Jesień 2024, nr 3

Zamów

W kawiarniach, księgarniach, stodołach. Wierni w Anglii spotykają się na tajne nabożeństwa w lockdownie

Ostatnia publicznie sprawowana Msza przed lockdownem w w Katedrze Westminsterskiej w Londynie 4 listopada 2020 r. Fot. Mazur/cbcew.org.uk

Wiele kościołów schodzi do podziemia, organizując nielegalne spotkania podczas pandemii – podaje „The Guardian”. Przedstawiciele różnych wyznań zaapelowali do premiera Wielkiej Brytanii o zmianę obostrzeń dla wspólnot religijnych.

Wielka Brytania jest jednym z państw europejskich, gdzie władze wprowadziły jesienią ponowny lockdown, który obejmuje także zakaz publicznych liturgii. Do tej pory z powodu choroby COVID-19 w Zjednoczonym Królestwie zmarło ponad 55 tys. osób, w tym większość w Anglii. Mimo to część kapłanów i wiernych łamie obostrzenia i spotyka się na tajnych nabożeństwach.

Zaproszenia na nie przekazywane są ustnie, od zaufanych ludzi. Uczestnicy otrzymują wyłącznie niezbędne informacje, by w razie wpadki nie wsypać całej organizacji. Zbierają się w zaufanych kawiarniach, księgarniach, a nawet stodołach należących przyjaciół. 

– Musimy oglądać się za siebie, obawiamy się konsekwencji prawnych, ale chcemy oddawać cześć Bogu, robimy to, co musimy – powiedział jeden z pastorów dziennikowi „The Guardian”. Tajnych nabożeństw jest w Anglii coraz więcej, choć nie wszystkie przestrzegają aż tak restrykcyjnie zasad konspiracji. Niektóre po prostu organizują nielegalne nabożeństwa w kościele przy drzwiach zamkniętych. 

W ostatnią niedzielę policja interweniowała w kościele ewangelickim w Clerkenwell, w północnym Londynie, gdzie spotkała się miejscowa wspólnota. Podobna sytuacja zdarzyła się w księgarni Mustard Seed Christian, gdzie nabożeństwo zgromadziło się ok. 50 osób. Andrew Williams, lider jednej z grup ewangelików, uważa, że zejście kościołów pod ziemię nie jest chwilowym epizodem. – Im dłużej będzie trwał lockdown, tym więcej kościołów dołączy do tego ruchu – zapewnia. 

Musimy oglądać się za siebie, obawiamy się konsekwencji prawnych, ale chcemy oddawać cześć Bogu, robimy to, co musimy – mówi jeden z pastorów dziennikowi „The Guardian”

Jak dodał, w każdą niedzielę organizuje kilka nabożeństw, w których uczestniczy w sumie około 160 osób. – To była trudna decyzja, nigdy wcześniej nie praktykowałem obywatelskiego nieposłuszeństwa – mówi Williams. 

Zakaz wspólnotowego kultu w Anglii został zakwestionowany przez zwierzchników Kościoła anglikańskiego, katolickiego i prawosławnego, a także przez przedstawicieli judaizmu, muzułmanów, hinduistów, sikhów i zielonoświątkowców. Napisali oni wspólny list do premiera Wielkiej Brytanii Borisa Johnsona, w którym stwierdzili, że „nie ma naukowego uzasadnienia dla zawieszenia kultu publicznego”. 

– Jest ważniejsze prawo niż to, które ustanawia państwo – uważa Williams. Dodaje, że odkąd ujawnił on, że organizuje nielegalne nabożeństwa, skontaktowało się z nim wielu pastorów, którzy mają podobne plany, ale potrzebują organizacyjnej pomocy.

Wesprzyj Więź

Mimo sprzeciwu większość zwierzchników religijnych nalega na przestrzeganie obostrzeń. Zapewniają, że podczas nielegalnych nabożeństw przestrzegają wytycznych dotyczących dystansu społecznego i noszenia maseczek. Podkreślają, że spotkanie w celach religijnych w kościele nie jest wcale bardziej niebezpieczne niż wizyta w supermarkecie.

Przeczytaj także:
Nawet wbrew nadziei. Teologia w czasach koronawirusa

Łukasz Sośniak SJ / Vatican News , KAI, PTD

Podziel się

Wiadomość