Wiele kościołów schodzi do podziemia, organizując nielegalne spotkania podczas pandemii – podaje „The Guardian”. Przedstawiciele różnych wyznań zaapelowali do premiera Wielkiej Brytanii o zmianę obostrzeń dla wspólnot religijnych.
Wielka Brytania jest jednym z państw europejskich, gdzie władze wprowadziły jesienią ponowny lockdown, który obejmuje także zakaz publicznych liturgii. Do tej pory z powodu choroby COVID-19 w Zjednoczonym Królestwie zmarło ponad 55 tys. osób, w tym większość w Anglii. Mimo to część kapłanów i wiernych łamie obostrzenia i spotyka się na tajnych nabożeństwach.
Zaproszenia na nie przekazywane są ustnie, od zaufanych ludzi. Uczestnicy otrzymują wyłącznie niezbędne informacje, by w razie wpadki nie wsypać całej organizacji. Zbierają się w zaufanych kawiarniach, księgarniach, a nawet stodołach należących przyjaciół.
– Musimy oglądać się za siebie, obawiamy się konsekwencji prawnych, ale chcemy oddawać cześć Bogu, robimy to, co musimy – powiedział jeden z pastorów dziennikowi „The Guardian”. Tajnych nabożeństw jest w Anglii coraz więcej, choć nie wszystkie przestrzegają aż tak restrykcyjnie zasad konspiracji. Niektóre po prostu organizują nielegalne nabożeństwa w kościele przy drzwiach zamkniętych.
W ostatnią niedzielę policja interweniowała w kościele ewangelickim w Clerkenwell, w północnym Londynie, gdzie spotkała się miejscowa wspólnota. Podobna sytuacja zdarzyła się w księgarni Mustard Seed Christian, gdzie nabożeństwo zgromadziło się ok. 50 osób. Andrew Williams, lider jednej z grup ewangelików, uważa, że zejście kościołów pod ziemię nie jest chwilowym epizodem. – Im dłużej będzie trwał lockdown, tym więcej kościołów dołączy do tego ruchu – zapewnia.
Musimy oglądać się za siebie, obawiamy się konsekwencji prawnych, ale chcemy oddawać cześć Bogu, robimy to, co musimy – mówi jeden z pastorów dziennikowi „The Guardian”
Jak dodał, w każdą niedzielę organizuje kilka nabożeństw, w których uczestniczy w sumie około 160 osób. – To była trudna decyzja, nigdy wcześniej nie praktykowałem obywatelskiego nieposłuszeństwa – mówi Williams.
Zakaz wspólnotowego kultu w Anglii został zakwestionowany przez zwierzchników Kościoła anglikańskiego, katolickiego i prawosławnego, a także przez przedstawicieli judaizmu, muzułmanów, hinduistów, sikhów i zielonoświątkowców. Napisali oni wspólny list do premiera Wielkiej Brytanii Borisa Johnsona, w którym stwierdzili, że „nie ma naukowego uzasadnienia dla zawieszenia kultu publicznego”.
– Jest ważniejsze prawo niż to, które ustanawia państwo – uważa Williams. Dodaje, że odkąd ujawnił on, że organizuje nielegalne nabożeństwa, skontaktowało się z nim wielu pastorów, którzy mają podobne plany, ale potrzebują organizacyjnej pomocy.
Mimo sprzeciwu większość zwierzchników religijnych nalega na przestrzeganie obostrzeń. Zapewniają, że podczas nielegalnych nabożeństw przestrzegają wytycznych dotyczących dystansu społecznego i noszenia maseczek. Podkreślają, że spotkanie w celach religijnych w kościele nie jest wcale bardziej niebezpieczne niż wizyta w supermarkecie.
Przeczytaj także:
Nawet wbrew nadziei. Teologia w czasach koronawirusa
Łukasz Sośniak SJ / Vatican News , KAI, PTD