiające Piękno to Chrystus. Uwidacznia to ikona, która, jak trafnie rzecz ujął ks. Wacław Hryniewicz, „odsłania już teraz piękno świata przeobrażonego przez Boskie piękno”[30].

Wesprzyj Więź

Piękno Nastazji wymaga przeobrażenia i ocalenia, inaczej pozostaje „pięknem” ciała‑trupa, przy którego głowie chodzi mucha i od którego w letni upalny dzień bije nieznośny fetor, który Rogożyn chce przytłumić, ustawiając „cztery flaszki odkorkowane, z płynem Żdanowa”[31]. Ewentualnie można by jeszcze, jak mówi do Myszkina, „kupić parę bukietów i obłożyć całą kwiatami”[32]

Tytuł od redakcji Więź.pl


[1] M. Gogol, „Wybrane fragmenty korespondencji z przyjaciółmi”, przeł. F. Netz, Warszawa 2015, s. 31.
[2] M. Michalska‑Suchanek, „Kobiety Dostojewskiego”, [w:] eadem, „Piętnaście odsłon Dostojewskiego”, Katowice 2018, s. 9.
[3] Я. Kрасицки, „Красота, которая спасает”, [w:] idem, „Разум и Другой. Опыты по русской и европейской мысли”, Санкт‑Петербург 2015, s. 38–50.
[4] „Piękno to straszliwa i przerażająca rzecz! Straszliwa, bo nieokreślona, a określić się nie da, gdyż Bóg zadał nam tylko same zagadki. Tu brzegi się schodzą, tu jest harmonia wszystkich przeciwieństw, ich współżycie. Ja, bracie, jestem nieukiem, ale wiele o tym myślałem. Straszliwie dużo tajemnic! Zbyt wiele tajemnic gnębi człowieka na ziemi. Rozwiązuj, jak potrafisz, i wygmeraj się suchy z wody. Piękno! Nie mogę tego ścierpieć, że czasem człowiek, podniosłego nawet serca i wielkiego umysłu, zaczyna od ideału Madonny i kończy ideałem Sodomy”. F. Dostojewski, „Bracia Karamazow”, t. 1, przeł. A. Wat, Warszawa 1970, s. 136. Także: M. Bohun, „Między Madonną a Sodomą”, [w:] idem, „Fiodor Dostojewski i idea upadku cywilizacji zachodniej”, Katowice 1996, s. 35.
[5] P. Evdokimov, „Sztuka ikony. Teologia piękna”, przeł. M. Żurowska, Warszawa 1999, s. 41. Także: J. Kapuścik, „Jakie piękno zbawi świat?”, [w:] idem, „Sens życia. Antropologiczne aspekty rosyjskiego renesansu duchowego XX wieku w świetle prawosławia”, Kraków 2000, s. 128.
[6] Por. T. Drewniak, E. Smolka‑Drewniak, „Normatywny wymiar kultury. Eros, polityka i figury ojcostwa”, Nysa 2015, s. 93 i n.
[7] F. Dostojewski, „Idiota”, przeł. J. Jędrzejewicz, Warszawa 1979, s. 92.
[8] Ibidem, s. 42.
[9] „Prawda, książę, że świat będzie zbawiony przez piękno? To są pańskie słowa. Panowie – zwrócił się głośno do wszystkich – książę twierdzi, że świat będzie zbawiony przez piękno! A ja twierdzę, że książę dlatego ma takie figlarne myśli, iż jest teraz zakochany. Proszę panów, książę jest zakochany; kiedy niedawno tutaj wszedł, od razu się o tym przekonałem. Niech się książę nie rumieni, bo zacznę księciu współczuć. Jakież to piękno ma zbawić świat? Powiedział mi to Kola… Książę jest gorliwym chrześcijaninem? Kola mówi, że książę sam siebie nazywa chrześcijaninem”. F. Dostojewski, „Idiota”, op. cit., s. 427.
[10] Ibidem, s. 681
[11] Ibidem, s. 427
[12] Н.О. Лосский, „Достоевский и его христианские понимание”, op. cit., s. 128.
[13] F. Dostojewski, „Bracia Karamazow”, op. cit., s. 91
[14] F. Dostojewski, „Idiota”, op. cit., s. 435–437.
[15] E. Drewermann, „Zstępuję na barkę Słońca. Medytacje o śmierci i zmartwychwstaniu”, przeł. M. L. Kalinowski, Gdynia 2000, s. 55.
[16] F. Dostojewski, „Idiota”, op. cit., s. 434.
[17] Ibidem, s. 437.
[18] E. Drewermann, „Zstępuję na barkę Słońca…”, op. cit., s. 55 i n. Symbolem fallusa w interpretacji Drewermanna jest monstrum, ów gad, a pochwy – „ogromna czerwona paszcza” suki Normy. Ibidem.
[19] Por.В.В. Зенковский, „История русской философии”, t.1, Ростов‑на‑Дону 1999, s. 496
[20] Por. Я. Красицки, „Красота, которая «спасает»”, w: idem, „Разум и другой. Опыты по русской и европейской философии”, Санкт‑Петербург 2015, s. 44–45.
[21] J. Krasicki, „Bóg, człowiek i zło. Studium filozofii Włodzimierza Sołowjowa”, Wrocław 2003, s. 345.
[22] F. Dostojewski, „Biesy”, przeł. T. Zagórski, Z. Podgórzec, Warszawa 1977, s. 478.
[23] Ibidem, s. 479.
[24] F. Dostojewski, „O literaturze i sztuce”, przeł. M. Leśniewska, Kraków 1976, s. 332.
[25] Nawiązujemy tutaj do mowy Stiepana Trofimowicza Wierchowieńskiego, który stwierdza: „A całe nieporozumienie tkwi w kwestii: Szekspir czy buty? Rafael czy nafta”. F. Dostojewski, „Biesy”, op. cit., s. 477. „W latach sześćdziesiątych XIX wieku w niektórych środowiskach rosyjskich stosowano wobec sztuki skrajnie utylitarne kryteria. Najlepiej wyrażało je powiedzenie przypisywane Dymitrowi Pisariewowi, iż buty są ważniejsze od Szekspira. Ów aforyzm zmodyfikowany przez Dostojewskiego ma oddać nastroje ludzi, wśród których obracał się Stiepan Wierchowieński, a celem jego jest podkreślenie różnicy między pokoleniem «teoretycznych» burzycieli, do których należał, i reprezentantami dążeń rewolucyjnych”. Ibidem, s. 707, przypis nr 14.
[26] Por. L. Tołstoj, „Co to jest sztuka?”, przeł. M. Leśniewska, Kraków 1980
[27] Por. L. a. [Lidia Macheta], Уныние „(Acedia). Unynije (Acedia)”, w: „Идеи в России…”, t. 8, op. cit.
[28] F. Dostojewski, „Idiota”, op. cit., s. 91.
[29] Por.В.С.Соловьев, „Оправдание добра. Нравственная философия”, [w:] idem, „Собрание Сочинений”, t.8, Брюссель 1966, s.12–14. Także: J. Krasicki, „Bóg, człowiek i zło…”, op. cit., s. 375; Я.Красицки, „Красота, которая спасает”, op. cit., s. 47.
[30] W. Hryniewicz, „Teolog Boskiego Piękna”, [w:] „Leksykon wielkich teologów XX/XXI wieku”, t.1, red. J. Majewski, J. Makowski, Warszawa 2003, s.111.
[31] „– Więc niechże ona teraz leży tutaj, przy nas, przy mnie i przy tobie…
– Tak, tak! – potwierdził z przekonaniem książę.
– Czyli że nie przyznawać się i nie dać wynieść.
– Nie, nie! – zdecydował książę. – Za nic w świecie!
– Tak też postanowiłem, bracie, żeby za nic i nikomu jej nie oddawać! Przenocujemy cichutko. Ja dziś wyszedłem z domu tylko na godzinę, z samego rana, a tak – to ciągle byłem przy niej. No i później wieczorem poszedłem po ciebie. Boję się tylko jeszcze, że gorąc wielki i może być czuć. Jest jaki zapach czy nie?
– Może i jest, nie wiem. Do rana z pewnością będzie.
– Przykryłem ją ceratą, dobrą amerykańską ceratą, a na ceracie dopiero położyłem prześcieradło, i postawiłem cztery flaszki odkorkowane, z płynem Żdanowa; stoją tam teraz.
– Tak jak tam… w Moskwie?
– Bo chodzi, bracie, o ten fetor. A ona, jak leży… Zobaczysz rano, przy dziennym świetle. Co ty, nawet wstać nie możesz? – spytał z bojaźliwym zdziwieniem Rogożyn, widząc, iż książę tak się trzęsie, że niezdolny jest ruszyć się z miejsca”. Ibidem, s. 676.
[32] Ibidem, s. 677.

Podziel się

3
Wiadomość

Mile rozwazania, acz zdziebelko jalowe. Wydaje sie, ze warto akurat teraz, wrocic do Legendy o Wielkim Inkwizytorze. Tam w zasadzie jest kwintesencja tego, co dzieje sie aktualnie w Polsce, a wiec glownie sprzedaz duszy za 500+, trzynastke, itd. Moze Zwiagincew siegnie do klasyki – oby!